Kwiaty nie tylko ozdabiają nasze domy i ogrody – od wieków służyły też wyrażaniu uczuć i przekazywaniu ukrytych wiadomości. Stały się nieodłączną częścią naszego życia i kultury, do tego stopnia, że wiele państw ma swoje, mniej lub bardziej oficjalne, kwiaty narodowe. Dla Polski są to maki, zaś dla Singapuru – Vanda Miss Joaquim – jedna z odmian orchidei. Daryl Chow postanowił uhonorować i przybliżyć nam tę piękną roślinę (i inne singapurskie kwiaty) tworząc grę karcianą Oh My. Orchids!
Najpiękniejsze rabatki
Okładka kusi oko, rośliny są wyraźne, szczegółowe i w nasyconych kolorach, przypominając stare książki botaniczne. Ilustracje na kartach kwiatów korzystają z tych samych grafik co pudełko, ale są jakby bardziej wyblakłe i wtapiają się w niebieskawo-zielone tło, przez co nie wyglądają już tak atrakcyjnie. Karty nasion sprawiają wrażenie lekko przybrudzonych, do tego stopnia, że mają drobne kropeczki. Początkowo myślałam, że może jest to faktura papieru, ale wzór jest zbyt powtarzalny i chyba jest to celowy zabieg. Dość powiedzieć, że nie jestem fanką. Ikonografii nie mam nic do zarzucenia, gdy już się do niej przyzwyczai wystarczy jedno spojrzenie by poznać koszt kart. Pomysłowym rozwiązaniem jest także dodanie miniaturowych owadów na kartach nasion, by pomóc je rozróżnić osobom, które mają problemy z postrzeganiem kolorów.
Instrukcja jest przejrzysta, choć trochę dziwnie sformatowana i zawiera dodatkowe informacje na temat singapurskiej flory, Narodowego Ogrodu Orchidei, a także interesującego dyplomatycznego zwyczaju obdarowywania tymi kwiatami ważnych osobistości.
Spraw by wszystko zakwitło
Oh My. Orchids! to set collection, w którym zbieramy nasionka, aby potem wymienić je na punktujące kwiaty. Tura gracza się więc jednej z dwóch możliwych akcji. Podstawowym ruchem jest pozyskanie nasion z wystawki. Zawsze decydujemy, czy chcemy przygarnąć wszystkie tego samego koloru, czy typu. Jest to ważne z dwóch powodów. Jeden, dość oczywisty: konkretne kwiaty wymagają z góry ustalonych nasion (na przykład 3 tego samego koloru albo 2 zestawów po 2 w tym samym typie, ale nie kolorze, itp.). Drugi to limit kart na ręce. Nie możemy mieć ich więcej niż siedem. Wszystko ponad to, nie tylko przepada, ale też liczy się jako punkty ujemne na koniec gry.
Kolejną akcją jest zdobycie kwiatu w zamian za odpowiednie nasiona. Mamy możliwość wybrania zwykłych roślinek lub trochę bardziej szlachetnych orchidei. Te drugie dają więcej punktów i są niepowtarzalne, co procentuje na koniec gry, przy dodatkowej punktacji za najliczniejszy zestaw różnych kwiatów. Oczywiście są też trudniejsze do zdobycia. Tak powolutku toczy się cała gra, zdobywamy jeden zasób, by zamienić go na inny, dający punkty. Koniec gry następuje, gdy któryś z graczy zasadzi siódmy kwiatek.
Oprócz kolekcjonowania zestawów jest tu też element wyścigu. Zadziwiająco często okazuje się, że zbieramy na tę samą kartę co inny gracz. W końcu te najwyżej punktowane są widoczne zawsze tylko trzy i prawie każdy traktuje je priorytetowo. Trzeba więc grać na tyle elastycznie, by móc szybko i płynnie zmienić plan działania, nie zablokować się z bezużytecznymi nasionami, gdy ktoś sprzątnie nam sprzed nosa upatrzony kwiatek. Dobrze jest też umieć wyczuć przeciwników i określić, czy chcemy iść w grę szybką, z łatwiejszymi do zdobycia kartami, ale za to mniej punktującymi, czy może mamy czas na to by uzbierać na te bardziej wartościowe orchidee.
Jak widać nie ma tu nic skomplikowanego, podobne mechaniki widzieliście na pewno w niejednej grze. Pojawia się co prawda ten lekki twist w postaci przymusu dobrania wszystkich nasion zgodnie z kolorem lub rodzajem, czy ujemnymi punktami za ich gromadzenie ponad limit, ale nie jest to nic, co wyróżniłoby Oh My. Orchids! na tle innych, podobnych karcianek.
Kwiaty i wszelka roślinność, to wdzięczny temat, który ostatnimi czasy był mocno eksploatowany. Oh My. Orchids! wpasowuje się w ten trend, jako gra prosta, łatwa i szybka, ale mało innowacyjna. Wszystko, to już gdzieś widzieliśmy, raczej nic nas tu nie zaskoczy. Czy to źle? Niekoniecznie. Czasem po prostu potrzebujemy relaksującego, poręcznego fillerka, który można na szybko wyjąć, wyjaśnić w 3 minuty i od razu zacząć grać. Pod tym względem Oh My. Orchids sprawdzi się bezapelacyjne jako poprawna, całkiem przyjemne gra – z może niezbyt unikalnym, ale nieinwazyjnym tematem, za którym stoi szlachetna idea. Zabrakło mi jednak tej maleńkiej iskry, która pozwoliłaby grze prawdziwie rozkwitnąć.
Gra dla 2– 5 graczy, wiek 8+
Czas gry: 20-30 minut
Wydawca: Origame
+ szybka, łatwa do wytłumaczenia
+ poręczne, małe pudełko
– (?) mało innowacyjna, nie wyróżnia się na tle innych gier tego typu
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(6,5/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.