Tajemniczy kod.
Zestaw kart perforowanych.
Matematyczne kryteria, które pomogą znaleźć prawidłowe rozwiązanie.
Komputer bez prądu
Turing Machine to gra logiczna, która stawia przed nami zadanie odkrycia trzycyfrowego kodu. Wchodzące w jego skład cyfry należą do zakresu 1-5 i mają przypisane kolorowe symbole: setki – niebieski trójkąt, dziesiątki – żółty kwadrat i jedności – fioletowe koło. Gracze wybierają kod testowy, a następnie porównują go z dostępnymi kryteriami za pomocą przypisanych im kart weryfikacji. Brzmi skomplikowanie, ale sam proces jest niezwykle prosty. Przykładowo wybieramy liczbę 235 i tworzymy “matrycę” z kart perforowanych, otrzymując dokładnie jedno okienko.
Następnie wybieramy kryterium – w tym przypadku, porównamy czy cyfra na wskazanej przez nas pozycji jest najmniejsza. Pobieramy kartę weryfikacji odpowiadającą kryterium, podkładamy ją pod pozostałe karty i sprawdzamy czy otrzymaliśmy prawdę, czy fałsz.
Ponieważ w naszym przykładzie najmniejsza była cyfra na niebieskim polu i otrzymany wynik to prawda, oznacza to, że cyfra na pierwszej pozycji jest najmniejsza ze wszystkich. Trzeba jednak uważać, bo spełnienie kryterium daje nam tylko tę informację, nie należy automatycznie przyjmować, że jest równa dwa!
Każdy stworzony przez nas kod możemy przetestować do trzech razy. Potem należy go zmienić. Wszystkie wyniki odnotowujemy na specjalnym arkuszu. Wygrywa ten, komu uda się wydedukować kod w najmniejszej liczbie ruchów (gra wieloosobowa) lub w mniejszej liczbie ruchów niż wirtualna maszyna (wariant solo).
Początkowe zagadki nie są bardzo skomplikowane. Zwykle wystarczy dosłownie kilka pytań – a w niektórych przypadkach (stosując pewną metodę, o której za chwilę) da się je rozwiązać bez żadnego. Im dalej, tym oczywiście trudniej. Kolejne kryteria zawierają więcej informacji do przetworzenia i nie są już takie oczywiste. Jeśli uznamy, że chcemy iść o jeden stopień wyżej, to czeka na nas tryb ekstremalny, w którym każdej karcie weryfikującej przypisane są dwie karty kryteriów i nie wiemy, która z nich jest faktycznie sprawdzana. Nadal za łatwo? Tryb koszmarny przegrzeje wam zwoje mieszając wszystko tak, że w ogóle nie wiadomo które karty kryteriów są powiązane z którymi kartami weryfikacji.
Wracając do sposobu znajdowania kodu bez sprawdzania kryteriów, albo przynajmniej znacznego ich ograniczenia. Instrukcja podpowiada nam, że wszystkie kryteria są niezbędne do znalezienia odpowiedzi i żadne nie powtarza potrzebnych informacji. Dzięki temu, zanim gra na dobre się rozkręci często jesteśmy w stanie wykluczyć niektóre opcje. Doskonałym przykładem są karty sprawdzające czy dana cyfra pojawia się zero, jeden, dwa, czy trzy razy. Od razu wiadomo, że ostatnia opcja odpada, bowiem mielibyśmy z góry ustalony kod i wszystkie pozostałe karty byłyby zbędne. Tego typu przypadków jest o wiele więcej. Taka metoda patrzenia na grę dodaje jej, według mnie, dodatkowej głębi i sprawiła, że sama chciałam spróbowania swoich sił w takim sposobie rozwiązywania przedstawionych zagadek. Jest to też raczej niezbędne w trybie solo, w którym maszyna jest niezwykle zdolna, momentami naprawdę trudno ją pokonać i każdy ruch mniej jest na wagę złota.
Uroki dziurawego pudełka
Dzięki niecodziennemu projektowi w postaci wyciętego tytułu, pudełko natychmiast przykuwa uwagę nawet „nie graczy” – przetestowane! Gra jest oszczędna w grafice, niemal sterylna, ale wpasowuje się to w klimat matematycznych problemów i opartych na logice dywagacji. Zadbano nawet o pojemnik na karty perforowane (do własnoręcznego złożenia), który bez problemu mieści się w pudełku. Co prawda trzeba na niego uważać, bo bez dodatkowego zabezpieczenia, jeśli się go źle złapie, potrafi się rozjechać i rozsypać całą zawartość. Dołączony notesik został porządnie zaprojektowany, dając odpowiednią ilość miejsca na wszelkie zapiski. Kryteria na kartach przedstawiono za pomocą ilustracji i opisów. Całe szczęście, bo niektóre grafiki są niejednoznaczne i bez dodatkowych słownych wyjaśnień mógłby być problem z ich interpretacją. Poza tym jednym mankamentem, karty są czytelne, ponumerowane i łatwe do odnalezienia, co jest dosyć ważne przy przygotowaniu do gry. Najdrobniejsza pomyłka w tym momencie, albo w trakcie zapisywania wyników badań, całkowicie przekreśla szansę na znalezienie rozwiązania.
Instrukcja jest krótka i przejrzysta, zawiera wszystko co jest potrzebne do gry, łącznie z pierwszymi dwudziestoma zagadkami o trzech stopniach trudności. Oczywiście nie oznacza to, że zagramy tylko tyle razy. Wystarczy wejść na dedykowaną stronę internetową, gdzie czekają na nas miliony kolejnych zadań o przeróżnym poziomie skomplikowania. Jeśli chcemy być systematyczni, jest nawet dostępne wyzwanie dnia. Poza tym możemy również pobrać do wydrukowania instrukcję, notes, kilka stron zagadek, a także dowiedzieć się więcej o “Paradoksie X”, który może nam namieszać w głowach podczas poszukiwania trudniejszych kodów.
Razem czy osobno?
Turing Machine to przede wszystkim gra solo. Owszem można grać w liczniejszym składzie, ale tylko dlatego, że zmiana liczby graczy nie wnosi wiele do samej rozgrywki. Pojawia się co prawda lekkie poczucie wyścigu, chęć znalezienia tajemniczego kodu przed wszystkimi, ale nic poza tym. Nie interesuje nas co sprawdzają przeciwnicy, jakie mają wyniki, po prostu lecimy ze swoimi testami. Interakcja jest niemal na poziomie zerowym, chyba, że wliczymy do niej podbieranie sobie weryfikatorów i kart perforowanych – co jedynie wydłuża rozgrywkę, bo trzeba poczekać na swoją kolej. Na koniec możemy podyskutować, co doprowadziło do takich, a nie innych wniosków, ale czy to wystarcza by usprawiedliwić te 1-4 graczy na pudełku?
Możemy więc zagrać w kilka osób, a nawet kooperacyjnie zawalczyć przeciwko wirtualnej maszynie, ale zdecydowanie bardziej spodobało mi się granie w pojedynkę. Wyciągam grę, rozstawiam w dosłownie dwie minuty, odpalam stronę internetową i mierzę się z zagadką dnia, albo kilkoma innymi wygenerowanymi zgodnie z moimi ustawieniami poziomu trudności.
Bardzo lubię gry, do których mogę usiąść na spokojnie, w zaciszu własnego domu i poświęcić całą swoją uwagę jakiemuś problemowi logicznemu. Skupić się na wszystkich opcjach, wykluczyć niemożliwe i wydedukować resztę, aż w końcu pozostanie ta jedna, jedyna prawidłowa. Turing Machine świetnie wpasowuje się w ten klimat. Stopniując poziom trudności, od samego początku uczy nas zasad i pomaga przestawić się na specyficzny sposób myślenia, pozwalający na rozwiązanie przedstawionej matematycznej zagadki. Nie będzie to jednak gra dla każdego. Po kilkunastu rozgrywkach z różnymi ludźmi bardzo szybko okazało się, że nie wszyscy zauważają pewne prawidłowości. Nie wiem na ile ma to coś wspólnego ze znanym wszystkim podziałem na humanistów i umysły ścisłe, a na ile właśnie z konkretnym sposobem kojarzenia faktów i zależności. Jest jednak pewna grupa, dla której gra nie stanowi ciekawego wyzwania, nie jest ani przyjemna, ani fascynująca, a jedynie staje się powodem do frustracji i niechęci.
Jeśli chodzi o mnie, Turing Machine to strzał w dziesiątkę. Bawię się przy niej świetnie, jestem w pełni zaangażowana i gdy tylko mam chwilę czasu, to z przyjemnością wracam do codziennych zagadek. Jeśli nie boicie się szukania logicznych powiązań, a matematyczne rozważania są dla was czystą przyjemnością, koniecznie sprawdźcie, może właśnie znaleźliście swoją ulubioną grę!
Gra dla 1 – 4 graczy, wiek 14+
Czas gry: 20 minut
Wydawca: Lucky Duck Games
+ proste zasady, ale niebanalna gra
+ zróżnicowane stopnie trudności
+ mnóstwo zagadek jeśli użyjemy aplikacji
– zerowa interakcja pomiędzy graczami
Grę Turing Machine kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(8,5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.