Kiedy myślę o grach, na których dodruki czekają miłośnicy planszówek, zwykle przed oczami stają mi duże, epickie pozycje znanych projektantów. Ja tymczasem od bardzo dawna wyczekiwałam na wiadomość o ponownym pojawieniu się na rynku niewielkiej gry logicznej autora, który na swoim koncie ma zaledwie kilka, mało imponujących tytułów. Z tym jednym, genialnym wyjątkiem. O czym mowa? O grze Rój wydawnictwa G3. Tego lata wreszcie wróciła ona na sklepowe półki wraz z trzema dodatkami: Komarem, Biedronką i Stonogą.
Każdy gracz potrafi z pewnością wskazać taką grę, którą uważa za absolutnie rewelacyjną i chciałby, żeby poznali ją nie tylko wszyscy fani planszówek, ale i osoby, które jeszcze nie zadomowiły się w ich świecie. Dla mnie takim tytułem jest właśnie Rój. Gra ta skradła moje serce wiele lat temu i w przeszłości bardzo często towarzyszyła mi ona podczas wakacyjnych wyjazdów, planszówkowych wieczorów, wizyt u rodziny i znajomych.
Mission Impossible…
Jakiś czas temu postanowiłam kupić planszówkę wydawnictwa G3 w prezencie bliskiej osobie. Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że jest to operacja, której nie powstydziłby się sam Ethan Hunt. Jedyna oferta, jaką wówczas znalazłam, opiewała na kwotę 400 zł! Szybko przekonałam się, że Rój jest pozycją absolutnie niedostępną. Tak było, aż do teraz, kiedy wreszcie mogę wrzucić do koszyka jej egzemplarz i przekazać go innym, zachwalając przy tym, jak fantastycznym tytułem jest z pozoru nieskomplikowana, bardzo prosta pod względem mechaniki, ale i rewelacyjnie wykonana logiczna gra autorstwa Johna Yianniego.
Logika w świecie robali
Dwuosobowa gra logiczna o insektach? Na mój gust nie brzmi to zbyt zachęcająco. A jednak Rój to tytuł nie tylko dla tych, którzy kochają wszystko, co pełza i bzyczy, ale i dla tych, którzy od owadów stronią.Gra mieści się w niewielkim, kartonowym pudełku, które jak tylko zostanie otwarte, ląduje w koszu. W jego wnętrzu znajduje się bowiem funkcjonalna torba. Nie dość, że mieści ona bez trudu wszystkie elementy gry, to jeszcze świetnie się prezentuje. Podstawowa wersja gry Rój zawiera po 11 bardzo solidnych czarnych i kremowych pionów. Na ich powierzchni wyryte zostały wizerunki 3 mrówek, 3 koników polnych, 2 pająków, 2 żuków i królowej pszczół. Bardzo prosta, elegancka ikonografia i wysokiej jakości wykonanie komponentów sprawia, że gra ta jest absolutnie niezniszczalna i nawet po wielu partiach, na powierzchni płytek nie widać śladów jej użytkowania.
Co w trawie piszczy?
Aby wygrać potyczkę w Rój, należy otoczyć królową przeciwnika, pozbawiając ją możliwości ruchu. Zadanie to realizujemy, wykładając przed siebie i przesuwając kolejne piony. Jednym z pierwszych czterech z nich musi być królowa. Owady należy dokładać w taki sposób, aby stykały się wyłącznie z naszymi płytkami. Ich poruszanie się jest ograniczone do mechaniki przypisanej do każdego gatunku insekta, ale i zasad jednego roju i swobodnego ruchu. Pierwsza z nich oznacza, że nie wolno nam nigdy przemieścić owada, jeśli w wyniku takiego działania podzielilibyśmy leżącą przed nami grupę insektów na dwie mniejsze. Druga zaś mówi o tym, że jeśli nie jesteśmy w stanie wysunąć swobodnie piona z roju, nie może on zostać przesunięty.
Mrówka tupta, konik skacze
Cenię gry planszowe wyposażone w mechaniki nawiązujące do ich tematu. Jest to jeden z powodów, dla którego tak bardzo lubię Rój. W przypadku tego bowiem tytułu każdy owad porusza się na swój własny, często bardzo podobny do rzeczywistego sposób. Mamy więc konika polnego, który może przeskoczyć na drugą stronę grupy insektów, mrówkę przemieszczającą się po jej krańcach w dowolnie wybrane miejsce, żuka, który przesuwa się powoli, bo o jedno pole, ale może nawet wspiąć się na inne robale. Oprócz tego w grze występują jeszcze pająki, które poruszają się dokładnie o trzy pozycje i królową, przemieszczającą się o jedno miejsce.
Proste, ale genialne
W zasadzie opisałam Wam już zasady gry Rój. Jak widzicie, są one bardzo proste. Próg wejścia tego tytułu jest niski, dlatego z powodzeniem mogą po niego sięgnąć nawet kilkuletnie dzieciaki. Co ciekawe równie dobrze będzie on spisywać się w rękach graczy rodzinnych, średniozaawansowanych i totalnych geeków. Magia Roju tkwi bowiem nie w niezwykłej, oszałamiającej mechanice, ale nieskończonej ilości możliwości, jakie ona zapewnia. Świeżo reaktywowany tytuł G3 zmusza graczy do wykorzystania myślenia strategicznego, dzięki któremu nie tylko będą w stanie zaplanować swoje posunięcia, ale i przewidzieć kolejne ruchy przeciwnika. Zadanie to bywa na tyle angażujące, że zwykle jedna partia nie wystarcza, aby zaspokoić żądzę zwycięstwa graczy. Syndrom kolejnej partii jest też napędzany faktem, że rozgrywka w tę planszówkę przebiega nie tylko dynamicznie, ale i bardzo szybko.
Jeszcze więcej owadów
Choć Rój jest w zasadzie grą kompletną, na rynku pojawiły się trzy dodatki, po które można sięgnąć, jeśli chce się jeszcze bardziej urozmaicić rozgrywkę. Są to oczywiście nowe insekty.
Pierwszym z nich jest komar, który nie ma własnego sposobu poruszania się. Zamiast tego kopiuje zdolność owada, obok którego się znajduje. Oznacza to, że co rundę może przesuwać się zupełnie inaczej, dając nam jeszcze więcej możliwości taktycznych.
Kolejnym owadem, który może zasilić Rój, jest biedronka. Ten sprytny czerwony robal porusza się, podobnie jak pająk, dokładnie o trzy kroki. Haczyk polega jednak na tym, że dwa pierwsze z nich muszą znajdować się na górze grupy insektów, a ostatni należy wykorzystać na zajście z niej.
Ostatnim dodatkiem do gry wydawnictwa G3 jest stonoga. Jej ruch ograniczony jest zaledwie do jednego pola. Owad ten posiada jednak dodatkową zdolność – może przesunąć sąsiadujący pion dowolnego koloru na inne, leżące obok niej pole. Dodatkowo owad, który został w ten sposób przemieszczony, jest wyłączony z gry w następnej kolejce.
Magia Roju
Rój to gra, którą mogę polecić absolutnie każdemu. Fantastycznie wykonana, banalnie prosta do wytłumaczenia, a przy tym wyjątkowo uzależniająca gra to tytuł uniwersalny, który w mojej ocenie należy do kanonu planszówek, które powinien znać każdy, kto uważa się za ich fana. Bardzo cieszę się, że gra jest znowu dostępna i w najbliższym czasie z pewnością nie raz skorzystam z możliwości jej zakupu w celu uszczęśliwienia nią rodziny i znajomych ;)
P.S.
Mimo że gra doczekała się trzech oficjalnych dodatków, miłośnikom tego tytułu nie było dość i stworzyli kilka dodatkowych. Jeśli macie ochotę sprawdzić, co przygotowali, zajrzyjcie na stronę BGG (Hive Colony). Znajdziecie tam m.in. pliki do wydruku, ale i zasady rozgrywki z wykorzystaniem fanowskich rozszerzeń.
Pingwin (10/10): Po raz pierwszy zetknęłam się z Rojem ponad 10 lat temu i z miejsca się zakochałam. Co ciekawe – też skojarzyły mi się z szachami, a za szachami wcale nie przepadam (choć doceniam). A jednak Rój skradł moje serce. Może dlatego, że jest lżejszy i szybszy. Niewielka liczba kamieni, oraz to, że królowa musi się znaleźć na stole najpóźniej w czwartym ruchu sprawia, że gra nabiera kolorów niemal od samego początku – w przeciwieństwie do szachów, w których trzeba się mocno napocić, zanim uda się przypuścić bezpośrednią ofensywę. Nie znaczy to jednak, że jest to gra banalna – wręcz przeciwnie, okazji kombinowania jest naprawdę wiele. Rój został uznany przez MENSA za najlepszą grę umysłową 2006 roku!Powiązanie mechaniki z tematyką jest tu naprawdę niesamowite i również za to kocham tę grę – dodaje jej smaku i jednocześnie znacząco obniża próg wejścia. Zapamiętanie ruchów poszczególnych owadów jest wprost banalne. Zdecydowanie jest to gra typu easy to learn hard to master – jedna z najbardziej cenionych przeze mnie kategorii gier. Absolutne must have dla każdego!
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.