Słowo Sherlock natychmiast przyciąga moją uwagę. Jeśli do tego towarzyszy mu określenie gra planszowa/karciana, to wiem, że muszę ją przynajmniej wypróbować, a najprawdopodobniej także włączyć do swojej kolekcji. Sherlock in Time jest właśnie takim tytułem. Gra dedukcyjna, nazwana imieniem słynnego detektywa, a do tego połączona z moją drugą miłością – Japonią? To chyba oczywiste, że trzeba było sprawdzić, co to za cudo.
Wielka niewiadoma
Ktoś, gdzieś, ukradł coś. Problem w tym, że o samej zbrodni nie wiemy prawie nic. Czy to samurai zwędził maskę z sypialni? Gejsza katanę z ogrodu? A może ninja zakradł się do sali tronowej by przywłaszczyć sobie jadeitowego smoka? Same pytania i żadnych odpowiedzi – czyli idealna sprawa dla Sherlocka!
Dostajemy talię kart, na których zaznaczone są trzy elementy: miejsce zbrodni, ukradziony przedmiot i sprawca. Każdy gracz dostaje losowy zestaw 7 kart. Jedną z nich trzyma w taki sposób, by była dla niego niewidoczna, ale by pozostali gracze doskonale ją widzieli. To właśnie zawartość tej karty staramy się odgadnąć. Próbujemy to osiągnąć wykładając po jednej karcie, podczas gdy nasi przeciwnicy informują nas ile ilustracji pokrywa się z tymi na naszej zagadce. Wykorzystane wskazówki układamy w odpowiednim miejscu (0,1 lub 2 powtarzających się elementów), tak by w przyszłości móc na ich podstawie wydedukować rozwiązanie. Ten kto zrobi to pierwszy, otrzymuje największą liczbę punktów. Nie oznacza to jednak końca gry. Pozostali gracze mogą dalej próbować, aż do momentu, gdy wszyscy prócz jednej osoby udzielą prawidłowej odpowiedzi lub gdy wszyscy pomylą się i odpadną.
Jeśli trafiliśmy na ścianę, albo chcemy być przed wszystkim, raz na grę możemy skorzystać z karty lotosu. Pozwoli nam ona na wykluczenie lub potwierdzenie jednej konkretnej postaci, przedmiotu lub lokacji. Takie niehonorowe zagranie ma jednak swoją cenę – tracimy tę kartę, która w innym wypadku służyłaby do rozstrzygania remisów na naszą korzyść. Czy to duża strata? Według mnie, niespecjalnie.
Instrukcja zaleca rozegranie trzech rund, ale nie jestem co do tego przekonana. Gra jest powtarzalna, nie budzi gigantycznych emocji i w zbyt dużej dawce szybko może się znudzić.
Jeśli chcielibyśmy trochę urozmaicić rozgrywkę, to w pudełku znajdziemy również mini dodatek Watson in Time – czyli pomocników, którzy oferują dodatkową unikalną umiejętność do wykorzystania raz w ciągu gry. Zwykle są to przeszkadzajki, które wprowadzają trochę chaosu – jak np. zmuszenie kogoś do pominięcia tury, zakrycia/przestawienia mu jednej z wykorzystanej kart podpowiedzi, czy możliwość dwukrotnego zapytania o wskazówki.
Graficznie gra prezentuje się przyzwoicie. Karty są dobrej jakości, choć nie mają lubianego przeze mnie płóciennego wykończenia. Ilustracje są klimatyczne i nawet w miniaturce – czytelne. Całość mieści się w niewielkim, poręcznym pudełku.
Samotność w tłumie
Nie jestem pewna czy nazwałabym Sherlock in Time pełnoprawną grą. To raczej solo zagadka, w której rola pozostałych graczy sprowadza się głównie do informowania ile elementów na karcie jest prawidłowych oraz potwierdzenia naszej odpowiedzi. Jest tu niby element wyścigu, ale w wielu przypadkach odgadnięcie następuje u wszystkich w prawie tym samym momencie. Jest też trochę kombinowania, zwłaszcza wybranie pierwszej karty ze wskazówkami ma znaczenie. Im lepiej dopasujemy ją do tego co zostało na ręce, tym łatwiej będzie nam uzyskiwać wartościowe podpowiedzi w kolejnych krokach. Nie ma chyba nic gorszego niż zostać z kartami, które niewiele wnoszą i nie pomagają w wykluczeniu żadnej opcji, albo pozwalają tylko na powolne ciułanie informacji.
Czy to wystarcza by dobrze się bawić? I tak, i nie. Na krótką metę przyjemnie jest trochę pogłówkować, ale dłuższe rozgrywki ujawniają mankamenty, które nie pozwalają mi polubić tej gry tak bardzo jakbym chciała. Sherlock in Time pozostawił po sobie mieszane uczucia. Z jednej strony zawiera elementy, które bardzo lubię, z drugiej nie daje mi aż takiej satysfakcji z gry, bym chciała do niej wracać raz za razem.
Gra dla 2 – 6 graczy, wiek 10+
Czas gry: ok. 20 minut
Wydawca: TCG Factory
+ ładne wykonanie
– zbyt powtarzalna
– bardziej solo zagadka niż pełna gra
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.