Piękny profil hieny pochylającej się nad martwą gazelą. W tle zbliżający się lew, a nad nim krążący sęp. Zaczynasz kręcić i nagle… o nie! Zdążyłeś tylko zauważyć ogon uciekającej przed lwem hieny, słońce wyszło zza chmury i zaświeciło prosto w twój obiektyw, a lew akurat odwrócił się do ciebie ogonem i zasłonił gazelę. A do tego sęp odleciał i w ogóle nie wiesz, w którym kierunku. Z wymarzonego filmu nici. Będziesz musiał czekać kolejne godziny, aż złapiesz idealną scenę z kilkoma gatunkami w jednym miejscu i czasie.
Na szczęście w Dzikim Serengeti nie musimy tak długo czekać. Jako utalentowani reżyserzy będziemy starali się stworzyć najlepszy film dokumentalny o faunie Parku Narodowego Serengeti. Nie powinno zająć nam to więcej niż dwie godziny, a do stołu możemy zasiąść w maksymalnie 4 osoby.
Wybierz odpowiedni sprzęt
Na środku stołu umieszczamy główną planszę dowolną stroną ku górze oraz planszę akcji, na której kładziemy figurki zwierząt w wyznaczonych miejscach. W pobliżu powinna znaleźć się także złożona wcześniej Skała Wieków, a na niej dzioborożec (dla mnie Zazu*), który będzie odliczał rundy, oraz dwa losowo dobrane kafelki nagród filmowych. Obok umieszczamy zakrytą talię kadrów, z której wykładamy sześć odkrytych kart oraz zakryty stos migracji. W zasięgu wszystkich graczy kładziemy żetony pożywienia, efektów wizualnych, monet i punktów.
Gracze biorą pasek w wybranym kolorze i dwa pionki – jeden trafia na tor punktacji, a drugi będzie służył do oznaczania wykonywanej akcji. Dostajemy także po 6 monet oraz 8 kart kadrów, a których zatrzymujemy 4 na ręce.
Kamera w dłoń i do buszu
W swojej turze umieszczamy pionek na wybranym polu akcji podstawowej. Jest ich 8, z czego 4 polegają na wzięciu z mniejszej planszy figurki i przeniesieniu jej na wybrane pole na planszy głównej. Są to różne akcje, ponieważ zwierzęta zostały podzielone na drapieżniki, duże ssaki, padlinożerców i roślinożerców. Kolejne cztery dostępne akcje to zamiana dwóch figurek na mapie miejscami, wzięcie karty kadru, wymiana wszystkich odkrytych kart kadrów na nowe i wzięcie jednej z nich oraz poruszenie jednego zwierzaka o maksymalnie trzy pola. Za wykonanie którejkolwiek akcji należy zapłacić 1 lub 2 monety zgodnie z oznaczeniem.
Mamy również możliwość wykonania w dowolnym momencie naszej tury darmowych akcji, do których należy wykorzystanie żetonu pożywienia do przesunięcia wybranej figurki o jedno pole, użycie efektu wizualnego do zignorowania wymagania dotyczącego terenu, odrzucenie dwóch kart kadrów za jedną monetę lub zrealizowanie takiej, której wymogi spełniliśmy.
Tury rozgrywamy po kolei do momentu, w którym wszyscy spasują. Następnie przechodzimy do kolejnej rundy, przestawiamy Zazu i pobieramy wskazaną liczbę monet. Odrzucamy dostępne karty kadrów i wykładamy sześć nowych, a także dostajemy jeszcze 4, z których zatrzymać możemy jedną. Dodatkowo przed czwartą i szóstą rundą przyznajemy nagrody filmowe zgodnie z wcześniej wylosowanymi żetonami, a przed czwartą, piątą i szóstą następują migracje. Dociągamy z odpowiedniej talii kartę i usuwamy zwierzęta ze wskazanych pól, robiąc miejsce na nowe, ale i psując wcześniejsze ułożenia. Po rozegraniu sześciu rund wyłaniamy zwycięzcę.
Ładny film, ale można jeszcze dopracować
Dzikie Serengeti to gra, w której sytuacja na planszy zmienia się bardzo szybko. W dwie osoby to wyzwanie, w trzy trochę większe, a przy czterech nie mam pojęcia co i jak poustawiać i ile z tego inni zepsują, zanim znowu będzie moja tura. Każdy dąży do ułożenia zwierząt zgodnie z wymaganiami swoich kart, więc przeszkadzamy sobie nawzajem nawet nie mając takiego zamiaru. Jednak negatywna interakcja nie jest tu głównym założeniem. Najpierw skupiałam się na osiągnięciu własnych celów, ale gdy nie miałam opłacalnego w danym momencie ruchu do wykonania, zdarzało mi się zająć pole lub przestawić zwierzę, na którym zależało innemu graczowi. Wszystkie nasze karty, nawet te niezrealizowane, są jawne i leżą przed nami. Możemy więc przewidzieć, jaki ruch byłby dla kogoś najlepszy lub jaką kartę chciałby kupić.
Ze zrealizowanych kart otrzymujemy korzyści, w tym punkty, kolejne karty, żetony pożywienia lub efektów wizualnych. Oczywiście im trudniejsze ustawienie, tym więcej profitów dostaniemy. W grze znajdziemy trzy rodzaje kadrów. Różnią się one rozmieszczeniem figurek oraz dodatkowymi wymaganiami. W kadrze szeregowym pokazane zwierzęta muszą się znaleźć w jednej kolumnie lub rzędzie. Mogą między nimi znajdować się inne gatunki lub puste miejsca, mogą też być ustawione od lewej do prawej strony lub odwrotnie. Kadr otaczający to centralne zwierzę, w którego najbliższym sąsiedztwie, czyli 8 okrążających go polach, powinny się znaleźć wskazane figurki. Oba wymienione rodzaje mogą mieć również wskazane typy podłoża, na których powinny stać zwierzaki. Ostatni to kadr widokowy, który ma tylko wymagania dotyczące rodzaju terenu, na którym powinny znajdować się konkretne zwierzęta, natomiast nie muszą być ułożone według jakiegokolwiek wzoru na planszy.
Wykonanie gry stoi na bardzo dobrym poziomie. Drewniane figurki wyglądają świetnie na mapie, chociaż patrząc na nie z góry można czasami pomylić niektóre gatunki. Ikony są zrozumiałe, a grafiki proste i pasujące do tematu gry. Niestety trójwymiarowa skała to niezbyt trafiony pomysł. Nie da się jej włożyć w całości do pudełka, a składanie i rozkładanie przed każdą rozgrywką jest irytujące i naraża poszczególne elementy na rozwarstwienie, co niektórzy mogą znać chociażby z everdellowego drzewka. Zamiast niej wystarczyło dodać małą planszetkę, na której Zazu mógłby sobie wędrować. Chociaż górująca nad planszą skała na pewno jest o wiele bardziej klimatyczna od płaskiej planszy, a klimatu i tak tu ze świecą trzeba szukać.
Dzikie Serengeti to abstrakcyjna układanka, w której ciągle dostawiamy i przestawiamy figurki. Mogłyby być o czymkolwiek innym i mechanicznie również gra by działała, ale oczywiście wolę zwierzęta i poszerzanie wiedzy o faunie danego Parku Narodowego, niż antyklimatyczne kolorowe kosteczki. Jak już przy aspekcie edukacyjnym jesteśmy, to na każdej karcie znajduje się jedno zdanie z ciekawostką na temat zwierząt. I tak dowiedziałam się m.in., że krokodyle mogą nie jeść przez kilka lat, a żyrafy są w stanie zabić lwa jednym kopnięciem.
Trochę trudno mi wskazać grupę docelową tej gry. Nie ma skomplikowanych zasad, ale zmusza do przyjemnego główkowania, więc plasuje się w kategorii rodzinnej lub dla mniej zaawansowanych graczy. Pudełko natomiast sugeruje wiek 14+, który jest zdecydowanie zawyżony. Jednocześnie cena jest dosyć wysoka, co pewnie jest spowodowane dużą liczbą drewnianych figurek. Jednak przez to gra staje się trudniej osiągalna dla wspomnianych wyżej grup, natomiast bardziej zaprawieni nad planszą gracze pewnie będą woleli coś bardziej skomplikowanego w cenie ponad dwustu złotych.
Siadając do gry możemy liczyć na ładne widoki, sporo kombinowania i dużą regrywalność. Po zapoznaniu się z podstawowymi zasadami możemy urozmaicić kolejne rozgrywki kartami specjalistów. Podczas przygotowania otrzymujemy po 3, ale zatrzymać możemy tylko jednego. Dadzą nam dodatkowe punkty, ale nie zawsze ich zdobycie będzie proste, bo np. operator punktuje, gdy uda nam się przy jednym ruchu zrealizować dwie karty kadrów, a grafik za używanie żetonów efektów wizualnych.
Znalazł się również tryb dla fanów solowych wypraw, chociaż można go rozgrywać także jako wariant kooperacyjny. Przed rozpoczęciem wybieramy jeden z sześciu scenariuszy i staramy się zdobyć punkty zgodnie z tabelami w instrukcji.
Dzikie Serengeti zaskoczyło mnie pozytywnie i na pewno zostanie na mojej półce, ale nie jest to gra idealna i myślę, że zdania na jej temat wśród szerszej grupy graczy będą podzielone i skrajne. Niektórzy narzekają na czas oczekiwania na swój ruch, ale u mnie to się nie sprawdziło i przestoje nie były dokuczliwe, chociaż przy więcej niż dwóch graczach rzeczywiście jest z tym gorzej. Z tego powodu nie polecę na pewno tej gry dla 3-4 graczy, a raczej dla 2-3, z przewagą dla duetu. I chociaż widzę oczywiste wady tytułu, to zamierzam nakręcić jeszcze niejeden film o zwierzakach z nadzieją na minidodatek w przyszłości, który poszerzy gromadkę zwierząt o nowe gatunki.
*Wyjaśnienie dla tych, którzy od prawie 30 lat mieszkali z dala od cywilizacji: Zazu to ptak z disneyowskiej bajki Król lew z 1994 roku.
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.