Dwa lata temu Ekosystem zadomowił się w mojej kolekcji i nadal mocno się trzyma. Proste zasady, bardzo przyjemna rozgrywka, piękne ilustracje – wszystko to sprawiło, że po dziś dzień jest to jedna z moich ulubionych, lżejszych gier. Gdy tylko pojawiła się druga część – Ekosystem Rafa Koralowa – wiedziałam, że muszę ją wypróbować.
Czy jest na tyle odmienna mechanicznie, by usprawiedliwić wydanie kolejne gry z serii? Czy karty mają pozmieniane umiejętności, a rozgrywka dostarcza nowych wrażeń? A może jest to tylko przekolorowana szata graficzna i zmiana motywu na bardziej morski? Zaraz się przekonamy.
Ocean możliwości
Podstawowe zasady są identyczne jak w pierwszej części. Nadal układamy karty w siatce 5×4 i wykorzystując zależności pomiędzy nimi, staramy się nałowić punkcików. Sposób dobierania zwierzaków też się nie zmienił – dwie rundy draftu po 11 i 10 kart. Zmieniła się za to fauna – w końcu przenieśliśmy się w oceaniczne głębiny i ciężko by tu było spotkać zająca czy lisa. Każda karta ma odrębny sposób punktowania. Niektóre dają “gołe” punkty, inne wymagają konkretnego sąsiedztwa (tuż obok albo w rzędzie/kolumnie), jeszcze inne chcą być głównie w swoim towarzystwie lub zapunktują jeśli będziemy mieli ich najwięcej ze wszystkich graczy.
Niektóre ze zwierząt są kalką tego, co było we wcześniejszej części, np. żółw punktuje tak jak jeleń, a plankton jak wilk. Inne są ulepszoną wersją, ośmiornica pozwala zamienić miejscami dwie karty, tak jak robił to zając, ale daje więcej punktów i umożliwia również po prostu przeniesienie karty na puste miejsce. Jest też kilka, które mają zupełnie nowe działanie. Zmianie uległy też powiązania pomiędzy kartami, mam wrażenie, że w drugiej części wszystko się jakoś lepiej łączy i zazębia.
Po dokładniejsze porównanie kart z obu części zapraszam do tekstu Pingwina.
Rafa koralowa, w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki, nie bierze pod uwagę luk w ekosystemie. Nie musimy się więc martwić, że jakiś typ kart nam nie zapunktuje i zostaniemy za to ukarani. Tym razem skupimy się na tworzeniu zbilansowanego łańcucha pokarmowego. Co to oznacza w praktyce? Większość kart została przydzielona do jednej z trzech grup. Łatwo je rozpoznać po symbolu w lewym górnym rogu. Na koniec gry, już po zliczeniu punktów, sprawdzamy, ile warta była każda z nich. Następnie wybierana jest ta najmniej punktowana, a jej wartość dodaje się jako bonus do naszego wyniku.
Lubię gdy w grach trzeba trochę pokombinować, żeby zbalansować różne elementy, dla uzyskania jak najlepszego wyniku. Nic więc dziwnego, że ten mechanizm niesamowicie mi się spodobał. Zmusza nas do zbierania różnych kart, walki na kilku frontach i nie pozwala na złośliwe blokowanie. Gromadzenie jednego typu zwierząt, to najprostsza droga do przegranej.
Podwodny błękit
Gry wydawane przez Naszą Księgarnię często mogą pochwalić się piękną, specjalnie przygotowaną szatą graficzną. Podobnie jest z serią Ekosystem. Ilustracje Martyny Szpil są cudne i natychmiast przyciągają wzrok. Pierwsza część wyglądała magicznie, druga jest równie dobra, tyle że bardzo bardzo… niebieska. Tak wiem, temat zobowiązuje, ale monochromatyczność nie pomaga przy pierwszych krokach z grą.
W tej części zdecydowanie trudniej było mi zapamiętać, które karty wchodzą ze sobą w interakcję, bo wszystko mi się ze sobą zlewało. Oczywiście jest to tylko moje pierwsze wrażenie, potem było już o wiele lepiej. Po pierwsze mamy ikonografię, która w prosty sposób przypomina, za co punktują konkretne karty, co ciekawe w anglojęzycznej wersji nie ma takiego luksusu, tak więc brawa dla naszego wydawnictwa. Po drugie, jeśli dobrze się przyjrzeć ilustracjom, to ich autorka wplotła w niektóre z nich subtelną podpowiadjkę. Na przykład murena, która musi znajdować się przy koralowcu i wtedy daje punkty za karty z oznaczeniem rybki (krab, błazenek, granik) ma wszystkie te elementy widoczne w tle. Sprytne i przydatne :)
Na polskich wodach
Polska wersja może poszczycić się nie tylko nowymi grafikami, ale także dwoma mini dodatkami stworzonymi tylko i wyłącznie dla naszego, rodzimego wydania: wrak i karty celów.
Ten pierwszy jest niezwykle prosty. Pozwala raz na grę, zamienić kartę z ręki na jedną z dwóch jawnych leżących na stole. Tylko tyle i aż tyle. Warto wykorzystać to w swoim planowaniu. Dodatek lepiej sprawdza się przy większej liczbie graczy, bo mamy większy przemiał kart. W rozgrywce dwuosobowej często zdarza się, że te które są dostępne, są nam zupełnie zbędne i nie będzie potrzeby z nich skorzystać.
Karty celów, jak sama nazwa wskazuje dają nam dodatkowy cele do spełnienia w grze. Jeden z nich zawsze dotyczy umiejscowienia karty żółwia/ośmiornicy i przyznaje równo pięć punktów . Drugi zaś jest związany z konkretną pozycją 4 kart z narzuconym oznaczeniem łańcucha pokarmowego. W zależności ile z nich spełnimy dostajemy punkty według tabelki. Ten dodatek spodobał mi się z dwóch powodów. Przede wszystkim ogranicza dowolność w układaniu kart, ale nie w negatywny sposób. Sprawia, że mamy ukierunkowane planowanie i musimy dostosować naszą strategię. Na planszy robi się ciaśniej, a sama rozgrywka jest trochę większym wyzwaniem. Cieszy mnie również zwiększenie wartości karty żółwia i ośmiornicy. W normalnej grze dają nie za wiele punktów i nie wliczają się do łańcucha pokarmowego, dlatego zwykle nie są pierwszym wyborem graczy. Dodatek to “naprawia”.
W lesie czy w głębinach?
Pierwsza część Ekosystemu od razu skradła moje serce. Rafie Koralowej zajęło to chwilę dłużej. Musiała się porządnie w nią wgryźć i przyzwyczaić do kart. Teraz jednak stawiam ją na równi (jeśli nie wyżej) z poprzednią częścią. Zdecydowanie bardziej podoba mi się tu tryb dwuosobowy, który nie wymaga już wirtualnego gracza. Oparty jest o prosty system dobierania i odrzucania dodatkowej karty w każdej turze. Gra wydaje mi się dzięki temu płynniejsza, a ponadto bardziej strategiczna. Co ciekawe zasady te są chyba tylko w polskiej wersji. Anglojęzyczna instrukcja zostaje przy starym sposobie gry.
Kolejną nowością w Rafie Koralowej jest tryb solo. Dopiero tutaj pojawia się wirtualny gracz, a właściwie my przejmujemy rolę nieco zautomatyzowanego układacza kart. W wielkim skrócie będziemy starali się tworzyć dwa układy jednocześnie. Nasz ma być jak najlepszy, a punkciki wyśrubowane. Ten drugi, układany od lewej do prawej i od góry do dołu, ma być najgorszym możliwym ekosystemem jaki widział świat. Wyznacznikiem tego jak nam poszło jest różnica w zdobytych z obu układów punktach. Nie szaleje za graniem solo, z bardzo nielicznymi wyjątkami, ale w tym przypadku nie grało mi się źle, choć nie dało się uniknąć odrobiny losowości.
Wracając do pytania ze wstępu. Czy warto mieć obie części? Według mnie tak, bo choć są bardzo podobne, to każda z nich oferuje trochę inny rodzaj rozgrywki. Ponadto, przecudne polskie wydanie zachęca do dołączenia go do kolekcji. Weźcie jednak poprawkę na to, że jestem fanem serii. Kamari miała na to trochę inne spojrzenie (tutaj możecie sprawdzić jakie). Ja zaś z niecierpliwością czekam na kolejną część – Sawannę.
Gra dla 1-6 graczy, wiek 10+
Czas gry: 15-20 minut
Wydawca: Nasza Księgarnia
Grę Ekosystem: rafa koralowa kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Nasza Księgarnia za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.