Każda gra z logo Disneya wywołuje u mnie większe emocje. Uwielbiane przeze mnie postaci i miejsca przeniesione na karty, planszę lub zamienione w figurki wyglądają pięknie i oczywiście bajkowo. Same gry planszowe są kierowane raczej dla młodszych graczy – ładne i z przystępnymi zasadami. Dlatego gdy wydawnictwo Ravensburger zapowiedziało kolekcjonerską karciankę z postaciami Disneya w roli głównej, która mogłaby konkurować z Magic: The Gathering lub z Pokemonami, moje serce zabiło mocniej.
Gra karciana Disney Lorcana zawitała do Polski w momencie, gdy niektórzy zagraniczni gracze mieli już dostęp do dwóch dodatków – The First Chapter i Rise of the Floodborn. Po kilku miesiącach oczekiwania, czyli na początku 2024 roku, pierwszy z nich trafił także do polskich sklepów, a niedługo potem także drugi. Zbliżająca się premiera trzeciego dodatku, czyli Into the Inklands, to dobry moment, aby przybliżyć Wam tę karciankę i odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście disneyowskie postaci mogą konkurować z rozwijanymi od wielu lat innymi kolekcjonerskimi kartami.
W pierwszym i drugim zestawie na kolekcjonerów czekają po 204 karty oraz dodatkowe 12, które są alternatywnymi wersjami wybranych kart. Rzadkość występowania kart to kolejno Common, Uncommon, Rare, Super Rare oraz Legendary. Każda z nich występuje w wersji standardowej oraz foil. Najrzadszy tuzin to karty Enchanted. Zebranie ich to nie lada wyczyn, ale nie wątpię, że najwytrwalsi kolekcjonerzy będą dążyli do posiadania całego kompletu.
Jak zdobyć wszystkie karty? Kupując boostery. W każdej paczce znajduje się 12 kart (6 Common, 3 Uncommon, 2 Rare/Super Rare/Legendary, 1 foil), których odkrywanie zawsze dostarcza sporo frajdy. Oczywiście zawartości nie da się przewidzieć, więc jeśli chcemy posiadać konkretne karty, czy to w celu kolekcjonerskim lub aby stworzyć własną talię, możemy się wymieniać z innymi graczami lub liczyć na szczęście przy otwieraniu kolejnych saszetek.
Na osoby, które wolą grać niż kolekcjonować, w pierwszym dodatku czekają trzy gotowe talie, natomiast w drugim i trzecim po dwie. Można je oczywiście ulepszać i dostosowywać do własnych wymagań, ale są one wystarczające do tego, aby poznać zasady i cieszyć się kolejnymi pojedynkami. Dla graczy, którzy chcą zmierzyć się z innymi podczas oficjalnych turniejów, bardzo dokładne zapoznanie się ze wszystkimi kartami, a następnie skompletowanie własnej talii, to konieczność.
Niech dzieje się magia
Disney Lorcana to gra przeznaczona dla dwóch osób, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby rywalizować w większym gronie. W przeciwieństwie do innych znanych karcianek kolekcjonerskich naszym zadaniem nie jest wyeliminowanie graczy poprzez atakowanie ich postaci, ale zebranie 20 punktów Lore. Oczywiście możemy, a nawet musimy, przeszkadzać innym, żeby nie mieli zbyt wielu postaci i przedmiotów, które co turę będą mogli wykorzystywać na atakowanie i zbieranie punktów. Nie jest to jednak celem gry.
Każdy z graczy bierze swoją talię i umieszcza z boku swojego obszaru gry, zostawiając także miejsce na stos kart odrzuconych. Przed sobą należy zarezerwować miejsce na dwa rzędy kart – dolny dla atramentu i górny dla zagranych postaci i przedmiotów. Musimy jeszcze przygotować licznik Lore (może to być np. dwudziestościenna kość) oraz znaczniki obrażeń. W startowych taliach znajdują się odpowiednie żetony oraz planszetka, które porządkują obszar gry.
Gdy wszystkie komponenty są już gotowe, każdy dobiera z wierzchu swojej talii 7 kart na rękę i można rozpocząć pojedynek. Gracze na przemian wykonują swoje tury. Na początku należy przygotować wyczerpane wcześniej karty na stole, sprawdzić, czy nie znajdują się na nich efekty, które należy rozpatrzyć i dobrać jedną kartę na rękę z wierzchu talii. Raz na turę w dowolnym momencie jedną kartę z odpowiednim oznaczeniem w lewym górnym rogu można poświęcić i zamienić w atrament, kładąc ją w dolnym rzędzie przed sobą rewersem ku górze. Następnie w dowolnej kolejności możemy zgrywać karty z ręki i używać zdolności już wyłożonych postaci i przedmiotów, o ile nas na to stać. Koszt opłacamy, wyczerpując atrament, czyli przekręcając zakryte karty. Możemy także wyczerpywać zagrane w górnym rzędzie karty w trzech przypadkach:
- Wymaga tego zdolność karty;
- Questing – nasza postać wypełnia ważne zadanie, zdobywając punkty Lore wskazane na jej karcie;
- Challenging – nasz bohater wyzywa na pojedynek jedną z wyczerpanych kart przeciwnika. Postaci zadają sobie wzajemnie obrażenia, a jeśli ktoś otrzymał ich więcej, niż wskazuje jego siła woli, zostaje wygnany na stos kart odrzuconych.
Gracz, który jako pierwszy zdobędzie 20 Lore, wygrywa pojedynek.
Piękny świat baśni
To, co jako pierwsze rzuca się w oczy po wzięciu do ręki któregokolwiek pudełka Disney Lorcana, to piękne grafiki. Niektóre przedstawiają postaci w ich klasycznych, znanych z bajek odsłonach, ale najciekawsze, bo niespodziewane i zaskakujące, są te, które są ich alternatywnymi wersjami. W ich wyglądzie poprawiłabym tylko jedno – karty foil nie wyglądają tak imponująco, jak można by się spodziewać, szczególnie w porównaniu do innych TCG.
Jako dziecko wychowujące się w latach 90., zachwycałam się Królem lwem, Piękną i bestią czy Małą syrenką. Teraz za punkt honoru postawiłam sobie zdobycie jak największej liczby kart z Lorcany. Wydaje mi się, że ta karcianka ze względów sentymentalnych trafi przede wszystkim do dorosłych, którzy pamiętają bajki sprzed 30-40 lat nazywane teraz klasykami. Chociaż nie mam żadnych wątpliwości, że także nowsze animacje będą przenoszone na karty, jeśli projekt okaże się trafionym pomysłem i będzie dłużej kontynuowany.
Natomiast przy pięknych grafikach niezrozumiałe jest dla mnie dodanie do startowych talii rozkładanej kartki jako planszetki oraz cieniutkich żetonów obrażeń. Psuje to cały obraz i chociaż te komponenty spełniają swoją rolę, to warto zastosować porządniejsze liczniki z innych gier lub dostępne osobno jako akcesoria do gier. Problemem może być także przechowywanie talii. Mimo że karty dostajemy w pudełku, to po jego otwarciu nie nadaje się ono już do schowania talii z powrotem. Wymusza to kupienie jakiegoś deck boxa. Wynika z tego, że kupując startowy zestaw, dobrze byłoby zainwestować kolejne kilkadziesiąt złotych na licznik, żetony i pudełko. Szkoda, że nie zadbano o to, aby kupując dany produkt mieć od razu wszystko.
Zasady gry są bardzo proste. Opierają się na dobieraniu i zagrywaniu kart. Trzeba pamiętać o kilku ważnych kwestiach, jak poświęcanie niektórych postaci na atrament, jednak najważniejsze informacje znajdują się na samych kartach. W lewym górnym rogu mamy koszt zagrania oraz obramowanie wskazujące na możliwość zamiany karty w atrament. W środkowej części po prawej stronie mamy atak i obronę, czyli statystyki ważne przy akcji challenging. Dolna część to umiejętności danej postaci i to tutaj kryje się cała magia.
Tak naprawdę jesteśmy dopiero na początkowym etapie odkrywania bajkowej Lorcany, ale już teraz można znaleźć w kartach fajne pary, jak choćby Ból i Panik z Herkulesa czy mureny Urszuli z Małej syrenki, którzy się wzajemnie wzmacniają, albo ciekawe zdolności, jak pływająca Arielka mająca lepsze warunki do wykonania piosenek lub niemogąca ich śpiewać w odsłonie z ludzkimi nogami. Są one powiązane z historiami postaci i jako fanka Disneya, jestem zauroczona zarówno tymi nawiązaniami jak i alternatywnymi wersjami bohaterów. Każdy kolejny dodatek wprowadzający ponad 200 nowych kart to ogromne możliwości dla twórców, aby zaskakiwać graczy nowymi umiejętnościami i kombosami, które uda się z nich stworzyć.
Disney Lorcana z powodzeniem może być karcianką, która łączy pokolenia. Dorośli pamiętający produkcje ze swojego dzieciństwa mogą zarazić swoje dzieci miłością do starszych bajek, natomiast piękna oprawa graficzna i obecność nowszych postaci przyciągną młodych graczy. Do tego głównym celem i warunkiem wygranej jest zdobycie odpowiedniej liczby punktów, a nie jak w innych karciankach – pokonanie bohaterów przeciwnika przez zredukowanie ich życia do 0. Mniej brutalny cel gry być może przekona też niegrających rodziców do nabycia Lorcany.
Tu pojawiają się jednak pewne zgrzyty. Bo owszem, nie musimy pokonywać postaci przeciwnika, ale nie możemy pozwolić mu, aby wystawił całą gromadę różnej maści bohaterów i w kilka rund zdobył wymagane punkty. Chcąc mieć szanse na wygraną, musimy odrzucać karty rywala, co już w sumie jest wprost walką. Ale nadal wygląda to przystępniej dla dzieci niż inne pojedynkowe karcianki.
Niezrozumiały jest także całkowity brak rozróżnienia bohaterów i złoczyńców. Leżą obok siebie, jak gdyby nigdy nic między nimi nie zaszło. Talie są tworzone według sześciu kolorów kart, a nie kręgosłupa moralnego postaci, więc bez przerwy będą się zdarzały sytuacje, w których Arielka jest w drużynie z Urszulą, Śpiąca Królewna z Diaboliną, a Simba ze Skazą. Jednak rozumiem, że dobrych postaci jest o wiele więcej, niż złych, więc taki podział na talie byłby nierówny i próba złożenia zestawu samych złoczyńców byłaby bardzo trudna.
Jak już przy taliach jesteśmy, to w ramach zabawy z dzieciakami można złożyć takie, w których są postaci z danej bajki, same księżniczki lub właśnie złoczyńcy. Wymaga to oczywiście zakupu sporej liczby boosterów, ale zabawa jest gwarantowana. Niekoniecznie będą to także silne talie, więc na turnieje raczej się nie nadadzą. Natomiast przy profesjonalnym podejściu do gry, należy wziąć więcej rzeczy pod uwagę. W talii mogą się znaleźć karty w maksymalnie dwóch różnych kolorach (z 6 dostępnych) i nie można mieć więcej niż czterech kopii tej samej karty. Jeśli natomiast mamy dwóch różnych Aladynów, to każdego z nich także możemy mieć po cztery sztuki. Ponadto trzeba zwrócić uwagę na karty, które mogą być atramentem, kombosy, które można stworzyć oraz odpowiednią proporcję postaci, akcji i przedmiotów.
Z Magic: The Gathering miałam niewiele do czynienia, z Pokemonami już trochę więcej, więc bardzo daleko mi do bycia jakimkolwiek specjalistą w dziedzinie karcianek kolekcjonerskich. Podchodzę do nich raczej z dystansem, ale i ciekawością, ale nigdy wcześniej nie zaangażowałam się za bardzo w żadną z nich. To, co przekonało mnie do sięgnięcia właśnie po Lorcanę, oprócz oczywiście logo Disneya, to możliwość kolekcjonowania kart od samego początku. Inne wspomniane TCG mają już sporo lat i karty z wielu dodatków są niedostępne lub bardzo drogie. Rozpoczynając przygodę z nową karcianka mam pewność, że wszystko jest dostępne. Oczywiście najrzadsze karty nadal będą poza zasięgiem wielu graczy, ale każdy ma takie same szanse na ich trafienie, a wszystkie zestawy i boostery są nadal w sklepach.
Grać czy nie grać? Oto jest pytanie
Pozostaje pytanie, czy rozpoczynać zabawę z Lorcaną, czy nie. Nie jest ona bardzo odkrywcza, jeśli chodzi o zasady. Postaci mogące zaśpiewać piosenkę za darmo to za mało, aby nazwać ją innowacyjną. Jednak wypada bardzo dobrze na tle innych karcianek TCG i jeśli przerażała Was liczba dodatków, które minęły i już nie wrócą, to z Disneyem macie szansę odkryć wszystko od samego początku. To również jeden z argumentów, który mnie przekonał.
Przy tego typu karciankach trzeba zdecydować, czy chcemy je rzeczywiście kolekcjonować, czy po prostu grać. Jeśli grać, to wystarczą nam startowe talie, których już za chwilę będzie w sumie 7 do wyboru oraz kilka boosterów dla urozmaicenia przygotowanych zestawów. Jeśli zamierzacie złożyć mocną talię na turnieje, niestety trzeba będzie zainwestować o wiele więcej, podobnie jak przy próbie zebrania wszystkich dostępnych kart. Taki urok TCG, ale dobrze, że można zapoznać się z karcianką także poprzez gotowe talie i nie wydawać przy tym fortuny.
W związku z tegoroczną nowością, czyli Star Wars: Unlimited, czeka nas ciekawy pojedynek. Mimo że należę także do grona fanów Gwiezdnych wojen, to nie zastanawiałam się ani chwili nad tym, którą karciankę wybiorę. Jednak bajkowy klimat Lorcany może zniechęcić zaawansowanych graczy, co na działa na korzyść Vadera i Skywalkera. Mam nadzieję, że obie gry nie będą sobie przeszkadzały i przygoda jednej z nich nie zakończy się z powodu drugiej.
Grę Disney Lorcana kupisz w sklepie
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.