Home | Felietony | Po drugiej stronie hobby, czyli wspomnienia byłego sprzedawcy

Po drugiej stronie hobby, czyli wspomnienia byłego sprzedawcy
Ten tekst przeczytasz w 8 minut

Przedświąteczny szał zakupów najczęściej mnie omija, ponieważ staram się mieć wszystkie prezenty w domu już w listopadzie. Nie mam problemów z opóźnioną dostawą, brakami w magazynach/na półkach ani zawyżonymi cenami tuż przed Wigilią. Jednak chodząc po sklepach w grudniowe dni na totalnym luzie, zawsze myślę o tych biednych sprzedawcach, którym generalnie nie zazdroszczę pracy, a najmniej właśnie pod koniec roku. Gdy do głosu dochodzą nerwy, roszczeniowość i ogólny stres, cały urok przedświątecznych przygotowań ucieka. I o ile klientowi wydaje się, że może wylać swoje żale na sprzedawcę, to niestety w drugą stronę to już nie działa, bo pracownik musi być miły i uprzejmy, a klient nasz Pan itp. I  gdy jestem świadkiem takich napiętych sytuacji przypominam sobie moje czasy za ladą, za którymi trochę tęsknię, a trochę nie. Wspomnienia niektórych klientów i sytuacji nasunęły mi pomysł na ten oto esej z przymrużeniem oka. 

A long time ago in the galaxy far, far away… 

… a tak naprawdę kilka lat temu w galerii handlowej znajdującej się w jednym z miast wojewódzkich miałam przyjemność pracować jako sprzedawca gier planszowych. Jak każda praca, ta również miała swoje plusy i minusy, a do tych pierwszych oczywiście zaliczał się fakt, że gdzie się nie obróciłam, mój wzrok padał na jakąś grę. Przez 8 godzin dziennie na nie patrzyłam, o nich czytałam i rozmawiałam, przez co w pewnym momencie nastąpił kryzys. Gdy miałam się spotkać ze znajomymi na planszówkowe granie, nie chciało mi się czytać kolejnych instrukcji, bo zaliczyłam już pięć w pracy, ani tłumaczyć zasad, bo zrobiłam to kilkadziesiąt razy w ciągu dnia.  

Po paru tygodniach spadku formy uzmysłowiłam sobie w drodze powrotnej z Pyrkonu, podczas którego nie zagrałam w ani jedną grę, że to przecież moje hobby i tego właśnie chciałam – gadać o planszówkach cały dzień. Na szczęście kryzys był chwilowy i po nim mogłam nadal cieszyć się nowymi tytułami i kolejnymi rozgrywkami, co przełożyło się na czerpanie większej przyjemności także z kontaktu z klientami. Nie jestem bardzo proludzka i pewnie każdy test, który bym wykonała, zakończyłby się neonowym napisem „Introwertyk do grobowej deski”, ale jeśli mogę nawijać o czymś co uwielbiam i na czym w jakimś stopniu się znam, to budzi się we mnie potwór, który robi sobie przerwę tylko na szybki wdech. 

Trochę przydługi zarys mojej zawodowej sytuacji sprzed lat prowadzi to sedna tego eseju, czyli rozmów z klientami i grup, do których można by ich zaliczyć. Oczywiście wszelkie podobieństwa do Waszych zachowań są totalnie przypadkowe, aczkolwiek jeśli odnajdujecie się w tych bardziej irytujących, to może przemyślicie kilka rzeczy, zanim następnym razem zapytacie o coś sprzedawcę. 

Podejrzliwy dusigrosz 

„Ile?!” Klasyka. Pytanie za milion. Znane od czasów, gdy ktoś chciał sprzedać jedną maczugę za pięć kamyków. Ceny gier niestety są coraz wyższe. Jak wszystko, szczególnie w ostatnich miesiącach. Produkcja i transport gier są coraz droższe, a rosnące rachunki za energię w fabrykach, hurtowniach, magazynach i sklepach tylko pogarszają sprawę. Jednak to problem znany także przed wojną, pandemią czy ogromną inflacją. 

Gracze mający za sobą lata grania doskonale zdają sobie sprawę z tego, że gry mają swoją wartość. Wymagania są coraz wyższe odnośnie jakości kart, planszy, obecności szczegółowych figurek i oszałamiających grafik. To wszystko kosztuje. Najgorzej, gdy przychodził klient, który grał w Chińczyka i Grzybobranie za 15 zł i mówił, że chciałby coś większego, widział jakieś figurki na niektórych pudełkach i mapę, po której się chodzi. „Tylko wie Pani, tak do 30 zł.” I nie przesadzam, taką kwotę usłyszałam jako limit. Gdy klientowi wytłumaczyłam, że gry, które wskazał (w tym Posiadłość szaleństwa i Talisman) oscylują w przedziale 200-400 zł, prawie zszedł na zawał. Wiadomo jednak, że była to osoba niemająca w ogóle pojęcia o realiach naszego hobby, nowoczesnych grach i ich zawartości. To można wybaczyć. 

Tak, przyznaję się do posiadania Chińczyka. W dodatku lubię w niego grać.

Natomiast gracze posiadający wiedzę o wspomnianych wyżej czynnikach mających wpływ na ceny gier, a mimo to wygłaszający monologi o tym, że jako sklep kupujemy je za grosze, a sprzedajemy za złoto, to już było ponad moją cierpliwość. Pytania o cenę u wydawcy, naliczoną marżę i porównywanie cen do tych oferowanych przez sklepy internetowe, które mają o wiele mniej pracowników i mniej stałych opłat, to chyba osobne hobby w planszówkowym świecie. Protekcjonalne spojrzenia, pogardliwe teksty i zarzuty, że kilkadziesiąt kart kosztuje np. 120 zł, podczas gdy trzy talie zwykłych kart w sumie kilkanaście złotych, to autentyczne wypowiedzi niektórych klientów. Nie, drodzy kupujący, sklepy z planszówkami nie zbijają fortuny na Waszych biednych portfelach, a tym bardziej sprzedawcy nie mają na to absolutnie żadnego wpływu. Więc zanim oskarżycie ich o knucie i wyciąganie od Was pieniędzy, pomyślcie, że oni są na pierwszej linii frontu, ale nie odpowiadają za ceny. 

Owszem, Talismana również posiadam. Do teraz zastanawiam się po co.

Wieczny imprezowicz 

Byli tacy, którym się wydawało, że coś tam wiedzą, a w ich TOP3 znajdują się  5 sekund, Time’s Up i Ego, czasami ktoś się wyrwał z Dixitem lub Dobble. O ile trzech pierwszych nie trawię, to dwie kolejne lubię, więc wiadomo, że to kwestia gustu. Umówmy się jednak, że to raczej zabawa w gronie znajomych lub rodziny, tak żeby się nie zmęczyć i trochę pośmiać, a nie poważne granie. No i taki delikwent przychodzi i mówi, że chce coś takiego co już ma, ale bardziej zaawansowanego albo z innymi hasłami na kartach. I chociaż imprezówek z racji ich popularności miałam pod ręką sporo, to ileż można mieć gier polegających na skojarzeniach czy pytaniach i odpowiedziach? Sama natura pcha człowieka do przodu i każe mu się rozwijać, a niektórzy uparcie nie. „Poproszę piątą wariację na temat kalambur.” Dobrze, że tacy klienci przynajmniej byli mało wymagający, nieszkodliwi i prawie zawsze zadowoleni z nowego pudełka. 

Guilty as charged. Dobble śmieszy w każdym wydaniu.

Ignorant z dobrymi intencjami 

Wyobraźcie sobie, że są ludzie, którzy nadal dziwią się, że w grze nie chodzi się pionkami w jednym kierunku po uprzednim rzucie kostką. Że można inaczej, tak innowacyjnie np. użyć w grze żetonów albo iść w drugą stronę (wiwat Talisman!). Najczęściej osoby niemające żadnego pojęcia o grach przychodziły, żeby kupić dla kogoś prezent. Bo kolega mówił, że gra. Fajnie, ale w co? Z kim? Jaką tematykę lubi? Nic, zero, null. Czysta kartka i zgaduj człowieku, czy nie obrazisz fana Rosenberga wspomnianym Talismanem albo figurkowego fanatyka Agricolą. Ciężka sprawa dla sprzedawcy, aby dobrze doradzić w ciemno. Dlatego takie podstawowe informacje albo chociaż trzy tytuły, na podstawie których można wyłonić jakiś profil gracza, zawsze będą na wagę złota. 

Uprzejmy i zorientowany 

Tacy byli najlepsi. Ogarniali temat, byli na bieżąco, pytali o konkrety. Miałam dwóch ulubionych klientów. Jedna Pani, która po kilku rozmowach stwierdziła, że mamy podobny gust, przychodziła mniej więcej raz w miesiącu i brała grę, którą jej poleciłam bez żadnego zastanowienia. Potem zawsze rozmawiałyśmy o ciekawostkach i zbliżających się premierach, a następnie wychodziła. Jej pokłady zaufania do mojego osądu były godne podziwu i nie wiem czym na nie zasłużyłam, ale zawsze gdy wracała mówiła, że poprzednia planszówka była super i co tym razem dla niej mam. Jeśli zdarza Wam się być wdzięcznym za radę, a tym bardziej, gdy gra się spodobała, nie wstydźcie się powiedzieć tego następnym razem. Miło jest wiedzieć, że ciągłe czytanie instrukcji i dopasowywanie gier do wytycznych klienta zostało zakończone sukcesem. 

Drugim klientem był nastolatek, który rzadko coś kupował, ale lubił sobie pooglądać duże pudła i zapytać co nowego w planszówkach. Kiedyś przez kilka dni przychodził i oglądał jakieś pudełko, którego niestety nie pamiętam, ale jego cena oscylowała pomiędzy 200-300 zł. Gdy po tygodniu przyszedł z uzbieranymi pieniędzmi, niestety musiałam mu powiedzieć, że tego ranka sprzedałam ostatni egzemplarz. Widziałam ten zawód na twarzy i zostawiłabym mu pod ladą to pudełko, gdybym wiedziała, że przyjdzie. Poszedł dalej, ale wrócił po kilkunastu minutach, bo tak się nastawił na trochę większą planszówkę, że chciałby jednak coś kupić. Pokazałam mu Scythe, które wziął za moją radą, chociaż nie był do końca przekonany. Po kilku dniach wrócił podziękować za podsunięcie mu tego tytułu. Więc powtórzę – nie wahajcie się powiedzieć sprzedawcy, że trafił w Wasz gust. 

To moje ulubione półki, chociaż jeszcze kilku tytułów brakuje.

Rozrzutny dziedzic 

Przychodzi zwykły, szary człowiek i pyta o wielkie pudło, bo mu się rzuciło w oczy. Nie wygląda na obeznanego w temacie. Przygotowana na głośne „Ile?!” mówię, że 399 zł. „Ok, to wezmę to i jeszcze jakieś podobne, bo nie wiem czy mi się spodoba, a tak to będę miał wybór”. Ależ proszę bardzo. Bez zająknięcia, bez narzekania, a widać i słychać, że nie jest graczem i odbije się od 50-stronnicowej instrukcji już na etapie przygotowania komponentów. Dla sprzedawcy super, nie zdarzyło mi się, aby ktoś przyszedł i robił jakieś wyrzuty, że on nie wiedział o co chodzi. Ale to jednak najrzadszy okaz wśród klientów. 

Zatwardziały kolekcjoner 

Pokemon, Magic the Gathering i Yu-Gi-Oh. Skąd ludzie mają na to pieniądze? „Poproszę boostera. Albo dwa. A niech da Pani całą paczkę, to na pewno będzie legendarny.” Fajne, szybkie zakupy, ale zapamiętanie nazw kolejnych serii i dodatków, to dla mnie, czyli osoby niegrającej w kolekcjonerskie karcianki, był dramat. A już wymienianie kolejnych kart, które udało się komuś trafić lub otwieranie boosterów przy mnie i ocenianie wartości nowych zdobyczy, kończyło się tylko uprzejmym kiwaniem głową. Drodzy kolekcjonerzy, podziwiam Waszą wiedzę, zasobność portfela i wytrwałość w szukaniu super-mega-ekstra mocnych i niepokonanych kart, ale niestety mało osób się na tym zna tak, jak Wy. Od nadmiaru informacji na pewno nie zmądrzejemy, a w okresie przedświątecznym zawsze są inni klienci, którzy też chcą być obsłużeni. 

Skusiłam się jedynie na Star Wars: Przeznaczenie, które nie będzie kontynuowane…

Niezorientowany narzekacz 

„Co tam Pani ma w tych pudełkach? To książki są?” Oczywiście nie wszyscy muszą wszystko wiedzieć i na wszystkim się znać. Ale gdy trafił się Pan, który chciał, żebym mu otworzyła kilka pudełek, bo on chce wiedzieć, za co płaci, to ręce mi opadły. „Skąd mam wiedzieć, czy to jest dobre, co Pani mi daje? Ubrania mogę przymierzyć, to grę też chcę zobaczyć przed kupnem”. Niestety kolejny klient przekonany o tym, że właściciele sklepów/sprzedawcy to jakaś tajna, oszukująca wszystkich mafijna grupa. Niezbyt częste przypadki, ale jednak były. I rzucone na odchodnym: „A mogłem u Pani zostawić pieniądze, a tak to Pani nic nie będzie ode mnie miała” No trudno proszę Pana. Jak otworzę grę, a Pan jej nie kupi, to nie dość, że nie będę miała, to jeszcze szefowi będę musiała za nią zwrócić. Takich klientów jednak się nie spodziewam wśród graczy, bo świadomość wśród planszowych geeków na szczęście jest większa. 

Wesołych Świąt i spokojnych zakupów 

To oczywiście wybrane przykłady ludzi i sytuacji, z którymi się zetknęłam. Powspominałam sobie, ponarzekałam, ale po co to wszystko? Podczas kupowania kilku gier w listopadzie naszły mnie wspomnienia i pomyślałam o jeszcze trudniejszym zadaniu, jakie czeka na sprzedawców w obecnych, niepewnych czasach. Okres świątecznych zakupów przed nami, więc bądźmy wyrozumiali. Po obu stronach lady stoją tylko ludzie. Nie muszą się na wszystkim znać, nie są z natury złośliwi i często chcą tylko dobrze doradzić. I chociaż duża część klientów przeniosła się na zakupy internetowe, to jednak kontakt ze sprzedawcą, rozmowa i poszerzenie wiedzy są niezastąpione, szczególnie gdy obie strony dialogu dzielą tę samą pasję, którą są planszówki. Mam więc nadzieję, że uda Wam się kupić same najlepsze gry, a może i milszym okiem spojrzeć na człowieka po drugiej stronie lady. 

2 komentarze

  1. Avatar

    Bardzo fajny artykuł!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings