Od wielu lat zastanawiam się, jak powinno wyglądać dobre zarządzanie linią lotniczą. Wcześniej pojawiały się gry komputerowe, czy też przeglądarkowe, które miały tę tematykę przybliżyć szerszemu gronu. Do pełni szczęścia brakowało jednak pozycji planszowej z prawdziwego zdarzenia. No właśnie brakowało – czas przeszły, bo dzięki Connecting Flights od Bazzite Games w końcu mamy możliwość wcielenia się w managera linii lotniczej.
Przygotowanie do lotu
Connecting Flights zostało ufundowane dzięki Kickstarterowej wspieraczce; kampania wystartowała w kwietniu 2021. Jako że był to wciąż okres covidowych utrudnień, nie zdecydowałem się wtedy na wsparcie projektu. Mimo to bacznie mu się przyglądałem. Ostatecznie Bazzite Games zebrało niemal 80 tys. £, tym samym fundując wydanie gry.
Mimo tego, że gra została ufundowana w pierwszej połowie 2021, dotarła już przynajmniej do 50% wspierających. W tym przypadk
u powołuje się na aktualizację odnośnie kampanii, jaką wydawca zamieścił w czerwcu; nasi czytelnicy korzystający z forum gry-planszowe.pl informowali w sierpniu o otrzymaniu gry.
Zapytacie może, dlaczego tytuł ten zwrócił moją uwagę? Stało się tak ze względu na odmienną tematykę. Nie uświadczymy tutaj klimatów średniowiecznych rycerzy, piratów, orków czy innych wiwern. Tutaj przeprowadzimy rozgrywkę w bardzo specyficznym miejscu: na rynku przewoźników lotniczych.
Najpierw trzeba zatankować
Gra oferuje do wyboru dwa tryby: kooperacyjny oraz rywalizacyjny. Na starcie należy zdecydować, w jaki sposób będziemy prowadzili rozgrywkę, ponieważ od tego zależy setup obszaru gry.
Na wstępie należy jednak zaznaczyć, iż w obu typach rozgrywki do stołu może zasiąść różna liczba graczy. Dla gry rywalizacyjnej będzie to 2-5 graczy, natomiast dla kooperacji 1-3.
Oba te tryby różnią się głównym celem, jaki stawia przed nami gra. W trybie rywalizacji naszym celem będzie stworzenie silniczka zapewniającego jak największy przychód, jednocześnie walcząc między sobą o zasoby, z kolei kooperacja stawia za cel pozbycie się z planszy wszystkich pasażerów na zakończenie 10 rundy.
„Dobry dowódca nie powinien okazywać słabości.” – tryb rywalizacji
Tak samo jest w przypadku gry Connecting Flight. Jeśli ostatecznie chcemy odnieść sukces nie możemy się wahać przy podejmowaniu kluczowych decyzji. A w trakcie całej rozgrywki trochę będzie trzeba ich podjąć.
Każdy z graczy będzie mógł licytować samoloty, pasażerów oraz lotniska, nabywać paliwo do samolotów oraz prawa do lądowań na lotniskach, których nie było na licytacji.
Całość tych działań w połączeniu z kartami wydarzeń czy sabotażu sprawia, że gra nabiera dodatkowej pikanterii, a my możemy się poczuć jak prawdziwi prezesi wartej miliony spółki lotniczej. Bo kto nie walczyłby o bardziej dochodowego pasażera albo lepsze samoloty we flocie?
Walka o dominację w przestworzach
Kilka słów o rozgrywce rywalizacyjnej? Oczywiści, już służę informacją. W trybie tym zagramy w minimum 2, a maksymalnie 5 osób. Od tego ilu z nas zasiądzie do stołu, zależy dostępność obszaru gry. Jeśli zasiądziemy w komplecie, nic się nie zmieni, przy mniejszych ilościach osób dostępność świat się ograniczona – zupełnie jakbyśmy mieli embargo na latanie tam. Mniej będzie również opcji licytacji. W moim odczuciu ograniczenia te nie umniejszają frajdy z gry.
Poza tym wszystko inne będzie wyglądało z gołą tak samo. W każdej fazie będziemy rozważali działanie wydarzeń, planowali loty i czerpali zyski z ich wykonania.
Loty musimy planować tak, aby były spełnione podstawowe kryteria. No bo jak pasażer pierwszej klasy mógłby lecieć zwykłym samolotem w standardzie klasy ekonomicznej albo na jakieś trzeciorzędne lotnisko. Wszystkie takie niuanse mają tutaj ogromne znaczenie i należy ich pilnować, bo inaczej nie zalecimy zbyt daleko.
Zaznaczyć należy, że tutaj warunek zwycięstwa jest jeden. Gracz musi wygenerować jak największy zysk za swoje loty. Ale zysk ten jest brany pod uwagę tylko z 10 – ostatniej – rundy.
Sojusz linii lotniczych – tryb kooperacji
Niczym w prawdziwych liniach lotniczych tak i tu przyjdzie nam połączyć siły. Jeśli finalnie chcemy odnieść sukces w trybie kooperacji, należy nawiązać ścisłą współpracę, aby stawić czoła wymagającym klientom.
Można stwierdzić, iż jest to zupełnie inna gra niż ta w wersji rywalizacyjnej. W trakcie przygotowania zmieniamy stronę planszy z trybu rywalizacji na współpracę. W trybie tym kolor meepla określa kontynent, na jaki musimy przetransportować naszego pasażera. Na początku rozgrywki mamy na planszy 15 meepli, a ich ilość zmienia się wraz z rozwojem gry.
Nasz wspólny cel jest jeden; musimy sprawić aby na końcu gry wszyscy pasażerowie dotarli na swoje kontynenty.
Tajniki branży lotniczej
W trybie kooperacji nic nie przychodzi łatwo. Ilość gry nad planszą, jaką trzeba tutaj włożyć, sięga niemal stratosfery. Trzeba ustalić, kto zabierze pasażera i na jakie lotnisko. Następnie czy będzie kontynuował lot, czy też kolejny gracz weźmie przywiezionego przed chwilą pasażera i poleci z nim w miejsce docelowe, a dopiero później będzie kontynuowany 1 lot. Takich decyzji są dziesiątki.
W trybie kooperacji nie będzie fazy wydarzeń, która wprowadza jakieś modyfikacje czy daje możliwości szantażu. Tutaj jedynie będą nam się pojawiali nowi pasażerowie na planszy żądający transportu na swój kontynent.
Jako że pasażerowie będą pojawiali się na różnych lotniskach, gdyż nie sposób wykupić wszystkie. Tym bardziej że budżet jest jeden – wspólny i nie jest on z gumy.
Wprowadzenie w tym trybie opcji lotów czarterowych na pewno pomaga. Możemy za jego pomocą przewieźć pasażera z jednego lotniska na drugi, jednak tylko w ramach kontynentu. Działa to na zasadzie ściągania pasażerów do HUB-a. Z jednego lotniska latamy a cały świat, a z małych tylko do tego jednego. Zupełnie jak LOT w Warszawie, czy Lufthansa we Frankfurcie/Monachium.
Odnoszę wrażenie graniczące z pewnością, iż ten tryb jest bardziej wymagający niż rywalizacyjny. Dodatkowo przemówił do mnie bardziej, gdyż jest tutaj więcej interakcji między graczami. Podczas gdy w trybie rywalizacji najwięcej interakcji występuje podczas aukcji lub sabotażu, tak tutaj interakcja tworzy całą rozgrywkę.
„Myśl niezależnie. Bądź szachistą, a nie pionkiem”
Zdecydowanie Bazzite Games dołożyło wszelkich starań, aby dopracować swój produkt od fazy prototypu do finalnego produktu. Przygotowując się do recenzji, poświęciłem trochę czasu na poszukiwania testów i recenzji wersji prototypowych sprzed kampanii Kickstarter-owej. Wprowadzono zmiany w zasadach, które na pewno pomogły w płynności gry; w trybie solo np. w stosunku do prototypu przebudowano market, moim zdaniem na duży plus.
Gra sprawdziła się u mnie bardzo dobrze, mimo to wychwyciłem kilka rzeczy, które nie zostały wyjaśnione, czy też potraktowane trochę pobieżnie. Można było zastosować zabieg z wypalaniem paliwa w locie, natomiast cysterna raz zakupiona wystarczy do końca gry, nie tracąc ani kropli paliwa JET-A1.
Poza tym nie ma też nigdzie informacji odnośnie zakupionych pasażerów; czy raz zakupiony pasażer pozwala latać nam do danej destynacji wciąż, czy też po locie wraca do puli; zastosowałem opcję drugą. Po locie pasażer wracał do talii.
Poza tymi przykładami instrukcja jest napisana i zilustrowana poprawnie. Na pewno na plus zasługuje to, iż mimo tego, że nie ma polskiej lokalizacji tytułu, ze strony wydawcy można pobrać polską wersję instrukcji. Ogromny plus dla instrukcji za jej okładkę, która stanowi spis treści i przypomina tablicę odlotów. Jest to zabieg mocno wprowadzający w klimat.
Cała rozłożona gra niestety zajmuje sporo miejsca. Grając w dwie osoby na stole 180×90 cm, zajęliśmy ponad jego połowę. Bazzite Games pomyślało ewidentnie o tym, aby ograniczyć nieco przestrzeń zajmowaną przez grę. Na odwrocie głównej planszy, po jej złożeniu na pół mamy jej mniejszą wersję.
Jakość kart jest poprawna, natomiast grafiki mogłyby być nieco lepsze. Lotniska wyglądają bardzo podobnie, różnią się jedynie detalami w tle. W trakcie kampanii Kickstarter-owej jeden z progów pozwalał na umieszczenie na kartach pasażerów/graczy swojej podobizny. Fajnie byłoby wiedzieć, które to karty. Niestety ja nie dopatrzyłem się takiej informacji ani specjalnego znacznika; przypuszczam, że tylko wspierający się odnajdą.
Mankamentem, jaki zauważyłem jest jakość samej planszy trybów. Możliwe, że to tylko w moim egzemplarzu jednak widać po tych kilku rozgrywkach, że wierzch odkleja się delikatnie od kartonu.
Lądowanie u celu
Mimo tych kilku drobnych niedociągnięć gra trafiła na stałe do naszej kolekcji. Jako fan lotnictwa i pasjonat podróżowania poznaję wraz z grą mechaniki taniego podróżowania.
Niejednokrotnie w grze, aby pasażer dostał się z Oceanii np. do Afryki, leciał w 5 odcinkach, aby połączyć loty z innymi pasażerami. Connecting Flights daje ogromną frajdę z gry, szczególnie w trybie kooperacji, kiedy musimy wytężyć swoje zwoje mózgowe, aby osiągnąć upragnione zwycięstwo.
Connecting Flights na półce sprawi, że będziemy mogli spełnić słowa Romualda Koperskiego „Świat zasługuje na to, aby go odkrywać nie raz i nie dwa”; chociażby miałoby to mieć miejsce przy planszy, a nie w rzeczywistości. W tym przypadku poznamy świat rynku lotniczego do czego mimo kilku niedociągnięć w grze szczerze zachęcam.
Liczba graczy: 1-5
Czas rozgrywki: 60-150 min
Zalecany wiek: 12 +
Ciężar gatunkowy wg Board Game Geek: 2.80/5.0
Plusy:
+ ciekawa tematyka dla gry planszowe
+ potrafi przesmażyć zwoje mózgowe
+ wymaga sporej ilości kombinowania
+ dwa całkowicie różne warianty w jednym pudełku
+ dopracowany w stosunku do prototypu tryb kooperacji
+ instrukcja, która okładką wprowadza w klimat lotniczy
Minusy:
– średnia jakość wykonania planszy
– grafiki na niektórych kartach mogłyby być ciekawsze
– jeśli chcemy wszystko dobrze zaplanować wkrada się downtime w trybie kooperacji
Złożoność gry
(6/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.