O czym marzy każdy rodzic – miłośnik planszówek? Aby zasiąść z pociechą do swojej ulubionej gry! Na przyjemność tę musi on jednak czasem długo poczekać, zwłaszcza jeśli wśród jego ukochanych tytułów są dłuższe karcianki wymagające czytania typu Terraformacji Marsa lub eurasy, takie, jak Great Western Trail lub Na skrzydłach. Czasem jednak projektanci planszówek podejmują starania, aby sprostać oczekiwaniom takich rodziców, zanim ich latorośle osiągną wiek nastoletni. Czy planszówka skierowana do młodszych odbiorców, wzorowana na takiej, która zachwyciła grupę starszych planszówkowych wyjadaczy ma sens? Moim zdaniem tytuły takie, jak My little Skythe lub Agricola Rodzinna pokazały, że jak najbardziej. I dlatego powstają kolejne, w tym nowość wydawnictwa Rebel, czyli Moje Małe Everdell.
Co cieszy dorosłych, cieszy czasem i dzieci
Trudno powiedzieć, co bardziej zachwyca mnie w grze Everdell. Tytuł ten zdecydowanie należy do grona moich ulubionych planszówek pod względem satysfakcjonującej mechaniki. Ta niezmiennie przekłada się na ogromną przyjemność, jaką czerpię z każdej rozegranej partii. Nie mniej od niej podoba mi się świat, w którym osadzona została gra autorstwa Jamesa A. Wilsona. Wisienką na torcie jest tutaj fantastyczna oprawa graficzna i świetne wykonanie komponentów (Tak, wiem – drzewo się rozwarstwia). Biorąc to wszystko pod uwagę, oczywiste jest, że chciałabym zabrać moją pociechę na wyprawę do Everdell. Niestety jest ona mocno nieletnia, więc szans, póki co na to nie ma. Dlatego właśnie tak bardzo ucieszyło mnie pojawienie się Mojego Małego Everdell. Tytuł ten według informacji na pudełku może być ogrywany już przez 6-letnie dzieci. Sprawdźmy więc, co w sobie kryje.
Wykonanie? Znakomite
Moje Małe Everdell to gra utrzymana w tym samym klimacie, co jej starsza siostra. We wnętrzu ozdobionego uroczą grafiką pudełka znajdziemy sporo papierowych i kartonowych komponentów. Są wśród nich plansza główna, planszetki domów, żetony parad, słońca, księżyca, znaczniki punktów, dodatkowe zasoby oraz karty. Większość z tych ostatnich należy do talii głównej, z której w największym stopniu będziemy korzystać podczas rozgrywki. Oprócz tego mamy tu jeszcze 4 kapitanów i 4 forty, kartę zwycięstwa i do trybu solo. Do gry może zasiąść od 1 do 4 graczy. Każdy z nich będzie dysponował zestawem uroczych, drewnianych mepli – motylków, lisków, jaszczurek lub myszek. Kierując poczynaniami wybranych zwierzaków, m.in. dzięki sześciennym kościom pozyskiwać będzie można surowce – jagody, gałązki i żywicę. Każdy z nich ma swoje miejsce w niewielkiej, nieźle prezentującej się tekturowej skrzynce. W pudełku znajdziemy jeszcze kość do trybu solo i bardzo dobrze napisaną instrukcję.
Witajcie ponownie w Everdell!
Przygotowanie gry Moje Małe Everdell obejmuje kilka kroków. Należy je rozpocząć oczywiście od rozłożenia planszy. Następnie we właściwym miejscu powinny znaleźć się słońce (żeton pierwszego gracza), księżyc (znacznik rundy), surowce i żetony punktów. Na planszy należy położyć tyle kości, ile osób bierze udział w rozgrywce, Po potasowaniu talii głównej odkrywanych jest 8 kart. Miejsce na nie znajduje się pod planszą. Na nią trafiają natomiast jeszcze posegregowane według rodzaju płytki parad. Powinny być one ułożone tak, aby te najwartościowsze znajdowały się na górze. Przed rozpoczęciem gry każdy pobiera jeszcze zestaw mepelków i planszetkę domu. Aby nieco ułatwić rozgrywkę dzieciom, można wręczyć im bonus startowy, w postaci jednego surowca każdego typu i/lub karty kapitana oraz fortu, które przyniosą im stałe profity w czasie gry.
Zasady? To proste!
Rozgrywka w Moje Małe Everdell podzielona jest na rundy. Te zaś składają się z pięciu etapów. W pierwszym z nich następuje rzut kośćmi surowców. Następnie przychodzi czas na zbieranie dobroci, czyli pozyskanie zasobów z zagranych wcześniej kart. W trzecim kroku gracze naprzemiennie wykonują po trzy tury. W każdej z nich wysyłają jednego zwierzaka na pole na planszy lub kartach, aktywując przypisaną do niego akcję. W swojej turze gracz może jeszcze zagrać jedną z kart znajdujących się pod planszą po opłaceniu jej kosztu. Po tym, jak wszystkie pionki zostaną wykorzystane, należy je zebrać z planszy. Na koniec rundy pierwszy gracz przekazuje jeszcze żeton słońca osobie po prawej stronie i a znacznik księżyca przesuwany jest nad kolejne pole nad planszą. Gra kończy się po czterech rundach. Można wtedy dokonać jeszcze wymiany surowców na punkty w stosunku 2 do 1. Zwycięzcą zostaje osoba, która zdobyła ich najwięcej.
Co by tu zmajstrować?
Moje Małe Everdell to klasyczny worker placement. Jakie akcje możemy więc aktywować, wysyłając na ich pola nasze mepelki? Jako że jest to tytuł dla najmłodszych, opcji nie ma zbyt wiele. Pierwszą z nich jest pozyskanie jednego z surowców z obszaru w górnej części planszy. W jej środkowej mamy też możliwość pobrać zasoby wskazane na kości. Jaka jest różnica między polami akcji w tych dwóch obszarach? Z każdej kości może skorzystać tylko jedna osoba. Zasoby ze skrzynek są dostępne dla wszystkich, nawet jeśli ktoś umieścił już przy nich swojego mepelka. W toku rozgrywki gracze będą pozyskiwać różnego rodzaju karty. Na niektórych z nich znajduje się dodatkowe pole akcji. Może z niego skorzystać wyłącznie osoba, która taką kartę zagrała.
Karty
Po wykonaniu akcji w danej turze każdy z graczy ma możliwość zagrania karty z rynku do swojego obszaru gry. Aby to zrobić, musi opłacić koszt w zasobach, wskazany w jej górnej części. W grze Moje Małe Everdell występuje 5 rodzajów kart. Poszczególne ich typy łatwo rozróżnić dzięki symbolom obok nazwy, ale i odmiennym kolorom. Każdy z nich pełni inną funkcję:
- Zielone – przynoszą profity po zagraniu i na początku każdej tury, najczęściej w postaci surowców
- Niebieskie – zawierają stały efekt, aktywowany po spełnieniu warunku
- Brązowe – dają natychmiastowe, jednorazowe profity
- Czerwone – wprowadzają do gry nowe pola akcji
- Fioletowe – przynoszą dodatkowe punkty na koniec gry w zależności od spełnienia wskazanego na nich warunku.
Punktacja
W grze Moje Małe Everdell punkty otrzymuje się z kilku źródeł. Do ostatecznego wyniku liczą się oczywiście żetony zdobyte podczas rozgrywki. Kolejną ich porcję otrzymamy dzięki kartom. O tym, jaką wartość ma każda z nich, informuje liczba w jej prawym górnym rogu. Dodatkowe profity otrzymujemy też z fioletowych kart i zebrane zasoby. Ostatnim sposobem na poprawienie wyniku jest pozyskiwanie płytek parad czterech rodzajów. Zdobywa się je natychmiast po spełnieniu określonego warunku, np. zagranie 3 kart tego samego koloru.
Samotny spacer po Everdell? Nie dla mnie.
Nowość wydawnictwa Rebel posiada wariant jednoosobowy. O ile zwykle chętnie go testuję, to w przypadku tego tytułu zupełnie mnie on nie pociąga. Gra jest bowiem moim zdaniem doskonałą planszówką dla rodzin z dziećmi lub nieco starszych maluchów per se, a także graczy, którzy dopiero wchodzą w świat eurogier i klasyczne Everdell jeszcze przerasta ich możliwości. W żadnej z tych grup nie widzę zbyt dużego potencjału do wykorzystania wariantu jednoosobowego, choć jego istnienie można tak, czy inaczej uznać za plus tego tytułu.
Małe Everdell, wielkie granie
Nowość wydawnictwa Rebel to gra, która bardzo mi się podoba. Podczas rozgrywki w Moje Małe Everdell wyraźnie czułam klimat położonego w głębi lasu miasteczka, które dane mi było wcześniej zwiedzać w towarzystwie jego dorosłych mieszkańców. Śliczne grafiki, urocze mepelki i trójwymiarowe, świetnie prezentujące się zasoby sprawiają, że gra zachwyca od pierwszego wejrzenia.
Everdell dla maluczkich…
Zasady gry Moje Małe Everdell są znacznie uproszczone w stosunku do pierwowzoru, ale wciąż gwarantują interesującą rozgrywkę. Z ich ogarnięciem spokojnie poradzą sobie z nimi już dzieci 6-letnie, czy nawet rezolutne 5-latki. Warto pochwalić czytelność tego tytułu. Plansza główna jest skonstruowana tak, że każdy komponent ma na niej swoje, wyraźnie zaznaczone miejsce. Fakt ten ułatwia oczywiście set up. Na większości kart znajdują się symbole, które mówią nam, co możemy dzięki nim zrobić.
A może wcale nie?
W talii są też takie karty, na których znajduje się krótki opis. Spotkałam się z zarzutem, że jest to powód, dla którego gra nie nadaje się dla młodszych graczy. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Maluchy w lot zapamiętują zasady działania poszczególnych kart, wystarczy im tylko przeczytać jej opis. Do gry przecież i tak zasiądą po raz pierwszy z osobą dorosłą, więc zupełnie nie widzę tutaj żadnego problemu. Jeśli miałabym podać powód, dla którego lepiej sięgnąć po ten tytuł z 8-latkiem, niż z 6-latkiem, będzie to konieczność planowania swoich posunięć. Młodszy gracz nie będzie w większości przypadków w stanie samodzielnie stworzyć taktyki, która da mu przewagę nad starszymi osobami. Może też nie zauważyć wszystkich możliwości między kartami i powiązań, jakie między nimi zachodzą, co znowu ustawi go w gorszej pozycji w stosunku do współgraczy.
Co dobrego w Everdell?
Gra ma proste zasady, dzięki czemu świetnie nadaje się na granie z dziećmi, ale podczas rozgrywki nie będą się nudzić także dorośli. Konieczność zbierania zestawów surowców po to, by móc wykupić upatrzoną kartę, ściganie się z innymi po wartościowe pola kości, możliwość korzystania z zależności między kartami, czy wreszcie punktowanie na wiele różnych sposobów – to tylko niektóre elementy urozmaicające rozgrywkę. Plusem gry jest też jej regrywalność, którą zapewniają kości, ale i losowy układ kart. Zawsze dostępnych jest tylko 8 z 54 kart. Przy grze 3 lub 4-osobowej uda nam się zobaczyć większość talii, jednak to, które z nich się pojawią i które uda nam się pozyskać, będzie się zmieniać w każdej partii.
Czy tylko dla dzieci?
Uważam, że dziecięca wersja kultowej gry wydawnictwa Rebel to tytuł dla małych, ale i większych fanów gier planszowych. Moje Małe Everdell dobrze sprawdzi się jako gra familijna, ale i tytuł dla początkujących graczy. Może ona spokojnie być potraktowana jako krok na drodze do większych, bardziej złożonych tytułów. W końcu, kiedy już zwiedzicie miasteczko Everdell z jego dzieciakami, czy nie będzie Was kusiła wycieczka w miejsca im niedostępne? Wtedy zaś możecie zasiąść do Everdell, żeby przypomnieć sobie, jak fascynujące, pełne różnorodnych możliwości jest to miejsce… Krótko mówiąc, w moim domu jest miejsce na Everdell i na Moje Małe Everdell. W zależności od tego, z kim będę chciała zagrać, z ogromną przyjemnością będę wyciągać na stół zarówno pierwszą, jak i drugą z tych planszówek.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.