DOG Royal
Autor: Johannes Schmidauer-König
Liczba graczy: 2-6
Czas gry: 45 min
Wiek: 8+
Wydawca: Schmidt Spiele
Rok wydania: 2012
Ranking BGG: 6.6/10
Chińczyk, jak bonie dydy chińczyk!
To pierwsza myśl, która mi przyszła do głowy jak zobaczyłam DOG.
Podstawowa gra, czyli DOG, pochodzi z 1997 roku a jej autor jest nieznany (przynajmniej w/g BGG). Plansza rzeczywiście bardzo przypomina chińczyka (przynajmniej po tej stronie dla 1-4 graczy), zachowanie pionków na planszy również, a cel jest nawet taki sam. Jednak nie mamy tu kostek, a karty. I całkiem sporo decyzji.
Jeśli myślałeś, że w chińczyku się nie myśli…
Po pierwsze – DOG może być grą drużynową. Co nie oznacza, że nie można grać tak zwyczajnie, każdy dla siebie – i to właśnie taki wariant miał przyjemność gościć na moim stole. Co więcej, bardzo fajnie działa na dwie osoby – a to dzięki wykorzystaniu kart specjalnych, których niektóre efekty są wtedy bardzo mocne.
Po drugie – karty nie są tylko liczbą pól o jakie należy przesunąć się wybranym pionkiem. Oprócz takich „zwyczajnych” kart dostajemy dużo kart specjalnych – pozwalających na wybór liczby (np. z zakresu 1-7), kierunku w którym poruszamy się pionkiem lub po prostu akcję specjalną jak zamiana pionków na planszy (switch), dostawienie się do najbliższego pionka (magnes), czy kopiowanie efektu ostatnio zagranej karty. Istotne jest to, że takich kart jest w talii dużo. Rzadkością bywa ręka (czyli pięć kart dociąganych na początku każdej rundy), na której nie ma ani jednej karty specjalnej.
Po trzecie – na planszy mamy pola specjalne, które pozwalają na dociągnięcie nadprogramowych kart z talii. Jest to gra, w której na początku rundy otrzymujemy po 5 kart i do końca rundy nie dociągamy kolejnych. A więc trzeba optymalnie sobie rozplanować ich użycie, tak aby nie zostać z kartami, których nie da się zagrać, bo zwyczajnie na tym stracimy. A takie nadmiarowe karty to czysty zysk, dlatego te pola są takim fajnym dodatkiem i urozmaiceniem gry. Tym bardziej, że zatrzymanie się na takim miejscu jest niejednokrotnie sprawą decyzji, a nie nie tylko ukłonem fortuny.
Po czwarte – jak to przed chwilą napisałam – my te karty mamy na ręku i sami decydujemy w jakiej kolejności je użyć. Co ważne – musimy użyć ich wszystkich – nawet jeśli będzie to dla nas niekorzystne. I to też jest bardzo istotny element planowania – KIEDY użyć danej karty, by nie wyjść na tym jak Zabłocki na mydle.
Ciekawostką (to już chyba po piąte ;)) w stosunku do chińczyka jest też fakt, że jeśli nie uda ci się wejść pionkiem do domku to musisz minąć pole startowe i zapierniczać dookoła planszy jeszcze raz ;) dlatego warto sobie przemyśleć kiedy i iloma pionami się ruszać, jakie karty zostawić na koniec etc.
Co nie oznacza (po szóste i już chyba ostatnie ;)) że to nie jest losowa gra. Ona jest losowa, bo taka być musi, skoro rozdajemy karty i bazujemy na tym co mamy na ręku. Nawet jeśli możemy się wymienić jakąś kartą z partnerem lub przeciwnikiem. Niemniej jednak decyzji w tej grze jest od pyty i trochę, i pod tym względem zupełnie nie przypomina ona chińczyka.
Royal
Ja postanowiłam od razu zainwestować w wersję Royal, podejrzewając, że oprócz podstawowych zasad może być jakiś ciekawy tryb zaawansowany. I słusznie. W wersji Royal każdy z czterech pionów ma swoją rangę (król, hetman, obywatel i błazen). Każdy z pionów ma swoje unikalne umiejętności. Nie są one bardzo mocne, niemniej jednak istotnie odczuwalne.
Król – może być zbity tylko przez innego króla. W zamian za to porusza się bardzo powoli – co najwyżej o 7 pól. A więc wszystkie karty, które pozwalają na ruch szybszy (od 8 do 13) na króla nie działają
Hetman – jego umiejętność jest związana z polem chronionym. Jest to pole startowe – w skrócie chodzi o to, że piona stojącego na własnym polu (czyli polu o tym samym kolorze – a takie jest właśnie pole startowe) nie wolno przeskoczyć, nie wolno zbić, nie wolno zamienić. Po prostu nie wolno go ruszyć. Jest chroniony. Otóż hetman wchodząc do domu może przeskoczyć przez takie okupowane innym pionem pole.
Obywatel – jego umiejętność dotyczy pól specjalnych na planszy. Gdy stanie na takim polu i pociągnie kartę, może (ale nie musi) przemieścić się na najbliższe wolne pole specjalne.
Błazen – a ten z kolei podczas wchodzenia do domu może odjąć od swojej karty do dwóch punktów ruchu. Uwaga! Pola w domu to też pola chronione, nie można przeskakiwać przez stojące tam piony. Pamiętając o tym, że zawsze musimy wykonać kartę w całości (np. jeśli zagramy 6 to musimy się poruszyć o 6 oczek, a jeśli nie możemy to nie możemy tego ruchu uczynić w ogóle) – jest to całkiem przydatna umiejętność na koniec gry. Zawsze starałam się w prowadzać błazna do domu jako ostatniego ;)
Podsumowując – zróżnicowanie ról poszczególnych pionków jest całkiem ciekawym urozmaiceniem, choć niekoniecznym do tego, aby dobrze się bawić. Więc jeśli traficie na wersję nie-Royal, to też będzie OK. Choć oczywiście zachęcam do tego królewskiego wariantu gry.
Dlaczego spodobał mi się DOG?
Gra jest losowa. Ale to, że posługujemy się kartami, które w dodatku są w ograniczonej liczbie na ręce i wszystkie muszą zostać wykorzystane powoduje, że gra nabiera rumieńców i mamy całkiem sporo nietrywialnych decyzji do podjęcia. Nie oceniam, bo grałam tylko w dwie osoby, ale te partie, które grałam należały do bardzo przyjemnych. Na pewno jeszcze zagram w więcej osób jak również wypróbuję wariant drużynowy, a gra na stałe zadomowi się mojej kolekcji.
+ bardzo proste zasady na podstawie klasyki, którą wszyscy znają
+ dwa tryby gry (DOG i DOG Royal)
+ możliwość gry aż w 6 osób (dwustronna plansza)
+ dodatkowo możliwość gry drużynowej (4 lub 6 graczy)
+ sporo nieoczywistych wyborów (o niebo więcej decyzji niż w chińczyku)
+ estetyczne wykonanie oraz intuicyjna ikonografia
+ kilka rozwiązań mechanicznych powodujących gwałtowny wzrost adrenaliny ;)
To co mnie się podoba w DOG od strony mechanicznej to:
+ zagrywanie kart z ręki bez dociągu w trakcie rundy z koniecznością zagrania ich wszystkich, co wymusza planowanie i igra z naszymi emocjami
+ w przypadku braku możliwości wejścia do domku konieczność minięcia go i pomykania po raz kolejny dookoła planszy, co wymusza nie tylko taktyczne zagrania danej ręki, ale również strategię w kontekście całej gry, zwłaszcza w wariancie Royal.
+ spora liczba kart specjalnych, co daje duże możliwości kombinowania
+ spektakularne zagrania
Ale to wciąż gra z grupy chińczykopodobnych, więc przeciwnicy gatunku nie siądą z wami do stołu.