Lukratywna pozycja wezyra na dworze faraona jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy wykazać się zmysłem architektonicznym i zaprojektować piramidę jakiej Egipt jeszcze nie widział! Zapewniam, że będzie kolorowa, nieco płaska i gdzieniegdzie ozdobiona specjalnymi klejnotami.
Kamyczki, cegiełki i tajemne symbole
Pudełko zawiera zestaw kafelków (swoją budową à la domino natychmiast przywodzą na myśl Kingdomino), drewniane znaczniki oraz notesik do podliczania punktacji. Wszystko jest kolorowe, estetycznie wykonane i zakorzenione w klimacie starożytnego Egiptu. Symbole są czytelne i jedynie znacznik faraona nie jest rozpoznawalnym na pierwszy rzut oka. Notesikowi nie zaszkodziłoby kilka(naście) kartek więcej, albo zastosowanie wersji dwustronnej, ale to tylko drobna uwaga – w końcu, nawet jeśli się skończy, to nie jest niezbędny.
Krótka instrukcja budowania
Stawianie piramid jest prostsze niż mogłoby się wydawać. Weź kafelek. Połóż go przed sobą zaczynając budowę podstawy 5×4 “połówki domina”. Jeśli na kafelku znajdował się symbol, który po raz pierwszy pojawił się w twojej budowli, dołóż do niego odpowiedni znacznik. Powtórz powyższe czynności, biorąc pod uwagę, że dokładane fragmenty muszą sąsiadować z wcześniejszymi. Gdy podstawa będzie gotowa podlicz punkty za pierwszą rundę. Punktują grupy połączonych ze sobą takich samych symboli, ale tylko pod warunkiem, że znajduje się na nich korespondujący znacznik. Dodatkowo, najmniejsza z tych grup, daje podwójne punkty.
Zbuduj kolejne trzy piętra w podobny sposób, pamiętając, że każde kolejne musi być mniejsze od poprzedniego. Reguła sąsiadowania kafelków przestaje obowiązywać od drugiego poziomu piramidy, ponieważ zakładamy, że od tej pory wszystkie kafelki stykają się ze sobą poprzez niższą kondygnację.
Jak widać zasady są niezwykle proste. Piramido jest grą z typu: lekka, łatwa i przyjemna, bez niepotrzebnie skomplikowanej rozgrywki, choć posiada kilka niuansów, które dodają grze głębi.
Pierwszym i chyba najważniejszym jest sposób punktowania. Premia za najmniejszy obszar zachęca do tworzenia dużych grup symboli, ale o jak najbardziej zbliżonej do siebie liczbie. Nie warto starać się zbierać punkty za wszystkie typy symboli, jak się okazuje, w tym wypadku więcej nie znaczy lepiej.
Drugim są trzy dwustronne karty nadbudowy zawierające w sumie po jednym z każdych dostępnych symboli. Pozwalają one zastąpić fragment kafelka, dając szansę na lepszą punktację. Ich zastosowanie jest niezwykle ważne i trzeba dobrze zastanowić się kiedy i jak ich użyć, zwłaszcza że jeśli wykorzystamy jedną stronę, druga automatycznie stanie się niedostępna. Poza nadbudową pełnią jeszcze funkcję “zalepiaczy” dziur, pustych miejsc powstałych w poziomach piramidy poprzez nieuważne dokładanie kafelków – to dość ważne, bowiem jeśli nie uda się naprawić dziurawej piramid natychmiast odpada się z gry – w końcu nikt nie nada stanowiska wezyra architektowi, który buduje buble.
Trzecim elementem, który wpływa na rozgrywkę jest sposób decydowania o tym jakie kafelki będą dostępne do pobrania. Zawsze wyłożone są trzy kafelki, ale stosy dobierania są cztery. Gdy któryś kafelek zostanie zabrany, gracz wybiera z którego z dwóch sąsiednich stosów dołoży następny, tym samym określa z czego będą mogli skorzystać pozostali gracze.
I ty możesz zostać starożytnym architektem!
Piramido sprawdza się bez względu na ilość graczy, ale gra dwuosobowa daje trochę inne odczucia niż przy większej grupie. Przede wszystkim jesteśmy w stanie przynajmniej częściowo stworzyć jakiś plan. Mniej więcej widzimy co buduje nasz przeciwnik i jest spora szansa, że połasi się na kafelek, który jest mu potrzebny, a nie będzie złośliwie podbierał to, na co my liczymy. Zdarzało mi się nawet specjalnie podrzucać smaczne kąski, byle “mój” kafelek pozostał dla mnie nadal dostępny. Przy grze w więcej osób, ta taktyka zupełnie się nie sprawdzi. Jest tak duży przemiał kafelków, że raczej nie mamy co liczyć, że coś co sobie zostawiliśmy poczeka na nas do następnej rundy. Trudniej jest więc cokolwiek zaplanować, ale także granie aktywnie przeciwko pozostałym graczom schodzi na dalszy plan.
Zarówno ze względu na elementy jak i część zastosowanych mechanik, niejednokrotnie słyszałam, że Piramido jest podobne do Kingdomino. Tak już się chyba utrwaliło w naszej świadomości, że jak mamy do czynienia z kafelkami “domino” i punktowaniem za obszary, to właśnie ta gra przychodzi na myśl w pierwszej kolejności. Nie da się ukryć, że są pewne podobieństwa, Piramido jednak nie tylko czerpie ze znanych mechanik, ale także dodaje kilka cegiełek od siebie.
Już sam fakt, że budujemy także w górę dużo zmienia. Niektóre symbole nieuchronnie zostaną zakryte, należy więc zaplanować, takie ułożenie kafelków, by choć część z nich przydała się przy kolejnych poziomach piramidy. Ważne jest by w miarę powstawania wyższych pięter skupić się na rozbudowie punktujących obszarów. Trzeba też wiedzieć, w którym momencie zrezygnować z wybranych symboli, tak by zdobyć jak najwięcej punktów, ale jednocześnie nie zapędzić się w kozi róg i pozbawić sensownych ruchów.
O ile Kingdomino nigdy jakoś mnie nie porwało – zagram, ale nie wyciągnę na stół z własnej nieprzymuszonej woli – tak Piramido bije go moim zdaniem na głowę. Wręcz, na tę chwilę, stało się jedną z moich ulubionych szybkich i lekkich dwuosobówek. Pomimo to, nie da się niestety ukryć, że nie jest tak całkiem idealnie. Już po kilku partiach zaczyna się zauważać pewne prawidłowości i zmierzać do konkretnego celu. Doskonale wie się jaki jest pożądany optymalny efekt końcowy. Dlatego też obawiam się, że po dłuższym czasie można grę rozpracować. Ostatni ruch jest zwykle oczywisty i dąży do wykonania jednej z dwóch opcji: położenia nadbudowującej karty w celu uzyskania drugiej punktującej grupy lub, jeśli w przeliczeniu na punkty wyjdzie to bardziej opłacalnie, dodania dodatkowego symbolu do grupy już istniejącej. Jedynym co może nam przeszkodzić w wykonaniu planu jest losowy dociąg lub przeciwnik, który podkradnie nam niezbędny kafelek. Jednak nawet w takiej sytuacji, we wszystkich moich grach udawało się znaleźć ruch pozwalający na przyzwoite zapunktowanie.
Króciutko podsumowują: nie jest to gra, która przyczyni się do przegrzania zwojów mózgowych. To raczej planszówka, która zda egzamin wśród początkujących graczy lub w trakcie relaksujących rodzinnych rozgrywek. Odkrycia roku może i tu nie będzie, ale mimo wszystko jest to lekka i sympatyczna łamigłówka, sprawdzająca się znakomicie w swojej kategorii. Na pewno znajdzie się na nią miejsce w mojej kolekcji i z przyjemnością będę do niej wracać.
Gra dla 2 – 4 graczy, wiek 8+
Czas gry: 45 minut
Wydawca: Lucky Duck Games
+ proste zasady
+ lekka, łatwa i przyjemna
– ostatni ruch jest oczywisty i prawie taki sam w każdej grze
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(6,5/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.