Liczba graczy: 1-4
Wiek: 10+
Czas gry: ok. 90 minut
Wydawca: Armillary Games
Rok wydania: 2024
Ciężar wg BGG: 3.50 / 5
symulacja
ukryte cele
zbieranie zestawów
zmienny setup gry
worker placement
Wystarczy jedno spojrzenie w górę – inspiracja pojawia się sama.
Marzenia o kosmosie, międzygwiezdnych podróżach, odkrywaniu tego, co wciąż nieodkryte i eksplorowaniu bezkresu Wszechświata fascynują, kuszą i motywują do działania.
Zanim jednak postawimy łapę na pokładzie naszego kosmicznego statku, czeka nas sporo pracy. Obserwacje, obliczenia i przygotowania do podróży w nieznane to sporo pracy. Ale mamy wciąż wiele czasu… a przynajmniej tak nam się wydaje. Najlepiej zacząć już teraz.
Witajcie w AstroNavigators – planszowym bilecie do niezapomnianych, kosmicznych przeżyć!
Podróż na cztery łapy
Pomysł stworzenia gry o podboju kosmosu nie jest nowy.
Umieszczenie w tej grze zwierząt zamiast ludzi jest już nietypowe.
Oparcie gry o prawdziwe mapy gwiazd i podróżujące po niebie planety podnosi tę nietypowość do poziomów wręcz astralnych.
AstroNavigators z pewnością nie jest grą prostą, a pierwsze spojrzenie na nie jedną i nie dwie, a cztery plansze i otaczające je planszetki, żetony i stosy kart może powodować niemałą agorafobię. Nie bójcie jednak nic – zaraz wszystko stanie się jasne jak nocne niebo.
Małe kroki dla zwierzęcia, wielkie skoki dla ludzkości
Cała rozgrywka podzielona jest na dwie części, trwające dokładnie dwa lata – to nasz czas m.in. na przygotowania, obserwacje i zbieranie wiedzy na Ziemi. Zanim miną 24 rundy, odwzorowujące mijające miesiące, przyjdzie czas na zapakowanie plecaków i uruchomienie rakiet, które wyniosą nas poza orbitę i w których, przy odrobinie szczęścia, okrążymy Księżyc, by wrócić na Ziemię oświetleni naszym ukochanym Słońcem… i blaskiem własnej chwały.
Każda runda to zaledwie jedna akcja każdego z graczy. Wybierając pola na czterech dostępnych tygodniach (lata, miesiące, tygodnie… gra podzielona jest na wiele drobnych części!) przyszli astronauci będą obserwować planety, konstelacje i sam Księżyc, zdobywając punkty i zbierając wiedzę niezbędną do poradzenia sobie z potencjalnymi problemami podróży kosmicznej.
Istotnym elementem rozgrywki będą też podróże bardziej lokalne. Przy pomocy pociągów, samochodów, samolotów i statków, gracze będą przemierzać nasz glob, zbierając na każdym z kontynentów żetony, oferujące dodatkowe akcje, ułatwiające dalsze poruszanie się po mapie świata i umożliwiające bardziej wymagające obserwacje planet i gwiazd ponad nami.
Naukowe obserwacje i gwiezdne symulacje
Istotnym i bardzo, bardzo tematycznym kręgosłupem AstroNavigators jest nauka.
Akcje związane z obserwacjami mają tu naukowe podstawy i sama instrukcja zawiera dość dużo wyjaśnień osadzających grę w realiach astrofizyki. Dwie plansze, ilustrujące ruch planet i Słońca, skonstruowane są tak, by oddawać prawdziwe warunki, jakie towarzyszą takim obserwacjom realizowanym na całym świecie. Konstelacje i planety są dla nas widoczne tylko wtedy, gdy pozwala na to pozycja Słońca względem Ziemi, co wymusza uważne planowanie ruchów. Dzięki akcji Planowanej Obserwacji możemy pobrać kartę z daną konstelacją, aby zarezerwować ją dla siebie do czasu, gdy stanie się ona dla nas widoczna. Zmyślna planszetka pozwala precyzyjnie ustawić pozycję Słońca tak, by określić, czy jest widoczna z miejsca, w którym na mapie świata znajduje się aktualnie nasza postać (reprezentowana przez kostkę K6).
Całość gry jest zresztą niesamowicie tematyczna. Nie ma tu ruchów, które byłyby zupełnie abstrakcyjne i niezwiązane z odwzorowywanym przez nie działaniem (może poza samymi punktami zwycięstwa). Podczas gry będziemy więc obserwować, a nie przesuwać kostkę czy zamieniać żeton na dwa zasoby – nazewnictwo w grze idzie w parze z mechaniką, która idzie w parze z nauką. Pozwala to głęboko zanurzyć się w świecie astrofizyki i naprawdę poczuć, jakie możliwości i ograniczenia niesie za sobą śledzenie mapy nocnego nieba z różnych punktów kuli ziemskiej.
Trzy poziomy wtajemniczenia
Jako sposób na płynne wprowadzenie graczy w swój świat, AstroNavigators pozwala na rozgrywkę w trzech trybach. Każdy z nich systematycznie wprowadza nowe koncepcje, nowe plansze i zarazem kolejne możliwości tak, by nie oszołomić nowych graczy nadmiarem wrażeń. Ciekawa jest notka na początku instrukcji, mówiąca o tym, że do nauki najprostszego i najszybszego trybu („First and fast”) wymaga zapoznania się z 11 stronami. Tryb „Konstelacja” to 10 dodatkowych stron, a tryb „Układ Słoneczny” to jeszcze 8 dodatkowych stron do opanowania, ale wtedy gramy już w pełną-pełną grę.
W najbardziej podstawowej wersji nie znajdziemy np. ukrytych celów (agend) naszych postaci, alternatywnych baz kosmicznych, z których ruszać mogą rakiety, nie skorzystamy tu też z zaawansowanego trybu podróży po świecie (umożliwiający wzmocnienie i wydłużenie swojego ruchu dzięki rzucaniu kością), nie dokonamy obserwacji z orbity Księżyca i kilku innych mechanik, dzięki którym gra jest pełniejsza – a raczej dzięki którym gra jest po prostu AstroNavigators, zamiast My Little AstroNavigators.
Taka budowa instrukcji ma na celu łatwiejsze poznawanie gry i stopniowe zaznajamianie się z jej modułami. I choć pewnie można cieszyć się AstroNavigators w prostszych wariantach, to docelowo powinniśmy spróbować gry w całościowym, nieuproszczonym wydaniu. W końcu nie jesteśmy tu po to, by ślizgać się po powierzchni – chcemy zanurkować głęboko w świat astronomii i astrofizyki. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo!
Pluszowy, futrzasty Buzz Lightyear
Obserwacje, przygotowania i zbieranie wiedzy to jednak nie wszystko – nasz cel to Księżyc!
Rozmieszczanie platform, z których wyruszą rakiety, kalibracja realizowana na naszych skomplikowanie wyglądających planszetkach, podmiana żetonów na trasie lotu rakiety (gdzie możemy albo ułatwić sobie dalszą podróż, albo utrudnić ją tym, którzy są za nami), wykonywanie „skoków” wydłużających nasz lot, o ile mijamy innych graczy – w tej podróżniczej części jest zaskakująco dużo mechanik, jak na planszetkę składającą się z 10 pól. Podróż w stronę Księżyca wiąże się z rozmaitymi trudnościami, których wartość punktową zaznaczamy na planszetce gracza, na drugim, czerwonym pokrętełku (pierwsze służy do oznaczania punktów) – jeśli trudności okażą się mocniejsze, niż nasza nawigacyjna wiedza, a nie będziemy w stanie anulować ich zebranymi wcześniej kartami obserwacji Księżyca – będziemy zmuszeni przerwać lot, zużywając do tego żeton Abort.
Ta ostatnia faza gry, zakończona lądowaniem na Ziemi wszystkich graczy lub zakończeniem 24. miesiąca gry, jest kulminacją naszych wielomiesięcznych wysiłków. Teraz przeliczymy nasze osiągnięcia (miejsce w kosmicznym wyścigu, uzbierane dzięki zadaniom instrumenty, różnicę między Punktami Wiedzy a Poziomem Trudności, zrealizowanymi ukrytymi celami) na punkty reputacji i wyłonimy zwycięzcę.
Można zdjąć skafandry – czas na podsumowanie!
Misja zakończona sukcesem
Wiele, doprawdy wiele rzeczy znajdziemy w AstroNavigators – część z nich musiałem pominąć, żeby nie zamienić tego tekstu w litanię zasad i mechanik. Jest to najwierniejsza znana mi symulacja związana z astronomią i podróżami kosmicznymi osadzonymi w nauce, nie fikcji literackiej i bogatej wyobraźni. I choć rozmach gry jest godny największego podziwu, to jest on mieczem obosiecznym.
Ogrom wrażeń i płonących zwojów mózgowych może cieszyć fanów intensywnych rozważań strategicznych. Mamy tu zawsze coś ciekawego do roboty, swoje ruchy możemy realizować na kilku płaszczyznach, z których każda jest istotna w innym aspekcie naszej finalnej podróży. Mam wrażenie, że każda z plansz AstroNavigators mogłaby być swoją własną, lekką grą – w jej najpełniejszej postaci musimy kontrolować cztery stale się kręcące talerze, które mogą przyprawić o zawrót głowy. Podróże po świecie, obserwacje gwiazd, Księżyca i planet, realizacja agend – wszystkie prowadzą do tego samego celu, jakim jest ułatwienie nam finalnej podróży na Księżyc i z powrotem. I wszystkie dokładają do tej podróży swoje cegiełki. Którą z nich możemy zbagatelizować? Na której skupić się bardziej? Na te pytania będziemy odpowiadać sobie co turę przez przynajmniej kilkanaście dobrych miesięcy.
Spodziewane lekkie turbulencje
Mnogość tych możliwości przekłada się na wizualną intensywność komponentów w grze. Karty pełne są informacji, ikon i skrótów literowych, planszetki wypełniają symbole, linie i kształty, a kulminacją tego są planszetki graczy – ponad 20 różnych drewnianych, dwustronnych znaczników, miejsce na siedem żetonów i przestrzeń dookoła, czekająca na zagospodarowanie kartami. Czułem się momentami jak w kokpicie prawdziwego statku kosmicznego – informacyjny natłok zmusza do ciągłej czujności.
Nie jest to więc gra do niedzielnego spotkania w spontanicznych okolicznościach. Wymaga intencji, wysiłku poznawczego i cierpliwości podczas odkrywania i internalizowania kolejnych mechanizmów. To gra dla pasjonatów – Kosmosu, astrofizyki i wymagających, głęboko strategicznych gier. W obecnej postaci – podkreślam, że obcuję tutaj z prototypem, komponenty mogą więc ulec zmianie – dwie największe bolączki gry to niezoptymalizowana jeszcze instrukcja i design graficzny kart.
Zasady gry bogate są w ilustracje, przykłady i porady strategiczne (co jest niesamowicie pomocne, ale wciąż rzadko spotykane w instrukcjach), ale bogate są też w wiedzę uzupełniającą, operują rozległym, naukowym słownictwem i nazwami technik oraz narzędzi, stosowanych podczas obserwacji. Całość napisana jest obszernym językiem, pełnym długich zdań. Rozbicie na trzy tryby gry skutkuje tym, że w instrukcji często pojawiają się uwagi typu „ignoruj symbole” lub „pomiń ten krok”. To wszystko sprawia, że instrukcja jest „gęsta” – wyłowienie z niej potrzebnych do gry informacji jest czasochłonne.
Karty – od agend, przez obserwowane planety i konstelacje, aż po zadania – zyskałyby na czytelności, gdyby nieco je odchudzić i uspokoić. Użyta czcionka nie licuje z minimalistycznym designem głównych plansz, a obecne na kartach tła i tekstury obniżają ich czytelność. W połączeniu z bogatą ikonografią i symbolami prezentowanymi w różnych stylach graficznych daje to poczucie pstrokacizny. Wzorem mogłyby tu być karty z Beyond The Sun czy nawet Terraformacji Marsa, gdzie przecież też znajduje się dużo informacji, a jednak są one przekazane w stylowy, czytelny i bardzo tematyczny sposób.
Choć temat jest tu wszechobecny, to sami bohaterowie – antropomorficzne i sympatyczne zwierzątka – pojawiają się tylko w formie obrazków na kartach. Nie ma tu zwierzęcych nawiązań, zabaw słownych czy podbijających tą zwierzęcość mechanik. Owszem, jestem lwem w kostiumie astronauty, ale co poza tym? Niewiele. Użycie podobizn zwierząt jest dobrym zabiegiem, niestety, jest to niewykorzystana do końca okazja, by dodać grze prawdziwej unikatowości i pociągnąć ten pomysł dalej, niż sięga warstwa graficzna niektórych kart.
Gra jest pełna operacji i machinacji – pobieranie, przekładanie, przesuwanie znaczników i kości, obracanie żetonów, uzupełnianie kart, aktualizowanie naszych dwóch liczników… co chyba jest jak najbardziej adekwatne do skomplikowanego przecież tematu. Należy jednak liczyć się z tym, że obsługa gry, podobnie jak jej setup i pakowanie, są bardzo tematyczne – wymagają skupienia i czasu.
Rakiety gotowe do startu?
AstroNavigators chwyta wiele astronomicznych srok za ogony i nabiera przez to naprawdę imponującego rozmachu. Tematyka obserwacji gwiazd i podróży na Księżyc jest tu oddana w niesamowicie tematyczny i klimatyczny sposób. Od samego początku do samego końca rozgrywki mamy więc poczucie głębokiego osadzenia gry w nauce, zarówno w postaci naszych akcji jak i plansz, na których toczy się gra.
Sama gra wymaga mocnego móżdżenia i potrafi przeciągnąć nas przez nie lada procesy myślowe, gdy próbujemy wybiegać w przyszłość i planować obserwacje układów, które ukażą się naszym oczom dopiero w określonym miesiącu, czy też po zmianie naszej pozycji na mapie. Elementy set collection (zbierania zestawów zaobserwowanych konstelacji), podróży i odhaczania kolejnych zadań przed wielką wyprawą działają stymulująco na wyobraźnię i jeśli tematy kosmiczne są bliskie Waszym sercom, to w AstroNavigators znajdziecie dużo uciechy.
Mimo pewnych wizualnych zgrzytów i szlifów niezbędnych w instrukcji, AstroNavigators to mocny debiut wydawnictwa Armillary Games. Ambitna i wysoce tematyczna gra, która choć wiele wymaga od graczy, to oddaje im to z nawiązką w możliwościach strategizowania i planowania swojej drogi. Rzecz dla tych, którzy tak samo kochają patrzeć górę, ku gwiazdy i marzyć, jak patrzeć w dół na planszę i móżdżyć.
Kampania gry rozpocznie się niebawem na platformie Gamefound.
Chciałbym podziękować kanałowi JonGetsGames za przygotowanie świetnego tutoriala w formacie „learn as you play”, który nie tylko dobrze ilustruje poszczególne elementy rozgrywki, ale też stanowi świetny sposób na nauczenie się AstroNavigators.
Dziękujemy firmie Armillary Games za przekazanie gry do recenzji.
Z powyższego opisu wyłania się gra naprawdę niesamowita. Jakim cudem gracz ma to wszystko ogarnąć w 24 ruchy?? 😉
Btw, pamiętam grę o zwierzętach w kosmosie. Nie pamiętam tytułu, ale pamiętam, że była bzdurna nad podziw (stała się motywacją do stworzenia wątku „Złote maliny w świecie gier” 😄)
Czy ta gra to Apiary? ;)
Te 24 ruchy to wbrew pozorom bardzo dużo – mnóstwo jest gier, gdzie gracz kończy robotę po 4 czy 10 ruchach, więc tu nie jest aż tak źle. Natomiast też szerokość działań jest inna – grze nie brakuje poczucia, że cały czas trzeba działać, bo czas ucieka, a przygotowania do lotu jak leżały, tak leżą.
Sprawdziłam na forum. Chodzi o Space Pigs :) Kilka rodów świń i wieprzy rywalizuje o planety, z których zbiera surowce do produkcji własnej odmiany jedynego dobrego piwa we wszechświecie…
Wow, to dla mnie nowość! Czyli teraz muszę ją upolować… ;)