Dawno, dawno temu, jako mały osesek spijałem słowa z bajek, które czytano mi przed zaśnięciem. Wśród wielu fantastycznych historii żądnymi przygód bohaterami jedną pozycję szczególnie często wyciągałem z domowej biblioteczki. A była to opowieść o: ośle prawie przerobionym na szynkę, psie z planem na drapaniu się łapą, kocie nie nadającym się do łowienia myszy i kogucie uciekającym od rosołowego przeznaczenia. Jakże zatem miło mi się zrobiło, gdy mogłem wrócić do wspomnień z dzieciństwa i zobaczyć jak opowiadanie o dzielnych zwierzakach, może stanowić podwalinę pod temat gry planszowej.
Do Bremy w prawo
Muzykanci z Bremy to gra, która cały koncept swojej mechaniki opiera o macierzystą historię. Niezaznajomionym z lekturą (warto nadrobić!) przypomnę fragment fabuły. Grupa zwierząt szukających schronienia natknęła się w lesie na domek, ale okazało się, że zamieszkują go źli zbóje. Ostatecznie zwierzętom udało się przestraszyć bandytów poprzez udawanie gigantycznego potwora, wskakując jeden na drugiego. Po całej drace bohaterowie oddali się radosnemu muzykowaniu.
No… powiedzmy, że to tyle ile musicie wiedzieć, żeby zrozumieć zależności pomiędzy mechaniką a tematem bajki. Korzystając z literackiego pierwowzoru, nasza rozgrywka również będzie polegać na układaniu zwierząt jedno na drugim. A po co to mamy robić? Oczywiście, żeby przestraszyć zbirów. Czas zatem wskoczyć na plecy drugiego i zacząć budować zwierzęcą wieżę.
W lewo… inna bajka
Jak przystało na grę z kategorii kompaktowych przygotowanie do rozgrywki nie zajmie nam wiele czasu. Wpierw musimy wybrać dwóch z pięciu dostępnych opryszków i umieścić ich w chatce. Ta ma dwie strony, które różnią się stopniem trudności poprzez ilość elementów graficznych umieszczonych na jednej z nich. Następnie układamy żetony zwierząt wokół domku tak, aby wszystkie tworzyły jeden okrąg. Liczba zwierząt oraz ich typ jaki wykorzystamy w rozgrywce jest zależny od liczby graczy, co trzeba sprawdzić w tabelce. Następnie kładziemy znacznik drogowskazu pomiędzy owcą a innym zwierzęciem. Otwieramy instrukcję na stronie z umiejętnościami zwierząt i możemy rozpoczynać partię.
Celem gry jest zbudowanie takiej wieży ze zwierząt, której wysokość będzie większa od wysokości zbójów. Podczas gry nie będziemy mogli przymierzać ani ruszać postaci, które są obecne w domku, zatem ostatecznie naszą konstrukcję budować będziemy „na czuja”. W swoim ruchu gracz musi dobrać zwierzę będące w odległości do czterech pól od drogowskazu, w kierunku w jakim wskazuje. Po dobraniu gracz przesuwa go w miejsce gdzie zabrany został zwierzak. Gracze wykonują tak swoje tury naprzemiennie, aż do momentu, w którym wszyscy nie spasują, co mogą zrobić w dowolnym momencie swojej tury. Wygra ten, którego wieża będzie wyższa od zbójów obecnych w domku, ale niższa od wszystkich pozostałych.
Ja biorę to, ty bierzesz tamto
Jak wspominałem wyżej w przygotowaniu rozgrywki niezbędne jest otwarcie instrukcji. Musimy to zrobić ze względu na unikatowe umiejętności naszych futrzanych, i nie tylko, przyjaciół. Każde ze zwierząt posiada unikatowe umiejętności, które będą wpływać na konstrukcje nasze oraz przeciwników. I tak: pies zawsze będzie gryzł się z kotem przez co nigdy nie będą mogli znaleźć się w tej samej wieży. Króliki chcą przebywać razem, więc dostawienie jednego zwabi wszystkie pozostałe, obecne w budowlach współgraczy. Osioł zaś uniemożliwia spasowanie gdy znajduje się na szczycie. To tylko przykłady, bo rodzajów zwierząt mamy aż dziewięć. Zasady te sprawiają, że rozgrywka staje się bardziej nieprzewidywalna i zmuszeni będziemy nie tylko do szacowania czy nasza wieża wystarczy do osiągniecia odpowiedniej wysokości, ale też do podejmowania ryzyka, ze względu na przeciwników mogących zabierać/dodawać nam zwierzęta do naszych budowli.
Dla prawdziwych muzykantów
Byłem bardzo ciekaw jak ten tytuł sprawdza się w grupie docelowej, bo zgodnie z opisem na pudełku jest to gra, w którą można zagrać z pięciolatkami. W ogólnym rozrachunku zgadzam się z tą kategorią, choć z małym zastrzeżeniem. Podstawowy koncept gry dotyczący szacowania jest w pełni zrozumiały dla dzieci. Problem zaczyna się wraz z umiejętnościami. Jest ich sporo przez co trudno o ich spamiętanie. Gra z umiejętnościami wymaga obecności starszego gracza, który wyjaśniałby zależności. Jednakże zgodnie z zasadą: „Gra ma nam dostarczać zabawy” można pominąć te specjalne zdolności a zostawić jedynie mechanikę „szacowania” wież. W takiej rozgrywce pięciolatkowie są w stanie samodzielnie prowadzić grę i bawić się bardzo dobrze.
I żyli długo i szczęśliwie
Muzykanci z Bremy to w moim odczuciu tytuł, który ciekawie wykorzystuje swój literacki pomysł i przekształca go w mechanikę bardzo przystępną. Oczywiście, że w takiej kategorii trudno o takie stwierdzenie, ale zdecyduję się na użycie zwrotu „gra z klimatem”, bo tematyka gry jest połączona z rozgrywką. Sam tytuł oczywiście to bardzo lekka i prosta gra. Niemniej potrafi ona sprawić radość dzieciom, które z zapałem prześcigają się w budowaniu swoich zwierzęcych wież. Gra została wydana przyzwoicie z estetyką trafiającą w gusta najmłodszych, co wszystko razem sprawia, że tytuł ten spełnia swoje zadanie patrząc na niego zarówno z perspektywy ciężkości rozgrywki jak i przystępności cenowej.
Zalety:
+ rozgrywka
+ połączenie gameplayu z tematyką
+ przystępność zasad
+ cena
Wady:
– nie do końca dla pięciolatków
– ilustracje niektórych zwierząt
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.