Nie od dziś wiadomo, że nasza przyszłość jest między gwiazdami. Na razie jednak trochę nam do nich za daleko, ale w zasięgu naszej technologii mamy Księżyc i planetoidy. To właśnie tam udamy się dzięki Skymines od Lucky Duck Games. Wcielając się w inwestorów będziemy wydobywać surowce, ulepszać placówki, wspierać naukowców i oczywiście zarabiać.
O tym, że Skymines to Mombasa w przebraniu, pisał już Ciuniek tutaj. Jeśli więc mieliście okazję zagrać w starszą z nich i zastanawiacie się nad podobieństwami i różnicami, mój redakcyjny kolega wytłumaczył to i owo. Ja należę do osób, które z pierwowzorem nie miały styczności, dlatego poniższy tekst jest napisany z punktu widzenia osoby, dla której to Skymines jest pierwszą, i z racji bliższej mi tematyki kosmosu, jedyną wersją, która będzie stała na mojej półce.
Hej ho! Hej ho! Na Księżyc by się szło!
Przygotowanie do podstawowej gry wymaga użycia planszy z Księżycem oraz czterech torów korporacji umieszczonych przy jej krawędziach zgodnie z instrukcją, losowo lub z wyboru. Na ich początku ustawiamy znaczniki w kolorach graczy. Placówki umieszczamy na pobliskich polach stacji zgodnie z kolorami.
Crypcoiny i przygotowaną od A do E talię akcji umieszczamy obok planszy, a na dwunastu miejscach w obszarze kart wykładamy odpowiednią ich liczbę. W prawym górnym rogu wykładamy plany badań, a pod planszą płytki bonusów.
Każdy przygotowuje także swoją planszetkę, na której znajdują się tory zbiornika (hel-3) i badań ze startowym żetonem i znacznikiem przesyłu, a także oznaczenia miejsc na zagrywane karty u dołu oraz na zużyte u góry. Otrzymujemy również jeden crypcoin i znaczniki bonusów w swoim kolorze oraz karty startowe na rękę. Odrzucamy karty, otrzymujemy profity ze startowych badań i możemy zaczynać.
Niech wygra bogatszy
Gra składa się z 7 rund, a każda z nich z 3 faz. Podczas planowania gracze wybierają 3 karty z ręki (jeśli odblokują kolejne pola to 4 lub 5) i kładą zakryte pod planszetką. Następnie równocześnie je odkrywają.
W fazie akcji każdy w swojej turze wykonuje jedno działanie z 6 dostępnych:
– wykorzystanie 1 lub więcej kart zasobów do kupienia karty z planszy i/lub poruszenia się na polu/polach korporacji;
– wykorzystanie wszystkich kart energii na ekspansję wybranej korporacji, czyli umieszczanie placówek na Księżycu;
– wykorzystanie 1 karty naukowej, dzięki której m.in. przesuwamy znacznik na torze badań;
– wykorzystanie 1 karty badań polowych pozwalającej na zapełnianie zbiorników na hel-3;
– umieszczenie znacznika na niezajętym polu bonusu;
– spasowanie, co kończy nasz udział w tej rundzie, a następnie wzięcie na rękę jednego stosu kart zużytych i odłożenie użytych w tej rundzie kart na stosy powyżej planszetki.
Ostatnia faza obejmuje odkrycie specjalnego planu badań odliczającego kolejne rundy, zabranie swoich znaczników bonusów oraz uzupełnienie obszaru kart na planszy. Wygrywa gracz, który posiada najwięcej crypcoinów w monetach oraz za udziały w korporacjach, zmagazynowany hel-3 i badania.
Księżyc pełen możliwości
Streszczone powyżej zasady nie oddają rzeczywistej liczby elementów, o których trzeba pamiętać i wziąć pod uwagę, ani zależności pomiędzy nimi. Chcemy mieć jak najwięcej udziałów w korporacjach, ponieważ dają nam dodatkowe profity za przekroczenie wyznaczonych wartości, ale także budować ich placówki na planszy, ponieważ zajęcie obszarów daje nam natychmiastowe korzyści. Ale żeby móc rzeczywiście zawojować Księżyc, potrzebujemy do tego więcej zasobów i energii niż mogą nam dać początkowe karty. Musimy więc kupować lepsze z planszy, ale na to musimy poświęcić węgiel, minerały lub tytan, a te przecież są nam potrzebne do przesuwania się na wspomnianych torach korporacji.
Zależy nam również na zapełnianiu zbiorników, ale to kolejny typ kart. Do tego dochodzą badania – jeszcze jeden rodzaj. Na początku mamy tylko trzy miejsca na karty, więc ciągle musimy dokonywać wyborów, które będą najlepsze w danej rundzie. Możemy odblokować dwa kolejne miejsca. Jak? Przesuwając się na torach zbiornika i badań, więc… wracamy do początku tego akapitu.
Jeśli myślicie, że macie plan gotowy, to weźcie jeszcze pod uwagę bonusy, które mogą Wam pomóc, ale również wymagania żetonów badań, które z kolei komplikują nasz wybór zagrywanych kart.
Gdy się już oswoimy z zasadami i poukładamy w głowie co i jak działa, zaczyna się bardzo przyjemne kombinowanie. I to jest to, co w grach bardzo lubię. Skymines pod tym względem działa bardzo fajnie i mechanicznie nie ma się czego przyczepić.
Instrukcja przewiduje kilka dodatkowych możliwości, w tym wariant z przypisanymi stosami kart zużytych, rozgrywkę z Luną konieczną do solowych partii i opcjonalną przy 2 i 3 graczach. Można również rozegrać kampanię składającą się z czterech rozgrywek wprowadzającą nowe moduły, które można wykorzystać także w pojedynczych grach, w tym karty misji, zagrożenia lub drugą stronę planszy z planetoidami. To wszystko daje nam tak wiele możliwości, że Skymines na pewno szybko się nie znudzi.
Po autorze gry i wydawnictwie, które zdecydowało się wydać ją w polskiej wersji, spodziewałam się porządnego tytułu, ciekawych rozgrywek i zgrabnej mechaniki z wieloma możliwościami rozwoju. I właśnie to dostałam w Skymines. Mamy duże pole do główkowania, a wyścig z innymi graczami o lepsze karty, bonusy i obszary na planszy zapewnia wystarczający poziom interakcji. Do gry podeszłam bez jakichkolwiek uprzedzeń związanych z pierwowzorem, ale z dużymi oczekiwaniami i nie zawiodłam się.
Złożoność gry
(7/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.
Absolutnie świetny tytuł! Mombase też bardzo lubiłam, ale Skymines skradł moje serce trybem solo. Automa działa świetnie i nie czuje żadnego deficytu z powodu braku innych graczy.
Czego zabrakło do oceny 9/10?