Pędzących żółwi Reinera Knizii przedstawiać – mam nadzieję – nie trzeba. Ta kultowa gra ma już prawie dwadzieścia lat! Pierwsze wydanie było w 2004 roku. U nas, za sprawą wydawnictwa Egmont pojawiło się nieco później, bo w roku 2008, ale to i tak robi aż 15 lat na polskim rynku. Przez ten czas zdążyły doczekać się dodruku, edycji świątecznej (wyścig do choinki) a nawet wydania wielkoformatowego. Wszystko to jednak były wciąż te same – stare, dobre żółwie.
Gra z ukrytymi tożsamościami
Jeden z żółwi jest nasz, ale który – nie wiedzą tego przeciwnicy. Zagrywając karty poruszamy się wszystkimi żółwiami (zgodnie z tym co widnieje na karcie), ale do mety, czyli do sałaty chcemy doprowadzić jak najszybciej tylko swojego żółwia. Sprawę komplikuje (a czasem ułatwia) fakt, że żółwie wdrapują się jedne na drugie i jeśli poruszamy się żółwiem, na którym siedzi/siedzą inne żółwie – to zabieramy cały ten bagaż ze sobą. Blef, twarz pokerzysty, trochę planowania i sporo szczęścia – to przepis na sukces. Żółwie sprzed 15 lat bawią nie tylko dzieci, ale dorośli w swoim własnym gronie raczej po nie nie sięgną.
W tym jednak wydaniu idziemy o krok dalej. Możemy oczywiście dalej grać w „zwyczajne żółwie” (choć instrukcja o tym nie wspomina, to wystarczy pola z rzeką, lisem czy kretami potraktować jak zwykłe pola – i dostaniemy mniej więcej odpowiednik wersji podstawowej), ale dodatki są tak fajne, że nie warto z nich rezygnować bez istotnego powodu.
Co nowego?
Droga ku sałacie od teraz nie będzie już monotonna.
- Po drodze znajdziemy rzekę (żółwie nie pływają, więc kiedy musisz się zatrzymać na polu z rzeką – cofasz się i stajesz na polu przed nią)
- Sześć pól z kopcami kreta – tam czekają na nas niespodzianki. Kto pierwszy stanie na takim polu odwraca żeton kreta i wykonuje efekt. Może to być dwa kroki do przodu, jeden do tyłu, dodatkowa tura, akcja: zaryzykuj! (czyli pociągnij w ciemno kartę ze stosu do dobierania i ją zagraj) i ostatnia, najbardziej bolesna niespodzianka: cofnij się na start. Wszystkie żetony (oprócz ostatniego) pozostają w miejscu gdzie były jako odkryte. Wydaje się to mało ciekawe, ale tak nie jest. Ponieważ jest ich proporcjonalnie całkiem sporo (wszystkich pól jest 15 więc same żetony kretów to mniej więcej 1/3 wszystkich pól), a do tego dochodzą pola z wodą i liskami (o tym za chwilę) – to nagle okazuje się, że te żółwie wprost tańcują po planszy. Z lekkiej, dziecięcej gry zrobiła się lekka gra imprezowa – bo śmiechu i radości jest co nie miara.
- Dwa pola z liskami – ponieważ żółwie boją się lisów to chowają się w trawie. Przechodząc przez pole z lisem stos żółwi się rozpada (to dlatego te pola są takie długie – muszą pomieścić wszystkie żółwie, które tu stanęły).
Kolejnym dodatkiem jest obecność czarnego żółwia. To żółw niczyj, ale porusza się tak jak każdy inny żółw (ma swoje karty w talii). Jedyną funkcją jaką on pełni jest…. eliminacja wszystkich żółwi, które stoją razem z nim na polu podczas końcowej punktacji. Także, uważajcie na czarnego żółwia pod koniec gry
I ostatnia nowość – czarny kruk. Żółwie boją się kruka i w jego obecności zamierają. Jeśli zagrasz kartę danego żółwia, a ten stoi na polu razem z krukiem – to musisz poruszyć się krukiem, a nie żółwiem. W szczególności, kiedy zaczynamy grę – pierwsza osoba, obojętnie co by nie zagrała, rusza się krukiem, bo kruk stoi razem z żółwiami na starcie, a zatem żółwie ruszyć się nie mogą. Nie tylko towarzystwo czarnego żółwia powoduje, że odpadasz z końcowej klasyfikacji. To samo dzieje się, gdy twój żółw jest na polu z krukiem, a także na jednym z dwóch pól z głodnymi lisami. Tak, w tej wersji gry może się okazać, że nie ma zwycięzcy!
Czarnego żółwia i kruka można dowolnie łączyć lub nie z podstawką. A dodatkowym smaczkiem tego wydania jest możliwość grania aż w 6 osób.
Co na plus, a co na minus?
- Pudełko. Ktoś powiedział, że jak jest extreme to musi być duże. Tylko po co, skoro wszystko mieści się w typowym pudełku ze starymi żółwiami?
- Szata graficzna. Odświeżona, ale mnie osobiście bardziej podobały się stare żółwie i stare karty. W/g mnie były bardziej czytelne. A już na pewno kolorowy żółw, czyli joker (dowolny kolor) był lepszy. W tej nowej wersji musieliśmy chwilę pomyśleć i porównać z innymi kartami, by wpaść na to, że ta karta to joker.
- Instrukcja. Jest napisana dobrze i z humorem, ale niestety nie obyło się bez wątpliwości. Głodne lisy. „Na kamieniach porośniętych mchem czyhają dwa głodne lisy. Każdy żółw, który trafi w to miejsce musi ukrywać się w trawie. W tym miejscu stos żółwi także się rozpada i wszystkie żółwie stają pojedynczo.”. Czy to znaczy, że żółwie zamierają? tracą kolejkę? przechodząc przez to pole zatrzymują się? Myślę, że winowajcą jest tu słówko „także” (stos żółwi także się rozpada) i sugeruje, że oprócz rozpadu dzieje się coś więcej. Tylko co? Czy stos żółwi, który przechodzi przez to pole rozpada się i dalej idzie tylko żółw poruszający się? Czy może efekt dotyczy tylko stosu, który tu się zatrzyma?
- Podobne wątpliwości ogarnęły nas gdy spotkał się kruk z kopcem kreta. Kiedy kruk się porusza – kopiec kreta nie ma na niego wpływu. Jednak co w sytuacji, gdy stos żółwi stanie na kopcu kreta np. z dwoma ruchami do przodu, a stoi w tym miejscu już kruk? Czy w takim razie efekt dotyczy kruka (tak by wynikało z właściwości kruka – przejmuje ruch żółwia) czy jednak żółwia (tak by wynikało z właściwości podwójnego plusa – ono zawsze musi zostać puste – tak mówi instrukcja – tak to jest logiczne…. dopóki do akcji nie wejdzie dodatek w postaci kruka).
- Dwa żetony („spróbuj jeszcze raz” oraz „zaryzykuj”) wydają się zamienione (albo zamieniony ich opis w instrukcji). Jeden do po prostu dodatkowa tura (zagraj kartę z ręki i dobierz do 5). Drugi to zagrywka w ciemno – pociągnij kartę i od razu ją zagraj. Sami zobaczcie – który żeton w/g was jest dodatkową turą, a który zagrywką w ciemno? W naszym redakcyjnym gronie nie mieliśmy wątpliwości ale niestety nie pokryło się to z instrukcją.
Powyżej w galerii porównanie kart (jokery najbardziej mylą się z żółtym żółwiem) oraz pudełek. IMHO stare żółwie są nie tylko ładniejsze, ale i karty są bardziej czytelne. No i nie mają na sobie tych kasków (czy czapeczek – co by to nie było kojarzy mi się z takim brodatym, krzywo uśmiechniętym menelem)
No to skoro sobie pomarudziliśmy to teraz garść dobrych wieści. Nowe jest lepsze. Jak wspomniałam – jeśli będziecie się upierać przy grze podstawowej – możecie w nią zagrać (z dokładnością do 15 zamiast 10 pól trasy). Ale nowa wersja daje o wiele więcej frajdy. Do tej pory pędzące żółwie były bardzo dobrą, familijną pozycją gdy trzeba było w coś zagrać z dziećmi. Ale starzy, którzy chcieli się pobawić w swoim własnym towarzystwie raczej już po żółwie nie sięgali. Teraz może się to zmienić. Jak dla mnie to te nowe żółwie niebezpiecznie oscylują w granicach gry imprezowej ;)
Dodatkowe efekty sprawiają, że żółwie są bardzo dynamiczne. Posuwasz jakiegoś od dwa pola, a tu zonk, minusik w kopcu kreta, cofasz wiec żółwia i okazuje się, że stanął on na polu z krukiem ;). Ktoś inny zagra żółwia towarzyszącego krukowi i przestawi kruka na … pole z twoim żółwiem. No i te głodne lisy – fajny pomysł, żeby w drugiej połowie trasy rozsypać stosik.
Pędzące żółwie to prosta gra i nie ma tu specjalnie nad czym deliberować, ale jedno bardzo chcę wam przekazać. Rozgrywka jest naprawdę zabawna i na lekką imprezkę nadaje się nawet dla dorosłych.
Hej, no naprawdę, to bardzo fajna i super pomysłowo odświeżona gra!
Grę Pędzące żółwie Extreme kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Egmont za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.