Spór o bór to świetna gra Reinera Knizii, który jest znany z małych, sprytnych karcianek. W pierwszej odsłonie stanęliśmy do statecznego, ustalonego wiekowym prawem Wielkiego Pojedynku o władzę nad Prapuszczą. W drugiej części nie będzie już tak spokojnie, bo chociaż zasady są podobne, to cel całkowicie odmienny.
Spór o bór 2. Na tamę marsz! to Schotten Totten 2 w przebraniu bojowych zwierzaków. Podobnie było z pierwszą karcianką, jednak tym razem dostaliśmy przedstawicieli fauny właściwych dla terenów nie tyle samej puszczy, co jej rejonów w pobliżu rzeki. Zamiast borsuka, niedźwiedzia czy jeża, będziemy zagrywali więc czaple, bobry i wydry.
Za pięknymi grafikami walecznych zwierząt stoi Piotr Sokołowski, znany również z pierwszej części. Ilustracje są świetnie, oddają temat karcianki i mimo, iż w grze chodzi tak naprawdę o cyfry i kolory, to dzięki kartom wrażenia z rozgrywki są o niebo lepsze. Razem z grą otrzymałam także artbook, który cieszy oczy i jest miłym dodatkiem dla fanów ilustratora.
Spór o bór dawał graczom jednakowe możliwości wygrania. Druga część to bardzo podobna, ale tym razem asymetryczna karcianka. Jeden gracz wciela się w agresora i próbuje sforsować tamę. Drugi jest obrońcą i robi wszystko, żeby utrzymać przewagę i nie dopuścić do zniszczenia bariery.
Kłody w dłoń
Na środku stołu kładziemy w rzędzie płytki tamy niezniszczoną stroną ku górze. Tasujemy talię i rozdajemy każdemu po 6 kart. Gracze otrzymują żetony przypominające o ich rolach, a obrońca dodatkowo trzy kłody.
W swojej turze wykładamy jedną kartę z ręki do wybranego odcinka tamy i dobieramy jedną ze stosu. Dodatkowo przed tymi akcjami obrońca może użyć jednej ze swoich kłód, aby zniszczyć kartę przeciwnika znajdującą się najbliżej wybranej płytki na stole, czyli najwcześniej dołożoną. Natomiast agresor może zarządzić odwrót i usunąć swoje karty leżące przy jednym z fragmentów tamy. Wszystkie odrzucane karty należy umieścić w pobliżu tak, aby były widoczne ich cyfry i kolory.
Podobnie jak w pierwszej części, tworzymy legiony, kompanie, bractwa, bandy i zgraje. Są to formacje, które muszą składać się z określonych kart, np. tego samego koloru lub w kolejności rosnącej. Jednak tym razem wymagana liczba kart różni się w zależności od płytki, przy której mają być wyłożone. Ponadto po pierwszej wygranej przez agresora dana płytka zostaje odwrócona, a tam czekają nowe warunki do spełnienia. Niektóre fragmenty tamy mają inne wymagania, takie jak najmniejsza/największa suma wartości kart lub narzucona z góry formacja, którą trzeba stworzyć.
Gra kończy się zwycięstwem najeźdźcy, gdy przejmie kontrolę nad czterema fragmentami tamy lub dwukrotnie zwycięży przy tej samej płytce, czyli przebije się na drugą stronę. Natomiast obrońca wygrywa, gdy skończą się karty w stosie dobierania i nie zostanie spełniony żaden z dwóch powyższych warunków.
Kaczka bobra podziobała, bóbr jej na to – spiep***j mała
Spór o bór zaskoczył mnie ilością strategii w tak małej i prostej karciance. Zastanawiałam się jak bardzo druga odsłona będzie się różniła od pierwszej. Zasady u podstaw są takie same – chodzi o jak najlepsze formacje. Jednak zmiana na asymetryczne role, zmienne warunki wygranej przy tamie i po jednej dodatkowej akcji dla każdego z graczy sprawiły, że gra Spór o bór 2. Marsz na tamę! wymaga jeszcze więcej myślenia.
W każdej roli trzeba obrać inną strategię, aby wygrać. Obrońca gra na przeczekanie – musi wytrwać do końca talii. Nie może ruszać swoich kart, więc raz położone zostają tam do końca gry, pomijając wygrane przeciwnika przy danej płytce. Wtedy zgodnie z podstawowymi zasadami karty z obu stron tamy są odrzucane i drugi raz tworzymy formację w tym miejscu. Jego bronią są kłody, które mogą rozbić silniejsze układy rywala, ale trzeba nimi oszczędnie rozporządzać, bo mamy ich tylko trzy.
Natomiast agresor może niszczyć swoje jednostki i na nowo próbować się przebić z inną formacją. Może również po wyłożeniu wymaganej liczby kart ogłosić wygraną przy danej płytce, nawet jeśli obrońca nie wyłożył jeszcze pełnego składu. To na najeźdźcy spoczywa obowiązek udowodnienia, że na pewno sytuacja nie może się już zmienić na jego niekorzyść.
Nowością są kaczki (0) i bobry (11), które jako najwyższa i najniższa karta wzajemnie się niszczą. Ma to duże znaczenie przy płytkach, które biorą pod uwagę najniższą i najwyższą sumę leżących przy nich kart. Nawet trzy zera nie gwarantują nam wygranej, jeśli przeciwnik ma odpowiadające im jedenastki.
Instrukcja proponuje wariant, w którym po zakończonej partii możemy się zrewanżować i spróbować swoich sił po przeciwnej stronie barykady. Obrońca staje się najeźdźcą, a agresor broni tamy. Po takich dwóch rozgrywkach, w których można sprawdzić się w obu rolach, należy wyłonić zwycięzcę.
Drugą propozycją rozszerzenia gry są karty taktyki. Tworzymy z nich osobny stos i podczas przygotowania dobieramy po jednej, która dołącza do sześciu zwierząt na naszej ręce. W nowej talii znajdują się trzy rodzaje zwierząt, których działanie znamy już z pierwszej części. Ich wartość i/lub kolor są ustalane podczas rozstrzygania przewagi przy tamie. W stosie znajdziemy również podstępy, które pozwalają m.in. na przenoszenie kart na drugą stronę barykady czy rekrutowanie odrzuconych jednostek.
Polana czy tama?
To ta część, w której należy sobie zadać pytanie o sens kupowania drugiego pudełka, gdy ma się pierwsze. U mnie obie gry na razie zostaną. Dobrze obok siebie wyglądają i dają inne odczucia podczas rozgrywek. Szczególnie jako obrońca miałam wrażenie, że jestem w poważnej opresji, a rzucenie zaledwie trzema kłodami przy naporze jednostek przeciwnika to jak machanie patykiem przeciwko mieczowi. Jednak wykorzystanie ich w odpowiednim momencie może zniweczyć plany rywala i ta satysfakcja przy akompaniamencie jęku zawodu rywala jest bezcenna.
O oprawie graficznej można mówić wiele, ale najprościej rzecz ujmując, jest ona tak samo świetna jak w innych grach, nad którymi pochylił się Piotr Sokołowski. W sumie za tak niewielkie pieniądze można kupić drugie pudełko, żeby nacieszyć oczy nowymi zwierzakami, a przy okazji mieć asymetryczną wersję lubianej karcianki.
Z przyjemnością wróciłam do Wielkiej Prapuszczy i Was też do tego zachęcam. Jeśli macie już pierwszy Spór, to sami musicie rozstrzygnąć czy potrzebujecie nowego wariantu asymetrycznego pojedynku. Pewnie będzie to zależeć od tego, jak bardzo podobał Wam się oryginał. Natomiast jeśli jeszcze nie wiecie ile myślenia wymaga położenie jednej karty, to koniecznie musicie poznać karcianki Knizii. Nie będziecie żałować.
Grę Spór o bór 2. Na tamę marsz! kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Muduko za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(8,5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.