Nie potrzeba wiele, by osiągnąć naprawdę wiele.
Climb The Mountain jest żywym przykładem tego, że radość z gry nie ma nic wspólnego z poziomem jej skomplikowania. Pod kilkoma względami to powrót do niewinności – nie tylko tej planszowej. Pozwólcie więc, że przeniesiemy się na krótką chwilę do świata majestatycznych gór i sadów pełnych jabłek. Żeby było ciekawiej – sami tę górę stwórzmy!
Widzita ta pierwszo górko?
Climb The Mountain to gra wspinaczkowa w tym sensie, że górę poznajemy tu od jej podstawy aż po szczyt – ale nie uświadczymy tu butli z tlenem, ochronnej odzieży czy pomocy tragarzy. Sami wniesiemy swoje zapasy na szczyt, zbierając po drodze trochę śmieci i unikając górskich i leśnych stworzeń. O naszym zwycięstwie zadecyduje to, jak szybko dotrzemy do flagi na górze i ile wniesiemy ze sobą przedmiotów: zapasów i zebranych odpadków.
Zasady gry są proste – w swojej turze kulamy dwoma kostkami k6. Jedną z wartości przeznaczamy na ruch, drugą – na budowę, czy może raczej poznawanie góry. Gdy zaczynamy, z całego masywu widzimy jedynie łąki i lasy leżące u jego podnóża. W miarę rozgrywki będziemy dokładać kolejne kafle, po kolei tworząc tereny zielone, następnie skaliste, a na końcu pokryty śniegiem wierzchołek.
Widzita ta drugo górko?
A więc, dwie kości, dwa wyniki. Dobieranie kafli jest proste – zwyczajnie bierzemy określoną liczbę kafelków z zakrytych stosów i układamy je tak, by tworzyć szczyt. Zasady są dwie: żadna ścieżka nie może się nagle i nienaturalnie kończyć (należy zachować jej ciągłość między kafelkami), żadna też nie może kończyć się na zewnętrznej krawędzi góry. Pewnym ułatwieniem jest fakt, że każdy z kafli może być dowolnie odwrócony – wiele z nich zawiera na rewersie jednolity teren, bez ścieżek, idealny do kształtowania zewnętrznych krawędzi góry.
Ruch… bywa trudny. Wykulaj 6, porusz się o sześć kafli, wszystko jest cacy. ALE. Jeśli niesiemy ze sobą wodę, prowiant lub zebrane na szlaku odpadki, nasz plecak staje się ciężki. Każdy kolejny krok to wielki wysiłek, poruszamy się wolniej, konkretnie: o oczko wolniej za każdy przedmiot, który mamy ze sobą.
Jest wystarczająco trudno?
Poczekajcie. aż zobaczycie niedźwiedzie, węże i… Yeti!
Widzita ta trzecio górko?
Rozmyślne układanie szlaku to na tej górze nasz chleb powszedni. Jednak raz na jakiś czas dobierzemy kafel z legowiskiem jednego z mieszkańców gór. Niedźwiedzie grasujące w lesie czują nosem nasz prowiant i są gotowe przemierzyć każdy dystans, by go zdobyć. Wąż nie jest głodny, ale najwyraźniej bardzo spragniony – podróżnik straci cały zapas wody, polewając nią napotkanego węża. Co gorsza, takiego mokrego węża nie sposób wyminąć na trasie. Ścieżka z mokrym od naszej wody wężem jest permanentnie zablokowana.
W ogóle nie zaczynajmy rozmowy o Yeti. Jedno szczęście, że mieszka w najwyższych i najmniej rozległych terenach, pokrytych wiecznym śniegiem (tylko ścieżki są tu odśnieżone – służby parku najwyraźniej Yeti się nie boją). Spotkanie z rzadko widzianym, a jednak bardzo groźnym, mitycznym zwierzęciem, to skondensowane przerażenie. Skondensowane do tego stopnia, że każdy, kto napotka na swej drodze tego śnieżnego stwora, ucieknie w popłochu. I uciekać będzie tak długo, aż nie wyjdzie poza strefę śniegu.
Co najlepsze, wszyscy rdzenni mieszkańcy tych stron – niedźwiedzie, wąż i Yeti – nie działają samoczynnie czy automatycznie. Gdy tylko do gry wejdzie pierwszy z nich, do gry dołącza duża kość, pozwalająca kontrolować wszystkie te istoty. Zmyślni gracze mogą więc wykorzystać je strategicznie, by przyblokować przeciwników i utorować sobie drogę przez lasy, przez zmarzlinę, aż po szczyt.
To je Giewont!
W Climb The Mountain zadbamy też o odpowiednią aklimatyzację. Każde przejście między kolejnymi strefami na zboczu wymaga od nas wydania odpowiedniej ilości zapasów lub… pomocy wróżki! Owszem, na naszej tajemniczej górze może pojawić się również wróżka. Ta, jako jedyna z napotykanych tu postaci, będzie nam jednoznacznie pomocna. Dzięki niej staniemy się odporni na działanie zwierząt i nie poniesiemy kosztów aklimatyzacji wchodząc w wyższe partie góry. By ją zdobyć, musimy wyrzucić dublet – dwie te same cyfry na obu kościach. Wróżka pozostanie nam przychylna tak długo, aż ktoś inny nie wyrzuci dubletu – wtedy pójdzie być przychylną gdzie indziej.
I to w zasadzie koniec zasad gry. Bez mojego barwnego języka, niemal zabawnych wtrąceń i z możliwością pokazania wszystkich elementów gry na stole – wytłumaczenie jej zajmuje może dwie minuty. Pomaga w tym wydrukowana na grubej tekturze plansza pomocy, która bez słów przekazuje większość informacji niezbędnych do rozpoczęcia rozgrywki. To się nazywa efektywne wykorzystanie przestrzeni!
Na górę spojrzenie hiszpańskie
Londji ma bardzo specyficzne styl graficzny – co szczególnie widać na ich przepięknym koncie instagramowym.
Climb The Mountain zaciekawiło mnie ilustracjami, urzekło elegancją rozgrywki i sercem włożonym w przygotowanie gry jako fizycznego produktu. Ekologiczny karton pozyskany z odnawialnych, certyfikowanych źródeł, papier z recyklingu i płócienny worek na komponenty skrywają grę, która zainteresuje nie tylko młodszych graczy.
Kafelkowy aspekt gry przypomina momentami Carcassonne, gdy próbujemy stworzyć niekoniecznie długą, ale pnącą się jednoznacznie w górę ścieżkę, dopasowując do siebie bardzo fikuśne kafle. Podoba mi się ciągła potrzeba balansowania między własnym ruchem po trasie, a dobieraniem nowych kafli i budowaniem dalej góry. I choć do gry zawsze wchodzą wszystkie kafelki, to za każdym razem wygląda ona trochę inaczej – skalista część inaczej wgryza się w las, a śnieg okłada zbocze z innej strony.
Elementy „przeszkadzające” – yeti, niedźwiedzie i wąż – sprawiają, że nasza podróż w górę nie jest oczywista. Utraciwszy zapasy musimy się cofać, kluczyć, zbierać je ponownie i zaraz potem wracać znów w górę. Nasza droga w stronę szczytu nie jest więc prosta, a przypomina raczej górski szlak – jest kręta, pełna ślepych zaułków i niespodziewanych zwrotów akcji.
Wspinajmy się razem
Aż 5 graczy może cieszyć się radosną przechadzką po górze serwowanej nam przez hiszpańskie wydawnictwo Londji. Z moich obserwacji wynika, że im większe nasze grono, tym dynamiczniej zmienia się sytuacja na zboczu. Każdy może bowiem dokładać kafle w dowolnym miejscu góry – wspólnym obowiązkiem graczy jest też wytyczenie szlaku na sam szczyt (jeśli zapędzimy się w kozi róg i dołożenie kafelka szczytowego nie będzie możliwe – wszyscy automatycznie przegrywają). Każdy może też odwiedzać widoczne w lasach jabłkowe sady, pełne czystej, górskiej wody jeziora i bezpieczne schroniska. I każdy może zabrać ze sobą znalezione na szlaku śmieci – puste puszki i pełne worki.
Wszystko w grze, od ekologicznych materiałów, przez drewniane figurki postaci, aż po relaksujący przebieg rozgrywki, buduje sielski, nieco bajkowy klimat. Robi mi się przyjemnie, gdy patrzę na zmyślnie wysuwane pudełko i jest mi jakoś tak ciepło w serduszku gdy wiem, że na mojej półce jest pozycja tak sympatyczna.
Mimo iż sam nie mam dzieci, to jestem pewien, że ta gra robi dla dzieci więcej dobrego niż Zgadnij kto to? Marvel czy kolejna edycja Dobble. A być może zupełnie się nie znam i dzieci nie są zainteresowane odnawialnymi źródłami pulpy drzewnej czy pro-ekologicznym przesłaniem o zbieraniu śmieci z lasu. Może dzieci po prostu lubią Marvela i kolorowe obrazki. Ja lubię układać kafelki.
Gra dla 2 do 5 graczy w wieku od 7 lat
Potrzeba ok. 45 minut na rozgrywkę
Zalety:
+ pozytywne przesłanie w sympatycznej oprawie
+ eleganckie, proste zasady
+ śliczne wydanie z ekologicznych materiałów
Wady:
– kafle trzeba przed każdą grą sortować i odwracać na odpowiednią stronę, po czym ustawiać w konkretnej liczbie stosów – gra nie oferuje sprytnego sposobu ich przechowywania, innego niż worek (skądinąd sympatyczny i wysokiej jakości)
Dziękujemy firmie Londji za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.
Witam. Czy ktoś może wytłumaczyć jakie znaczenie w grze ma schronisko i kiedy je wymieniam na jabłka i wodę.
Jeśli dobrze rozumiem tę enigmatyczną instrukcję, na polu schroniska pobierasz albo jabłko, albo wodę – na innych polach nie masz wyboru i bierzesz zawsze jeden zasób. Tak bym to rozumiał :)