27 grudnia 1831 roku, to data wyznaczająca początek rejsu HMS Beagle z Karolem Darwinem na pokładzie. Badania przeprowadzone podczas tej pięcioletniej wyprawy stały się podwaliną dla wielu ważnych odkryć. Dwadzieścia lat później, jako asystenci, podążamy Śladami Darwina, poznając nowe gatunki, rejestrując je na kartach dziennika podróży i publikując teorie, które pozwolą zebrać uznanie i prestiż w kręgach naukowych.
Wszyscy na pokład, żagle w górę
Czas wyruszyć w podróż dookoła pełnej kafelków planszy. Czekają na nas stawonogi, ssaki, ptaki i gady z czterech różnych zakątków świata.
Przycumowany statek wskazuje rząd lub kolumnę, z której można dobrać kafelek, a następnie dołożyć go do swojego dziennika, zapewniając tym samym wskazany na nim natychmiastowy bonus lub nagrody na koniec gry. Każde zwierzątko w zależności od typu i występowania ma na naszej planszetce tylko jedno, z góry ustalone miejsce. Czasami zamiast dobrania jaszczurki, czy jakiegoś owada, mamy możliwość dołączenia do naszej układanki historycznej postaci powiązanej z HMS Beagle lub Darwinem. Dają one lepsze bonusy, ale nie liczą się do dodatkowej punktacji, o której opowiem za chwilę. Na koniec ruchu poruszamy statkiem od 1 do 3 pól (w zależności z którego miejsca dobraliśmy kafelek), przygotowując jego pozycję dla kolejnego gracza.
Zapiski z podróży
Podczas gry dążymy do spełnienia dwóch zadań. Po pierwsze ułożenia jak największej liczby pełnych kolumn i rzędów. Za każdy taki wyczyn otrzymamy 5 punktów. Po drugie, nadbudowywanie kafelków umożliwia dobranie żetonów teorii – czyli specjalnych celów, których spełnienie również zapunktuje. Jednak przykrycie kafelka ma swoją cenę. Jeśli zawierał bonus na koniec gry, to ten przepada.
Obie te strategie są kluczem do sukcesu, jednak ze względu na to, że wykluczają się wzajemnie, trzeba dobrze je zbalansować. Skupienie się na tylko jednej z nich może się źle skończyć ze względu na… losowość. Utworzenia pełnych rzędów i kolumn niestety dosyć często zależy od szczęścia. Widoczne jest to przede wszystkim w rozgrywkach dwuosobowych. Dostępne wtedy 33 kafelki, to naprawdę niewiele. Może się zdarzyć, że któregoś typu w ogóle nie będzie albo trafi się dosłownie jeden i zgarnie go nasz przeciwnik, niszcząc w ten sposób misternie tkaną układankę.
Choć powyższe działania są główną osią gry, nie wolno zapomnieć o bonusach z kafelków. Czyste punkty, czy niezwykle przydatni przewodnicy, którzy pomagają okiełznać nieubłagane fale i lekko zmienić kurs statku (o jedno pole w przód lub tył) są równie ważne. Podobnie jak mapy i kompasy, które pomnożone przez siebie na koniec gry mogą być niezłym zastrzykiem punktowym.
Moc minimalizmu
Jak widać podstawowe zasady i sama rozgrywka nie są mocno skomplikowane, ale dostępne bonusy i możliwość nadbudowywania kafelków dodają tej grze lekkiego pazura. Bardzo prosta, rodzinna gra staje się… prostą, rodzinną grą z drobnymi niuansami.
Zbieranie urokliwych kafelków, to niezwykle relaksująca rozrywka. Śladami Darwina wpasowuje się trochę w typ wszechobecnych gier solo-układanek. Sytuację ratuje minimalna doza negatywnej interakcji. Kombinowanie jak poruszać statkiem, by zebrać to co najlepsze dla nas, utrudniając zrobienie tego samego przeciwnikom.
Żeby w pełni czerpać przyjemność z tej gry, trzeba odpowiednio się do niej nastawić. Wziąć pod uwagę, że to lekki filler, w którym nie napotkamy wybitnie trudnych i skomplikowanych decyzji. Nie spodziewać się gigantycznego móżdżenia – gra jest o wiele łatwiejsza niż na pierwszy rzut oka sugerowałyby liczne komponenty.
Szybka rozgrywka i łatwość w tłumaczeniu zasad sprawiają, że chętnie wyciągnę ją przy nowych graczach. Zagram partyjkę, czy dwie. Trzecia, w krótkim odstępie czasu, mogłaby już jednak nie być aż tak pożądana. Na dłuższą metę obawiam się powtarzalności, znudzenia i mimo wszystko zbyt prostych rozgrywek.
Śladami Darwina, to niemal idealna gra rodzinna. Prosta, ale niecałkowicie banalna, z lekkim walorem edukacyjnym. Świetna jako gra dla początkujących, prezentująca różne mechaniki w przystępny i łatwy do zrozumienia sposób. Do tego pięknie wykonana pod względem grafiki i komponentów (choć przez trochę żarłoczna co do miejsca na stole). Nic więc dziwnego, że była jedną z trzech gier wytypowanych do nagrody Spiel des Jahres 2024. Wygrać, co prawda, nie wygrała, ale już sama nominacja jest dużym osiągnięciem.
Gra dla 2-5 graczy, wiek 8+
Czas gry: 20-30 minut
Wydawca: Rebel
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9,5/10):
Ogólna ocena
(7,5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.