Wieczorna mgła spowija ciemne i wąskie uliczki Londynu . Tuż na skraju światła gazowych lamp przemyka tajemnicza postać, jej śpieszne kroki niosą się stłumionym echem. Chwilę później słychać pierwsze odgłosy pościgu.
Dopiero co na polskim rynku zagościła karcianka Jekyll i Hyde, a my już prezentujemy Wam jej kolejną odsłonę. Jednak tym razem, żadna z osobowości głównego bohatera nie walczy o dominację – tylko współpraca może pomóc nam wyrwać się z policyjnej obławy.
W małym, poręcznym pudełku kryje się talia kart, plansza, kilka żetonów i dwie figurki. Wszystkie elementy są dobrej jakości, nawet po kilkunastu partiach komponenty wyglądają jak nowe, a symbole i cyfry są przejrzyste i wyraźne. Zadbano także o klimatyczne ilustracje na kartach i planszy. Drewniane figurki to miły dodatek, tylko trochę szkoda, że nie uświadczymy metalowego popiersia znanego z poprzedniej części.
Jekyll & Hyde vs Scotland Yard ma bardzo specyficzną mechanikę opartą na zbieraniu lew. Dla osób, które miały okazję zagrać w Jekylla i Hyde’a wiele z zasad będzie wydawało się podobnych. Podobnych, ale nie identycznych, bowiem tym razem mamy do czynienia z dwuosobową kooperacją.
Gra została podzielona na 10 rozdziałów (co ciekawe, tyle samo rozdziałów ma nowela Roberta Louisa Stevensona – “Doktor Jekyll i pan Hyde”). Jest to nic innego jak poprzedzona krótką historyjką, lista zasad obowiązująca w danej rundzie. Pierwsze trzy powoli wprowadzają kolejne utrudnienia, zaznajamiając nas z fundamentami gry. Czwarty rozdział zawiera już wszystkie zasady podstawowej rozgrywki. Każdy kolejny dodaje coś innego, nową zasadę, jakiś warunek do spełnienia, inne pole startowe. Jest coraz trudniej i trudniej. Oczywiście po każdej partii można grę przerwać i po prostu wrócić do niej za jakiś czas. Również nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybrać sobie konkretny rozdział i zagrać jedną, szybką partię (albo kilka z rzędu). Każda rozgrywka może więc być inna – w tej recenzji skupimy się na głównych zasadach.
Jak połączyć zbieranie lew – mechaniki, która kojarzy się z brydżem, czy tysiącem – z klimatycznym pościgiem po londyńskich uliczkach? Wydaje się to abstrakcyjne (i trochę jest), ale mimo to, udało się pogodzić ze sobą te dwie rzeczy.
Pojedyncza partia trwa dwie rundy (albo jedną jeśli policja szybko nas dogoni). Gracze otrzymują 12 kart każdy, z czego muszą oddać po cztery, tworząc tym samym talię miasta. Jeśli nam się poszczęściło i dostaliśmy ósemki (najwyższa możliwa karta w grze), to… musimy je oddać w pierwszej kolejności. Niestety, przestępcy mają pod górkę od samego początku.
Talia składa się z kart w trzech kolorach: czarnym, czerwonym i niebieskim, o wartościach od 1 do 8 oraz kart mikstur od 3+ do 6+, które wchodzą w reakcje z innymi kartami, przejmują ich kolor, wygrywają remisy oraz odpalają akcje specjalne. Dzięki nim możemy ukraść miastu lewę, namieszać w kolejności żetonów wskazujących siłę kolorów, podejrzeć następną kartę miasta, a następnie zdecydować czy ją oddajemy z powrotem, czy zamieniamy, z którąś z naszych.
Jako pierwsze zawsze zaczyna miasto, odkrywamy pierwszą losową kartę i zaczynamy wielką ucieczkę. Gracze, jeśli mają, muszą dorzucić się do wyłożonego koloru, ewentualnie zagrać miksturę. Jeśli zaś dany kolor jest nieobecny na ich ręku, mogą położyć dowolną kartę. Jak w wielu grach karcianych lewę wygrywa ta osoba, która dołoży kartę o najwyższej wartości w obrębie tego samego zestawu. Jeśli zaś zaczynamy dorzucać inne rodzaje kart, to w grę wchodzi jeszcze starszeństwo koloru. To z kolei jest ustalane w bardzo prosty sposób. Pierwszy wyłożony kolor staje się najsłabszy, drugi zajmuje środkową pozycję, trzeci najwyższą. Kolejność zaznaczamy na planszy specjalnymi żetonami.
No dobrze, ale jak się mają zebrane lewy do poruszania? Otóż przesuwamy się o tyle pól, ile lew zebrał gracz z mniejszą ich ilością. Ponadto, każda zebrana przez nas wspólnie ósemka daje dodatkowy ruch, a karty od 1 do 3, poruszają policjantem, który zaczyna dosyć szybko deptać nam po piętach. Żeby jeszcze bardziej namieszać i utrudnić, jeśli za szybko dotrzemy do końca toru, to każde nadprogramowe przesunięcie przechodzi na rzecz stróżów prawa. Wygramy jeśli na koniec drugiej rundy dotrzemy do ostatniego pola i w żadnym momencie gry nie damy się dogonić.
Jekyll & Hyde vs Scotland Yard to gra, która wymaga przemyślanych ruchów, odrobiny dedukcji: co też nasz partner może mieć na ręku i czemu zagrał tę kartę, a nie inną. Przyda się też trochę szczęścia i przewidywania. Kluczem do sukcesu jest zachowanie balansu i umiejętne korzystanie z akcji, z których każda może przydać się w konkretnej sytuacji.
Znamy swoją talię, połowę talii miasta, mniej więcej możemy się domyślać kart naszego współgracza. Tyle informacji musi wystarczy do stworzenia taktyki. Jak w wielu grach karcianych tak i tu nie da się całkowicie uniknąć losowości. Prawie nigdy nie wiemy jaka karta miasta akurat wyjdzie. Pół biedy, gdy miasto zaczyna i możemy prawidłowo zareagować. Gorzej jeśli do naszych kart zostanie dołożona niespodzianka i zburzy cały plan. Łatwo więc nie będzie, zwłaszcza że, w teorii, nie powinniśmy w żaden sposób konsultować się pomiędzy sobą. Jeśli jednak wszystko pójdzie po naszej myśli, a zaplanowane ruchy poprowadzą do wygranej, to naprawdę można poczuć dumę i satysfakcję. Przy pierwszych partiach nie mamy zielonego pojęcia na co zwracać uwagę, a większość osób, z którymi grałam miała jedną reakcję: no dobrze, ale od czego w ogóle zacząć?, co ja mam odrzucić?? Dopiero z czasem zaczynamy widzieć pewne zależności i korzystne ruchy.
Klasyczne gry karciane od zawsze były mi bliskie. Nie wyobrażam sobie wakacji bez zabrania talii kart i przynajmniej kilku(nastu) partii remika. Być może dlatego Jekyll & Hyde vs Scotland Yard tak bardzo mi się spodobał. Aż sama byłam zdziwiona jak ogromną przyjemność sprawiało mi ogrywanie wirtualnego przeciwnika. Planowanie, które karty oddać, by jak najlepiej na tym wyjść, by w przyszłych ruchach, pozbyć się niekorzystnych jedynek, dwójek i trójek. Jak zapolować na ukryte w talii miasta ósemki. Jak wykorzystać, to co mam na ręku, w którym momencie użyć akcji i jak niewerbalnie zakomunikować współgraczowi plan gry.
Wiem, że nie wszyscy podzielają mój entuzjazm. W końcu pod klimatycznym płaszczykiem komponentów, to nadal “zwykłe” zbieranie lew, choć trzeba przyznać, że z dużym twistem. Jekyll & Hyde vs Scotland Yard mogą również nie polubić przeciwnicy wszelkiego rodzaju kooperacji. Pomimo to, warto jednak przy najbliższej okazji przetestować, zwłaszcza jeśli podobała Wam się pierwsza część.
Jak dla mnie, to mała, sprytna gra, która korzysta ze znanych i lubianych mechanik, przekształca je w dosyć niespodziewany sposób i oferuje kilkanaście minut satysfakcjonującej, wymagającej kombinowania rozgrywki. Świetny start wśród essenowych nowości.
Gra dla 2 graczy, wiek 10+
Czas gry: ok. 20 minut na jedną partię
Wydawca: Mandoo Games
Gra będzie dostępna na stoisku wydawcy podczas tegorocznych targów w Essen.
+ klimatyczne grafiki i dobrej jakości karty
+ różne poziomy trudności
+ łatwe zasady
+ kompaktowa
Grę Jekyll & Hyde vs Scotland Yard kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Mandoo Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.