Patrząc na półki internetowych sklepów planszowych łatwo jest popaść w kompleks wielkiego pudełka. A w zasadzie: wielu wielkich pudełek, które zasłaniają te mniejsze.
Dziś zaglądam do małego pudełka, w którym znaleźć można całą gromadę uroczych zwierzątek i podejrzeć ich przygotowania do zimy. Wiem, że za oknami budzi się już polska wiosna, ale może dacie się skusić na spacer po jesiennym lesie? Chodźcie. Nie dajcie się prosić.
Into the las
Savernake Forest to w sumie gra karciana, w której od 2 do 4 graczy zmierzy się w konkurencji Zbieranie Zapasów Na Zimę.
Dobierając karty z małego, słodkiego ryneczku, gracze stworzą własne połacie lasu o wymiarach 4 x 4. W budowie kierować będziemy się jednak nie słodkością czy urokliwością powstałych alejek, ale ich bogactwem w zasoby – i wymogami mieszkańców.
Karty w grze dzielą się bowiem na dwa rodzaje: te ze zwierzątkami i te z zapasami. Każde zwierzątko – lis, wiewiórka, mysz czy sowa – ma inne potrzeby i inne możliwości przechowywania zdobytych dóbr. Naszym celem będzie zaproszenie tych zwierzaków do swojego kawałka lasu, a następnie nakarmienie ich tak, żeby starczyło najmarniej do wiosny.
Twój własny, leśny kąt
Nasze ruchy opierają się na podobnym schemacie – dobierz jedną z czterech dostępnych kart, dołóż ją do swojego leśnego tableau i zyskaj bonus. Kartami obdarowują nas cztery żyjątka i z każdym z nich wiąże się inna korzyść poboczna:
- kogut – znacznik pierwszego gracza na kolejną rundę
- koza – krople wody, zwiększające punktację
- pancernik – legowiska, zwiększające pojemność
- zając – karty zwierząt do naszego lasu
W pierwszych trzech przypadkach dobieramy kartę znajdującą się pod uroczym futrzakiem oraz dodatkowy znacznik. Tylko u zająca jedyną nagrodą jest karta – ale jest to karta niebylejaka, gdyż karty ze zwierzętami występują tylko tutaj. Jeśli chcemy więc zyskać więcej punktów, musimy udać się tutaj – to właśnie mieszkańcy lasu na koniec gry będą głównym źródłem naszych punktów.
Zaproś do siebie dzięcioła
Mechanizm punktacji jest dość intrygujący. Punktujemy za kartę zwierzaka – każdy mieszkaniec lasu jest wart kilka punktów – ale też za trasę, którą ów zwierz przebędzie w poszukiwaniu jedzonka. I tu na znaczeniu zyskują cyferki i symbole w rogach kart zwierząt. Każdy rodzaj pożywienia ma inną wartość punktową na koniec gry. Tę wartość możemy zwiększyć o 1, dokładając znacznik kropli wody.
Zaczynacie już składać to w całość?
Ostatnim elementem jest sam spacer. Gdy zakończymy grę, wszystkie zwierzątka ruszą na spacer do przygotowanego przez nas lasu. Będą zbierać wszystko, na co nastąpią i za to „wszystko” zapunktujemy – lub nie zapunktujemy, jeśli zebrane wiktuały będą dla naszych mieszkańców bezwartościowe. A uzbierają dokładnie tyle jedzenia, na ile pozwala cyfra widoczna obok legowiska. Ta sama, którą zwiększać możemy pobierając kolejne legowiska od zaprzyjaźnionego pancernika z ryneczku – tego, który zawsze ma dla nas najcieplejsze ploteczki z głębi lasu.
Uważajcie jednak – dwa zwierzaki nie mogą spotkać się na tej samej ścieżce. Jeśli jakimś cudem połączycie dwa z nich jednym traktem, jedno ze zwierzątek nie będzie mogło ruszyć w tę niezapomnianą podróż… a zimę spędzi głodne… i zziębnięte… Nie róbmy mu tego.
Las lasu nierówny. Lasowi.
Gra, jak widzicie, nie ma wielu zasad, ale ma jeden dodatkowy wariant dwuosobowy, który może – ale nie musi – urozmaicić Waszą rozgrywkę.
Ponieważ pozwala na to liczba kart, grając w dwójkę możecie zdecydować się na budowanie lasu nie w formacie 4 x 4, ale 4 x 8! To tak zwany „tryb zaawansowany”, który naturalnie wydłuża grę i czyni ją nieco bardziej rozbudowaną. Nie zmienia to jednak głównej pętli, w której wykonujemy nasze ruchy – nadal dobieramy co turę jedną kartę i należny za nią bonus.
Savernake Forest ma w sobie pierwiastek tej fajnej, planszowej niewinności, której brakuje wielu grom. To nie jest pod żadnym pozorem rozbudowany, głęboki strategicznie tytuł. Gdyby nie lekkie zamieszanie z punktacją (liczoną na rewersie planszetki rynku) – pojemność legowisk, wartość każdego z rodzajów jedzenia – to byłby to wręcz tytuł dla dzieci, typu „zbuduj ścieżkę dla swojego wróbelka”. Dzięki temu w grze pojawia się warstwa strategii, która czyni z niej przyjemny tytuł o rodzinnym progu wejścia. Nie przytłacza, nie zawiera żadnych podreguł ani skomplikowanych kalkulacji – jest po prostu przyjemny. A do tego kusi szatą graficzną i kształtnymi znacznikami – od zasobów, przez symbole graczy, aż po imponującego koguta.
Witaj w Savernake!
Jest pewna trudność w recenzowaniu rodzinnych tytułów, gdy miesiąc wcześniej oceniało się Scythe, a na półce leży już kilka kolejnych, złożonych gier w wielkich pudełkach. Muszę więc zaczerpnąć głęboko ze studni mojej młodości i cofnąć się trochę do czasów, gdy sam zaczynałem zabawę z grami planszowymi.
Savernake Forest to gra, którą z powodzeniu można proponować osobom niewprowadzonym do planszowego hobby. To idealna gra rodzinna i świetnie sprawdzi się też dla niektórych bardziej rączych dzieci (rzekomo od 10 lat wzwyż, społeczność mówi – od 8 lat). Przyjemny gameplay, przejrzyste i nieskomplikowane zasady, satysfakcjonujący aspekt budowania czegoś i do tego śliczne ilustracje, urocze, drewniane znaczniki i bardzo dobra jakość produkcji. Dużo dobra udało się zmieścić w tym niewielkim pudełku.
Jedyne co mnie zastanawia – nie wiem, czy traktować to jako wadę czy raczej niewykorzystaną opcję – to czy grze nie przydałby się jakiś bardziej rozbudowany tryb, np. z kartami celów, czy odrobiną negatywnej interakcji. Albo jakiejkolwiek interakcji. Jest to sympatyczna gra w budowanie kwadratowego lasu, owszem, ale poza odbieraniem sobie znacznika pierwszego gracza – i może podkradaniem niekiedy kart – gracze grają w osobne gry. To straszna szkoda, bo łatwo byłoby tu wprowadzić elementy jeszcze intensywniejszego współzawodnictwa czy lekkiego przeszkadzania sobie nawzajem. Czy odrobina międzyleśnej złośliwości kiedykolwiek komuś zaszkodziła?
Gra idzie rześko, niezależnie od liczby graczy – to przecież tylko jeden ruch na turę. Oczywiście, czasem jakiś dzięcioł czy sowa zagapią się i zamyślą, ale tempo zwykle jest dynamiczne. Tworzenie swojego leśnego królestwa przypomina trochę Carcassonne, a trochę One Hundred Torii – możliwości początkowo jest wiele, ale z każdym ruchem ich paleta się kurczy. Ostatnie ruchy to już najczystsza, planszowa agonia, gdy nic nie pasuje, niczego nie możemy wziąć i szlag trafia nasze ambitne plany leśnej super-autostrady. Musimy zadowolić się ślepą uliczką i smutną myszą, która w tym roku przezimuje dzięki chińskim zupkom, a nie wysokokalorycznym żołędziom czy robaczkom.
Twoja wiewiórka kupowałaby Savernake Forest – i Tobie radzę to samo.
Gra dla 2 do 4 graczy w wieku od 8 lat
Potrzeba około 30 minut na rozgrywkę
Zalety:
+ rozkoszna szata graficzna|
+ urocze zwierzaczki
+ płynna, elegancka rozgrywka z interesującymi wyborami po drodze
+ urocze znaczniki
Wady:
– no ej, nie przy tak uroczych zwierzątkach!
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.