Ciapki, czyli polska edycja gry Spots, szturmem zdobyła serce moje i mojej żony.
A przy okazji kilkunastu innych osób, które zaprosiliśmy do swojej budy. Przy stole nikt nie miauczał – za to zdarzały się szczeki zachwytu i merdania ogonami.
Oto bowiem w malutkim pudełku kryją się rozkoszne smakołyki. Takie, które niemal każdy od razu chciałby zakopać i w swoim ogródku, tzn. półce. Podjąłem jednak decyzję, że nie, nie oddam, moje, przeze mnie wywąchane i to nie jest moje ostatnie słowo. Będę chwalić Ciapki na swoim podwórku, a jeśli będzie trzeba – to i na podwórkach sąsiednich.
O ile ktoś otworzy furtkę, oczywiście.
Daj głos!
Kostkami kulaliśmy i rzucaliśmy już na multum sposobów. Ilu światów nie uratowaliśmy, ilu katedr nie zbudowaliśmy, jakież to zamorskie wojaże wyprawialiśmy dzięki kościom! Tym razem zostajemy blisko domu, na własnym podwórku. Spoglądamy w dół i widzimy całe stado uroczych piesków, które machają do nas włochatymi kończynami, trącają nas wilgotnymi nosami i całymi sobą zdają się mówić: „nakarm nas”. I zaraz je nakarmimy.
Ciapkami.
Kośćmi.
Chociaż instrukcja nie zarysowuje tu żadnej fabuły, to lubię myśleć, że tak właśnie robimy – kupujemy psią miłość za smakołyki. Do tej teorii trochę nie pasują niektóre karty, wprost wymagające, by kość umieścić przy złym końcu psa… nie wchodźmy więc za głęboko w historię. Skupmy się na kościach zabstraktowanych do postaci kostek k6.
I rzućmy nimi na dobry początek.
Aport!
Gdyby nie odrobinę nadmierna pedantyczność, z jaką instrukcja tłumaczy nam grę, można byłoby do niej usiąść i rozegrać niemal z marszu.
Rozdajemy graczom po kaflu ogródka/budy, ustalamy kolejność zakopując w rzeczonym ogródku pierwsze kości i ruszamy. Na środku stołu znajduje się 6 kafli sztuczek – sześć sposobów na rozegranie swojej tury. Gracze po kolei wykorzystują jedną ze sztuczek, odwracając ją na nieaktywną stronę. I tak w kółko, aż zostanie jedna – wtedy kładziemy na niej ceremonialną kość, niejako w ramach zachęty, by się na nią skusić.
Wykonywanie sztuczek ma na celu nakarmienie sześciu czworonogów. Kto zrobi to pierwszy – wygrywa i wraca do domu w otoczeniu sześciu wesoło merdających ogonów. Karmimy psy pasującymi do nich kośćmi, a jeśli zostanie nam coś na górkę – to zakopujemy w ogródku. Uważajmy jednak. Ogródek ma ograniczoną pojemność. Gdy ją przekroczymy, stracimy wszystkie zakopane w nim kości… i wszystkie kości już umieszczone na kartach psów.
I zabawa zacznie się niemal od nowa.
Turlaj się!
Ciapki przynoszą te same emocje, co ongiś kościany poker. Rzuć kośćmi, przerzuć niektóre, może rzuć wszystkimi ponownie i zapisz coś w „zeszycie”. Tu formę zeszytu pełnią pełne uroku, minimalistyczne malunki psów. Nie szukamy też układów pokerowych, tylko przypadkowych wartości, pasujących do aktualnie realizowanych kart psów. Zmiany, można by powiedzieć, kosmetyczne. Klasyka, obleczona w psią skórkę.
Niespodzianki są zakopane gdzie indziej.
22 kafelki sztuczek skrywają pomysły, wyzwania, dylematy i niejedną okazję do zaciskania zębów w hazardowym zapale. 74613 kombinacji do przetestowania, a w każdej z nich sześć sztuczek, którymi utorujemy sobie drogę do wygranej.
Czyli do bezwarunkowej miłości sześciu dobrze nakarmionych piesków.
Noga!
Piękno i moc Ciapek tkwią w prostocie zasad, jasno wyłożonych na sześciu kaflach. Jeśli siadasz do gry, bo lubisz push-your-luck, nie zawiedziesz się – Ciapki dowożą. Pełno tu kościanych doznań, probabilistycznych akrobacji i niekończących się knowań. Z każdej sytuacji da się jakoś wyjść. Niemal zawsze da się coś przerzucić. Obejść problem nie frontem, a bokiem. A w ostateczności… zagrać va banque, zaryzykować i ponieść tego konsekwencje.
Od sztuczek przerzucających tylko kości z naszego ogródka, przez te bezpieczne, dokładające po jednej-dwóch kościach do puli, aż po zagrania niemal ułańskie. Jedna sztuczka każe nam wskazać wartość, powyżej której odrzucimy wszystkie kości, a pozostałe wykorzystamy. Inna pozwoli nam dobierać kolejną kość tak długo, jak psia dusza zapragnie. A jeszcze inna pozwoli po prostu dobrać trochę smakołyków, pozwalających na dalsze przerzuty.
Pomyślmy o tym jak o labiryncie, albo o kamiennej ścieżce pełnej zapadek i pułapek. Kolejne kroki w z grubsza określonym, ale nie do końca sprecyzowanym kierunku, podejmujemy na czuja. Nie wiemy dokładnie, gdzie czai się niebezpieczeństwo, wybieramy więc drogę nieco po omacku. Jedną sztuczką zagramy bezpiecznie, zachowawczo, posuwając się lekko do przodu. Ale już w kolejnej rundzie na zachowawczość może nie być przestrzeni. Ciapki jednak wyraźnie zyskują, gdy obieramy te trudniejsze, bardziej dzikie trasy. To bywa czasem uciążliwe – zdarzy nam się zablokować i przez kilka tur nie wyrzucić nic przydatnego, a wręcz tracić wszystko, co uzbieramy. Gdy jednak w końcu uda nam się „ukończyć” pieska, a może i dwa za jednym zamachem – tu Ciapki przynoszą dziką satysfakcję, wynagradzającą wcześniejsze trudy.
Przybij piątkę!
Zgodzę się, że Ciapki nie rozwalają sufitu innowacjami, a ich oprawa może być kontrowersyjna (głosy w sieci mówią: „brzydka”, ja mówię: „cute!”). Natomiast dla mnie to kolejna aktualizacja w kategorii „gra kościana, po którą sięgasz, jeśli nie chce Ci się długo grać, ani długo tłumaczyć”. Albo gdy nie masz pod ręką Dice Throne. A szybkie przygotowanie w połączeniu z dynamiczną, zmienną, czasem rozkosznie frustrującą rozgrywką czynią z Ciapek wyborne danie na początek lub zwieńczenie planszowego wieczoru. To gra bez pretensji, z prostym celem, realizowanym przy minimalnym udziale środków.
Dla psiarzy – to kolekcja kochanych czworonogów, obleczona lekką grą. Dla fanów kościanych zabaw jest tu odpowiednia porcja taktycznych zmagań, z bardzo przyjaznym, rodzinnym progiem wejścia. Żaden zestaw sześciu sztuczek nie wyda nam się łatwy, trywialny, oczywisty.
Zawsze znajdziemy tu wyzwania i miejsce na kreatywny hazard.
Zawsze wywęszymy w nich czystą, pieską frajdę.
Zalety:
+ prostota zasad i szybkość rozgrywki
+ niesamowicie urokliwe ilustracje, które chce się pogłaskać za uchem
+ gigantyczna zmienność zestawów sztuczek gwarantuje brak nudy, a wręcz generuje momentami bardzo wymagające stany gry (np. nie oferując sztuczki umożliwiającej ekskawację kości z ogródka)
+ solidna jakosć kafelków
Wady:
– szczęście bywa kapryśne, rodząc okazjonalne pasma małych frustracji, bez możliwości szybkiego odbicia od dna
– instrukcja jest zbyt „rozlazła”, używając zbyt wielu słów, by tłumaczyć proste zasady
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(7.5/10):
Ogólna ocena
(7.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.