Czym kierujecie się nabywając grę planszową? U mnie jest z tym bardzo różnie. Czasem zaciekawi mnie mechanika, czasem nazwisko autora, a czasem po prostu zagram u kogoś lub na jakimś konwencie i gra przypadnie mi do gustu. Niekiedy zdarza się też jednak tak, że gra trafi na mój radar, mimo że nic specjalnego o niej nie wiem, bo po prostu odpowiada mi tematyka i setting gry. Tak było właśnie w przypadku Encyklopedii.
Oczywiście w takich sytuacjach najłatwiej o rozczarowanie. Zanim jednak jeszcze Encyklopedia do mnie dotarła dowiedziałem się o niej trochę więcej, co tylko wzmocniło mój entuzjazm. Otóż okazało się, że jest to gra oparta o draft kości, który jest jedną z moich ulubionych mechanik. Przy wertowaniu instrukcji lekki niepokój wzbudził we mnie natomiast fakt, że można sobie kraść kości. Rozwiązanie to od razu przywiodło wspomnienie Troyes, które – ze względu właśnie na zawartą w nim negatywną interakcję – niespecjalnie przypadło mi do gustu. W końcu przyszedł czas pierwszej rozgrywki i weryfikacji wszystkich nadziei i wątpliwości związanych z grą.
O zasadach
Rozgrywka w Encyklopedię trwa 6 rund. W każdej rundzie gracze wykonują (zasadniczo) po 4 ruchy polegające po pierwsze na wyborze kości, a po drugie na przyporządkowaniu jej do jeden z 6 możliwych akcji. Jeżeli chodzi o wybór kości to teoretycznie każdy ma swoją pulę składającą się z 4 wylosowanych przez niego i ułożonych na jego planszetce kosteczek. W praktyce jednak każdy ma możliwość wyboru z całej dostępnej puli, z tą tylko różnicą, że jak weźmiemy kostkę współgracza, to on otrzyma za to bonus, zależny od tego, do którego miejsca na swojej planszetce daną kość przyporządkował.
W momencie, kiedy decyzja o wyborze kości już jest za nami, musimy zdecydować się gdzie tę kość przyporządkujemy. Jak mówiłem wcześniej, do wyboru mamy 6 różnych akcji. Przy niektórych znaczenie ma kolor użytej kości, przy innych jej wartość, ale są też akcje zarówno takie dla których i kolor i wartość są obojętne, jak i takie przy których oba te czynniki mają istotne znaczenie.
Pierwszą możliwością jest przyporządkowania kostki do ambasady. W zależności od jej wyniku możemy tu zdobyć od 1 do 3 znaczników wyprawy, które posłużą nam do zmiany koloru kostek na pożądany oraz ułatwią badanie zwierząt podczas wypraw.
Druga dostępną opcją jest bank. Niezależnie od koloru i wartości kostki dostajemy tutaj 5 monet (służą one do zmiany wyników kości), a jeżeli jesteśmy pierwszy graczem który go odwiedził w danej rundzie – również znacznik pierwszego gracza.
Kolejnym możliwym wyborem jest uniwersytet. Jeżeli wyślemy tam kostkę, możemy zrekrutować jednego z profesorów, którzy pozwolą nam albo na akcję jednorazową, albo dadzą stałą zdolność, albo wyznaczą dodatkowy sposób punktacji na koniec gry. Istotne jest to, że limit naukowców w naszej ekipie wynosi 4 więc każdy kolejny albo pozbawi nas zdolności któregoś z poprzednich, albo nie wykorzysta swojego potencjału idąc „do rezerwy” (zapunktuje jednak na końcu gry).
Następna możliwa akcja to akademia i wybór zwierzęcia, które mamy zamiar badać. Dobieramy wówczas z wystawki kartę zwierzęcia w kolorze odpowiadającemu kolorowi użytej kostki, a także – w zależności od wyniku na kostce – także poruszamy się na torze reputacji.
Kolejną akcja jest wyprawa. Kolor kości wskazuje kontynent na który płyniemy, a wynik siłę punktów wyprawy (przy czym możemy podbijać go znacznikami wyprawy, monetami, a także znacznikami pieczęci królewskiej). Podczas wyprawy możemy badać wszystkie wcześniej zdobyte karty zwierząt z danego kontynentu, pod względem 4 różnych typów – ….
Ostatnia możliwa akcja to publikacja wyników badań. Wybieramy wówczas jedno zwierzę (którego kolor odpowiada kolorowi użytej kostki) stanowiące bazę publikacji. Następnie możemy dobrać wszystkie zwierzęta, których karty posiadamy i które mają zbadaną przynajmniej jedną cechę wspólną ze zwierzęciem bazowym. Za każdą opisaną cechę u zwierzaków otrzymujemy odpowiednią liczbę punkty zwycięstwa.
Po 6 rundach otrzymujemy jeszcze punkty za łączną liczbę publikacji w każdym z opisanych przez nas typów, a także liczbę zgromadzonych zwierząt i naukowców z podziałem na poszczególne kontynenty.
O wrażeniach
Wbrew moim początkowym obawom Encyklopedia okazała się grą niemal pozbawioną negatywnej interakcji, a podbieranie kości innym graczom zazwyczaj nie tylko nie stanowi dla nich problemu, ale jest wręcz pożądane, bo pozwala uzyskać ciekawy bonus dla właściciela. Oczywiście podebranie kostki, jednego czy drugiego naukowca lub zwierzęcia do badań może być niekiedy nie w smak współgraczom, ale najczęściej stanowi element własnej strategii niż chęć zburzenia strategii przeciwnika.
Krótko mówiąc Encyklopedia to pasjans, w którym liczba współzawodników wpływa głównie na czas rozgrywki. A ten do najkrótszych nie należy, bo póki co partie zajmowały nam powyżej dwóch godzin (pewnie w stałym składzie da radę zejść do półtorej). Skalowalność – poza wspomnianą długością partii – nie wpływa widocznie na wrażenia z rozgrywki. No może poza tym, że większa liczba graczy to większy wybór kości akcji, co może mieć znaczenie na początkowym etapie zabawy, ale traci je wraz z napływem sporej liczby monet i znaczników wyprawy do naszych zasobów.
Na losowość gry wpływają dwa elementy – kości i karty. Przy czym pierwszy z nich (kości) jest w marę kontrolowalny za pomocą znaczników wyprawy i monet. Nieco gorzej jest z drugim, bo zdarzają się sytuacje, że losowo wykładane karty zwierząt ewidentnie bardziej dopasowują się do kierunku badań obranego wyłącznie przez jednego z grających. Nie wydaje mi się jednak, żeby losowość ta była posunięta do tego stopnia, żeby udało jej się wypaczać wynik rozgrywki w moich partiach.
W wykonaniu gry zachwycają (przynajmniej mnie) grafiki zwierząt czy kartonowe pudełeczka na surowce, a także świetnie zredagowana i usystematyzowana instrukcja, a smucą przeciętna jakość elementów (warstwy kartonu i papieru nieco się rozchodzą), brak grafik na kartach naukowców, czy obrzydliwe ilustracje naszych protagonistów (choć może jakby naukowcy mieli być tak brzydcy jak nasze postacie, to lepiej, że są samymi napisami)
Wisienką na torcie każdej gry jest jednak gameplay, który może zarówno przyćmić wszystkie inne wady jak i zniweczyć wszystkie zalety tytułu.
W Encyklopedii z pewnością znajdziemy kilka ciekawych rozwiązań, które pozwalają się cieszyć zaoferowaną przez grę łamigłówką, poczynając od nieinwazyjnego podbierania kości innym graczom, przez zabawę w kompletowanie zwierzątek o podobnych typach cech czy decyzje o publikowaniu naszych odkryć „na bieżąco” lub dopiero po zebraniu większej ilości materiału. Z pewnością każda runda … ba, każda tura przenosi jakieś trudne i wymagające przemyślenia wybory, których pomyślna realizacja może przynieść sporo satysfakcji, nawet w przypadku przegranej partii.
Są też jednak w grze rzeczy, które mogą nie przypaść do gustu (przynajmniej niektórym). Nie każdy lubi gry pasjansowe, a Enccyklopedia – moim zdaniem – taka jest. Nie każdy będzie też zachwycony czasem rozgrywki i towarzyszącym mu niekiedy downtime’m. Mi ten downtime nie przeszkadzał, bo w turach innych graczy planowałem swój ruch, ale też miałem szczęście grać z osobami, które nie są skore do zamulania, więc rozgrywka i tak szła dosyć sprawnie. Pisałem też o losowości – że nie wypacza wyników partii. Cóż, mi przynajmniej nie wypaczyła, ale jestem w stanie wyobrazić sobie rozgrywki, po których gracze będą (nie bez podstawy) sądzić inaczej.
Na koniec, coś co mnie najbardziej zastanawia, ale czego niestety nie jestem w stanie Wam na tę chwile jednoznacznie określić – regrywalność. Pierwsza, druga czy trzecia rozgrywka są ciekawe, bo próbujemy różnych ścieżek, wybieramy różnych naukowców do pomocy, stawiamy na różne typy publikacji (małe i szybki / szerokie i dokładne). Zakładam, że czwarta i piąta rozgrywka również będą ciekawe i trzymające w napięciu. Niemniej jednak odnoszę wrażenie, że gra ma jednak ograniczoną liczbę możliwości i w końcu partie staną się powtarzalne, a wady gry o których pisałem mogą zacząć brać górę w umyśle gracza nad jej zaletami.
Póki co mnie rozgrywki w Encyklopedię wciąż jednak cieszą i na chwile obecną oceniam ją jako solidne średniozaawansowane euro, którego z pewnością warto spróbować. Tytuł, w którym nie wszystkie rozwiązania przypadły mi do gustu, ale który – mimo to – mnie bawi i daje satysfakcję z rozegrania dobrej, mózgożernej partii.
Grę Encyklopedia kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(6/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.