W ostatnich latach miałam okazję dość często sięgać po gamebooki. Zabierały mnie one na wyprawę po różnych uniwersach. Jedne z nich wymagały rozwiązywania szeregu zagadek, inne zmuszały do przechodzenia przez najeżone pułapkami labirynty. Wiele z gier książkowych zrobiło na mnie dobre wrażenie, ale żadna z nich nie wciągnęła mnie tak bardzo, jak Widmo nad Arkham. Czym wyróżnia się dwutomowa gra paragrafowa Beniamina Muszyńskiego, która na sklepowych półkach zagościła dzięki wydawnictwu Black Monk Games? Pozwól, że Ci opowiem.
Witaj poszukiwaczu przygód! Nie ważne, jakimi ścieżkami zmierzałeś do Arkham. Ważne, że dotarłeś w samą porę, aby stać się częścią historii tego miasta. Już wkrótce okaże się, czy Przedwiecznym uda się dokonać nieuniknionego – podporządkować sobie wreszcie rasę ludzi. Czy przyłączysz się do ich wyznawców i weźmiesz udział w wydarzeniach, o których będzie głośno nie tylko w Ameryce, ale i na całym świecie? A może należysz do grona niedowiarków, którzy będą zaprzeczać prawdzie lub starać się opóźnić to, co i tak musi się wydarzyć? Niezależnie od tego, jaką rolę wybierzesz, jedno jest pewne – miejsce w pierwszym rzędzie podczas tego przedstawienia już na Ciebie czeka. Dokonuj mądrych wyborów i przeżyj przygodę swojego życia Eli Carterze, bibliotekarzu z Arkham.
Mroczna opowieść w dwóch aktach
Otwierając grę książkową, zwykle czytelnik może w pierwszej kolejności zapoznać się z zasadami, którymi się ona rządzi. W przypadku gamebooka Widmo nad Arkham jest nieco inaczej. Zanim przejdziemy do tej części, mamy szansę poznać kulisy powstania trzymanego w rękach tomiszcza. Przedmowa Mikołaja Kołysko jest zaskakująco ciekawa i tym bardziej zachęca do lektury. Po wstępie głos przejmuje autor gry paragrafowej. We wprowadzeniu informuje nas on o tym, w jaki sposób prowadzić rozgrywkę i na co zwrócić w jej czasie uwagę.
Gamebook, co fabułą stoi
W ponad 350-stronicowej propozycji wydawnictwa Black Monk dla fanów gier książkowych nie ma zagadek, labiryntów, zadań do wykonania. A co jest? Historia – i to jaka! Wystarczy zapoznać się z prologiem, aby przekonać się, że w przypadku gamebooka Widmo nad Arkham mamy do czynienia z opowieścią, której nie powstydziłby się sam H. P. Lovecraft. Starannie dopracowana, napisana kwiecistym językiem fabuła i mnogość dróg, którymi możemy podążać, przechodząc przez ponad 1000 paragrafów… wszystko to sprawia, że książkę Beniamina Muszyńskiego czyta się jak najlepszą powieść grozy mistrzów tego gatunku. Różnica jest „tylko” taka, że w jej przypadku możemy wpływać na losy głównego bohatera… albo przynajmniej próbować.
Wiele ścieżek prowadzących w mrok
Widmo nad Arkham przenosi nas w nie tak odległą przeszłość. Pewnego czerwcowego wieczoru 2020 roku Howard Armitage spotyka się ze swoim przyjacielem, Eli Carterem, aby pochylić się nad pracami genialnego, acz niedocenionego, póki co H.P. Lovecrafta. Jego pełne grozy dzieła uznawane są za bluźniercze, dlatego też mężczyźni trzymają swój zbiór w ukryciu, skanując i anonimowo publikując jego fragmenty w internecie, aby ustrzec je przed zapomnieniem. Zwykły, jak się wydaje, nieco pochmurny wieczór to pierwszy krok na drodze do niezwykłej przygody, którą dane będzie przeżyć bohaterom. W jej czasie będą mieli okazję zetknąć się z coraz prężniej działającym zakonem wyznawców Cthulu. To, jak zachowa się w obliczu jego działań Eli Carter, zależeć będzie wyłącznie od naszych decyzji. W tle historii bibliotekarza z Arkham rozgrywać się będą wydarzenia o ogromnym wpływie na życie wszystkich Amerykanów, a z czasem także innych mieszkańców Ziemi. Huragan, przemiany społeczne, kryzys na rynkach finansowych… każde z nich może mieć zupełnie prozaiczne, naturalne źródło. Ale czy na pewno taka właśnie jest prawda? Gwarantuję Ci, że warto się o tym przekonać!
Świat, od którego trudno się oderwać
Moje doświadczenie z twórczością H.P. Lovecrafta i inspirowanymi nią planszówkami jest niewielkie. Na moich regałach stoją kultowe gry Horror w Arkham i Odmęty Grozy. A jednak rozgrywka w żadną z nich tak bardzo nie zachęciła mnie do zgłębienia świata pisarza, jak Widmo nad Arkham. Beniaminowi Muszyńskiemu udało się stworzyć wielowątkową, bardzo interesującą opowieść, którą chce się odkrywać wciąż na nowo. I teraz coś, co mnie, jako czytelnika, który zawsze czuje żal po przeczytaniu ostatniej strony rewelacyjnej książki, wprawia w ekstazę – jest to możliwe!
Opowieść, która wciąż się zmienia
Widmo nad Arkham nie jest pozycją jednorazową. Ba! Nawet po dwu lub trzykrotnym jej ukończeniu nie ma się wrażenia powtarzalności, które często pojawia się w innych grach książkowych. W momencie pisania tej recenzji mam już za sobą cztery rozrywki od początku do końca. Kilkukrotnie wracałam też do kluczowego momentu historii, żeby wybrać inną ścieżkę. Każda z gier kończyła się w zupełnie inny sposób. I nie, nie mówię tu o zmianach kosmetycznych. Co ciekawe, ani razu nie udało mi się dotrzeć do zakończenia, w którym główny bohater ginie (choć był bardzo blisko) lub do takiego finału, który uznałabym za klasyczny „happy end”. Widmo nad Arkham ma ponadl 100 możliwych zakończeń! Ostatnie paragrafy autorstwa Beniamina Muszyńskiego, na które, póki co trafiłam, były zawsze przysłowiową wisienką na torcie – złożonym, zwykle zaskakującym zamknięciem niejednoznacznej, często wciąż pełnej znaków zapytania historii. I tak, choć mogę przeżyć przygodę w Arkham jeszcze raz, za każdym razem i tak w przypadku wielu z nich żałowałam, że nie mogę dowiedzieć się, co było potem. A to tylko wyraźnej pokazuje, jak bardzo przypadła mi do gustu twórczość polskiego autora gier książkowych.
Piękne jest to Widmo nad Arkham
Zachwycająco wydana, dwutomowa gra książkowa formatu A4 zrobiła na mnie duże wrażenie już w chwili, gdy wzięłam ją do ręki. Jej grube, solidne okładki zdobią mroczne, bardzo elegancko prezentujące się grafiki, które doskonale wpisują się w klimat rozgrywki. Wnętrze gamebooków stylizowane jest na dziennik. Wypełniające je paragrafy napisane są niewielką czcionką, co przy ogromie tej pozycji jest jak najbardziej zrozumiałe. Układ tekstu jest jednak bardzo przejrzysty, dzięki czemu czyta się go dobrze. W dolnej części każdej ze stron umieszczono numer paragrafów, które na niej znajdziemy. Element ten ułatwia lekturę, polegającą oczywiście na przeskakiwaniu od jednej do drugiej części opowieści. Pomiędzy poszczególnymi fragmentami historii Eli Cartera nie ma prawie graficznych ozdobników. Zamiast tego, co kilka stron możemy podziwiać absolutnie oszałamiające ilustracje. Ich autorkami są Anna Jarmołowska-Goryńska, Maria Świńska i Martyna Starczewska. Za wspomniane wcześniej okładki odpowiedzialny jest za to Maciej Kamuda.
Czy ktoś jeszcze wątpi w to, czy warto?
Widmo nad Arkham wzbudziła we mnie absolutny zachwyt. Jest ona dla mnie fantastyczną, osadzoną w świecie H.P. Lovecrafta powieścią z wielkim plusem, w postaci mnóstwa możliwości wyboru ścieżki, jaką podąży jej główny bohater. Gra ma właściwie zerowy próg wejścia. Wystarczy ją otworzyć i można cieszyć się do woli wciągającą fabułą. Oczywiście polecam ten tytuł przede wszystkim tym osobom, które uwielbiają czytać. Na tym w końcu polega przyjemność obcowania z fantastyczną w mojej ocenie grą wydawnictwa Black Monk Games.
P.S. Autorem zachwycających zdjęć zdobiących powyższy tekst jest oczywiście Propi :)
Dziękujemy firmie Black Monk Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(10/10):
Ogólna ocena
(9.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.