Chrono Fall: At the End of Space and Time od Ornament Games.
Były już pandemie na Ziemi i inwazje zombie na wszystkich kontynentach. Były potyczki z potworami, mutantami i niebotycznymi armiami. I to na wszystkich osiach czasu i we wszystkich multiwersach. Gdzie tym razem ludzkość znajdzie problemy do rozwiązania? Jak to gdzie, w Kosmosie! A skoro na Ziemi udało nam się już niemal wszystko zepsuć albo wyeksploatować… to czemu nie zabrać się za coś, czego teoretycznie zepsuć się nie da? Jakby samego Kosmosu było nam mało – zacznijmy kombinować z czasem! Oto Chrono Fall: At the End of Space and Time – gra o katastrofalnych rezultatach eksperymentów z continuum czasoprzestrzennym!
Kosmiczna miotła
W istocie, jest to gra o sprzątaniu bajzlu pozostawionego w Kosmosie przez poprzednią ekipę. Bajzlu nazwanym przez dziennikarzy „Chrono Fall”.
Ulokowani w sprawnych, ale niezbyt szybkich statkach kosmicznych – klasy SPARC – ruszamy w odległe rejony Wszechświata. To tu, na trójwymiarowej planszy znajdziemy pożerające czas i przestrzeń Szczeliny. Na wyposażeniu mamy najnowocześniejszą technologię ich neutralizacji, w tym Chrono-Macierz. Ten zmyślny wynalazek pozwoli nam nie tylko przewidywać przyszłość… ale i ją modyfikować. To pierwszy wymiar naszego zadania.
Drugim jest badanie i/lub neutralizacja wciąż pojawiających się Szczelin. Zdobyta dzięki nim wiedza umożliwi rozwój nowych technologii. Nieusunięte Szczeliny będą jednak blokować szlaki przejazdowe – na co nie ma naszej zgody. Swój czas podzielimy więc na działalność naukową… i ofensywną.
Trzecim wymiarem będzie zarządzanie energią i technologią tak, by – zanim będzie za późno – wybudować potężną stację kosmiczną. Protektor jednym impulsem rozwiąże problem Szczelin raz na zawsze, ale by go zbudować potrzebne będą zasoby z samych krańców Wszechświata.
To nie będzie leniwa sobota.
Leniwa niedziela w kosmosie
Najpierw trzeba oswoić oczy z mroczną jak czarna dziura plansz i jej specyficznym, romboidalnym layoutem. I jeszcze bardziej czarnymi znacznikami rozsianymi po węzłach.
Potem trzeba przyzwyczaić się do rzadko spotykanych, dwujęzycznych kart. Angielsko-niemieckie treści sprawiają, że na komponentach dużo się dzieje. Podobnie jak z planszą, trzeba tu znaleźć porządek, który z początku może nie być czytelny.
Reszta jest już z górki.
Wcielając się w asymetryczne frakcje będziemy wspólnymi siłami eksplorować planszę, poruszać się po drzewku technologii i poruszać transportowymi statkami. Te dostarczą na Ziemię surowce, dzięki którym powstaną kolejne moduły Protektora. I sprawa byłaby z pozoru prosta – ot, pick up and deliver z dodatkowymi krokami – gdyby nie Szczeliny. Po każdym ruchu gracza – Szczeliny. Przy większości Wydarzeń – Szczeliny. Gdzie się nie obejrzeć, czarne znaczniki blokują połączenia między węzłami. Pół biedy, że blokują. Jeśli kości lub Wydarzenia każą nam umieścić Szczelinę na polu z istniejącą Szczeliną, posuwamy się o krok w stronę Katastrofy. Trzy Katastrofy później struktura czasoprzestrzeni ulegnie rozpadowi, a nasza gra zakończy się… całkowitym kolapsem.
Gotowi na potyczkę o niespotykanej skali?
Czy w próżni zdarzają się pożary?
Rozgrywka w Chrono Fall to głównie zarządzanie dostępnymi punktami akcji – kryształami energii – i torowanie sobie ścieżki po widocznej galaktyce. Podstawowe akcje to ruch między węzłami, badanie Szczeliny i jej neutralizacja. Szybko jednak zyskamy dostęp do bardziej zaawansowanych manewrów, dzięki drzewku technologii. W tym drzewku i synergizujących ze sobą zdolnościach frakcji znajdziemy haczyk tej gry: żywą kostkę Rubika, która zrodzi nasze pomysły i strategie na wygraną.
Technologie rozwijamy w niemal dowolnej kolejności – część z nich wymaga odblokowania najpierw czegoś innego. Nowe odkrycia usprawnią nasz ruch, ułatwią rozpracowywanie Szczelin, pozwolą na teleportację w przestrzeni i manipulacje czasem. Chcemy być szybcy w podróżach? Czy wolimy mieć większy wpływ na kolejne Wydarzenia, widząc więcej nadchodzących kart, a nawet zmieniając ich kolejność czy usuwając je całkowicie? A może chcielibyśmy wykorzystać Technologię Superdoładowania i likwidować Szczeliny na odległość, a wręcz usuwać całe ich klastry?
Chrono Fall wymaga ciągłego gaszenia pożarów w podobny sposób, jak robią to Pandemic czy Messina 1347. Nie zaznamy tu spokoju. Mamy za to istną plagę Szczelin. Nie da się ich zignorować, nie da się ich wyeliminować całkowicie. Możemy liczyć najwyżej na systematyczne odgruzowywanie i utrzymywanie szlaków między dostarczającymi surowce planetami a Ziemią. Czas ani przestrzeń nie są po naszej stronie. Sytuacja na mapie komplikuje się, a kości wyznaczające koordynaty dla nowych Szczelin są bezlitosne.
Życie na skraju Szczeliny
Chrono Fall robi kilka rzeczy dobrze, ale naprawdę bryluje w tworzeniu atmosfery zagrożenia. Ciasnoty. Duszności w pozornie nieskończonej, trójwymiarowej przestrzeni. Gracze szybko zaczną wzdrygać się na widok bezimiennych, czarnych znaczników Szczelin, zwiastujących nie tylko trudności w poruszaniu, ale i nadchodzący koniec gry. Nie chcemy utknąć, nie chcemy marnować ruchów… ale też nie wszędzie możemy dotrzeć na czas.
Odpowiednie dobranie swoich statków i połączenie ich zdolności może nieco ułatwić nasze zadania… ale nie przesądzi o wygranej. A gra jest trudna. Nie pod względem zasad, 32-stronicowej (i bardzo wyczerpującej tekstowo, przykładowo i obrazkowo) instrukcji, poziomu skomplikowania rundy czy obsługi Wydarzeń. W Chrono Fall jest naprawdę trudno wygrać, a poczucie własnego mozołu (statki transportujące zasoby poruszają się w tempie 1 pola na turę) i galopującej ekspansji Szczelin potrafi być obezwładniające. Oprócz generowania nowych Szczelin na początku każdej tury gracza, mamy przecież Wydarzenia, które potrafią ich stworzyć cały rząd. Na raz. Czyli cały rząd okazji do przesunięcia się w stronę kolejnej Katastrofy.
Niewidzialna Ręka Opatrzności
Sytuację ratują Kamienie Milowe – nagrody za wybudowane moduły Protektora, będące niemal przeciwieństwem Katastrof.
Pomagają też manipulacje Chrono-Macierzą, transmisyjnym pasem Wydarzeń. W miarę rozwoju będziemy zaglądać coraz dalej w przyszłość i coraz lepiej wyjdzie nam zapobieganie tej przyszłości. Układanie kart Wydarzeń pod kątem naszych możliwości i akceptowalnego ryzyka to jedna z wielu radości Chrono Fall. Jest coś niebywale podniecającego w świadomości, że za trzy tury czeka nas koszmarne zdarzenie – i w możliwości przesuwania tego zdarzenia w czasie. Oprócz realizacji celów bieżących możemy przygotować się na to, co nadejdzie (lub nie nadejdzie, jeśli temu zapobiegniemy). Balans między kontrolą a zagrożeniem jest tu chwiejny, ale zawsze mobilizujący. Podług Chrono-Macierzy możemy więc stroić nasze przyrządy nawigacyjne, widząc dokładnie, gdzie za chwilę nastąpi nieunikniona kumulacja Szczelin. To z pozoru mały zabieg, ale daje graczom silny impuls do rozkmin – i złudne poczucie kontroli w tym nieprzewidywalnym i nieprzyjaznym ludziom świecie.
Gra nie jest zbyt długa – dwójce graczy zajmie dobrą godzinę – i płynie wartkim, napędzanym wodorem nurtem. Konsultacje, Szczelina, Wydarzenia, akcje, ruch frachtowców, uzupełnienie Chrono-Macierzy, koniec. Przy dobrej koordynacji to minuta lub dwie. Przy całej ilości tekstu, ikon, torów i ilustracji, które „atakują” graczy w Chrono Fall, jest to wynik co najmniej świetny. Setup i składanie gry przyspieszają wygodne i jasno opisane pudełka, skrywające komponenty. Graficznie całość jest surowa, chłodna i techniczna, ale to tylko podkreśla temat i naukowy wymiar naszej ekspedycji.
Wielka draka w mrocznej dzielnicy
Od asymetrycznych frakcji, przez odkrywanie technologii i obszerną talię Wydarzeń, aż po scenariusze jeszcze bardziej urozmaicające rozgrywkę nowymi komponentami, Chrono Fall: At the End of Space and Time stanowi wybuchową mieszankę. Wizualnie na tyle nietypową, że niektórych wręcz odrzucającą (asceza i minimalizm vs. bogata ikonografia i dwujęzyczność). A z racji na mało znane studio nie tylko mało znaną, ale i mało dostępną.
Pozory mylą.
Gra w niecodzienny sposób łączy zwalczanie zagrożenia… z badaniem tego zagrożenia. Oswajaniem go. Przy każdym ruchu za oknem statku widzimy kruczoczarne obiekty, które w kolejnych rundach mogą nas zabić. Obserwujemy je podczas powolnych przelotów i nigdy do końca nie wiemy, czy to już czas, by je zneutralizować, czy może właśnie ten moment, by bliżej je poznać i wykorzystać tę wiedzę dla dobra naszej misji.
Chrono Fall wzięło mnie i współgraczy z zaskoczenia, dając nam emocje i mechanizmy znane z innych, „sprawdzonych” tytułów, ale ubierając je w nową szatę i wzbogacając ciekawymi rozwiązaniami. To nie tylko gaszenie pożarów i zarządzanie nieustannie rosnącym ryzykiem. Podróże SPARC’ów i podróże frachtowców wprowadzają nie tylko podwójny element przestrzenny, ale też zmuszają do szukania tras przelotowych dla kilku statków jednocześnie. Technologie różnicują nasze rozgrywki i dają okazje do próbowania różnych sposobów na okiełznanie kosmicznego żywiołu. Karty Wydarzeń, ze stale zwiększającym się stopniem totalności i uporczywości, wymagają planowania na kilka ruchów do przodu i podziału obowiązków między graczy – kto dotrze tam szybciej? Komu jest po drodze, a kto ma w tym czasie zająć się czymś innym?
Rozgrywka w Chrono Fall to dobry test dla naszej współpracy. Ale to jeszcze większy test dla naszego myślenia strategicznego. Pierwsze rozgrywki niemal na pewno nie skończą się wygraną. Za dużo tu zmiennych, Wydarzenia są zbyt zabójcze, a dystanse wydają się zawsze za długie. Znajomość drzewka technologii jest niezbędna, by grać dobrze. Znalezienie odpowiednich dla danej rozgrywki połączeń między tymi technologiami jest niezbędne, by wygrać.
Ale nawet w przypadku przegranej sam wyścig z czasem jest na tyle wciągający, że trudno wstać od stołu z kwaśną miną.
Stephen Hawking kupowałby Chrono Fall
Jeśli lubisz kooperacyjną atmosferę Pandemica czy kurczące się pole do działania w Atlantis Rising, Chrono Fall będzie wyśmienitym i nieco unikatowym dodatkiem do kolekcji. To ciasna, wyciskająca z graczy ostatnie poty gra, w której każdy przebyty heks jest na wagę złota – podobnie jak każdy wydany punkt energii. Gra nie znosi marnotrawienia akcji, zdobyte kryształy energii z jednej strony chcemy jak najszybciej wydać na jedną z mega-akcji, usuwając skupisko Szczelin czy cofając się na torze katastrof. Choć rozpędzamy się tu powoli – dosłownie, bo nasze pierwsze tury nie zabiorą nas nigdzie daleko – to dzięki drzewku technologii wkrótce zdobędziemy moc i nabierzemy tempa. A co najważniejsze – zrobimy to po swojemu. Zgodnie ze swoim stylem gry, sytuacją w naszym zakątku Galaktyki i preferencjami graczy przy stole.
Kosmos jest pełen niespodzianek i nadciągających znienacka niebezpieczeństw. Nie na wszystkie możemy się przygotować… ale możemy tak wybrać statki i tak rozwijać technologie, by przynajmniej mieć szansę na wygraną. I gra z pewnością wymagać będzie kilku podejść, zanim gracze przestaną się miotać pomiędzy Szczelinami.
Co najważniejsze – to miotanie tylko zachęca do kolejnych powrotów do Chrono Fall. Bo w końcu kto miałby uratować czasoprzestrzeń, jeśli nie my?
Zalety:
+ wymagająca, surowa, ale pociągająca rozgrywka
+ dostępne modele statków i różnorodne talie Wydarzeń zwiększają regrywalność i urozmaicają wyzwanie
+ drzewko technologii inspiruje do kolejnych rozgrywek i testowania innych strategii
+ dobrze przemyślane pudełka na komponenty
+ naukowa otoczka podbija tematyczność gry
Wady:
– instrukcja mogłaby być nieco wygładzona i skrócona – jest w niej wszystko, czego trzeba, ale czasem opisy są niepotrzebnie długie (choć to może kwestia angielskiego tłumaczenia)
– dwujęzyczne karty to z pewnością dobra decyzja od strony wydawniczej, ale dla graczy są średnio czytelne
– czarne znaczniki na ciemnej planszy są ryzykownym zabiegiem, a przy nieoptymalnym oświetleniu mogą zlewać się z tłem, dodatkowo obniżając czytelność
– jakość kart i pudełek jest raczej średnia, podobnie jak drewnianych statków, które średnio pasują stylistycznie do reszty
Dziękujemy firmie Ornament Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(7/10):
Oprawa wizualna
(6.5/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.