Witajcie w miasteczku, w którym utalentowane smoki tworzą niezwykłe przedmioty. Co mają do zaoferowania? Kolorowe kwiaty, mięciutkie bułeczki, błyszczące bransoletki, ciepłe kiełbaski i dużo więcej. Wstąpcie do smoczego miasteczka, a na pewno znajdziecie coś dla siebie.
Flamecraft to jedna z tych gier, które od razu przekonały mnie do siebie grafikami. Już na etapie zapowiedzi wydania polskiej wersji byłam nią mocno zainteresowana i nie mogłam doczekać się premiery. W takich przypadkach, gdy w końcu po miesiącach oczekiwania gra trafia na mój stół, zawsze obawiam się, że w rzeczywistości planszówka nie będzie dobra. Już na początku zdradzę, że na szczęście urocze smoki dały radę.
Bardziej Szczerbatek niż Smaug
Wszystkie grafiki cechują się pastelowymi barwami, co słusznie przywodzi na myśl rodzinną i przyjemną grę. Ilustracje są bajkowe i na pewno przypadną do gustu dzieciakom, ale dorośli również docenią ciekawy styl.
W pudełku znajdziemy smoki, karty pomocy, znaczniki punktacji, matę przedstawiającą miasteczko, monety, żetony towarów i karty smoków rzemieślników, frymuśnych smoków, sklepów, towarzyszy i zaklęć. Wszystko jest utrzymane w tym samy stylu, a komponenty są porządnie wykonane. Osobom, które chciałyby ulepszyć niektóre elementy, wydawca umożliwił dokupienie metalowych monet, figurek smoków i drewnianych towarów.
Przygotowanie do rozgrywki nie zajmuje dużo czasu. Matę kładziemy na środku stołu. Na jej brzegach znajdują się fronty budynków. Nad nimi w dowolnych miejscach umieszczamy sześć początkowych sklepów i pasujące do nich startowe karty smoków. W pobliżu powinny znaleźć się wszystkie wspólne zasoby – monety, towary. W miasteczku są pola na talie zaklęć, rzemieślników i frymuśnych smoków. Z pierwszej i drugiej wykładamy po pięć odkrytych kart.
Każdy z graczy otrzymuje smoka w wybranym kolorze, znacznik, który umieszcza obok toru punktacji i kartę pomocy. Na rękę otrzymujemy trzech rzemieślników i dwa frymuśne smoki. Z tych drugich wybieramy jednego, którego zatrzymamy.
Are you speaking dragonish?
W grze wcielamy się z smokoustych, który posiadają umiejętność rozmowy ze smokami i dzięki temu mogą je skierować do sklepikarzy. W wyniku ich współpracy my zdobywamy jakże ważną reputację. Podczas swojej tury odwiedzamy wybrany sklep, a następnie zbieramy lub zaklinamy. Zbieranie polega na wzięciu zasobów zgodnych z ikoną sklepu i umieszczonych tam kart rzemieślników i zaklęć. Opcjonalnie możemy także wykonać trzy akcje: dołożenie nowej karty smoka, użycie mocy jednego z rzemieślników i skorzystanie ze zdolności sklepu.
Zaklinanie pozwala na położenie jednej z odkrytych kart zaklęć nad sklepem po opłaceniu jej kosztów w zasobach lub monetach. Otrzymujemy z niej profity w postaci punktów, dodatkowych kart smoków i monet. Następnie możemy, ale nie musimy skorzystać ze wszystkich smoków w danej lokacji.
Gdy wszystkie trzy miejsca w sklepie zostaną zajęte przez rzemieślników, dokładamy nowy obiekt z przygotowanej wcześniej talii. Na koniec tury każdego gracza uzupełniamy zaklęcia i smoki na macie, jeśli zostały zabrane, i odwracamy sklep awersem do góry.
Gra kończy się, gdy talia smoków lub zaklęć się wyczerpie. Wtedy rozgrywamy jeszcze po jednej turze i do zdobytych w trakcie gry punktów doliczamy te, które uda nam się zdobyć dzięki frymuśnym smokom.
Dragonish is cool
Flamecraft podczas pierwszej rozgrywki rozkręcał się powoli. Idąc do większości sklepów można było pobrać tylko dwa zasoby, podczas gdy do rzucenia pełnego zaklęcia może nam być potrzebnych nawet dziewięć. Do tego tylko jedna umiejętność smoka, ponieważ początkowe sklepy nie mają dodatkowych akcji do wykorzystania. Jednak po kilku szybkich turach stragany się rozrastają, towarów przybywa i w końcu udaje nam się ruszyć z zaklęciami. Po dodaniu nowych sklepów jest tylko lepiej, ponieważ ich zdolności poszerzają nasze możliwości. Wtedy trzeba uważać, żeby nie gromadzić za dużo, bo na tym stracimy. Po zakończonej turze możemy mieć maksymalnie po siedem znaczników każdego towaru i sześciu rzemieślników na ręce.
Miałam również wrażenie, że tylko sześć rodzajów smoków to mało, tym bardziej, że ich moce nie wydają się imponujące – dołóż smoka w miasteczku, weź dwa te same zasoby, pobierz trzy różne zasoby, dobierz kartę rzemieślnika, zamień smoki miejscami i podaruj innemu graczowi wybrany towar w zamian za 2 punkty. Jednak z tej prostoty, po zapoznaniu się z możliwościami smoków i sklepów, udaje się całkiem dobrze namieszać w miasteczku.
Należy także pamiętać, że nie możemy odwiedzić tego samego miejsca dwa razy z rzędu, a gdy wybierzemy sklep, w którym są inne pionki, każdemu z graczy musimy coś podarować.
Chodzenie sobie po sklepikach, pobieranie zasobów i rzucanie zaklęć jest przyjemne, ale prócz zdobywania punktów na bieżąco musimy pamiętać także o tych końcowych. Dwa rodzaje frymuśnych smoków mogą nam dać sporą przewagę, więc nie należy ich lekceważyć. Karty z ikoną słońca można wykorzystać w dowolnym momencie swojej tury i są one jednorazowe, natomiast te z symbolem księżyca czekają na zakończenie gry i pozwalają zdobyć dodatkowe punkty m. in. za parzystą liczbę posiadanych zasobów czy za rodzaje smoków w sklepach.
Do stołu może zasiąść do pięciu osób, a także pojedynczy gracz. Solowa rozgrywka polega mniej więcej na tym samym – odwiedzamy sklepy, rzucamy zaklęcia, zbieramy zasoby. Jednak ze specjalnie przygotowanych przed rozgrywką talii losowo będziemy zapełniać sklepy i umieszczać na nich niewykorzystane pionki smoków. Nie jest to mocno uciążliwe, ale całkowicie zależne od losu zajmowanie miejsc w sklepach jest trochę irytujące. Mając za przeciwników prawdziwych graczy możemy na podstawie ich zasobów i dostępnych na macie kart przewidywać do czego zmierzają. W trybie solo może się zdążyć, że misternie realizowany plan zostanie zniweczony, bo losowy smok zajmie upatrzone wcześniej miejsce. Sama na pewno nie będę siadała do tej gry, ale ci, którzy lubią solowe partie, mogą zdobyć tytuł Mistrza Płomieniarstwa, a to nie byle co w smoczym miasteczku.
Można także skorzystać z pomocy towarzyszy. To minidodatek do gry, dzięki któremu każdy otrzymuje na początku małego przyjaciela. Jego zdolność będzie można wykorzystać raz na turę. Nie zmieniają się żadne zasady, ale dodatkowe karty urozmaicają nieco rozgrywkę.
Flamecraft to prosta i ładna gra, której podstawą jest worker placement. Po cichu liczyłam na coś trochę trudniejszego, ale i tak jest to już całkiem porządny tytuł familijny, do którego z przyjemnością zasiądą zarówno dorośli jak i dzieci. Może być pomostem pomiędzy prostymi grami rodzinnymi, a średniej ciężkości pozycjami na półkach zaawansowanych graczy. U mnie smocze pudełko na pewno zostaje, a w planach jest upgrade pionków. Te podstawowe też są w porządku, to jednak co figurka, to figurka.
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.
Jaką wielkość ma mata (długość x szerkość)? bo żadne źródła tego nie podają?
Według kickstartera 107cm x 25cm.
serdecznie dziękuję za odpowiedź : )