Gdyby ktoś polecił mi grę inspirowaną Star Trekiem, pewnie bym po nią nie sięgnęła, bo ja akurat pochodzę z tej drugiej galaktyki. Dlatego cieszę się, że nie wiedziałam o tych powiązaniach wcześniej, bo ominęłaby mnie świetna planszówka. Może i wygląda jak kosmiczna kreskówka, ale rozgrywka to czysta przyjemność.
Bajkowo-komiksowe grafiki i okładka mogą wprowadzić w błąd, bo wbrew pozorom to wcale nie jest gra dla dzieci. Starship Captains to kawał bardzo przyjemnej planszówki, którą nazwałabym rodzinną z plusem. Według BGG ma ten sam poziom trudności co Small World i niewiele niższy od Na skrzydłach. Chociaż różnice pojawiają się w sugerowanym wieku, który wspomniane gry mają 8+ i 10+, natomiast recenzowany tytuł 12+.
Instrukcja ma ponad 20 stron i dobrze opisuje zasady. Wykonanie bardzo mi się podoba. Jest kolorowo, statki graczy pomagają zachować porządek podczas rozgrywki, a symbole są zrozumiałe i intuicyjne. Muszę jednak podkreślić, że jest to recenzja anglojęzycznego wydania od Czech Games Edition. Gracze będą mogli cieszyć się także polską edycją, za którą odpowiedzialne jest wydawnictwo Rebel, a jej premiera będzie miała miejsce już w tym tygodniu.
Najpierw przygotuj statek
Pudełko wypełnione jest kolorowymi żetonami, figurkami i planszetkami. Wszystko ładnie prezentuje się na stole. Przygotowanie zajmuje chwilę, ale można uprościć sobie sprawę wrzucając mniejsze elementy do organizera, zamiast za każdym razem wyciągać wszystko z woreczków. Przed pierwszą rozgrywką należy także złożyć nasze statki i ich figurki.
Najwięcej czynności wymaga główna plansza. U góry umieszczamy medale, znacznik stacji macierzystej i kadetów zgodnie z oznaczeniami. Wraz z kolejnymi rundami będziemy otrzymywać wyłożone tam korzyści, natomiast znaczniki stacji wykładamy na planszy.
Na każdej planecie umieszczamy po jednym trójkątnym żetonie, a następnie w zależności od tego co przedstawia, zamieniamy go na kartę misji lub stacji. Natomiast jeśli znajduje się na nim cyfra, odwracamy go czerwoną stroną ku górze. Pozostałe karty misji kładziemy w prawym dolnym rogu. Na niektórych trasach pomiędzy planetami znajdują się czaszki – tam trafiają losowo żetony statków pirackich.
Pod planszą umieszczamy talię technologii alfa-beta i wykładamy 5 kart alfa w rzędzie, a za nimi kolejne 3 technologii omega, której stos kładziemy w pobliżu. Gdy ktoś weźmie kartę, nieważne jakiego rodzaju, zawsze uzupełniamy rząd kartami ze stosu alfa-beta.
Na stole muszą się także znaleźć trzy tory frakcji, na których umieszczamy znaczniki w kolorach graczy na początkowych polach oraz odpowiednie karty frakcji na środku planszetek.
Statki graczy trafiają na stację macierzystą na środku planszy. Na nasze planszetki statków kładziemy 7 figurek zgodnie z oznaczeniem kolorystycznym, pięć pierścieni awansu oraz żetony uszkodzenia we wskazanych ładowniach. Te ostatnie umieszczamy także na naszych planszetkach technologii.
Zatroszcz się o załogę
Gracze po kolei rozgrywają swoje tury. Mogą wykonać jeden ruch z dwóch dostępnych lub spasować, co kończy udział w danej rundzie. Pierwsza opcja to aktywowanie pomieszczenia, czyli wysłanie członka załogi znajdującego się w sali odpraw na kartę na swojej planszetce lub do odpowiedniego miejsca na statku – czerwonej sterowni (ruch statkiem), żółtego magazynu broni (walka z piratami), niebieskiego laboratorium (wzięcie karty technologii) lub szarego warsztatu (naprawa uszkodzeń). Żółty, niebieski lub czerwony ludzik mogą iść do odpowiadających im kolorystycznie pomieszczeń, ale także zastąpić niższego rangą szarego kadeta. Natomiast kadet może wykonywać tylko szare, czyli najprostsze czynności. Tę akcję można także wykonać przy pomocy dwóch żetonów artefaktów, na których znajduje się odpowiedni kolor. Są one przechowywane w ładowniach i po wykorzystaniu odrzucane.
Druga akcja to wypełnienie misji. Jeśli nasza figurka statku znajduje się na planecie z kartą misji, możemy umieścić ją na fioletowym miejscu z prawej strony planszetki statku. Musimy wysłać członków załogi, aby ją wykonali. Jeśli pasują kolorystycznie do oznaczeń na karcie, dostajemy to, co na niej widnieje. Najczęściej są to profity, ale możemy dostać także uszkodzenia. Jeśli misję wykonają ludziki innych kolorów, to jedyną korzyścią będą punkty na koniec gry. Możemy umyślnie wybrać członków załogi niepasujących do karty misji, jeśli nie chcemy otrzymać wskazanych zasobów.
Oprócz wspomnianych kadetów i chorążych, mamy także androidy. Nie mogą aktywować pomieszczeń, ale podczas misji mogą zastąpić każdy kolor. Jednak one po wykorzystaniu są odrzucane. Pozostali członkowie załogi trafiają do kolejki zgodnie z kolejnością, z jaką zostali wykorzystani w danej rundzie. W następnej wszyscy oprócz trzech ostatnich zostaną przesunięci do sali odpraw i będą znowu dostępni. Można także przy pomocy medalu zmienić specjalizację chorążego lub wyszkolić kadeta na dowolnego chorążego. Natomiast trzy medale pozwalają na awans chorążego na komandora. Jego specjalna umiejętność polega na tym, że po wykorzystaniu go do aktywacji pomieszczenia lub wykonania misji może ponownie wykonać swoją część misji lub aktywować pomieszczenie albo wydać rozkaz podwładnemu tego samego koloru, co powoduje przesunięcie go z kolejki do sali odpraw.
Gra kończy się po czterech rundach. Punkty otrzymujemy za wykonane misje, karty technologii omega oraz za komandorów, androidy, statki pirackie, medale i artefakty na naszym statku. Jeśli mamy jakieś uszkodzenia, dostajemy punkty ujemne.
To zależy od tego, a tamto od tamtego
Mimo że gra nie jest przesadnie skomplikowana, to prócz opisanych wyżej zasad trzeba pamiętać jeszcze o paru innych szczegółach, których ilość może początkowo przytłoczyć. Uszkodzenia w ładowniach i na planszetce technologii blokują nam miejsca na karty i zasoby, więc warto je naprawiać. Dobrze jest atakować piratów, bo zawsze dają nam korzyści natychmiastowe i jeszcze punkty na koniec, ale za każdą potyczkę otrzymujemy uszkodzenia. Chcemy też wykonywać misje, bo dają jeszcze lepsze profity i więcej punktów, ale wymagają większej liczby członków załogi i przemieszczania się pomiędzy planetami, co może nas narazić na zetknięcie ze statkami pirackimi. Jak już uda nam się wykonać misję, mamy z tego korzyści, ale każda nowa misja wykładana na planszę zbliża nas do powstania piratów, co powoduje pojawienie się kolejnych kosmicznych rozbójników.
Przy wyjaśnianiu zasad pominęłam także trzy tory frakcji, na których zawiązujemy relacje polityczne. Są to kolejne sposoby na zdobycie zasobów, ale także rozpatrzenie dwóch z trzech wydarzeń na środku planszetek, jeśli uda nam się osiągnąć odpowiedni poziom dyplomacji z frakcjami.
Za czym kolejka ta stoi?
Starship Captains bardzo mi się spodobała już od pierwszego zetknięcia się z instrukcją. Bardzo wiele aspektów jest ze sobą powiązanych w niewymuszony sposób i mają nawet sens biorąc pod uwagę temat planszówki. Wykonujemy misje na planetach, ale grozi nam zetknięcie się z piratami. Walka uszkadza nam statek, ale wygrana daje nam łupy, które zapełniają ładownię itd.
To, co najbardziej podoba mi się z rozwiązań mechanicznych, to kolejność ustawiania wykorzystanych ludzików. Wiemy, że trzej ostatni nie będą dostępni w następnej rundzie. Musimy więc znaleźć idealne rozwiązanie z uwzględnieniem zarówno kolejności akcji, które chcemy wykonać, jak i kolorów członków załogi, których będziemy potrzebowali za niedługo. Fajnie działa też wyszkolenie kadeta, zmiana specjalizacji chorążego i awans na komandora, bo w przypadku blokady spowodowanej brakiem danego koloru, możemy ratować się wspomnianymi zmianami w załodze. Oczywiście najlepiej mieć samych komandorów, ale możemy awansować maksymalnie pięciu, a każdy wymaga aż trzech medali, więc niekoniecznie zdążymy to zrobić w ciągu zaledwie czterech rund.
Kolejnym aspektem, który warto wziąć pod uwagę, są nasze planszetki technologii. Również początkowo są zablokowane uszkodzeniami, tak jak ładownie, ale z czasem je naprawimy. Karty technologii oprócz tego, co jest napisane w ich dolnej części, mogą dać także profity za odpowiednie sąsiedztwo. Na prawym i lewym brzegu nadrukowane są symbole. Jeśli podczas dokładania karty technologii stworzymy pasującą parę, natychmiast otrzymujemy wskazany bonus – naprawa uszkodzenia, medal lub dodatkowy ruch.
Czy jest aż tak dobrze?
Nie dostrzegam żadnych znaczących wad Starship Captains. Nie oznacza to, że gra jest idealna. Jest to po prostu dobrze działająca planszówka, w odpowiadającym mi klimacie, z ładnymi, wyrazistymi grafikami i płynną rozgrywką. Największym minusem jest chyba brak wypraski, ale przypominam, że piszę o wersji anglojęzycznej i nie wiem na jakie rozwiązanie zdecyduje się polski wydawca. Natomiast dla równowagi planszetki graczy są genialne. Wgłębienia powodują, że ludziki nie wędrują po miejscach nieprzeznaczonych dla załogi. Węższa kolejka pozwala na popychanie ostatniej figurki, która przesuwa wszystkie stojące przed nią, dzięki czemu od razu trafiają do sali odpraw. Ładownie również utrzymują porządek z żetonami uszkodzeń i zasobów, okrągłe wgłębienia pasują do pierścieni awansu, a obok miejsca na kartę misji wytypowane do jej ukończenia ludziki od razu znajdują się w kolejce.
Do mechaniki nie mam zarzutów, chociaż tory frakcji są trochę oderwane od reszty rozgrywki, więc dla mnie mogłoby ich nie być. Pewnie zostały umieszczone w grze celem lepszego balansu. Natomiast po zapoznaniu się z kartami technologii wydaje mi się, że niektóre mogłyby być atrakcyjniejsze. Może się zdarzyć tak, że nic w rzędzie nie jest dla nas przydatne i albo musimy czekać na sensowniejsze technologie albo brać cokolwiek. Biorąc pod uwagę mało miejsca na naszej planszetce, druga opcja jest mało korzystna, więc raczej poczekamy, aż przeciwnicy wezmą coś dla siebie i wyłożone zostaną nowe karty.
Starship Captains nadaje się dla osób lubiących rodzinne gry wymagające pewnego planowania, ale z aspektem losowości w postaci kart technologii i misji. Nie ma tu zbyt wiele negatywnej interakcji, ponieważ najgorsze, co możemy zrobić, to wzięcie upatrzonej przez kogoś karty. Pozostałe rzeczy, jak wywołanie powstania piratów i otoczenie statku przeciwników, są przypadkowymi konsekwencjami, a nie celowym działaniem.
Moim zdaniem gra sprawia błędne wrażenie przez swój uroczy wygląd, ale jest w niej więcej głębi niż się wydaje. Początkowo jeden ludzik to jedna akcja. Ale po kolejnych rozgrywkach zaczynamy dostrzegać, że za pomocą figurki możemy uzyskać kilka profitów w różnych obszarach i nagle zdajemy sobie sprawę, jak wiele jeszcze można tu podziałać. Morał? Nie należy osądzać gry po okładce.
Grę Starship Captains kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Czech Games Edition za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(8,5/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.
Gdyby nie Star Trek nigdy w życiu bym po tę planszówkę nie sięgnęła ;)
i byłby to ogromny błąd, bo rzeczywiście jest to bardzo dobra pozycja familijna z plusem. I zgadzam się, że balans kart technologii jest lekko zachwiany (są te dobre i te lepsze) a tory frakcji są niejako na doczepkę (choć nie da się ukryć, że są dodatkowym źródłem bonusów / punktów). Ale to raczej mało znaczące wady. Frajda z rozgrywki jest spora, a jak ktoś jest fanem Star Treka, to już w ogóle wsiąka z kretesem :)