Na wstępie trzy fakty o mnie. Temat gry, po którą sięgam ma dla mnie duże znaczenie. Muchy to moim zdaniem jedne z najbardziej irytujących stworzeń na ziemi. Krowy, to zaś zwierzęta, które są mi absolutnie obojętne. Dlaczego w obliczu powyższych stwierdzeń postanowiłam wypróbować karciankę, w której zaganiamy krowy do obory, a naszym głównym zadaniem jest unikanie much? Odpowiedź można zamknąć w dwóch słowach: Bruno Cathala. Zapraszam do lektury recenzji MOW, czyli gry autorstwa jednego z moich ulubionych twórców gier planszowych.
Lubię niewielkie, proste karcianki. Zaletą wielu tytułów tego typu jest to, że często można je dość szybko rozłożyć, a rozgrywka jest angażująca i trwa stosunkowo krótko. Często po pierwszej rundzie aż prosi się o kolejną i w efekcie miło spędza się dłuższy czas nawet z niedzielnymi graczami na tym, co tygryski lubią najbardziej. Opis ten jak ulał pasuje do MOW, czyli nowości wydawnictwa Rebel.
Mała rzecz, a cieszy
Gra, którą chcę Wam przybliżyć, kryje się w niewielkim, muczącym (tak, to nie przejęzyczenie – ta gra MUCZY) pudełku. W jego wnętrzu znajdziemy dwie talie kart krów, jedną rolników, kartę ze strzałką, notes do zapisywania punktacji i ołówek. Co ciekawe tytuł ten przeznaczony jest dla od 2 do aż 10 graczy. Tak duży rozstrzał możliwy jest dzięki temu, że w mniejszym gronie korzystamy tylko z jednej, a w większym z dwóch talii krów.
Przygotowanie do gry obejmuje zaledwie kilka czynności. Po pierwsze należy potasować karty (krów i rolników) i umieścić je w zakrytych stosach w obszarze graczy, podobnie jak strzałkę. Oprócz tego trzeba jeszcze rozdać każdemu po 5 kart i wybrać pierwszego gracza.
Zbierz krowy, pozbądź się much
Czym właściwie będą zajmować się osoby zasiadające do MOW? Wykładaniem kart krów o wartościach od 0 do 16 do wspólnej puli, a czasem zbieraniem ich do swojej “obory”. Będą to robić w turach działających według prostej zasady: zagraj kartę z ręki, dobierz kartę ze stosu. Brzmi banalnie, prawda? Oczywiście istnieje pewien haczyk. Karty na stole to stado, którego generalnie nie można rozdzielać. Zatem ta, którą wykładasz, musi być mniejsza lub większa od wartości krańcowych. Jeśli więc na stole mamy np. karty o wartościach 4, 6, 8, 14 można dołożyć taką z liczbą 2 lub 15, ale nie z 7 lub 12. Co jeśli nie mamy na ręce karty, która spełnia tę zasadę? Wówczas stajemy się posiadaczami stada wraz ze wszystkimi latającymi wokół niego muchami. Runda toczy się do wyczerpania talii, a gra do momentu, gdy ktoś zbierze w swojej kolekcji 100 irytujących owadów. Wygrywa gracz, który ma ich najmniej.
Krowy premium
Powyższe zasady to jeszcze nie wszystko, co dla graczy przygotował Bruno Cathala. Mamy bowiem w talii poza zwykłymi także karty specjalne. Są to po pierwsze krowy o wartościach 0 i 16. Zwierzaki te blokują końce stada oraz pozwalają na zamianę kierunku rozgrywki lub nawet wskazaniu gracza, który ma rozegrać kolejną turę. Druga grupa superkrów to takie, które wartości nie mają. Jako jedyne mogą się one wciskać w środek stada, zamiast ustawiać się na jego końcu. Trzeci rodzaj to krowy z numerami 7 i 9, które dokłada się na okazy, o takich właśnie wartościach.
Ktoś tym bydłem musi zarządzać
Last but not least w MOW mamy jeszcze niewielką talię rolników. Kartę z niej dobiera osoba, która w danej rundzie zebrała najwięcej much. Zyskuje w ten sposób “asa w rękawie” w postaci dodatkowej akcji do wykorzystania w swojej turze. Rolnicy pozwalają m.in. na namieszanie w kolejności tur lub podebranie krowy przeciwnikowi. Dzięki tej niewielkiej, bo składającej się z 10 kart talii gra staje się dużo bardziej nieprzewidywalna, co oczywiście pozytywnie wpływa na regrywalność MOW.
Jeden na jednego
Gry, które przeznaczone są dla wielu graczy, często kuleją w przypadku, gdy do stołu zasiadają zaledwie dwie osoby. Zastosowanie standardowych zasad sprawiłoby, że pojedynek mógłby nabrać cech nieco przewidywanego pasjansa. Aby temu zapobiec, na potrzebę rozgrywki dwuosobowej w MOW zaproponowane zostały pewne zmiany. Gracze układają na stole nie jeden, a trzy rzędy. Ponadto kartę dokładają do tego z nich, który wskazuje strzałka (w standardowej rozgrywce określa ona kolejność graczy rozgrywających swoją turę). Te dwa detale to dość, aby gra MOW nabrała nowego charakteru, stając się pozycją wartą wypróbowania także w tym wariancie.
Wrażenia
Gra MOW trafiła do moich rąk przypadkiem z kredytem zaufania z powodu nazwiska autora. Mimo że na pierwszy rzut oka mogłaby wydawać się pozycją zupełnie nie dla mnie, zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Podobają mi się zabawne, bajecznie kolorowe grafiki na kartach i to, że tytuł ten wydany został w niewielkim, dopasowanym do zawartości pudełku. Fakt, że opakowanie muczy to też coś, co bawi i zaskakuje, zwłaszcza osoby, które się tego nie spodziewają. Proste zasady, umożliwiające rozgrywki szybkie, ale z pewną dozą kombinowania, a nawet blefu, specjalne karty krów i rolników, pozwalające na tworzenie planów w przód, blokowanie i zastawianie pułapek na przeciwników – to wszystko kolejne zalety MOW.
Nie ma krowy bez rogów?
A co z wadami MOW? Można za nią uznać oczywiście losowość. Sądzę jednak, że liczą się z nią wszystkie osoby, które sięgają po gry karciane. Warto podkreślić, że odpowiednie wykorzystanie myślenia strategicznego sprawia, że można ją w przypadku tego tytułu efektywnie “ograć”. Sporą rolę w tym względzie odgrywają karty specjalne. Ciekawym rozwiązaniem jest też zasada pozwalająca pierwszemu graczowi w rundzie (staje się nim osoba, która w poprzedniej zebrała najwięcej much) zamienić się kartami z dowolnie wybranym graczem.
Dla kogo?
Lubisz szybkie, sprytne, zabawne karcianki? Jesteś miłośnikiem gier traktujących na temat domowego bydła? A może jak ja, cenisz dorobek Bruno Cathali? Jeśli na którekolwiek z tych pytań odpowiedziałeś “tak”, MOW jest pozycją, którą możesz, a może nawet powinieneś wypróbować. Gra może wydawać się niepozorna, może nawet taka, jak wiele innych, ale czy jest taka w rzeczywistości? Pozostaje mi powiedzieć tylko: MUUUUsisz przekonać się sam :)
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.