Coś się kończy, coś się zaczyna
Od kilku lat (chyba od 2011 roku, ale zastrzelić się nie dam) Warszawa corocznie w okresie jesienno-zimowym była światkiem rodzinnego grania na Stadionie Narodowym. Planszówki na Narodowym – to impreza, która była organizowana przez Stowarzyszenie Rozwiń się oraz współfinansowana przez m.st.Warszawę. Wstęp był wolny a ludzi tak dużo, że w połowie dnia nie dało się wejść od tak sobie – trzeba było czekać aż ktoś wyjdzie, by wejść mógł ktoś.
Niestety, jak to w życiu bywa – nic nie trwa wiecznie. Ostatnia edycja odbyła się w 2019 roku i … po pandemii już nie wróciła. W tym roku na Narodowym zadebiutował Game Troll TV organizując komercyjny festiwal gier planszowych – WawaGra na PGE Narodowym. Frekwencja dopisała. Wielu wystawców. Ocean planszówek. Bardzo dużo ludzi (po 2 godzinach od startu skończyły się numerki w szatni i musieliśmy – jak w dobrej, klasycznej planszówce – dokonywać wyboru: czekać, aż wyjdzie ktoś, by powiesić się mógł ktoś, czy też wziąć kurtkę pod pachę i iść się bawić). Było w co grać, co kupować i z kim się spotykać. Można było nawet zdobyć nietypowy autograf ;)
I my tam byliśmy, i w gry graliśmy:
Gejsze 2 – Herbaciarnie
Gejsze były prostą acz elegancką grą dwuosobową, którą kocham całym sercem. Dużo więc sobie obiecywałam po Herbaciarniach i niestety trochę się zawiodłam. W Gejszach 2 gramy o to samo – dajemy prezenty i walczymy o przychylność 5 gejsz, jednak nie jest to już tak prosta gra. Te same akcje (część z nich z mechaniką ja dzielę, ty wybierasz), ale po przekazaniu prezentów „uruchamiamy” obdarowane gejsze – ich figurki wyruszają do herbaciarni aby tam służyć gościom swoim urokiem i wykształceniem. Czy coś z tego wynika? Owszem – na niektórych kartach-prezentach są rysunki ludzików i wtedy gracz ma prawo zabrać z takiej herbaciarni, którą odwiedzi gejsza – żetony. Set Collection. Żetony owe bowiem posłużą do zdobycia punktów na koniec gry. Dodatkowo możemy tak sterować gejszą (a przynajmniej spróbować to zrobić, bo nie jest to takie proste) aby zatrzymała się w swojej wędrówce w swojej rodzinnej (tego samego koloru) herbaciarni. W nagrodę zabierzemy żeton lampionu i dodamy go do płytki gejszy.Gra ma trzy stopnie trudności:
– łatwiejszy – w herbaciarniach są tylko żetony przychylności a one decydują o tym, kto wygrywa remisy,
– trudniejszy – w herbaciarniach, oprócz żetonów przychylności, są jeszcze żetony gości, które zbieramy dla punktów (set collection)
– zaawansowany – dostępne są dodatkowe dwie akcje specjalne
My zagraliśmy w ten wariant środkowy (trudniejszy) i zdecydowanie dało się odczuć, że jest to gra bardziej skomplikowana (choć w dalszym ciągu na poziomie familijnym) niż pierwsze Gejsze. Wydaje mi się, że w tej odsłonie bardziej uwiera losowość, więcej jest elementów, których warto wziąć pod uwagę, ale niestety nie zawsze się da, z powodu tej losowości. Pierwsze Gejsze wydają mi się po prostu bardziej eleganckie. Mimo to, uważam, że to całkiem niezła gra i chętnie zagrałabym po raz kolejny.
Ze strony Naszej Księgarni pobierzesz instrukcję PDF : Gejsze | Gejsze 2 Herbaciarnie
West Story
To już strefa prototypów wyd. Smart Flamingo. Gra jest wciąż jeszcze w fazie testów i przechodzi drobne korekty, ale można było już w nią zagrać, co więcej – całkiem nieźle się przy tym bawić. To gra o budowaniu silniczka w swoim mieście. Typowe mechaniki (rzuty kostką, kupowanie kart, odpalanie combo i przerabianie zasobów na punkty) ale dość nietypowo połączone. Ciekawym rozwiązaniem jest droga po torze punktów zwycięstwa. W trakcie tej wędrówki wchodzimy do różnych rejonów i tam możemy robić dostawy do miasta (czyli zapłacić hajs by odpalić jakąś akcję w naszym mieście i położyć kostkę na karcie), możemy, a nawet musimy zmierzyć się ze złoczyńcami (znowu – opłacić myto w jakiejś walucie – tu akurat będą to kapelusze, czyli kowboje – i zabrać żeton dający punkty zwycięstwa). Możemy spróbować się też opłacić bandytom albo po prostu szybko uciec z danego regionu. To naprawdę ciekawe i oryginalne połączenie mechanik.Drugim ciekawym elementem jest sposób odpalania akcji w naszym mieście. Mamy dwa rzędy kart po 6 w każdym. Na początku rundy pierwszy gracz rzuca dwoma kostkami i to ich wartości odpalają nam karty. A co jeśli już wcześniej daną kartę wykorzystaliśmy (tj. leży na niej zaznaczająca to kosteczka)? Odpalamy kolejną w kolejności – i tak sobie szukamy wolnego miejsca. Aż w końcu cały rząd się zapełni i wtedy radośnie zdejmiemy te kostki, by znów cieszyć się całym wolnym rzędem. Ale co jeszcze ciekawsze – nowo nabywane karty kładziemy tylko na takie miejsca/karty, na których nie mamy kosteczek. Wiec naprawdę szybko chcemy się tych kostek pozbywać aby móc wybierać świadomie miejsce położenia dla kolejnych kart. To też mi się bardzo podobało.
Ogólnie gra z gatunku (średnio)zaawansowanych – ciekawa, warto się zainteresować, gdy będzie się fundowała. Oczekujcie jej w drugiej połowie przyszłego roku.
Dziki Zachód, kowboje i pasące się dookoła krówki. To jedna z tych gier, która od pierwszych zapowiedzi przyciągnęła moją uwagę. Ku mojej radości okazało się, że jej prototyp jest dostępny na WawaGra i można spróbować swoich sił nie tylko w budowaniu miasta na prerii, ale także w walce z okolicznymi bandytami.
West Story łączy w sobie kilka fajnych mechanizmów. Przede wszystkim plansza, która podzielona na segmenty pozwala na pewne akcje w zależności od tego gdzie znajdujemy się na torze punktacji. Ciekawe jest również odpalanie bonusów, o których wspomniała Pingwin, a także próba zrównoważenia pozyskiwania dwóch, potrzebnych do zakupu kart, walut. Nawet na etapie prototypu całość jest niezwykle klimatyczna, a gdy dojdą finalne ilustracje będzie można poczuć się niczym na planie filmu z Johnem Waynem.
Oczywiście było też kilka rzeczy, które nie przypadły mi do gustu, jak dodatkowa moneta dla pierwszego gracza (który z racji swojej pozycji i tak ma ich najwięcej), czy brak możliwości czyszczenia rynku. Pomimo tego jest to tytuł, którym warto się zainteresować, zwłaszcza, że jest nadal w fazie testowania i wszystko jeszcze może ulec zmianie. Na pewno będę śledzić jak to wszystko dalej się rozwinie.
Candy Hunters, czyli Łowcy Cukierków
A to dla odmiany leciutka, familijna łamigłówka dla 2-4 graczy, również od Smart Flamingo. Trochę podobna do gry ze Świata Dysku pt. „Sekary”. Tutaj dokładamy kafelek, przesuwamy ducha, próbujemy zapunktować wzór na karcie. Clue rozgrywki są jednak żetony graczy, które układamy na kafelkach. Bo przy okazji punktowania wzoru będziemy te kafelki ściągać ze stołu (tytułowi Łowcy Cukierków – na odwrocie są cukierki :)). Dzięki temu powstaną dziury, w które będzie można wkładać nowe kafelki. Bardzo przyjemna gra.Ta gra prawdopodobnie trafi na wspieraczkę na początku przyszłego roku – zainteresujcie się nią koniecznie!
Sympatyczna gra logiczno-układankowa, w której staramy się tak dokładać kafelki kolorowych chatek, żeby stworzyć widoczny na naszych kartach układ. Oczywiście, żeby nie było za łatwo, ważne jest także czy na wchodzących w wzór kafelkach znajduje się żeton naszej postaci, przeciwnika, czy może duch. Ten pierwszy daje nam dodatkowe punkty, drugi analogicznie zapewnia bonus przeciwnikowi, zmory zaś punkty zabierają. Candy Hunters to gra fajna, lekka, choć z zadziwiająco dużo ilością przestrzennego planowania i kombinowania – w sam raz na szybkie rodzinne granie, zwłaszcza w okresie Halloween ;).
Zwierzęta z Baker Street
Do tej gry potrzeba trochę ciszy i skupienia. Ale cieszę się, że spróbowaliśmy. Harmider panujący wokół nie był jednak dla nas łaskawy. Nie udało się znaleźć czapki Sherlocka. To bardzo klimatyczna, rodzinna gra w rozwiązywanie zagadek. Dużo tekstu, który nie jest tylko opowieścią, ale w którym są umieszczone pewne przesłanki pomagające rozwikłać sprawę (czyli np. zdecydować którą postać wysłać do jakiej lokacji). Gra typowo familijna, bo może i nie jest tak łatwo, może i sporo zależy od szczęścia, ale nawet jak się nie powiedzie, to nie wychodzi się z poczuciem wbitego noża w plecach. Bardzo przyjemy tytuł, zwłaszcza do grania z młodocianymi adeptami sztuki dedukcji.Dedukcyjna gra nastawiona raczej na młodszych graczy, choć i dorośli mogą się przy niej dobrze bawić. Wcielamy się w drużynę zwierząt powiązanych z Sherlockiem Holmesem i rozwiązujemy zagadki “kryminalne”. Każda sprawa ma przypisane postacie i lokacje, z którymi możemy wchodzić w interakcje wykorzystując unikalne predyspozycje członków naszej drużyny. Za wszystko płacimy czasem, szukając wskazówek i przedmiotów, które doprowadzą do rozwiązania śledztwa. Ładnie zilustrowana, klimatyczna, z zabawnymi dialogami, choć niektóre efekty wybranych ruchów wydawały mi się mało logiczne. Mieliśmy okazję wypróbować pierwszą, zakładam że najłatwiejszą sprawę. Wstępne wrażenia pozytywne, jestem niezwykle ciekawa, jak prezentują się te bardziej skomplikowane wyzwania.
Instrukcję do gry możesz ściągnąć ze strony Lucrum Games: [PDF]
Tajemnica w 5 minut
Kooperacyjna gra na czas, w której odnajdujemy symbole na obrazkach i – jeśli się nie pomyliliśmy – otrzymujemy przedmioty, które pozwalają nam potwierdzić lub wyeliminować jakichś podejrzanych. Ciekawa gra, choć mam wrażenie, że nie tak łatwa do wygrania. Raczej nie polecam rozgrywek w więcej niż 2 osoby. Po prostu nie ma jak się w takiej liczbie graczy wpatrywać w obrazek. No chyba, że da się ogarniać kilka obrazków jednocześnie (acz maszyna „sprawdzająca” jest jedna). Na pewno jednak warto tę grę wypróbować.Instrukcję do gry możesz ściągnąć ze strony REBEL.pl: [PDF] lub obejrzeć film na YouTube: [VIDEO]
Nowe Strony
A skoro jesteśmy przy REBELu, to warto wspomnieć o innej jeszcze ciekawostce. W Nowe Strony nie zagraliśmy, bo nie było jak. Potrzebna do tego…. książka. Ale chciałam o tej grze wspomnieć, bo pomysł wydaje się bardzo ciekawy. Potrzeba co najmniej dwie osoby, ale myślę, że lepiej byłoby więcej. Jedna z nich to mistrz gry, który będzie czytał fragmenty z książki. Pozostali na ich podstawie będą odgadywali o jakie wyłożone przed nimi zakładki chodzi. Dużo wyobraźni, trochę pomysłowości, szczypta dedukcji. Trochę jak Dixit, tylko narzędzia inne. I będziemy sobie tak wędrować po książce, aż dotrzemy do celu (czyli zakładki umieszczonej w pewnym określonym miejscu książki). Z chęcią wypróbuję jak się nadarzy okazja. To również gra – podobnie jak Zwierzęta z Baker Street – do grania w domowym zaciszu.Sprawdź jak grać oglądając film wydawcy na YouTube [VIDEO] lub czytając instrukcję – możesz ją ściągnąć ze strony REBEL.pl: [PDF]
Ekosystem – Rafa Koralowa
Na koniec dnia zagraliśmy jeszcze partyjkę Ekosystemu w nowej odsłonie, czyli w Rafę Koralową. Dla mnie była to pierwsza partia w tę wersję i z miejsca się zakochałam. Jest bardziej skomplikowana niż pierwszy Ekosystem, ale za serce chwyciły mnie nie tylko przepiękne ilustracje. Bardzo spodobał mi się klimat. Np. to że murena musi sąsiadować z koralowcem, aby dać punkty za sąsiadujące rybki. To, że wieloryb połyka jakąś sąsiednią kartę. To, że koralowce punktują tylko na dolnym rzędzie. Sporo takich smaczków, które z biegiem partii stają się intuicyjne i rekompensują pozorną większą złożoność niż poprzedni tytuł. I do tego trzeba myśleć jeszcze o tym, by stworzyć zrównoważony ekosystem (aby w każdym przedziale zapunktować podobnie). Bardzo dobra gra! Ekosystem, to ostatnimi czasy jedna z moich ulubionych gier. Na kolejną część czekałam z dużym zainteresowaniem. Pierwsze spostrzeżenie: jakie to wszystko niebieskie! (tak wiem, że podtytuł Rafa Koralowa zobowiązuje ;)) Przez to było mi trochę trudniej rozróżniać karty i zapamiętywać ich sposób punktowania, ale myślę, że to kwestia kilku partii. Przede wszystkim byłam ciekawa czy ta część będzie niemal kalką poprzedniej tylko ze zmienionymi ilustracjami. Z przyjemnością stwierdzam, że tak nie jest. Zmieniono oczywiście wymagania kart, ale także pozbyto się luk w ekosystemie, zastępując je równowagą. Ponadto dodano dodatkowy, trudniejszy tryb, który nakazuje nam wypełnienie niektórych miejsc w naszym tableau konkretnymi kartami. Tyle pierwszych wrażeń, a już niebawem spodziewajcie się pełnej recenzji na łamach naszego portalu.Na stronie Naszej Księgarni przeczytasz instrukcję do gry Ekosystem – Rafa Koralowa [PDF]