O grach wydawnictwa Piatnik na polskim rynku jest dość cicho. Zupełnie niesłusznie, bo to ten wydawca dzięki współpracy z Queen Games wydał polskie (spolszczone) wersje m.in. Luxor, Rune Stone, Kokopelli, a ostatnio też 80 Days, Old London Bridge czy najnowszego printu Alhambry. Nie samą współpracą z QG jednak Austriacy żyją i od czasu do czasu zdarzy się im też stworzyć całkiem udany tytuł własnym asumptem, jako chociażby Mozzaroller z 2021 r. czy wydany w końcówce zeszłego roku Pot Pourri.
Na początek ciekawostka. Próbując rozszyfrować znaczenie tytułu ustaliłem m.in. że potpourri to „mieszanina różnych, niezbliżonych do siebie charakterem rzeczy”. Słownik francusko-polski podpowiedział mi natomiast bardziej „kulinarne” znaczenie tego zwrotu tłumacząc pot-pourri jako „bigos” „groch z kapustą” czy „potrawka z różnych rodzajów mięs”. I teraz, uzbrojony w tę wiedzę muszę przyznać, że Pot Pourri to tytuł całkiem tematyczny.
Zadaniem graczy jest bowiem realizacja zamówień klientów poczynając od pozyskania składników aż do ugotowania posiłku. Niestety w gastronomii nie jest lekko. Graczy nie dobijają jednak ceny gazu czy składników, a ich dostępność i fakt, że w całej kuchni do dyspozycji są tylko trzy garnki. Na szczęście klienci nie są bardzo wybrani i jak innych kucharz do przygotowywanej przez nas quesadilla wrzuci np. rybę to też zjedzą, niemniej wtedy o dziewięciogwiazdkowej ocenie naszego dania możemy tylko pomarzyć.
Tyle z klimatu, przejdźmy do bardziej przyziemnych rzeczy.
O zasadach
Partię w Pot Pourri gramy dopóty, dopóki którykolwiek z graczy nie zrealizuje 6 zamówień (w każdym momencie gry mamy ich dwa na ręce). Każde zamówienie składa się z 6 składników, a im więcej pasujących składników znajdzie się w ugotowanej potrawie tym więcej punktów zdobędziemy.
W swojej turze do wyboru mamy jedną z trzech opcji:
– dobranie dwóch składników z ryneczku – z wystawki lub w ciemno,
– wymiana przepisów – dobieramy dwa nowe i z czterech, które w tym momencie posiadamy dwa odrzucamy,
– gotowanie potrawy – wrzucamy do dwóch składników z ręki do jednego lub dwóch garnków a następnie przekładamy pokrywkę (nie robimy tego, gdy danie jest gotowe).
W momencie kiedy w którymkolwiek garnku znajdzie się szósty składnik, danie uznawane jest za gotowe. Gracz, który zakończył danie (dołączył ostatni składnik) zdobywa punkt zwycięstwa. Następnie każdy z grających (poczynając od gracza rozpoczynającego) może zrealizować jeden ze swoich przepisów. W tym celu gracze porównują ile składników z ich dania pasuje do tych w garnku i na tej podstawie zdobywają odpowiednią liczbę punktów zwycięstwa (od 1 za 2 pasujące składniki do 9 za wszystkie 6 odpowiednich składników).
Ostatnią zasadą, o której musimy wiedzieć jest przekładanie pokrywki, stanowiące ostatni element akcji dodawania składników do garnków. Przełożenie pokrywki blokuje tymczasowo dany garnek, co powoduje, że nie można do niego dorzucać składników. Odblokowanie garnka następuje w momencie wykonania kolejnej akcji gotowania potrawy (nie można zdecydować się na pozostawienie pokrywki na tym samym garnku).
Warto jeszcze wspomnieć, że na końcu gry gracze, do punktów zdobywanych na bieżąco, doliczają jeszcze punkty według wartości dań, które ugotowali. W tym przypadku liczą się kolory kart, dopowiadające poszczególnym kuchniom świata (każda z kuchni może być warta od 1 do 3 punktów).
O wrażeniach
Czasami jest tak, że jakieś danie nam smakuje, ale nie wiemy dlaczego. Niby nic wykwintnego, czy wyszukanego, ot połączenie kilku zwykłych składników. Tak jest w przypadku Pot Pourri. Gra nie jest zbyt odkrywcza, a poszczególne mechaniki są zaciągnięte z kilku znanych od dawna tytułów. A jednak gra się podoba. Nie tylko mi, ale i wszystkim moim współgraczom. Po prostu.
Gdybym jednak się miał się pokusić o analizę dlaczego Pot Pourri jest fajne, to w pierwszej kolejności wskazałbym pewnie proste zasady i szybką płynną rozgrywkę. Znowu frazes i nic odkrywczego, wszak już wiele gier tak charakteryzowałem.
Dobrze, szukamy głębiej. Urocze i zabawne grafiki, solidne wykonanie. To tez już było wiele razy.
W takim razie interakcja i emocje podczas zabawy. Te można przyrównać do interakcji i emocji w partiach Wsiąść do Pociągu, a to już porządna rekomendacja z mojej strony. A co to dokładnie oznacza? To że interakcja występuje, ale nie jest wredna ani nachalna. Sprowadza się do tego czy ktoś podbierze mi kartę składnika lub dorzuci niepasujący składnik do garnka, który sobie upatrzyłem. Emocje w zasadzie sprowadzają się do tego samego – czy zdołam zebrać składniki przed innymi, czy dam radę dorzucić je do wybranego garnka lub czy uda się mi go zabezpieczyć pokrywką.
Tylko tyle i aż tyle. Mi wystarczy, żeby się dobrze bawić szczególnie jak mam czas / ochotę tylko na jakiegoś fillerka. No i dobrze działa w każdym składzie wymienionym na pudełku (3-5 osób). Sprawdzałem.
Z obiektywnych plusów / minusów – gra jest losowa. Czasami nam podpasują składniki, czasem na targu długo nie widać tego czego akurat szukamy, a wymiana zamówień nie zawsze pomoże. Czasem też nie mamy tego co potrzeba, ale mamy szczęście i ktoś akurat dołoży składnik do właściwego garnka (tak stworzyłem właśnie mój idealny mac & cheese, za który zgarnąłem 9 punktów). Na pewno szczęście nie zawsze bywa w tej grze uczciwe. Ale ja się nie obrażam, w końcu to gra rodzinna, do grania z dziećmi, a w tych przypadkach uważam, że odrobinę losowości nie zaszkodzi.
Ogólnie rzecz ujmując, ja bawiłem się dobrze i grę polecam, szczególnie jako fillerek, albo tytuł na początek. Daję jednak „tylko” siódemkę, bo według naszej skali oznacza to „dobry, solidny produkt – gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewniająca satysfakcjonującą rozgrywkę, którą na pewno warto przynajmniej wypróbować” i ja właśnie tak Pot Pourri postrzegam.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(7,5/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.
Ciekawostka co do znaczenia tytułu: robiąc w marcu ubiegłego roku tłumaczenie zasad gry wrzuciłem do translatora nazwę Pot Pourri. W odpowiedzi dostałem: „słoik zgniły”. Na szczęście od tego czasu translator Google poszerzył polskie słownictwo kulinarne. Nawiasem mówiąc słowo „pourri” w języku francuskim faktycznie oznacza m.in. zgniły.