Ach, Puerto Rico.
Uwielbiam tu wracać po długich podróżach. Widzę wtedy czarno na białym, jak ziarna kukurydzy na ciemnej glebie, jak wiele zmieniło się w grach i w moich gustach, a także jak pewne rzeczy w ogóle się nie zestarzały.
Wróćmy więc do Puerto Rico i zobaczmy, czym zaskarbiło sobie miłość graczy i jak – towar po towarze, transport po transporcie – wykuło sobie drogę do ponadczasowości. Okazja jest nie byle jaka – zbliża się wielki finał Mistrzostw Polski Puerto Rico!
Witajcie w roku 1897 – będę Waszym przewodnikiem!
Jeden port, trzy statki
O tej edycji – trzeciej, po premierowej z 2002 roku i re-edycji z roku 2020 – pisał w szczegółach Ciuniek. Zapraszam do jego tekstu po dogłębną analizę mechanik oraz inne rozważania..
Nie mam dokładnych danych na rok 2023, ale w 2011 Puerto Rico sprzedało się już w 250.000 egzemplarzy. Ma to sens, biorąc pod uwagę nominację do Spiel des Jahres i rozliczne nagrody i wyróżnienia. Puerto Rico to też jedna z niewielu gier planszowych, które dorobiły się własnej strony na Wikipedii. Czy w 2023 gra nadal fascynuje? Jakie emocje wzbudza? Jakich graczy zadowoli i w czyjej kolekcji będzie elementem niezbędnym?
Sentyment liczony w dublonach
W ramach krótkiego przypomnienia: Puerto Rico to w esencji gra o zarządzaniu kolonią w Nowym Świecie. Gracze zaczynają zabawę z planszetkami własnych prowincji, które mogą zapełniać żetonami plantacji oraz żetonami budynków.
Te pierwsze umożliwiają uprawę towarów: kukurydzy, trzciny cukrowej, kawy, tytoniu oraz indygo (później zastąpionego przez owoce). Te drugie umożliwiają ich produkcję oraz szereg funkcji związanych z handlem, transportem i zarządzaniem samą kolonią.
Motorem napędowym rozgrywki są role – akcje, podczas których wcielamy się w Plantatora, Rzemieślnika, Kupca czy Budowniczego, by wykonać związaną z rolą czynność. Mechanizm wyboru ról, ich skalowanie w zależności od liczby graczy oraz zmieniająca się atrakcyjność (te rzadziej używane dają dodatkowy zysk w postaci dublonów) sprawiają, że Puerto Rico wciąga i intryguje – szczególnie graczy, którzy dopiero wchodzą do świata bardziej złożonych gier strategicznych.
Gra toczy się na dwóch frontach – produkcji i obrotu towarem – ale się do nich nie ogranicza. Mnogość budynków oraz funkcji, jakimi ułatwiają i modyfikują wszystkie procesy zachodzące w grze sprawia, że początkowe partie w Puerto Rico to swoiste rodeo. Dosiadmy wielkiego, kolonialnego byka i próbujemy utrzymać się na jego wierzchu, w czym przeszkadzają nam ruchy przeciwników i nasza własna niekompetencja. Celem nadrzędnym jest pakowanie towarów na statki i wysyłanie ich do ojczyzny w zamian za punkty zwycięstwa.
Niemal wszystkie budynki i plantacje wymagają jednak pracowników, by funkcjonować. I tu do gry wchodzą koloniści, w późniejszych edycjach gry nazywani pracownikami. Pech chciał, że tematycznie gra dotykała dość chłodno obecnie ocenianego okresu w historii, kiedy to wyzyskiwanie zamorskich krajów było dla wielu mocarstw świetnym sposobem na szybkie wzbogacenie.
Kartonowy kolonializm
Określiłbym Puerto Rico, we wszystkich wersjach (nawet tych, gdzie koloniści nie byli symbolizowani brązowymi, tylko fioletowymi znacznikami), to gra w pewnym sensie historyczna. Nie moralizująca, nie oceniająca, ale mechanicznie oddająca realia czasów, w których jest osadzona.
W czasach, gdy na samo wspomnienie konkwistadorów można zostać skrytykowanym przez YouTuberów, a gry o budowie placówek handlowych w Afryce zyskują re-edycje opowiadające o bitcoinach, tak ryzykowna tematyka może unieść niejedną brew. Puerto Rico 1897 nie daje się jednak wciągnąć w wir mylnie rozumianej poprawności politycznej i odważnie mówi: „tak było”, a potem pozwala nam wyrobić własne opinie – w trakcie niewinnej, planszowej zabawy.
Nie ma co dramatyzować – to tylko gra o zarządzaniu pewnym systemem ekonomicznym, bez głębokiej fabuły – ale też nie ma co pozostawać niewrażliwym. Temat poruszany w naszych turach jest trudny, co nie znaczy jednak, że powinniśmy przed rozgrywką oczytać się w źródłach historycznych. Puerto Rico 1897 to przede wszystkim gra strategiczna i jako taką będziemy ją tu rozpatrywać.
Znaki czasów
O Puerto Rico z perspektywy czasu można powiedzieć wiele. Że gra ma dwie dominujące strategie („na eksport” i „na budynki”). Że gdy lepiej się ją pozna, to gra się trochę na szynach. Że wystarczy usiąść na lewo od najsłabszego gracza, by mieć łatwiej. Że zaczynając z kukurydzą (jedynym towarem nie wymagającym budynku do produkcji) ma się dużą przewagę. Że można silną produkcją tejże kukurydzy wygrać grę.
Z pewnością 20 lat rozwoju hobby sprawiło, że Puerto Rico (a wraz z nią Puerto Rico 1897, będące mechanicznie tym samym tytułem) straciło nieco swojego powabu, cierpiąc z powodu problemów, które w późniejszych grach zostały już rozwiązane. Nie oznacza to jednak, że nie warto tej gry znać czy do niej wracać. Nie co dzień trafiają się gry, które przez ponad dwie dekady są nadal dodrukowywane, wydawane ponownie, przejmowane przez kolejnych wydawców i kontynuowane z większą zaciętością, niż niejeden współczesny tytuł.
Puerto Rico uczy graczy o sile naczyń połączonych. O współdzielonej przez wszystkich przy stole ekonomii, którą sami stymulują i kształtują. Choć gra nie należy do krótkich (partie zwykle zamykają się w 2 godzinach), to nie ma w niej czasu na odpoczynek. Każdy gracz podgryza paznokcie obserwując, co wyczyniają przeciwnicy i czekając na reperkusje działań konkurencji. Zapełnianie statków i zapychanie rynku towarami, podbieranie budynków, podbieranie żetonów upragnionych plantacji – cały czas na stole dzieje się coś, co nas dotyczy i co może pokrzyżować nasze plany i knowania.
Tego wyczekującego napięcia Puerto Rico nadal dostarcza w ilościach nieprzyzwoitych. A jeśli dodać do tego delikatną losowość (dostępne żetony plantacji, dynamiczny rynek budynków) i silną interakcję między graczami, otrzymujemy przepis na całkiem intensywną zabawę. O ile, oczywiście, nie siadamy do niej zbyt często – wtedy możemy przypadkiem nauczyć się jej na tyle, żeby wyrobić sobie nawyki i strategie. Potem warto trochę od niej odsapnąć, by wrócić za jakiś czas i rozpocząć naukę od nowa – a może nawet wprowadzić do tego świata innych, nowych graczy.
Stary port, nowe statki
Puerto Rico 1897 kryje w pudełku grę podstawową oraz cztery opcjonalne moduły, które można w szybki i prosty sposób dołączyć do rozgrywki. To zestawy nowych budynków (czerwonych i zielonych), czerwone znaczniki mieszkańców (pracowników, którzy są na koniec gry warci punkty), nowa postać Przemytnika oraz planszetka Festynu (gdzie na graczy czekają nagrody po spełnieniu określonych warunków).
Spodobała mi się szczególnie nowa postać Przemytnika, który zgodnie ze swoją złowróżbną nazwą wprowadza zamęt i boleśnie negatywną interakcję między graczami. Pozwala on plądrować statki towarowe (i zatrzymywać nawet do 3 dóbr), opróżniać Placówkę Handlową ze zgromadzonych w niej dóbr (w zamian za punkty), zmniejszać liczbę dostępnych pracowników, a nawet porywać inne role dla okupu. To istotne zmiany w grze, w której interakcja – choć zawsze bardzo odczuwalna – była dotychczas raczej pasywna i ekonomiczna, bardziej niż złośliwa.
Moduły nie robią z Puerto Rico 1897 nowej gry, ale na pewno podnoszą regrywalność i wprowadzają element różnicujący nie tylko partie, ale i strategie. Poza tym gra cechuje się odświeżoną w stosunku do poprzednich wersji szatą graficzną – choć nie ma tu rewolucji, to jest schludnie, ciepło i klimatycznie.
Stara szkoła to najlepsza szkoła
Wydanie gry jest poprawne, ale nie naprawia tego, co od początku istnienia gry było największą jej bolączką – mozolnego setupu.
W grze, w której mamy do wyboru około 30 różnych budynków (po 1-3 egzemplarzy z każdego), wydaje się logicznym, że dobry insert czy, zaryzykuję stwierdzenie, podajnik (a’la Parki czy Suburbia) jest rzeczą niemal obowiązkową. Niestety, Puerto Rico 1897 trzeba za każdym razem składać i rozkładać niemalże od zera, zbierając wszystkie kafelki do woreczków strunowych. Pudełko ma w środku sporo luzu, więc komponenty – nawet zaworeczkowane – latają po nim w tę i we w tę, niczym niezabezpieczone towary w wielkiej ładowni.
Dużym, ogromnym wręcz plusem jest instrukcja. Powiedziałbym, że jest napisana w starym stylu, ale jest to jak największy komplement. Podstawowe zasady gry mieszczą się na pięciu stronach – reszta z 22 stron to szczegółowe opisy budynków i rozszerzeń oraz 4-stronicowy rys historyczny. Struktura instrukcji jest bardzo, ale to bardzo czytelna, z pięknie wypunktowanymi i wytłuszczonymi kluczowymi pojęciami i bogatymi marginesami. Tu znajdziemy skrótowe objaśnienia oraz wizualne wskazówki co do tego, co omawiane jest w sąsiednim akapicie. Dobrze napisana instrukcja to podstawa dobrej zabawy – i tutaj Puerto Rico 1897 świeci przykładem od samego początku (struktura książeczki była taka od pierwszej wersji).
1897 – 2023
W roku pańskim 2023 Puerto Rico 1897 – i obie poprzedniczki – nadal stanowią łakomy kęs dla graczy o różnych stopniach wtajemniczenia.
Dla debiutantów i rozkręcających się będzie dużym krokiem w stronę strategii w klasycznym stylu: dając głębię decyzyjną, przy niewielkiej palecie akcji wykonywanych na współdzielonym przez graczy terenie.
Dla tych mocniej już w hobby zanurzonych będzie interesującym punktem w historii hobby – świetnym przykładem na to, jak ewoluowały mechanizmy w grach planszowych.
Dla wszystkich będzie to solidny tytuł, w którym wszystkie informacje są jawne, losowość jest smaczną przyprawą, a timing wykonywania akcji jest niemal tak samo istotny, jak sama akcja. Mechanika podążania (pierwszy gracz wybiera akcję i wykonuje ją z bonusem, pozostali gracze mogą również ją wykonać, ale już w podstawowej wersji) jest nadal tak samo fascynująca jak była w 2002 roku – i to się chyba nie zmieni.
Puerto Rico 1897 to kanon naszego hobby. Nie wypada jej nie znać.
I nie wypada być tym graczem, po którego lewicy chcą siedzieć inni.
Gra dla 2 do 5 graczy w wieku od 12 lat
Potrzeba ok. 90-120 minut na partię
Zalety:
+ wysoka interakcja między graczami
+ duża regrywalność
+ ciekawe i mocno zależne od ruchów przeciwników decyzje w każdej turze
+ współdzielona, dość ciasna ekonomia
+ opcjonalne moduły w pakiecie
Wady:
– brak insertu = uciążliwy setup i pakowanie
– znane są strategie wygrywające, przez co na pewnym poziomie gra staje się nieco odtwórcza
– blokowanie miejsc na statkach, podbieranie plantacji, budynków i akcji może nie wszystkim przypaść do gustu
Złożoność gry
(5.5/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.
w mojej ocenie gra jest lepsza niż 7/10. mimo że grafiki, karton nie porywa grafikami, to gra się w nią super. może i są utarte szklaki (ja jeszcze ich nie wypracowałem) to gra ma element losowości – wpływ decyzji innych graczy na naszą strategię. gram na BGG i jestem albo 2 albo 3 więc albo jestem cienki, albo nie jest łatwo. ;) mojemu synowi bardzo przypadła do gustu i dobrze działa na dwie osoby, co zbyt częste nie jest.
a i można spokojnie kupić 1. wydanie, dodatki nie są obowiązkowe i raczej dla ultra ogranych graczy. zakup małych pudełek w sklepie budowlanym przyspiesza setup o 90%
Zgadzam się co do wydania – można kupować dowolną wersję i mieć tę samą satysfakcję z rozgrywki. Przy zapowiedzi 1897 trochę liczyłem, że graficznie stanie się tu coś WOW i gra w końcu wyjdzie z tradycyjnej euro-stylistyki, ale chyba nie ma tu przestrzeni na zbytnie szaleństwa wizualne – gra ma ustalony kształt l żeby zachować sensowny rozmiar to np. kafle budynków po prostu muszą być małe, a planszetki muszą mieścić to wszystko w jakiejś dającej się ogarnąć wielkości.
Czy 7/10 jest uzasadnione… kurcze, nie widzę raczej siebie ani nikogo z moich znajomych graczy jak wyciągamy Puerto Rico (niezależnie od wersji) na każdym spędzie growym. Gra ma swoje niezaprzeczalne zalety i miejsce w planszowym panteonie, ale powstały już lepsze strategie i lepsze euro. Tu wyraźnie czuć powiew czasu i choć warto czasem do PR wrócić, to jednak nie widzę tego jako stałej pozycji w jakiejkolwiek grupie – chyba że miłośników klasyki :)