Zaledwie półtora miesiąca temu recenzowałam Marvel Zombies: Rewolucja bohaterów, a już za kilka dni pojawi się kolejna gra z serii Zombicide, i to w dodatku także o superbohaterach. Jednak tym razem stajemy po stronie tych złych. Jako super-zombie będziemy starali się przejść kolejne scenariusze, a przeszkadzać nam w tym będą niegdysiejsi sprzymierzeńcy, którzy uniknęli do tej pory ugryzienia i przemiany. Ale na wszystkich przyjdzie pora…
To druga gra z zombiakowej rodziny, która znalazła się na moim stole. Ale zanim przejdę do tego, co się na nim dzieje, warto wspomnieć o wyglądzie. Pudełko jest zdecydowanie większe od Rewolucji bohaterów, ponieważ jest to bardziej rozbudowana planszówka. Dostajemy 9 kafli terenu zamiast 4, co przekłada się na większą liczbę scenariuszy. Pomijając samouczka w obu tytułach, w małym MZ było ich 8, natomiast w dużym dostajemy 10 jako zombie i 5 jako bohaterowie (o szczegółach wspomnę później). Jednak największa różnica, która cieszy oczy, to duuuużo figurek, które wcześniej, poza głównymi postaciami, były w tekturowej formie. W mechanice gry nie zmienia to absolutnie niczego, ale zdecydowanie lepiej patrzy się na zdewastowane miasto i trójwymiarowych agentów S.H.I.E.L.D., próbujących nas pokonać, niż na płaskie wizerunki zombiaków w Rewolucji bohaterów.
Marvel Zombies to gra kooperacyjna, której zasady bez problemu pojmą fani serii Zombicide. Jednak należy zapoznać się z całą instrukcją, żeby nie pominąć ważnych szczegółów, które we wcześniejszych odsłonach mogły być inne. Ogólne założenia są takie same. Mamy scenariusz, do którego musimy przygotować komponenty. Na stole układamy wskazane kafle terenu, a na nich karty postronnych i żetony celów, wyjścia, punktów namnażania i drzwi. Nie wszystkie wymienione elementy będą potrzebne w każdej rozgrywce. Obok stworzonej planszy należy położyć talie namnażania, superbohaterów, cech zombie i postronnych.
Do standardowej gry wchodzą czterej zombie-bohaterowie, ale przy większej liczbie graczy może być ich 5 lub 6. Można także zagrać mniejszą liczbą figurek, ale zwiększy to poziom trudności. Gdy już wybierzemy nasze zombiaki, rozdzielamy ich pomiędzy graczy. Bierzemy plastikowe plansze i kładziemy na nich odpowiednie karty postaci, a także znaczniki na najwyższym polu toru zdrowia i najniższym polu toru głodu. Wskaźnik zagrożenia powinien być maksymalnie po lewej stronie. Na planszetce mamy także miejsce karty, które możemy zdobyć w trakcie gry – postronnego i cech zombie. Obok powinien się znaleźć także żeton aktywacji, aby pamiętać, który zombie-bohater rozegrał już swoją turę.
Do rozpatrzenia mamy fazę graczy, wrogów i końcową. Najpierw podnosimy poziom głodu o 1, a następnie możemy się poruszać po planszy, otwierać drzwi, zdobywać karty cech zombie, zaatakować lub wejść w interakcję z celem. Wszystko oczywiście w ramach dozwolonej liczby akcji, których będzie przybywać wraz z poziomem zagrożenia.
W fazie wrogów agenci S.H.I.E.L.D. oraz superbohaterowie będą albo poruszali się w naszą stronę albo nas atakowali. Następnie dobieramy karty namnażania, które informują, jakie nowe postaci pojawią się na planszy, co ma związek także z naszym poziomem zagrożenia. W tej talii czeka także kilka niespodzianek, które mogą pokrzyżować nam szyki. Do rozpatrzenia mamy także postronnych. W zależności od symbolu na kartach lub scenariusza, mogą zmierzać w naszym kierunku, aby atakować, uciekać do strefy namnażania, aby zniknąć z planszy lub być postaciami eskortowanymi.
A jakie przygody na nas czekają? Jako zombie-bohaterowie będziemy uciekać przed agentami S.H.I.E.L.D. oraz nieprzemienionymi superbohaterami, po drodze osiągając wyznaczone w scenariuszu cele. Czasami musimy pożreć określonych postronnych lub każdy musi zjeść przynajmniej jednego. Innym razem każdy będzie musiał dotrzeć do co najmniej jednego celu. Zawsze ostatnim etapem jest przetrwanie i dostanie się do żetony wyjścia, który pozwala nam opuścić planszę i wygrać. Jednak sukces i porażka są wspólne, więc uciec muszą wszyscy zombie-bohaterowie.
To oczywiście podstawowe zasady i przebieg rozgrywki. Należy zapoznać się także z trzema rodzajami agentów S.H.I.E.L.D. oraz ich cechami, podziałem stref na planszy, a także na uczyć się ustalać pole widzenia. Mniejszych zasad może być dużo dla mniej doświadczonych graczy, ale fani serii Zombicide poczują się jak u siebie.
Szkoda, że do rozegrania kolejnych pięciu scenariuszy potrzebujemy komponentów z gry, która nie jest na razie dostępna w polskiej wersji językowej. Mam nadzieję, że szybko zostanie to nadrobione, bo szkoda by było nie skorzystać ze wszystkich możliwości, jakie daje nam planszówka.
Już po zetknięciu się z Rewolucją bohaterów przekonałam się do zombiakowych planszówek, mimo że należą do gier kooperacyjnych, których nie lubię. Na pewno duże znaczenie mają znane postaci z uniwersum Marvela. Chociaż ta część różni się od innych tym, że tym razem to my stajemy po tej nieżywej stronie. Mechanicznie nie ma wielkich różnic w scenariuszach. Nadal chodzimy po planszy do wskazanych punktów i staramy się pokonywać hordy przeciwników. Zyskaliśmy za to nową moc – pożeranie. Jest to rodzaj ataku, po którym nasz poziom głodu spada do 0. Jest to ważne, ponieważ jeśli umieramy z głodu, mamy ograniczone możliwości wykonywania akcji, czyli możemy tylko się poruszać i pożerać. Z drugiej strony, im głodniejsi jesteśmy, tym większą liczbą kostek możemy rzucić podczas ataku. Przy ryzykowniejszych starciach warto nie pożerać, aby całą furię spowodowaną burczeniem w brzuchu, włożyć w atak na żyjących jeszcze byłych przyjaciół.
Na pewno niektórzy przyszli posiadacze Marvel Zombies są ciekawi, którą wersję warto mieć i czy inwestować w obie. Duże pudełko, a konkretniej jego zawartość, robi wrażenie po rozłożeniu. 9 kafli terenu i nawet kilkadziesiąt figurek na nich to piękny widok. Większa plansza, to więcej zabawy, dłuższe rozgrywki i zdecydowanie lepsze wrażenia wizualne. Jednak duże pudło może być problemem, tak samo jak i wymagania dotyczące zajmowanej powierzchni. I tu wchodzi Rewolucja bohaterów. Pudełko nie jest malutkie, ale zdecydowanie lepsze do przenoszenia. Takich rozmiarów planszówkę zdecydowałabym się zabrać na wakacje. Nie nazwałabym jej podróżną, ale zdecydowanie bardziej nadającą się na wyjazdy. I za tę przyjemność rozwalania zombiaków można przymknąć oko na tekturowe zombiaki.
Cieszę się, że obie marvelowskie planszówki stoją na mojej półce i wiem, że na pewno tam zostaną. Jednak gdybym miała kupić tylko jedną, to mimo sporo wyższej ceny, wybrałabym jednak większą. Nie tylko ze względów wizualnych, bo na tym nie każdemu zależy, ale z powodu większej planszy i dłuższych scenariuszy, które przekładają się na więcej zabawy. I oczywiście z powodu możliwości zjedzenia kilku irytujących postaci, jeśli ktoś wam podpadł w komiksach, serialach lub filmach. Ale na szczęście nie muszę wybierać.
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.