Jakiś czas temu, na naszym rynku pojawiła się gra Bitoku – przenosząca nas w tajemniczy, luźno wzorowany na japońskiej mitologii świat. Nie wiem jednak czy wiecie, że jest ona częścią trylogii. Pozostałe gry (niestety na razie bez polskich wydań) zakorzenione w tym samym uniwersum to Silk i Bamboo – dziś kilka słów o tym drugim tytule.
Od wieków twoja rodzina żyje w zgodzie z naturą, starając się we wszystkim zachować umiar i wewnętrzny spokój. Pobliski bambusowy las dostarcza niezbędnych do przeżycia zasobów, a w trudnych chwilach możesz liczyć na wsparcie przyjaznych duchów, które na zapłatę za pomoc upodobały sobie dym świątynnego kadzidła. Jako gracz dążysz do tego, by twoje domostwo dalej pozostawało w tej delikatnej równowadze.
Harmonijna całość
Bamboo to połączenie planowania akcji, układania kafelków i zdobywania przewag. W trakcie gry będziemy dobierać fragmenty bambusa w czterech kolorach i z różnymi symbolami, które później determinują ruchy, które możemy wykonać.
Do naszej dyspozycji oddane zostają cztery akcje:
- pozyskanie kafelka celu, bądź jego realizacja (cele nie spełniają się automatycznie po ich wykonaniu, musimy na to poświęcić ruch),
- zakup kafelka równowagi – przedmiotu, który umieszczamy w naszym domu,
- zdobycie 2 monet,
- pozyskanie pożywienia.
Za każdą akcję trzeba zapłacić patyczkiem kadzidełka (ich liczba jest ograniczona). Jeśli nam ich zabraknie i tak odrzucamy wszystkie fragmenty bambusa w wybranym kolorze, ale wykonujemy tylko tyle ruchów, na ile pozwalają nam nasze zasoby. Same kadzidełka nie odlatują w eter, ale są przekazywane do świątyni w kolorze bambusa, który wybraliśmy do wykonywania akcji. W tym miejscu na koniec rundy będą ustalane przewagi graczy, a zwycięzcy otrzymają magicznego pomocnika, który nie dość, że wspiera nas w trakcie gry, to jeszcze na koniec dodatkowo punktuje.
Niezwykle ciekawym elementem gry są kafelki równowagi. Po pierwsze są niezbędne do realizacji celów – ułożenia konkretnych układów. Po drugie każdy z nich ma z góry ustaloną wartość oraz miejsce na naszej planszetce, w którym może zostać położony (prawo, lewo, całość). Jako, że motywem przewodnim gry jest równowaga, ma to znaczenie na koniec gry. Staramy się doprowadzić do tego by nasza planszetka była zbalansowana, a zsumowane wartości sobie równe – każde wychylenie powoduje dość bolesną utratę punktów. Jeśli chcielibyśmy sobie jeszcze bardziej utrudnić grę, możemy skorzystać z drugiej strony planszetki, na której część miejsc ma przypisane dokładne typy kafelków jakie możemy na nie położyć. Nie zastosowanie się do wytycznych skutkuje, a jakże, utratą kolejnych punktów.
Jak widać, (prawie)wszystkie elementy mechaniki się ze sobą zazębiają. Wybranie odpowiednich akcji jest bardzo ważne, nie tylko ze względu na to, co chcemy uzyskać w danym momencie, ale również wyznacza przyszłe posunięcia, a także ma kolosalny wpływ na zdobywanie przewagi na świątyniach, a co za tym idzie pozyskiwanie przydatnych pomocników – yokai. Aspekt gry, który kilku osobom nie przypadł do gustu, a ja też niekoniecznie uważam go za coś niezbędnego, to karmienie naszej rodzinki. Na koniec rundy należy zapłacić jedną sztukę pożywienia za każdy kafelek równowagi na naszej planszetce. Zakładam, że ma to jakiś większy sens jeśli chodzi o zbalansowanie gry, ale chyba wolałabym jakiś inny mechanizm. Ten wydaje się nie mieć wiele wspólnego z resztą rozgrywki i trochę zaburza mi jej płynność. Człowiek zastanawia się jak zdobyć pieniądze na kafelek spełniający dwa cele na raz, jak nie zaburzyć delikatnej równowagi na planszy, próbuje przewidzieć kolejność ruchów przeciwników i wygryźć ich z przewagi na świątyni, a gdzieś z tyłu głowy uparcie krąży myśl, że jeszcze trzeba skombinować miskę ryżu i herbatę dla głodomorów, bo inaczej pojawią się minusowe punkty.
Wielka gra w małym pudełku
Ostatnimi czasy odnoszę wrażenie, że coraz częściej dostajemy opakowania nieadekwatne do zawartości. Wielkie pudło, a w środku paczka kart, kilka pionków i instrukcja. Pół biedy jeśli gra jest faktycznie dobra, gorzej jeśli to kolorowa wydmuszka, która ładnie prezentuje się na półce, rzadko kiedy ląduje na stole i służy bardziej za dekorację niż grę planszową. W przypadku Bamboo jest odwrotnie – wciągająca, oferująca przyjemną rozgrywkę, a jednocześnie wręcz upchnięta w nieco za małym pudełku. Taka miniaturyzacja ma swoje wady i zalety. Z jednej strony gra nie zajmuje wiele miejsca, zarówno w kolekcji, jak i na stole, łatwo zabrać ją w podróż, czy na planszówki ze znajomymi. Z drugiej, pomniejszone elementy, zwłaszcza zawierające napisy i ikony, będą dla niektórych graczy nieczytelne. Co więcej, dołączone pojemniczki na żetony, choć fajne i zapewniające porządek, został błędnie wykonane i nie są w stanie wszystkiego pomieścić (a dokładnie zabrakło miejsca na dosłownie JEDEN żeton w każdym rzędzie i trzeba je upychać gdzieś z boku).
Graficznie Bamboo prezentuje się bardzo dobrze, wszystkie elementy utrzymane są w orientalnym, kreskówkowym klimacie. Świetnie wygląda na stole i natychmiast przyciąga wzrok. W trakcie gry pojawiały się co prawda głosy, że zarządzanie planszą jest męczące i zniechęcające, ale ja tego nie odczuwam. Zupełnie nie przeszkadza mi to, że raz na jakiś czas muszę uzupełnić schodzące kafelki, a przesuwanie fragmentów bambusa sprawia mi wręcz przyjemność.
Choć Bamboo umieszczone jest w tym samym świecie co Bitoku, to nie jest jego lżejszą wersją. To gra w zupełnie innym stylu. Zdecydowanie mniej skomplikowana, szybsza, korzystająca z innych mechanik. Nie jest jednak łatwa i banalna, daje dużo satysfakcji z gry. Niby mamy tu stosunkowo proste zasady, ale trzeba trochę wysilić zwoje, żeby wszystko ze sobą zsynchronizować. Bywają momenty, że musimy poświęcić coś za coś (najczęściej wykonanie celu, w zamian za utrzymanie równowagi) – nie zawsze los sprzyja i przynosi potrzebne kafelki. Nie raz zdarzało się zignorować jedzenie i przegłodzić rodzinkę, bo inne elementy wydawały się w danej chwili ważniejsze. Bamboo może nie przemówić do osób, które lubią gry strategiczne i chcą sobie wszystko zaplanować. W tym przypadku raczej będziemy skupiać się na planowaniu z ruchu na ruch, starając się wyciągnąć jak najwięcej z tego, co jest dostępne w danym momencie.
Jest to planszówka, które według mnie nadaje się dla początkujących graczy, którzy chcą poznać różne mechaniki, ale jednocześnie nie boją się wyzwań. Mimo to uważam, że przydałaby się choć jedna partia pokazowa. Łączące się ze sobą mechaniki, to że każdy ruch ma wpływ na kilka aspektów gry sprawia, że tłumaczenie bez aktualnego zagrania może być karkołomne, zwłaszcza przy mniej ogranych graczach. Jednak gdy już pozna się zasady i zobaczy jak działają w praktyce, każdy ruch ma sens i swoje miejsce.
Wiem, że Bamboo nie wszystkim przypadnie do gustu, ale ja jestem grą oczarowana. Jest coś naprawdę fajnego w próbowaniu zachowania tej delikatnej równowagi, zgrania ze sobą wszystkich elementów, planowania przyszłych ruchów na etapie dobierania bambusa, czy próbie przewidzenia kolejności posunięć przeciwników. Co więcej działa bez zarzutu na dwie osoby, co mnie niezwykle uszczęśliwiło. Mina mi trochę zrzedła, gdy okazało się, że w takim przypadku należy dodatkowo zarządzać wirtualnym graczem. Na szczęście, jest to o wiele mniej skomplikowane i denerwujące, niż się spodziewałam – wrzucamy kilka kadzidełek “trzeciego” gracza, aby utrudnić i wymusić bardziej przemyślane decyzje przy pozyskiwaniu przewag na świątyniach – i to właściwie tyle. Przy trzech i czterech osobach też wszystko śmiga, a sama rozgrywka nie jest niepotrzebnie wydłużona (poza bardzo sporadycznymi przypadkami, gdy ktoś chce wszystko optymalizować). Nawet po kilkunastu partiach mam ochotę do niej wracać – to dla mnie najlepszy wyznacznik tego, że gra powinna zadomowić się w kolekcji.
Gra dla 2-4 graczy, wiek 14+.
Czas gry: ok. 90 minut.
+ zgrabnie połączone mechaniki
+ ładna graficznie
+ dobra gra w małym pudełku
– niektóre symbole są za małe/nieczytelne
– błędnie wykonany pojemnik na żetony
– dla niektórych graczy zarządzanie planszą może być męczące
Złożoność gry
(6/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.