Liczba graczy: 1-5 (rekomendowane: 2-3)
Wiek: 8+
Czas gry: ok. 40 minut
Wydawca: Allplay/BoardGameTables.com
Rok wydania: 2022
Ciężar wg BGG: 2.16 / 5
gra kafelkowa
otwarty draft
realizacja celów
gra solo
Szop, jaszczurka, może jakiś skorpion i wydra dla urozmaicenia? A co wtedy z fretką, i lwem, i nosorożcem?
Tu z boku zorganizujemy przestrzeń dla namiotujących, a pod ścianą dwa kwiatki – koniecznie różne!
Dobrze byłoby mieć też trochę wody, dla ochłody w ciężkie dni. Aaaa, na wodę już nie mamy czasu? To już rok minął? CAŁY rok?!
Niestety, czas mija szybko, gdy człowiek jest zajęty budową parku, pełnego dzikiej przyrody. Ale jest to czas spędzony produktywnie – możliwość pogłaskania wombata na koniec sezonu powinna wynagrodzić nam wszelkie trudy. A jeśli nie wombat, to wynagrodzą nam je konkursy, do których staniemy teraz, za rok i w roku jeszcze kolejnym.
Oto Habitats, gra w której najlepszy park może być tylko jeden!
A więc jest – odświeżona i pachnąca nowościami wersja Habitats!
6 lat po premierze oryginału, który pokochałem miłością trudną, ale szczerą, gra powraca w zmienionej szacie graficznej, z nieco wygładzonymi zasadami, skróconą instrukcją i mniejszym pudełkiem. Takim, które nie tylko idealnie pasuje do każdego regału, ale też daje się zabrać wszędzie tam, gdzie potrzebna jest krótka gra z uroczymi zwierzątkami i wciąż zmieniającą się przestrzenną łamigłówką do rozwiązania.
Worek pełen zwierząt
Przebieg gry jest uroczo prosty. Dobierz kafelek, dołóż go do swojego parku tworząc tableau o nieokreślonym i miejscami tylko ograniczonym kształcie, powtórz to kilka razy i na koniec 1 z 3 lat zapunktuj za aktualny cel. Na koniec gry otrzymasz też punkty za spełnienie wymogów jakie stawiają przed Tobą kafelki.
I w tych wymogach, zadaniach i oczekiwaniach kryje się diabeł. Każde zwierzę ma tu jasno określone typy terenów, z którymi musi sąsiadować, by uzyskać pełną radość z życia, a nam zapewnić punkty. Dwie skały, trochę buszu, woda i proszę, jaszczurka zwinka już zadowolona! Jedna sawanna i jeden busz ucieszą kudu, a żmija zadowoli się trzema skałami i kępką trawy. Ułóż je tak, by sąsiadowały prostopadle z kafelkiem zwierzęcia i tworzyły odpowiednie grupy w połączeniu z innymi kaflami, a dobry wynik masz niemal zapewniony.
Trzy lata o zmiennej ilości ruchów to trzy momenty punktowania za zadania specjalne. Najwięcej różnorodnych biomów w parku, najdłuższy rząd kafli, największa liczba zwierząt czy najwięcej biomów składających się tylko z jednego kafelka to Twoje cele – ale te będą się zmieniać w każdej grze, dodając inny wymiar Twoim ruchom i zachęcając do obejmowania coraz to innych strategii.
Z jeepem wśród zwierząt
Mechanika wyboru kafelków to kolejna zachęta, by uważnie planować ruchy. W centralnej części stołu poruszać się będziemy bowiem po siatce kafelków, zawsze jadąc przed siebie lub na boki – nigdy wstecz. Inni gracze poruszają się po tej samej siatce, blokując nasze ruchy i podbierając upatrzone kafelki, ale zawsze zostawiając nam dwie lub trzy alternatywy.
Nic w Habitats nie jest trudne – czego dowodem jest instrukcja wielkości jednej strony A4. A jednak, każda gra to nowy zestaw dylematów na kilku płaszczyznach; zadań na kafelkach, rozwijania przestrzeni w różnych kierunkach, dążenia do realizacji celów rocznych i samej dostępności kafelków, które leżą przed naszym jeepem i po jego bokach.
Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy przyjrzeć się kaflom z bliska. Przecież to nie tylko zwierzęta! Mamy tu kwiaty, obozowiska, wieże obserwacyjne i turystów, pragnących fotografować bardzo określone terytoria. Każdy z tych typów ma swoje własne warunki punktowania, każdy wprowadza do gry inną zagadkę i inne zadanie, a do tego każdy kształtuje nasze przyszłe wybory – jak np. kafelki zawierające mury, za którymi nie możemy już nic zbudować.
Wzięcie kafelka do ręki to najprostsza rzecz z możliwych. Ułożenie go tak, by jednocześnie realizował kilka zadań, otwierał nas na optymalne ruchy w kolejnych turach, pomagał realizować najbliższy cel roczny i nie utrudniał nam realizacji celów z nadchodzących lat – tu leży prawdziwe wyzwanie Habitats. I to właśnie ta wielopłaszczyznowość daje grze wigoru i sprawia, że 30 czy 40 minut spędzonych z Habitats zawsze wypełniają tęgie namysły, nieoczywiste decyzje i luźno nakreślone plany na przyszłość.
Księżyc nad sawanną
Trafiłem na Habitats dzięki Nova Luna – mojej wielkiej miłości, podpisanej dwoma nazwiskami. Choć Nova Lunę stworzył Uwe Rosenberg, to centralną jej mechanikę – tworzenie tableau z kafelków wzajemnie rozwiązujących zawarte na sobie zadania – wprowadził Corné Van Moorsel właśnie w Habitats. I w pewnym sensie w podzięce za to umieścił drugie nazwisko na okładce gry, jasno oznaczając współautora.
I choć sercem jestem nadal z Nova Luna – to zdecydowanie jedna z moich najbardziej ukochanych gier – to obiektywnie rzecz biorąc, Habitats jest grą bardziej rozwiniętą i pełniejszą. Gdzie w Nova Luna zadania są zawsze takie same i dotyczą w kółko tych samych 4 kolorów w różnych kombinacjach, tu paleta mechanizmów jest zdecydowanie szersza. Wymagające dowolnych, ale sąsiadujących w określonych miejscach kafelków, premiujące duże skupiska podobnych terenów czy zbierane w zestawy na pewno stawiają przed graczami większe wyzwania, ale też większe możliwości.
Po odchudzeniu instrukcji do zaledwie 4 krótkich stron (w tym jednej, na której wszystkie rodzaje kafelków wytłumaczone są przy pomocy jednej ilustracji) i przepakowaniu jej do mniejszego pudełka, Habitats zyskało nowej lekkości – jej zasady daje się przekazać w kilka minut, a gracze już po 2-3 ruchach łapią swój rytm i zaczynają eksperymentować ze swoimi strategiami. Krótki czas rozgrywki, setupu i składania gry jeszcze tę lekkość podkreślają – najnowsza wersja Habitats to oczywisty wybór, gdy potrzebujemy czegoś więcej, niż lekkiego fillera, ale też czegoś, co nie zajmie całego wieczoru, a pozwoli przez kilkadziesiąt minut przyjemnie tworzyć swoje małe, parkowe tableau.
Król dżungli, król turystów
Jestem pewien, że zmiany wprowadzone przez Allplay/Boardgametables.com w tej edycji Habitats wyszły jej na dobre. Przekleństwem poprzedniej (a chronologicznie trzeciej) edycji była przede wszystkim fatalna czytelność. Ilustracje i ikony zlewały się ze sobą, utrudniając odczytywanie stanu gry, a specyficzna paleta kolorów tylko ten efekt pogłębiała. Brak żetonów do oznaczania zrealizowanych zadań wymuszał – sugerowane przez instrukcję – obracanie kafelka o 180 stopni gdy został wykonany, co dalej pstrokaciło nasze tableau i zmuszało graczy do częstego rozsuwania i zsuwania kafelków, gdy te były obracane, co niezmiennie prowadziło do przesunięć. Obecna wersja Habitats jest wolna od tych błędów; ilustracje są kolorowe i jak najbardziej czytelne, kafelków nie trzeba obracać – wystarczy położyć na nich żeton, a dzięki licznikowi rund nie trzeba przed rozgrywką przygotowywać stosów z określoną liczbą kafelków (obecnie ciągnie się je z uroczego worka).
Niestety, małe pudełko niesie ze sobą lekką niewygodę. Wszystkie kafelki wchodzą do worka na duży styk i trzeba się nieco napracować, żeby uczynić go płaskim – inaczej wieczko się nie domyka – lub zostawić worek otwartym, co z kolei powoduje chaos, który przyjdzie nam uprzątać z pudełka przy następnej rozgrywce. Insert byłby zapewne niepraktyczny, więc chwilowo salwuję się pieczołowitym układaniem kafelków tak, by wypełniały pudełko na szerokość i „blokując” je pozostałymi komponentami. Nie jest to wygodne, ale przynajmniej nic się nie rozsypuje, a pudełko domyka się szczelnie.
Gra skaluje się liczbą ruchów w każdym roku i wielkością siatki początkowej – i działa to zupełnie wystarczająco, bez wprowadzania dodatkowych zasad czy ograniczeń. Do gry został teraz dołączony prosty (może nieco zbyt prosty) tryb solo – składający się z zaledwie jednego kafelka. Pozwala on dowolnie budować swój park, dobierając kafelki z siatki bez jakichkolwiek działań ze strony przeszkadzającego nam przeciwnika. Po 25 ruchach po prostu porównujemy nasz wynik z zawartymi na odwrocie kafelka progami i sprawdzamy, czy jesteśmy tylko nowicjuszami, czy królami dżungli.
Otwieram swój własny park… z samymi szopami
Habitats to solidna porcja kafelkowej frajdy – nie ma tu wielu wodotrysków mechanicznych, ale centralna zagwozdka wystarczy, by na wiele wieczorów przykuć nas do stołów. Gra jest wartka, ruchy ciekawe, a zadania na kafelkach oferują dokładnie taką różnorodność, jakiej można wymagać od 30-40 minutowej gry. Podoba mi się balans między lekkością zasad a różnorodnością ścieżek, które można obrać i celów, które można gonić lub zignorować, skupiając się na zapewnianiu słodkim, a czasem również i jadowitym zwierzątkom.
Jeśli podobnie jak ja kochacie Nova Lunę – Habitats będzie grą na tyle bliską, by na trochę tej miłości się załapać, ale na tyle inną, by usprawiedliwić trzymanie obu tytułów na półce, zaraz obok siebie, na te dwie specyficzne okazje: jedną, by składać ofiary dla Księżyca i drugą, by dać godny dom wilkowi, który do tego Księżyca wyje.
Zalety:
+ satysfakcjonująca i intrygująca mechanika centralna
+ czytelne, intensywnie kolorowe ilustracje
+ dobrze skonstruowane zadania na kafelkach
+ zmienne cele roczne
+ szybki setup i pakowanie
+ świetny balans prostych zasad, czasu rozgrywki i otwartości strategii
Wady:
– piękny woreczek jest zbyt mały, by komfortowo pomieścić wszystkie kafle
– tryb solo mógłby być bardziej rozbudowany
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.