Dobre uczynki mogą zmieniać świat – a komplementy?
Czy mówienie innym co w nich lubimy ma zbawczą moc? Czy pozwala wygrywać konflikty, zjednywać sobie ludzi i zdobywać przyjaciół? Jeśli wierzyć grze Rycerze MOCy – zdecydowanie tak! Dziś prezentuję grę o nieco innym przeznaczeniu, niż zwykle. To nie zwycięstwo jest tu najważniejsze, a to, czego nauczymy się po drodze. Oto przeznaczona dla rodzin i młodych poszukiwaczy przygód gra Rycerze MOCy!
Pierwsze spotkanie z MOCą
To pierwszy przypadek w mojej historii, gdy recenzuję grę o charakterze terapeutycznym. To też pierwszy przypadek, kiedy używam etykiety „psychoedukacja” w swoim tekście.
Rycerze MOCy to właśnie edukacyjno-terapeutyczna gra, skierowana do rodziców i ich dzieci w wieku od 6 lat wzwyż. Od 2 do 6 graczy spotka się przy stole, by dzięki swoim decyzjom – i dzięki wielu rozmaitym komplementom wypowiedzianym po drodze – zaprowadzić porządek w nienazwanej Krainie. Na naszej drodze staną Wampiry Emocjonalne i sam Król Ciemności. My zaś, podróżując wkoło planszy, będziemy próbować przemienić Wampiry oraz sprawić, by odwiedzane przez nas Wioski zamiast nieszczęśliwe, stały się szczęśliwe. Gra jest w całości kooperacyjna i nasze zwycięstwo – lub przegrana – również będą dzielone między wszystkich graczy.
Zasady ruchu
Przygotowanie gry to rozłożenie w sposób losowy pól na torze dookoła planszy. Mechanicznie sama gra jest tak prosta, jak to tylko możliwe. Po wybraniu swoich postaci i umieszczeniu ich na Polanie, gracze rozpoczynają podróż po utworzonej przed chwilą mapie. Odbywa się w rytmie wyznaczonym rzutami kostką – po rzucie gracz wybiera, w którym kierunku się uda. Tylko Król Ciemności ma tę unikatową moc, by przyciągać nas na swoje pole, ilekroć wyrzucimy wartość potrzebną, by do niego dotrzeć – przyciągać i pozbawiać nas wszystkich żetonów.
Na polach Wampirów oraz Wiosek zostawiać będziemy żetony w różnych kolorach (zaczynamy grę z zestawem pięciu z nich). Jeśli na danej karcie uzbiera się ich odpowiednia ilość – karta zostaje przemieniona, a my jesteśmy o krok bliżej wygranej.
Na kartach Miejsc Poboru MOCy będziemy zaś dobierać do swojej rezerwy żetony, które umożliwią nam dalsze działanie.
I samo to zbieranie i dostarczanie żetonów mogłoby być nieco trywialne. Towarzyszy mu jednak dodatkowa mechanika, stanowiąca clue całej gry – mówienie komplementów.
Miłe Opisy Ciebie i innych
Esencją rozgrywki jest towarzyszące dobieraniu i rozdawaniu żetonów komplementowanie innych graczy – a czasem nawet siebie.
Nawet Wampiry Emocjonalne – Mózgozżeraczka, Pięknozżeracz, Artystozżeracz i Sprawnościozżeraczka – otrzymują pasujący do ich charakteru komplement, gdy kładziemy na nich żeton prowadzący do ich przemiany.
Pięć kolorów żetonów odpowiada tu pięciu kategoriom tych pochwał i miłych słów. Żetony MOCy (czyli Miłych Opisów Ciebie) to MOCe piękna, intelektu, sprawności, artyzmu i ostatnia, najbardziej tajemnicza: MOC osobista. Każda z nich wymaga od graczy skupienia się na innym aspekcie osobowości, a sama instrukcja jasno podpowiada, jakich obszarów dotyczą i jak brzmieć mogą przykładowe komplementy.
I tak, MOC piękna opisuje piękno wewnętrzne i zewnętrzne, a przykładami są:
- Potrafisz słuchać tego, co mówią inni.
- Dzielisz się zabawkami i słodyczami – masz dobre serce.
Z kolei MOC osobista dotyczy wszelkich talentów i zdolności, np.
- Jesteś cierpliwy i dokładny przy układaniu puzzli.
- Masz bardzo dobrą orientację w terenie – świetnie sobie radzisz z dojazdem do szkoły.
Oczywiście to tylko sugestie. Gracze są mocno zachęcani do tworzenia i wymyślania własnych, dopasowanych do konkretnych osób pochwał. Nie muszą być długie, kwieciste, ani bardzo kreatywne, ale zawsze muszą być bardzo konkretne, a co najważniejsze: ich przyjmowanie musi zakończyć się podziękowaniem.
Okoliczne wioski
W Wiosce Maruderów wszyscy na coś narzekają. Mieszkańcy Wioski Wylęknionych sparaliżowani są strachem. Wioska Rób, Co Ci Każę jest rządzona przez tyranów, a w Wiosce Patrzących W Lustra mieszkańcy skupiają się wyłącznie na własnym wyglądzie.
W każdym z tych miejsc niezbędne będzie dołożenie żetonów Ognia MOCy (dowolnych, w ilości dwa na ruch gracza). Gdy na polu wioski znajdzie się określona na karcie liczba tych żetonów, zostaje ona pozytywnie odmieniona. Wtedy należy odwrócić jej kartę na szczęśliwą stronę i przyjąć należną nagrodę. Wioska obdarowuje Rycerzy wszystkimi żetonami, które się na niej znajdowały – można je podzielić w dowolny sposób pomiędzy graczy.
Wartość słów
Trudno jest oceniać Rycerzy MOCy w kategorii gry rozrywkowej – mechanika „roll and move” to z punktu widzenia obecnych gier w zasadzie prehistoria. Wartością Rycerzy MOCy nie jest jej aspekt zabawowy czy wymagająca łamigłówka logiczna, którą stawia przed graczami. To gra, której zadaniem jest zmotywować dzieci – a także ich rodziców – do otwarcia się na drugą osobę i znalezienia w niej pięknych, istotnych i wybitnych cech. I to raz za razem, runda po rundzie, przez kilkadziesiąt minut.
Prawdziwym wyzwaniem gry jest właśnie jej aspekt kreatywny i obserwacyjny. Z początku komplementy przychodzą łatwo, ale z każdą kolejną turą trzeba sięgać coraz głębiej, by powiedzieć coś nowego i wpasować się w aktualną kategorię. To ciekawe zadanie i skoro mnie, staremu bykowi, przychodzi to niełatwo, to dla młodszych graczy taka seryjna komplementacja może być wyzwaniem. Tylko czy naprawdę wypowiadanie pochlebstw to właśnie to, czego potrzebują dzieci?
Opinia profesjonalna
Ponieważ jestem z natury dociekliwy, a do tego mam dostęp do osób w temacie zorientowanych lepiej, niż ja, zasięgnąłem opinii profesjonalistki – psycholożki z trzema dekadami doświadczeń w pracy z dziećmi i młodzieżą. Oto kilka rzeczy do rozważenia przed zakupem i przed rozgrywką.
Gra uczy mówić komplementy niejako z marszu, pod dyktando i w konkretnym „wymiarze”: o umiejętnościach, zachowaniu czy wyglądzie. I choć trudno stwierdzić, że komplementy same w sobie są złe, to czy raczenie się przez kilkadziesiąt minut jedną pochwałą za drugą ma jakiś głębszy sens? Czy takie nie do końca zasłużone, często wyciągane z głębokiego rękawa, a czasem nawet z wysokiej czapy pochlebstwa mogą czegokolwiek nauczyć dziecko? Skoro nagle dostaje w pół godziny więcej słów uznania, niż w ostatnim tygodniu czy miesiącu, to czy gra spełnia jakąś istotną rolę czy raczej dostarcza nieco złudnego poczucia, że nie trzeba robić wiele, by zostać pochwalonym za coś, za cokolwiek?
Zostawiając kwestię pustych komplementów na boku, usłyszałem coś zaskakującego. Otóż w doświadczeniu mojej „informatorki”, częściej to nie dzieci mają problem z wypowiadaniem miłych słów, a właśnie rodzice! Dowód anegdotyczny brzmiał dosłownie tak:
W pewnych sytuacjach proponuję rodzicom ćwiczenie: „powiedz 5 pozytywnych rzeczy o swoim dziecku”. Zaskakująco wielu rodziców nie jest w stanie znaleźć tych rzeczy mimo, że bardzo łatwo przychodzi im krytyka zachowania pociechy i zauważanie tego, co dziecko robi źle i z czym sobie nie radzi.
Spytałem również, czy dzieci są w ogóle zainteresowane tego typu grami – przecież tu w zasadzie nie rozrywka jest najważniejsza, a aspekt edukacyjny czy wręcz terapeutyczny. I na szczęście odpowiedź była optymistyczna. Dzieci są z natury ciekawe i chętne do poznawania nowych rzeczy. A jeśli we wszystkim pojawia się element rywalizacji – co leży w naturze gier planszowych – to ich zainteresowanie rośnie jeszcze bardziej.
Antykomplement
Trudno ocenić Rycerzy MOCy jako grę – mechanicznie nie ma tu nic, co przyciągnęło by graczy. „Gra” tutaj ogranicza się do turlania kostką i wybierania kierunku podróży. Gdyby chociażby bohaterowie mieli jakąś śladową asymetrię – np. jeden byłby lepszy w zbieraniu żetonów, drugi w rozdawaniu, trzeci miałby możliwość zamiany jednych kolorów w drugie, a czwarty mógł modyfikować wynik rzutu kostką – to byłaby już jakaś namiastka gry. Może nieco szersza talia wiosek i wampirów, żeby dodać grze zmienności? Może pole targu, umożliwiającego wymianę żetonów? Coś do przemyślenia, może nawet budowania strategii i coś zwiększającego różnorodność między rozgrywkami. W obecnym kształcie wątpię, żeby ta sama rodzina usiadła do tej gry więcej niż raz.
Pod względem ilustracji też nie odkrywamy tu nowych lądów. Plansza i postaci są namalowane zgodnie z regułami sztuki, ale już np. wampiry wyglądają jak rysowane niezbyt wprawną ręką. Wartość tej gry leży więc wyłącznie w jej właściwościach rozwojowych i potrzebach, które zaspokaja. A o tych potrzebach najlepiej wiedzą rodzice.
Główna krytyka, którą chciałbym tu wystosować, dotyczy ceny produktu. Grę obecnie nabyć można jedynie w sklepie Gry Emocjonalne, w promocyjnej cenie 150zł (przecena z ceny regularnej 179zł). I w tej cenie jest to niestety zupełna pomyłka, oderwana od jakichkolwiek praw planszowego rynku. Nie wiem, jak głodne komplementów musi być dziecko czy jak spragniony ich musi być rodzic, by zapłacić takie pieniądze za… no właśnie, za co?
W pokaźnym pudełku (rozmiar Wsiąść Do Pociągu czy Robinsona Crusoe) otrzymujemy:
- planszę
- 13 kwadratowych kart
- 84 żetony
- kostkę K6
- sejf i bank, czyli dwie części niewielkiego, kartonowego pudełka
- 12 kartonowych żetonów postaci i 6 plastikowych podstawek
Pudełko jest niemal puste i zawartość lata po nim jak niezdecydowany klient po pustym sklepie. Ani jakość komponentów, ani ich ilość, ani wartość artystyczna nie usprawiedliwiają tego progu cenowego. W tej cenie – lub niższej – można mieć wspomniane wcześniej Wsiąść Do Pociągu, ponadczasową Terraformację Marsa, czy bogato wydane Zaginiona Wyspa Arnak i Na Skrzydłach. Wszystko to współczesne, pełne pięknych komponentów, uznane gry, oferujące może mniej psychoedukacji, ale na pewno oferujące więcej „rzeczy”, więcej mechanik i więcej godzin spędzonych na zabawie. Rozumiem, że Rycerze MOCy mogą być drukowani i wydawani w niższym nakładzie, co winduje koszty produkcji – na wirtualnej półce leżą jednak obok innych gier i w porównaniu wartości wypadają bardzo niekorzystnie.
Kto zostanie następnym rycerzem?
Jeśli jesteś rodzicem, który szuka dla dziecka rozrywki – istnieją lepsze gry.
Jeśli szukasz sposobu, by podbudować swoją pociechę i powiedzieć jej parę miłych słów – istnieją tańsze sposoby.
Jeśli jednak widzisz w Rycerzach MOCy okazję, by zrealizować cele pedagogiczne, edukacyjne czy wychowawcze – raczej nie potrzebujesz opinii planszowego recenzenta, prawda? Zajrzyj na stronę wydawcy i podejmij decyzję:
http://instytutemocji.pl/rycerze-mocy-nadciagaja-ratowac-swiat/