Dawniej, kiedy zapytało się „niedzielnego gracza” o znane tytuły planszówek, padały przede wszystkim odpowiedzi: Chińczyk, Szachy i Monopoly. Z czasem na liście tej coraz częściej zaczęli pojawiać się Osadnicy z Catanu i Carcassonne. A dziś? Bardzo wysoko w rankingu popularnych gier wśród planszówkowych laików znajdują się Dobble, których nikomu z Was raczej przedstawiać nie trzeba. W końcu o bestsellerze wydawnictwa Rebel wiemy już wszystko. Ale czy na pewno?
Siła prostoty
Znajdź ten sam symbol na dwóch kartach, a potem dobierz lub odrzuć kartę. Nadal trudno mi uwierzyć, że gra, której zasady można streścić w tym krótkim zdaniu, cieszy się tak wielką popularnością. A jednak. Mało tego! Ja sama Dobble uwielbiam, o czym najlepiej świadczy fakt, że mam ich kilka wersji (klasyczne, Harry Potter, Minionki, Pixar, Kraina Lodu, Marvel, Disney, Disney Princess). Szybką, wciągającą karciankę lubię w każdej z nich. Dlatego też chętnie sięgnęłam po kolejną – Dobble Connect.
Niby to samo, a jednak inaczej
Co tym razem przygotowało dla miłośników tego tytułu wydawnictwo Rebel? Nowy członek karcianej rodziny wyróżnia się nie jak poprzednie – inną tematyką, tylko przede wszystkim sześciokątnym kształtem kart. Na każdej z nich znajdziemy aż 10 symboli, co także jest zmianą w stosunku do większości wersji (zwykle jest ich 8, rzadziej 6 np. w Dobble Pixar). Dodatkowo w Dobble Connect nie mamy jednej, a 5 talii, różniących się obwódką na kartach. Te z czarnym obramowaniem są kartami startowymi. Pozostałe są przypisane do graczy biorących udział w rozgrywce.
Ładne i kolorowe, tylko puszki brak
Dobble Connect zostało zamknięte w kwadratowym, solidnym pudełku. Opakowanie jest w porządku, a jego jedynym minusem jest to, że nie jest metalową puszką, która jest dla mnie pewnego rodzaju atrybutem tej serii gier. Tak czy inaczej, w jego wnętrzu znajdują się karty z mnóstwem bajecznie kolorowych, bardzo ładnych grafik. Wśród symboli dostrzeżemy m.in. przedmioty codziennego użytku (t-shirt, plecak, słuchawki), jedzenie (gofr, frytki, truskawka), urządzenia i zabawki (pistolet na wodę, opaska sportowa, deskorolka), ale i jak zwykle łapkę Dobble. Obrazki są bardzo różnorodne, co dodatkowo podnosi przyjemność z gry. Moje serce tym razem zdobył przeuroczy Cthulu, który zawsze, gdy pojawiał się na moich kartach rozpraszał mnie swoją słodką mordką :P
Połącz cztery
Jak wspomniałam, podstawowa zasada Dobbli w wersji Connect nie ulega zmianie. Żeby wygrać, należy jak najszybciej znaleźć parę symboli. Tym razem jednak kart nie dokładamy do wspólnego stosu lub z niego nie zabieramy. Zamiast tego wykładamy ją przed siebie, obok tej, na której znajduje się drugi element z pary. Początkowo na stole znajduje się tylko jedna karta, w kolorze czarnym. Z czasem pojawia się ich znacznie więcej. Poszukiwania pary można prowadzić na każdej z nich, niezależnie od koloru obramowania. Runda kończy się, gdy któremuś z graczy uda się stworzyć prostą linię, składającą się z 4 kart w swoim kolorze. Osoba taka zatrzymuje kartę startową jako punkt zwycięstwa. Aby wygrać całą rozgrywkę, trzeba powtórzyć ten wyczyn w od 3 do 5 rundach w zależności od liczby osób biorących w niej udział.
Dobble z twistem i to nie jednym
Wystarczy rzut okiem na Dobble Connect, żeby domyślić się, że rozgrywka dostarcza nieco innych wrażeń, niż w klasyczna wersja tej karcianki. Rzeczywiście, dokładanie kart do ścianek tych, które już znajdują się na stole celem stworzenia linii, zapewnia sporo rozrywki, ale wymaga też kombinowania. Mało tego! W przypadku tego tytułu możemy pokusić się nawet o negatywną interakcję. Widzisz, że Twój przeciwnik ma już 3 karty obok siebie? Zablokuj go dokładając na końcu linii swoją! Jakby tego było mało, po zakończonej partii zwycięska drużyna (może być to też pojedynczy gracz) otrzymuje od pozostałych po tyle kart, ile ma już punktów. Kukułcze jaja należy wtasować do swojej talii. Karty te są oczywiście przeszkadzajkami, które nie dość, że spowalniają gracza, to jeszcze wyłożone na stół mogą pomóc innym w zdobyciu punktu.
Solo czy w drużynie?
Nie jestem fanką tworzenia zespołów w przypadku takich tytułów, jak Dobble Connect, jednak instrukcja przewiduje taką możliwość. Dzięki trybowi drużynowemu do gry może zasiąść nawet 8 osób, co jest niewątpliwie dużym plusem. Zaletą tego rozwiązania jest też np. możliwość łączenia sił z dziećmi (jeśli graliście z małolatami w Dobble, to wiecie, że nie dlatego, że to one potrzebują pomocy w odnajdywaniu symboli :D).
Dobre te Dobble!
Kolejne Dobble? Tak! I to na dodatek świetne. Jeśli wydawało Wam się, że Dobble Connect to po prostu kolejna karciana z serii, sądzę, że po lekturze powyższego tekstu wiecie już, że się myliliście. Nowość wydawnictwa Rebel to gra czerpiąca ze swojego pierwowzoru, ale przenosząca rozgrywkę na zupełnie nowy poziom.
Dobble Connect jest tytułem trudniejszym, niż klasyczna wersja (lub jej tematyczne warianty). Fakt ten wynika przede wszystkim z większej liczby symboli, ale nie bez znaczenia jest też wspomniana przeze mnie możliwość przeszkadzania innym oraz mechanizm stopniowego zwiększania trudności zdobywania punktów. Ostatecznie jest to więc gra, w którą mogą spokojnie sięgnąć wszyscy fani karcianego bestsellera, ale i te osoby, które szukają zupełnie nowych wrażeń. Jedni i drudzy będą się znakomicie bawić podczas rozgrywki… Rozgrywek – bo na jednej się raczej nie skończy ;)
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.