Być może jako osoba, która nigdy nie grała w Na Skrzydłach – i póki co nie zamierza – nie powinienem brać się za ptasie gry.
Ale nie mogłem się oprzeć.
Wypatrzona pośród tysiąca stoisk na Essen SPIEL 2023 Fly-A-Way przykuła mój wzrok, rozbudziła ciekawość, a po krótkiej prezentacji zaintrygowała mnie na tyle, by poprosić o egzemplarz recenzencki. Przewiozłem grę blisko 800 kilometrów, szlakiem migrujących recenzentów, i po krótkim okresie inkubacji w moim domowym gnieździe mogę zaprezentować to, co wykluło się z tego kartonowego pudełka. Oto Fly-A-Way – gra o wzlotach, przelotach i wielu odlotach!
Ptasia tematyka jest mi nie tyle obca, co obojętna – coś we Fly-A-Way nie pozwoliło mi jednak przejść obok tej gry obojętnie i była to jedna z nielicznych, spontanicznie zauważonych gier na SPIEL 2023, którą przywiozłem do domu, nie wiedząc o niej nic poza tym, co zobaczyłem na stoisku.
Być może przez moją wegańską żonę, której proekologiczne zapędy obserwuję niemal każdego dnia, być może przez nietypową planszę, a być może przez bliską sercu mechanikę tworzenia tras poczułem, że to może być coś dla mnie. Poza tym, to gra z odległego, tajemniczego kraju – ciekawość tego, jak do planszowej rozrywki podchodzi się w Singapurze, była silniejsza ode mnie.
Fly-A-Way to gra dla 2 do 4 graczy, wcielających się w rolę działaczy na rzecz konserwacji przyrody. W trakcie rozgrywki budować będziemy tu szlaki migracyjne ptaków w Południowo-Wschodniej Azji, próbując utorować wielu gatunkom bezpieczną drogę ponad kontynentem. Każdy stworzony przez nas element szlaku i każdy uratowany ptak dadzą nam punkty, które podliczymy, gdy tylko spełniony zostanie jeden z trzech warunków zakończenia gry.
Czas nastroszyć piórka!
Z północy na południe
Zadanie brzmi poważnie, ale na szczęście realizujemy je podczas dość prostych tur.
Zaczynamy od dobrania karty Fowl Play, która będzie stanowić zagrożenie – musimy sobie z nim poradzić. Czasem wymaga to odrzucenia kart Wing It (pomocnych we wzmacnianiu naszych ruchów lub anulującym takie właśnie zagrożenia), a czasem stanowi dla nas utrudnienie w budowaniu tras lub w inny sposób zawęża nasze możliwości w danej turze.
Następnie opcjonalnie zagrywamy karty Wing It oraz wykładamy do trzech ogniw na mapę. Ograniczenia są trzy: każde musi łączyć się przynajmniej z jednym ogniwem w naszym kolorze, nie możemy wykładać pojedynczych ogniw i nie możemy budować ścieżek w górę – jedynie z góry na dół i na boki. W końcu tak migrują ptaki, który z nich chciałby wracać na mroźną północ, mając do wyboru ciepłe południe?
Jeśli w naszym ruchu ukończyliśmy ścieżkę łączącą początek i koniec migracji jednego z widocznych na planszy ptaków – zabieramy jego kartę i zyskujemy jego zdolność.
Następnie podliczamy punkty uzyskane za nasze ogniwa w ukończonej trasie i za uratowanego, skrzydlatego stwora, po czym tura przechodzi do kolejnego gracza.
Proste? No pewnie, że proste.
Ale to nie wszystko, co Fly-A-Way chowa pomiędzy piórkami!
Skrzydlaci przyjaciele i nieprzewidziane trudności
Budowanie tras jest raczej dość sprawdzonym sposobem, by przykuć graczy do stołu. Seria Wsiąść Do Pociągu od lat buduje na tej mechanice swoją potęgę, Brass, Hansa Teutonica i Guild Of The Merchant Explorers przyniosły swoje wariacje na ten temat. Gracze lubią tworzyć ścieżki między dwoma punktami i wydawcy o tym wiedzą – sekret w tym, żeby dodać do tego budowania wyrazistej przyprawy.
W przypadku Fly-A-Way rolę przyprawy pełnią dwie talie kart – Fowl Play oraz Wing It (ich nazwy to tematyczne, ale nieprzetłumaczalne gry słowne) – oraz moce samych ptaków.
W czerwonej talii Fowl Play znajdziemy m.in. karty Naturalnych Drapieżników, Zanieczyszczenia Plastikiem czy Kolizji Z Turbiną Powietrzną. Każda z tych kart zawiera krótki opis ilustrujący faktyczny problem dotykający ptaków na całym świecie, a także warunek – przeszkodę, utrudnienie czy karę, z jakimi musimy się zmierzyć. Utrata kolejki? Odrzucanie kart Wing It? Dokładanie jednego zamiast trzech ogniw na mapie? Przypadki bywają różne, ale większość z nich zneutralizujemy kartami Wing It. Pozostałe musimy po prostu przecierpieć.
Zielona talia pomoże nam poradzić sobie z zagrożeniami – kartami Squawk o wartości od 1 do 3 – lub wykonać dodatkowe, mocniejsze lub zmodyfikowane akcje, jak dokładanie bonusowych ogniw na terenach podmokłych czy uwolnienie wcześniej umieszczonego w klatce (w wyniku działania karty Fowl Play) ptaka.
W trakcie przygotowania gry, do talii Fowl Play włączymy również kilka – w zależności od wybranego poziomu trudności – kart Bird-tastrophe!, Ptasiej Katastrofy. Te punkty zwrotne, jak Wylesianie, Masowe Wymieranie czy Pożary Lasów, to kolejne, nieco większe wydarzenia, których konsekwencje przyjdzie nam ponieść. Tutaj przyjdzie nam odrzucić kartę wcześniej uratowanego ptaka, utracić umieszczone na planszy ogniwa i cierpieć inne dramaty i niewygody związane z traumatycznymi dla środowiska naturalnego zagrożeniami.
Cała talia Fowl Play pełni we Fly-A-Way rolę hamulca – spowalniacza, który kilka razy w ciągu gry odbierze nam osiągnięcia lub zmusi do podjęcia trudnych kroków.
Ale w końcu Fly-A-Way to gra o ptakach. Przyjrzyjmy się latającemu zwierzyńcowi, który napotkamy podczas rozgrywek!
Weź ptaka pod swoje skrzydło
Głównym motorem napędowym gry – zarówno pod względem punktów, jak i usprawnień – są 42 karty ptaków.
Oprócz rozkosznych ilustracji, każda z nich wskazuje nam trzy istotne informacje: trasę, którą ów ptak chciałby pokonać w trakcie migracji, jego wartość punktową dla gracza, który „uwolni” ptaka (czyli ukończy ścieżkę jego przelotu swoim ogniwem) oraz specjalną moc czy pasywną zdolność, którą zyska uwalniający gracz.
Trasy to po prostu dwa punkty, koordynaty na mapie, pomiędzy którymi przyjdzie nam układać swoje ogniwa. Co ciekawe, wszystkie położone przez nas na mapie ogniwa pozostają na niej do końca rozgrywki – lub do czasu, gdy jakaś karta nie zmusi nas do ich usunięcia.
Moce z kolei pozwolą nam na wzmocnienie swoich akcji, wykonanie nietypowych ruchów lub dodatkowe zapunktowanie na koniec gry. Możemy np. raz na turę podmienić jedno ogniwo innego gracza na swoje, dołożyć 3 dodatkowe ogniwa podczas swojego ruchu, otrzymać punkty ilekroć inny gracz uratuje ptaka czy wygrać remisy podczas końcowej punktacji.
Nasza radość z gry będzie więc napływać z trzech kierunków: satysfakcji z budowania tras, punktowania za trasy, których nie ukończyliśmy, ale które wspomogliśmy swoimi ogniwami na tyle, że zarobiliśmy na nich więcej, niż gracz finalnie ratujący danego ptaka oraz z wykorzystywania mocy kart i uratowanych ptaków. Jak duża będzie to radość?
Jeu à clef
Gry z przesłaniem mają to do siebie, że często właściwy przekaz – polityczny, ekonomiczny czy ekologiczny – jest istotniejszy, niż angażująca graczy mechanika czy po prostu czysta frajda z gry. Są na rynku tytuły, które oprócz zapewnienia rozrywki chcą powiedzieć graczom coś ważnego, zmusić do refleksji czy przedstawić istotną kwestię w planszowej, przystępnej formie.
W przypadku Fly-A-Way tematyczność gry jest bardzo wysoka – niemal każdy nasz ruch wiąże się tu z prawdziwymi problemami środowiska naturalnego czy zgubnego wpływu cywilizacji na życie zwierząt. Nie są to jednak przekazy nachalne, a po prostu fabularne uzasadnienia dla pewnych wydarzeń na planszy. Wielki pożar lasów powoduje utratę karty uratowanego wcześniej ptaka, gromada ptaków ginie w zderzeniu z elektrownią wiatrową, kosztując nas całą utraconą turę, a prace nad ratowaniem mokradeł pozwalają nam na umieszczenie tam dodatkowych ogniw – wszystko spina się w sensowne ciągi przyczynowo-skutkowe, a mechaniki czy zdarzenia logicznie wynikają z tego, co opisane jest na kartach. To istotnie wpływa na „czucie” gry i rozumienie, z czym tak naprawdę się mierzymy: nie tylko z wykładaniem znaczników na planszy i ściganiem się z przeciwnikami, ale z realnymi sytuacjami, które mają miejsce na świecie i dotykają naszych skrzydlatych przyjaciół.
Fly-A-Way z lotu ptaka
A samo wyzwanie w grze nie jest zbyt trudne, ani też zbyt głębokie. To przyjemna gra w tym sensie, że ma swoje niespieszne tempo, lekko spowalniające nas wydarzenia i satysfakcjonującą mechanikę centralną. Budowanie tras to miłe zajęcie, które we Fly-A-Way często sprowadza się do strategicznego unikania zbyt intensywnej budowy w jednym miejscu, by nie pozwolić innym graczom na dokończenie trasy zanim nadejdzie nasza kolejna tura. Innym razem chcemy dodać jak najwięcej ogniw ze świadomością, że na pewno trasy nie ukończymy i nie uratujemy ptaka, ale przynajmniej dostaniemy sporo punktów za swój wkład.
W moim doświadczeniu same moce ptaków nie są wystarczającym motywatorem, by budować daną trasę. Częściej gracze wybierają dłuższe ścieżki, by zyskać więcej punktów, krótkie, by szybciej zapunktować za nie i za potencjalnie uratowanego ptaka lub takie, które mogą od razu zamknąć, korzystając z dokonań swoich poprzedników – na zdolności patrzy się raczej w ostatniej kolejności.
Gra jest dość krótka pod tym względem, że kończy się zaraz po tym, jak jeden z graczy uratuje swojego szóstego ptaka – co może nastąpić w momencie, gdy inni mają ich zaledwie dwa lub trzy. Okazji do wykorzystania ptasich zdolności bywa tu więc mało, o ile na samym początku gry nie uratujemy takiego ptaka, którego moc faktycznie będzie procentować, a nie będzie jedynie okazją do zdobycia kilku dodatkowych punktów na koniec gry. Karty ptaków nie są też za dobrze zbalansowane i niektóre moce są tak sytuacyjne, że wydają się wręcz nieprzydatne. Nikt specjalnie nie walczy o danego ptaka, a ponownie kieruje się wyłącznie wartością punktową tworzącej się dla niego trasy. To straszna szkoda, bo wydaje się, że te ptasie zdolności mogłyby wywracać grę do góry nogami, pomagać budować ciekawe strategie albo chociaż prowadzić do kreatywnych zagrywek – niestety, stanowią jedynie delikatną przyprawę, do której nie wszyscy mają ten sam dostęp.
Losowość kart Wing It i Fowl Play sprawia, że często nie licują one ze sobą i np. karty Squawk, które w zamyśle powinny nas chronić przed katastrofalnymi wydarzeniami, często nie znajdują zastosowania – bo część czerwonych kart mówi wprost, że Squawk przy nich nie działa, a my po prostu musimy ponieść ich negatywne konsekwencje. Możemy w swojej turze trafić na bardzo szkodliwą kartę, przed którą nie ma obrony, podczas gdy nasz rywal dostanie kartę łatwiejszą, przed którą szybko obroni się, odrzucając jedną kartę Squawk. Gdzie tu sprawiedliwość?
Jest w Fly-A-Way dużo serca, a sama gra jest piękna – od smakowicie minimalistycznej mapy, aż po schludne karty i dobre ilustracje. Układanie tras to czysta przyjemność, niestety wokół tej przyjemności jest kilka niedopracowanych czy niewykorzystanych pomysłów, które zmniejszają radość przy stole. Gra potrafi pozbawiać graczy punktów czy uratowanych ptaków bez możliwości obrony przed taką karą. Kilka kroków dzieli Fly-A-Way od stania się naprawdę dobrą, rodzinną grą.
Może wystarczy dodatkowa talia poprawionych kart i kilka zmian w zasadach, by dodać grze prawdziwych skrzydeł?
Zalety:
+ satysfakcjonująca mechanika współtworzenia tras migracji
+ gustowna oprawa graficzna i ilustracje
+ świetna jakość kart
Wady:
– zdolności ptaków wymagają dopracowania
– balans kart jest zachwiany
– w grze jest dużo momentów, by coś nieodwracalnie stracić, bez możliwości ochrony
Dziękujemy firmie Playlogue Creations za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4.5/10):
Oprawa wizualna
(7.5/10):
Ogólna ocena
(6.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.