EmperorS4 Games to przede wszystkim gry lekkie, acz nietrywialne, o tematyce wschodniej. Wiedza tajemna, klątwy i Przepowiednia, medycyna chińska i Panaceum na wszystkie choroby świata, Gejsze i Herbaciarnie, Tajne agentki krążące niczym Cienie po Kyōto.
Kimono Memories
Autor: Nao Shimamura
Liczba graczy: 1-2
Czas gry: ok. 30 min
Wiek: 10+
Do tego zestawu dziś (a oficjalnie na Essen Spiel ’24) dołączają Kimono Memories. Anonsowane jako czwarta część serii Hanamikoji, w skład której wchodzą również Gejsze (Hanamikoji), Gejsze 2 – Herbaciarnie (Geisha’s Road) oraz Shadows in Kyoto (Tajne Agentki). Te ostatnie u nas są najmniej kojarzone z serią Hanamikoji, bo po pierwsze temat gejsz i Kyoto jest tu wyraźnie grubo szyty, po drugie wydane zostało u nas dużo wcześniej przez Lucrum Games bardziej jako krewniak Panaceum oraz Przepowiedni.
Gra o pięknych maiko
Kimono Memories mocno nawiązuje do dwóch wcześniej znanych u nas (dzięki wydawnictwu Nasza Księgarnia) gier o gejszach. Choć tym razem nie rywalizujemy o ich względy, to wcielamy się w fotografa (a w zasadzie w panią fotograf, bo wszystkie postacie w tej grze są kobietami) i przechadzamy się po Kyoto pełnym piękności ubranych w śliczne kimona. Naszym celem jest uzbieranie jak najlepszej (czyli najlepiej punktowanej) kolekcji zdjęć przepięknych kimon, a dalekim echem mechaniki Hanamikoji jest przeciąganie postaci gejsz na planszy tak, aby finalnie przyniosły punkty jednej albo drugiej stronie.
O co w tym biega?
W wersji podstawowej gry jest to jedyne źródło punktowania. Ten kto zdobędzie przychylność większej liczby gejsz (mówiąc językiem Hanamikoji), czyli przeciągnie na swoją stronę więcej figurek zdobywając tym samym znaczniki – ten wygrywa. Pozostałe elementy, jak koty i karty bonusowe to tylko tie breaker. I od razu zaznaczę, że nie należy grać w ten wariant podstawowy więcej niż raz (a wśród graczy zaawansowanych w ogóle można go pominąć) bo jest on bardzo, bardzo nudny. To tylko sposób na zapoznanie się z mechaniką.
Zabawa zaczyna się dopiero wtedy, gdy gramy na punkty. A punkty na koniec gry można zdobyć na wiele różnych sposobów:
- za każdy znacznik przychylności gejszy (od 3 do 7 punktów – tyle ile warta jest dana gejsza)
- za każdy widoczny symbol MON wśród zagranych przez nas kart
- za koty – liczba zdobytych kotów do kwadratu
- za karty bonusowe w naszym tableau (o ile spełniamy warunki punktowania)
I to jest naprawdę fajna łamigłówka, bo trzeba wybierać pomiędzy przysłanianiem symbolu, który nam zapunktuje na koniec, a ułożeniem wzoru, który nam przesunie gejszę albo da kota. Bo trzeba wybierać, którą kartę wziąć, aby w ogóle mieć takie dylematy. Bo trzeba sprawdzać co zostawimy przeciwnikowi (to akurat trzeba było też w wersji podstawowej, tyle, że teraz jest więcej zmiennych do ogarnięcia). I choć gra wciąż jest lekka i przyjemna, to jest nad czym myśleć. Wziąć kartę bonusową? zdobyć kota? przeciągnąć gejszę? gdzie położyć kartę – w dolnym rzędzie (tu symbole punktują tylko za 1PZ) czy może wyżej (2 i więcej PZ) – ale położenie wyżej zazwyczaj spowoduje zasłonięcie już widocznego symbolu. I choć w punktach wyjdzie być może na jedno, to będziemy mieć wtedy więcej połówek do ułożenia ew. wzoru. Dylematy drobne, nad którymi trzeba się jednak pochylić. I to one przede wszystkim napędzają tę grę.
Jak grać?
W swojej kolejce przesuwamy fotografa po kole przeskakując od jednej do trzech kart i zabierając ostatnią przeskoczoną kartę. Tę kartę właśnie należy dodać do swojego tableau – po lewej lub prawej stronie karty początkowej (a poźniej rzędu). Nie można rozsuwać kart, aby włożyć coś w środek. Można jednak położyć kartę nad dwoma innymi kartami przysłaniając ich górną część (jak na fotografii). Jedynym warunkiem jest to, że karta musi się wspierać na dwóch kartach – nie może wisieć jednym końcem w powietrzu.
Koniec gry następuje gdy wyczerpie się talia, a dookoła planszy zostaną już tylko dwie karty. Wtedy zliczamy punkty według tego, co napisałam powyżej. A w wariancie eksperckim (to trzeci stopień wtajemniczenia ;)) rozpatrując przychylność gejsz mamy szansę na zdobycie pozostałych dwóch kart. Co ciekawe rozpatrujemy gejsze na planszy od najsłabiej punktowanej, czyli fioletowej trójki – kto zdobędzie jej przychylność otrzymuje jedną z dwóch kart i natychmiast ją dokłada do swojego tableau, co może spowodować kolejne zwycięstwo przy rozpatrywaniu kolejnych gejsz. To pole do obmyślania spektakularnych posunięć, choć uprzedzam, że nie jest to łatwe. I przyznaję, że nie traktowałam tego elementu jako istotnej części mojej strategii.
Wykonanie
Przepiękne karty. Każda dziewczyna inna. Ta trzyma wachlarz, tamta lampion, jeszcze inna zalotnie ogląda się do tyłu. To robi wrażenie.
Natomiast żetony – choć ładne i w zamyśle mające upiększyć nasze tableau – uważam za kompletnie zbędne. To absolutnie nie ma znaczenia, czy położycie żeton wzoru na sparowanych połówkach, czy nie. Skutek ten sam – jak się uda dopasować wzór z boku karty to przesuwamy odpowiednią gejszę w naszym kierunku. A to czy tam położymy żeton, czy nie…. to tylko niepotrzebna, a w pewnym momencie zdająca się być nawet lekko upierdliwa, dodatkowa czynność, która nic nie wnosi.
Całość sprawia bardzo pozytywne wrażenie (w końcu nikt nie każe tych żetonów wyciągać na stół). Jakoś wykonania bardzo dobra.
Tryb solo
Ciała nie urywa, ale jest całkiem sensowną łamigłówką. Przestawiamy fotografkę o dwie albo trzy karty. Ostatnią kartę bierzemy dla siebie (jak w normalnej grze) a poprzednią dokładamy do tableau AI w/g określonych, ale bardzo prostych zasad. Tym razem jednak układamy karty tylko na jednym poziomie. O tak:
Nie gramy na punkty – podobnie jak w trybie podstawowym jedynie przeciągamy gejsze. Plus zdobywamy przewagę w żetonach kotów. Aby wygrać musimy pokonać automę zdobywając przynajmniej o dwa żetony (spośród 5 gejsz i jednego kota) więcej niż ona.
Gejsze 3 – Kimona
Myślę, że warto zainwestować w Kimono Memories. Niektórzy narzekali na Gejsze 2, że przyniosły ze sobą niepotrzebną komplikację, przez co bardzo elegancka w swojej prostocie gra stała się trochę bardziej przeciętna (nadal dobra, ale nie aż tak, by o niej śpiewać ballady). Kimono Memories z jednej strony mocno nawiązuje do Gejsz, ale z drugiej – jest absolutnie inną grą, z inną mechaniką i do tego równie elegancką. Godny przedstawiciel linii Hanamikoji. Bardzo się cieszę, że ją wypatrzyłam a dzięki uprzejmości wyd. EmperorS4 miałam okazję ją wypróbować. Mam nadzieję, że zostanie również u nas wydana (ciekawe, czy trafiłam w tytuł ;))
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.