Zniszczony świat. Suchy, jałowy krajobraz. Piasek jak okiem sięgnąć i tylko gdzieniegdzie widać ruiny upadłej cywilizacji, skrywające drogocenną wodę. Ryk silników zwiastuje pojawienie się konwoju zmierzającego do jednej z nich. Najwyraźniej kilka frakcji zwęszyło szansę na zarobek. Zza wydmy wyłania się motocykl. Jeden, drugi, trzeci. Za nimi podąża opancerzona ciężarówka i… czy to helikopter?! Witamy w wysokooktanowym wyścigu Dirt and Glory!
Jakby znajome, a jednak nowe
Można powiedzieć, że ta karcianka bazuje na grze w oczko. Rozbudowując pierwotny koncept o zmienną liczbę, do której dążymy, własnoręcznie tworzoną talię i specjalne umiejętności. Dirt and Glory kręci się wokół kart lokacji i pojazdów/usprawnień. Te pierwsze, wykładane na początku każdej rundy wskazują liczbę – prędkość, która będzie potrzebna by wygrać, a także jakie nagrody na nas czekają. Te drugie to po prostu nasza ręka. Początkowy konwój każdego gracza składa się z takich samych kart o wartościach od 1 do 5. W trakcie gry będziemy zdobywać kolejne, rozwinięte o specjalne umiejętności albo dające wybór z dwóch liczb do zagrania.
Teraz pozostaje już tylko po kolei wykładać w ciemno karty, szacując ryzyko, dążąc do zebrania wskazanej liczby (lub bycia jak najbliżej). Staramy się jej nie przekroczyć, jeśli zbyt mocno przygazujemy, to miniemy się z ruinami i odpadamy z wyścigu. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, bowiem w Dirt and Glory nawet kompletni przegrani dostają nagrodę pocieszenia – paliwo. Kanistry z benzyną to rzecz niezwykle wartościowa – umożliwiają korzystanie z dosyć potężnych akcji specjalnych. Czasem więc opłaca się przekroczyć limit. Tym bardziej, że odpadając w ten sposób, mamy szansę być pierwszą osobą, która spasowała i jako pierwsi wybrać z ograniczonej puli nową kartę do naszej talii. Taki prosty mechanizm wspierający tych, którzy mają wyjątkowego pecha albo… ryzykancką duszę.
As w rękawie
Oprócz naszej standardowej, ciągle powiększającej się ręki mamy także rezerwę. Jest to zasób kart, do którego co rundę dodajemy jedną z naszej talii. Od tej pory jest to dodatkowa, na razie zamrożona pula, z której można korzystać tylko jeśli pozwolą nam na to umiejętności na zagranych kartach lub gdy poświęcimy aż 4 kanistry benzyny. Ostatnia opcja jest naprawdę mocnym ruchem, bo umożliwia pobranie wybranej przez nas, konkretnej karty.
Specjalne zdolności na kartach można podzielić na trzy główne grupy: zdobywanie benzyny, podglądanie własnej talii i manipulacja rezerwą. Wszystkie bardzo przydatne, choć niektóre zdają się być silniejsze od pozostałych. Możliwość sprawdzenia jaka karta czeka na wyłożenie jest nieoceniona. Tak samo jako odrzucenie jej, jeśli nam zupełnie nie pasuje.
Połączenie obu tych mechanik sprawia, że prosta i losowa gra nabiera głębi, a tworzenie talii staje się ważnym elementem rozgrywki. Oczywiście nie mówimy tu o poziomie zaawansowanych deck builderów. Niemniej jednak jest tu miejsce na kombinowanie i to większe niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka.
Daj się porwać w postapokaliptyczny wir
Malutkie pudełeczko skrywa grę o prostych zasadach, dynamiczną i angażującą – znakomitą dla początkujących graczy i dla wielbicieli gatunku. Zadziwiająco klimatyczną, w dużej mierze dzięki świetnym ilustracjom. Nawet jeśli nie jest to typ gry, który normalnie bralibyście pod uwagę, to warto spróbować!
Przyznaje, że patrząc na okładkę, a nawet czytając instrukcję nie spodziewałam się niczego wielkiego. Temat nie był dla mnie wybitnie pociągający, choć nie całkowicie obojętny. Zagorzałą fanką push your luck też nie jestem, ale czasami zdarzają się wyjątki. Tym razem też się zdarzył. Dirt and Glory przekonało mnie do siebie już po pierwszej partii. Szybka rozgrywka oraz całkiem spora dawka decyzji i kombinowania sprawiła, że jest to naprawdę dobra gra w swojej kategorii. Gra dając mnóstwo śmiechu i zabawy, zwłaszcza jeśli masz w sobie żyłkę hazardzisty i wczujesz się madmaxowy klimat.
Gra dla 2-4 graczy, wiek 8+
Czas gry: 20-30 minut
Wydawca: Pink Troubadour
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.