Home | Audio/Video | Audiobook GF | Zapomniane Morza – niezapomniana, morska przygoda

Zapomniane Morza – niezapomniana, morska przygoda [Współpraca reklamowa z Portal Games] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 11 minut

Opaska na oku, papuga na ramieniu, zbrodnia na myśli i ofiary na sumieniu – tak pokrótce można opisać pirata. Morskiego wygę, rozbójnika na rozklekotanej łajbie, wiecznie węszącego za ukrytym skarbem i wciąż dopatrującego się zewsząd spisków. A przecież pirat to też często członek załogi: może i pracownik opłacony środkami niekoniecznie legalnie pozyskanymi, ale jednak pracownik pirackiego przedsiębiorstwa. Pracujący w ciągłej delegacji, w niewygodnym i źle wietrzonym, mobilnym biurze, często bez zasięgu sieci komórkowej, dzielący kajutę z innymi, takimi jak on, zagubionymi w pogoni za karierą śmiałkami, którzy nie chcą od życia nic więcej, niż kawałka zjełczałego chleba, plastra podejrzanie pleśniowego sera, kilku łyków rumu i może kilku złotych krugerandów czy paru srebrnych dukatów… Niejedna kobieta chciałaby, żeby to jej mąż tak gonił za robotą. Niejedna kobieta chciałaby takiego męża. Niejedna gra chciałaby móc opowiadać o takich właśnie pracowitych piratach, pośród pienistych pływów, pomiędzy przedstawicielami przerażającego półświatka, poszukujących pieniędzy, poważania i przygody. Oddajmy więc dziś cześć tym zdemoralizowanym matrosom, niech pamięć o nich nigdy nie zniknie, nawet gdy upomną się o nich Zapomniane Morza!

Pirackie CV

No dobrze, tu nas trochę poniosło w patetyczną nutę, ale sentyment jest jak najbardziej słuszny. Piraci dostają sporo złej prasy, a przecież to taki sam lud pracujący jak piekarze, piłkarze czy copywriterzy. Niewiele pozycji w literaturze czy filmie pochyla się nad ich ciężką pracą i natłokiem obowiązków, które pełnić przychodzi im na statku, sunącym przez wzburzone fale. Jest jednak gra planszowa, która nie tylko pokazuje ich jako zawodowców z fachem w ręku, ale też skupia się na fakcie często pomijanym – na ich bogatych biografiach. Na ich historii, na ich aspiracjach, na fobiach. Właśnie w Zapomnianych Morzach przyjdzie nam stworzyć pirata z krwi i kości – nie maszynę do plądrowania, a żywą postać, pełną sprzeczności, ludzkich małostek i głębokich przemyśleń. I choć nie będzie to centralna mechanika gry, to z pewnością spowoduje wiele uśmiechów wśród graczy. Nawet lokalna papuga radośniej zakłapie dziobem.

Piracka flaga

OK, nad pudełkiem powiewa piracka bandera, ale co to w zasadzie są te Zapomniane Morza? To semi-kooperatywna gra, w której grupa piratów wybierze się we wspólną podróż – albo nawet podróże – by zrealizować wspólny cel… i kilka osobistych celów po drodze.

W tej wyprawie wziąć udział może nawet siedmiu graczy, którzy podzielą między siebie role na statku i wspólnymi siłami pokonają – lub nie – wzburzone wody nienazwanego morza i wszystkie czyhające na nich niespodzianki. Ktoś zostanie Skrybą, ktoś Bosmanem, a kto inny Cieślą – co w praktyce oznacza pilnowanie i obsługę toru danego zasobu jak Niesława, Zapasy czy Działa. Rozgrywka odbywa się na centralnej mapie, po której poruszać się będzie nasza krypa, a także w Księdze Scenariuszy – specyficznym zbiorze miast, wysp, terenów i lokalizacji, w których toczyć się będzie zasadnicza akcja. Fabuła gry, we wszystkich jej wariantach, pochodzić będzie zaś z aplikacji, która w sprawny i niemal bezobsługowy sposób poprowadzi nas przez wszystkie przygody: szczęśliwe zwycięstwa i sromotne porażki.

Piracki gulasz

Nie jestem wielkim entuzjastą aplikacji jako takich – coś w trzewiach mówi mi, że świat kartonu i świat zerojedynek nie powinny się spotykać. Aplikacja w Zapomnianych Morzach jest jednak tak nienachalna i tak pomocna, że nie mogę się na nią złościć, choćby zabrakło mi rumu. Przed rozgrywką aplikacja pomoże nam przygotować scenariusz. Podczas wykonywania akcji w aktualnej lokalizacji, a także na koniec każdej rundy, poproszeni zostaniemy przez grę o sprawdzenie wpisu o określonym numerze. Czasem do przeczytania jest fragment historii, czasem do wykonania są testy, a jeszcze w innych sytuacjach wystarczy odpowiedź na pytanie czy informacja o rezultacie właśnie wykonanego rzutu kością.

W żadnym momencie aplikacja nie rządzi rozgrywką, ani nie narzuca nam dodatkowych obowiązków – jest jak cichy, cierpliwy Mistrz Gry, który czasem o coś podpyta i podpowie, ale głównie to przygląda się rozgrywce i wspiera graczy w ich działaniach. Jej implementacja jest dla mnie niemal wzorcowa – włącznie z klimatyczną narracją (w angielskiej wersji aplikacji) i morskimi odgłosami mew i fal, które oczywiście można wyłączyć, korzystając jedynie z tekstu. Nie potrafię jednak ocenić polskiej wersji językowej, gdyż w momencie pisania tej recenzji jest zwyczajnie niedostępna. Sama aplikacja może być uruchamiana jako strona www lub pobrana na telefon, by działać również w trybie offline.

Piracka niesława

Poza wspomnianą aplikacją, ogromna większość gry odbywa się w Księdze Scenariuszy. Ten pełen klimatycznych, żywych ilustracji skoroszyt zawiera kilkadziesiąt miejsc, które zwiedzimy w trakcie gry. A każde z tych miejsc to inny zestaw akcji do wykonania. Po otwarciu nowej strony, uruchamiamy (dostępny również w aplikacji) timer i w przeciągu 40 sekund mamy zadecydować, czym zajmie się każdy z piratów. Obowiązuje zasada „kto pierwszy, ten lepszy” – akcji jest zwykle około ośmiu, część dostępna dla wszystkich, część tylko dla jednego z piratów, zdarzają się też akcje obowiązkowe (które należy wykonać koniecznie i które przypadają w udziale najwolniejszym piratom – o ile ktoś nie zajmie ich wcześniej, są przydzielane automatycznie). Na stronie Księgi widać zarówno nazwę akcji i ikony zdolności, których będzie dotyczyć – ale 40 sekund to zbyt mało czasu, żeby odczytać dokładny opis każdej z akcji. Decyzje są więc podejmowane trochę na chybcika – trochę na czuja, trochę na fart, a trochę na szybkie podejrzenie, że dana czynność pozwoli nam np. dobrać kartę skarbu. Część jest jednak nazwana tak dosłownie – „Głodna załoga!” czy „Przygotuj Działa” – że nie trzeba snuć domysłów.

Po upłynięciu czasu i/lub obsadzeniu akcji są one rozpatrywane w kolejności od góry do dołu. Akcje zwykle wiąże się z rzutem kostką, testem jednej ze zdolności, zdobyciem zapasów, odczytywaniem zapisków z Dziennika Pokładowego lub poruszaniem statku do innej lokalizacji. Słowem: każda akcja coś robi i chociaż niektóre z nich mogą się wydawać trywialne (jak np. Łowienie Ryb Włócznią) to ich zmienny przebieg (rzut kością często definiuje rezultat akcji, niektóre z nich dają 3-4 opcje do wyboru lub pozwalają nam przeczytać kolejne wpisy fabularne) sprawia, że na stole cały czas coś się dzieje – i jest to emocjonujące. Nawet rzuty kością są tu nietrywialne. W trakcie rozgrywki możemy bowiem zyskiwać żetony przerzutu (umożliwiające… przerzut kości!) oraz żetony pecha, które działają zgoła odwrotnie: jeśli nasz pirat ma je w inwentarzu, to przy każdym rzucie bierze do ręki nie jedną, a dwie kości, i po rzucie wybiera niższy wynik. Następnie odrzuca jeden z żetonów pecha – i powtarza ten proces, ilekroć przyjdzie mu rzucać kością, a wciąż będzie miał pechowy żeton.

Jakoś tak to jest pomyślane, że szybki proces decyzyjny płynnie przechodzi w dość dynamiczne rozpatrywanie akcji i przez większość gry każdy albo ma co robić, albo żywo interesuje się rezultatami innych graczy. I coś, co wydawać by się mogło dość uporczywe w obsłudze, idzie sprawnie i angażuje w zasadzie wszystkich przy stole – a przypominam, to gra dla 2-7 osób! Tylko… w co my się tu w zasadzie angażujemy?

Piracka wyspa

Semi-kooperatywna natura gry wyraża się w tym, że oprócz celu wyznaczonego przez scenariusz (typu: dopłyń do wyspy czy przetrwaj spotkanie z bestią), każdy z piratów ma swoje cele osobiste, zapisane w arkuszu gracza. Realizacja czterech z pięciu z nich oznacza indywidualne zwycięstwo. I tu robi się ciekawie – arkusze gracza są niepowtarzalne! Każdy z nich ma inny zestaw statystyk – zdolności, inną historię, inne cele i inną konstelację. Konstelacja to zbiór punktów, które zapełniać będziemy w trakcie gry, a które systematycznie pozwolą nam realizować kolejne z naszych celów. Najciekawsza z tego wszystkiego jest jednak biografia. Podczas tworzenia postaci – bo owszem, tworzymy tu postać i nadajemy jej imię – wpisujemy odpowiedzi na kilka pytań. Nie chcę spoilować konkretów, ale powiem, że potem te odpowiedzi pojawiają się jako elementy w narracji – biografii pirata, którą każdy z graczy odczytuje na głos, przed rozpoczęciem rozgrywki. Nie spotkałem czegoś takiego w grze planszowej – brzmi to jak mrugnięcie okiem do kanonu RPG – a ten zabieg w zabawny i przewrotny sposób buduje klimat już dosłownie od pierwszej minuty gry, wciągając graczy w proces powstawania przygody i nadawania jej spersonalizowanego wymiaru.

Żeby nie było tak różowo – gra ma kilka sposobów, by uniemożliwić nam wygraną. W zasadzie każdy z torów: zagrożenia (wzrastającego, jeśli powtarzamy rundę w tej samej lokalizacji), zapasów (którymi karmimy załogę), kadłuba (zniszczeń statku, powstałych np. w wyniku walki z innymi statkami), niezadowolenia załogi (którego wypełnienie prowadzi do buntu) czy samej liczebności załogi (spadek do zera oznacza przegraną) może powodować przegraną. Czegoś mamy za dużo, czegoś mamy za mało – gra się kończy. Powtarzamy stronę w Księdze Scenariuszy zamiast iść dalej – tracimy jednego członka załogi. Już po kilku rundach widać, że opieka nad statkiem, jego naprawy i właściwe zaopatrzenie są tu niemal tak samo ważne, jak eksploracja mapy i popychanie fabuły do przodu. To nadaje grze tempa i impetu – nie ma czasu na bezczynność i podziwianie widoków, tu trzeba działać!

I jest z czym działać. Mamy pirackie gęby do wykarmienia, więc trzeba zdobywać zapasy. W bitwie trzeba ładować działa i wypalać z nich, nieco wcześniej w ogóle te działa zdobywając. Po bitwach mamy statek do naprawienia – ktoś musi się nim zająć! Zbieramy tu skarby, które możemy wykorzystać lub zakopać. Możemy przypadkiem spoliczkować olbrzyma w tawernie i zyskać tym samym bliznę na twarzy, która będzie z nami przez resztę gry. Możemy zyskać kompana, który pomoże nam w wyprawie. A wszystko to dzieje się przy minimalnym udziale komponentów: nie ma tu żadnych figurek, jedynie żetony z portretami naszych postaci, używane wyłącznie przy wyborze akcji – wszystko inne odbywa się tu dzięki niewielkim kartom, zapiskom na arkuszach graczy i odczytom z aplikacji. I mimo tego swoistego minimalizmu, Zapomniane Morza z łatwością budują bogaty, piracki świat, dający się poczuć w każdym ruchu i stawiający co i rusz pytania: co teraz z nami będzie? Gdzie dotrzemy? Czy staczy nam prowiantu? I czy nasz statek przetrwa kolejną salwę z wrogich armat?

Piracki szkorbut

Żywot bukaniera w Zapomnianych Morzach może sprawiać wrażenie skomplikowanego – bo w istocie, jest tu dużo do zrobienia i dużo do podziwiania po drodze. Jednak sama obsługa gry – mechanizm wyboru akcji i ich rozpatrywania, odczytywanie kolejnych elementów fabuły, notowanie na arkuszu gracza, rozpatrywanie wydarzeń z konstelacji – jest superpłynna i co najlepsze: odbywa się praktycznie bez zerkania do instrukcji! Moja pierwsza gra, gdzie tłumaczyłem zasady czterem osobom, wymagała dosłownie dwóch zerknięć do literatury. Sama instrukcja ma zresztą ledwo 8 stron – z czego zasady opisywane są na 3 stronach, reszta to przygotowanie do gry, spis komponentów i… generator pirackich imion! Samych komponentów w grze nie jest super dużo – dwie talie kart, żetony mapy i trochę znaczników – a mimo to dzieje się w niej naprawdę, naprawdę sporo, o czym zaświadczy niejeden matros.

Zapomniane Morza to dla mnie strzał w dziesiątkę. Jest tu wystarczająco dużo fabuły, żeby poczuć marynarski klimat, ale nie trzeba wchodzić w rolę, by czerpać radość z rozgrywki. Decyzje są szybkie, ale nigdy proste. W tle tyka zegar zwiastujący koniec rozbójniczej przygody, delikatnie popychając piratów wzdłuż deski, złowieszczo wystającej za burtę. Historie w grze są klimatyczne i przepełnione humorem. Zasady gry są tak przyjazne użytkownikom, że wystarczy jeden ograny gracz, by spokojnie poprowadzić pozostałych przez całą rozgrywkę – po kilku ruchach wszystko staje się zupełnie jasne i każdy odnajduje tu własne tempo. Gra daje graczom wiele okazji, by czuli się potrzebni przy stole: podział ról przy obsłudze statku, wydarzenia kierowane do piratów o lepiej rozwiniętych zdolnościach czy o wyższej niesławie, szybki wybór i rozpatrywanie akcji. To wszystko wzmacnia poczucie intensywności rozgrywki. Gra się dzieje i dzieje się z kilku dział jednocześnie, dzięki czemu tury innych graczy są niemal tak samo interesujące, jak nasze własne.

Piracki horyzont

Wybornie, wybornie bawiłem się przy tej grze i nie mogę doczekać się kolejnego zanurzenia w morską toń. Jedyne, co napawa mnie lekką obawą, to ilość arkuszy w grze – jest ich 21, co oznacza, że Wasze pudełko z grą może zrodzić 21 unikatowych korsarzy. Powyżej tego pozostaje używanie ołówka i wymazywanie gumką, ew. kserowanie. Dostępne do własnego druku są arkusze w j. angielskim – w chwili pisania tej recenzji nie otrzymałem informacji o planach udostępnienia polskiej wersji.

Jeśli już jesteśmy przy temacie długowieczności gry, to w obecnej wersji aplikacji widocznych jest 5 scenariuszy i płatny dodatek (póki co niedostępny w j. polskim) z szóstym scenariuszem i ponad setką wpisów, które urozmaicą już istniejące scenariusze. Jeśli przysiąść do gry na jeden czy dwa dni i przejść ją od A do Z to faktycznie, może się okazać, że szybki do niej powrót mija się z celem. Wydaje mi się jednak, że w normalnym trybie, gdzie rozgrywki są od siebie bardziej oddalone w czasie, problem zapamiętywania wpisów, wyborów i ich konsekwencji tak naprawdę nie istnieje – może wśród żeglarzy z ejdetyczną pamięcią. Wystarczy rozpocząć przygodę z innymi graczami i innymi arkuszami postaci i dodać do tego czynnik ludzki, a okaże się, że gra jeszcze długo nie zbutwieje i zachowa świeżość, mimo przechodzenia ponownie tego samego scenariusza. Wliczając przegrane gry i ponowne próby, czynniki losowe (karty, kości, żetony eksploracji), a do tego rozgrywki w różnym składzie i z różnymi arkuszami postaci, mamy tu dziesiątki godzin wybornej rozrywki, zanim trzeba będzie się zastanowić nad dokupieniem dodatku czy drukiem kolejnych arkuszy.

Pirackie podsumowanie

Piracić, czy nie piracić? Jeśli mówimy o podrabianych płytach CD, moja odpowiedź zawsze brzmi: oczywiście, że piracić! Jeśli zaś mówimy o planszowej przygodzie dla prawdziwych wilków morskich, mówię: zdecydowanie piracić! Zapomniane Morza dla mnie wypełniają wielką lukę w pirackich grach. Port Royal jest za proste i zbyt mało tematyczne, Libertalia albo niedostępna w oryginalnej postaci, albo dostępna w kuriozalnej wersji Stonemaier Games, a Dead Reckoning zbyt skomplikowane i nieporęczne, by w pełni oddać klimat pirackiego żywota. Cieszę się więc niesłychanie, że po długich poszukiwaniach na mojej półce w końcu gości gra, która temat piratów i bukanierów ujmuje w sposób zgrabny, działający na zmysły i na wyobraźnię, a do tego przyjemny w rozgrywce i niebywale tematyczny.

Zapomniane Morza to TA piracka gra, której szukacie, jeśli szukacie pirackiej gry. I klnę się na moją drewnianą nogę, chwytną brodę Davy Jonesa i martwą papugę na moim ramieniu, że nie prowadzę Was na mieliznę. Wasza przygoda na szerokich wodach jest tu, w klimatycznie zilustrowanym pudełku pełnym niespodzianek. Wasza historia zapisze się na tych arkuszach i w przeciwieństwie do niektórych mórz, z pewnością będzie niezapomniana.

 

Gra dla 2-7 graczy w wieku od 12 lat

Potrzeba około 120-180 minut na rozgrywkę

 

Zalety:
+ bogata tematycznie symulacja pirackiego fachu
+ angażująca nawet dla nieaktywnych graczy
+ osiąga wiele bez mnożenia komponentów
+ niesłychanie płynna i szybka w obsłudze

 

Wady:
– ograniczona liczba arkuszy graczy w pudełku
– o losach gry często przesądza rzut kością – co dla niektórych może być frustrujące



Grę Zapomniane Morza kupisz w sklepie


 

Dziękujemy firmie Portal Games za przekazanie gry do recenzji.


 

Złożoność gry (4/10):

Oprawa wizualna (8/10):

Ogólna ocena (9/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.

Przydatne linki:

2 komentarze

  1. Avatar

    Czy Pan pod koniec tekstu zachęca do kradzieży własności intelektualnej? :)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active
wordpress_test_cookie

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings