IUVI się rozpędza
Jeszcze na dobre nie osiadł kurz po ostatnim dodatku. Nie upłynęły nawet 3 miesiące od premiery W głąb lądu. Jeszcze niedawno dodawaliśmy karty licząc na natychmiastowe efekty oraz budowaliśmy pokręcone łańcuszki z kart akcji, a tu już do drzwi puka kolejna część mojej ulubionej serii.
Krótkie przypomnienie
Dominion to gra karciana, w której wiodącą mechaniką jest deckbuilding. Podstawowe zasady mówią, że tura gracza składa się z trzech faz:
– fazy akcji, podczas której możesz zagrać jedną kartę akcji
– następnie fazy zakupu, podczas której możesz kupić jedną kartę z zasobów
– i na koniec fazy porządków, kiedy to odrzucasz wszystkie zużyte i nie zużyte karty na discard i dociągasz na rękę pięć nowych kart ze swojej prywatnej talii.
Oczywiście dwie pierwsze fazy są opcjonalne a zagranie jakiejś karty akcji może implikować kolejne akcje, dodatkowe zakupy etc. Wszystko zgodnie z tym, co znajdziecie na kartach. To tyle tytułem przypomnienia, a jeśli nigdy nie grałeś w Dominiona odsyłam do recenzji najbardziej generycznej podstawki, czyli Rozdartego królestwa.
Renesans
Oszczędzę wam wstawek klimatycznych, bo w Dominionie w ogóle nie chodzi o klimat. Możecie sobie go doczytać na stronie wydawcy, a potem zapomnieć o mecenacie, realistycznych olejach na płótnie, perspektywie oraz rozwoju medycyny. I tak tego nie poczujecie podczas rozgrywki. Za to poczujecie co to znaczy inwestować w projekty i zbierać dodatkowe fundusze. Poczujecie też odrobinę (albo i więcej) negatywnej interakcji podczas podbierania sobie artefaktów. Oraz flow ;)
Flow podczas rozgrywki
Czyli stan niezakłóconej radości i uskrzydlenia. Przygotujcie się nawet na utratę poczucia czasu. Nowe mechaniki są bardzo fajne, ale opowiem o nich w następnych akapitach. Moje ogólne odczucie po kilkunastu rozegranych partiach jest takie, że ten dodatek po prostu bardzo dobrze „wchodzi”. Karty nie są mocno przegadane. Intuicyjne. Dobrze ze sobą współdziałają. Są sprytne. A zasady są nadal bardzo proste – niewiele potrzeba by zacząć grać.
Projekty
Projekty to jak kupowanie zdarzeń (znane np. z Imperium albo Zdobyczy), ale efekt jest stały – płacisz koszt i korzystasz z efektu do końca gry. I choć w grze może być więcej projektów, to każdy gracz może nabyć tylko dwa (od tego ma dwie kostki, aby je oznaczyć). Dobre to jest – tylko trzeba pamiętać o tym, że się nabyło Projekt. Nie tak jak ja – nabyłam na początku gry swoją krwawicą za osiem monet (czyli tyle ile kosztuje Prowincja!) Cytadelę, a potem zapomniałam, że każdą pierwszą akcję w danej turze mogę rozpatrzyć dwukrotnie….
Projekty – przynajmniej niektóre – są drogie. Czasem trudno jest podjąć decyzję o wydaniu 6 albo 8 monet. Trzeba też pamiętać o tym, że nie można usuwać kostek z projektów. Raz kupiony projekt działa zawsze – nawet jeśli nam to nie na rękę. A czy może być w ogóle taka sytuacja? Otóż tak – kupując np. Katedrę bądź przygotowany na to, że będziesz musiał co rundę wyrzucać kartę z ręki na śmietnisko – czy ci się to podoba, czy nie. Mnie się podobało…. ale trzeba było mocno skupić się na planowaniu odpowiednich zakupów, żeby nie zostać z niczym.
Artefakty
Artefakty to karty związane z konkretną talią królestwa. Kto spełni warunek, zabiera Artefakt i z niego korzysta. Dopóki nie zabierze mu go jakiś inny gracz. Niektóre są łatwe do zdobycia, niektóre wręcz przeciwnie. Ale zabawa fajna jest we wzajemne podbieranie. A i efekty też ciekawe. Np. za pomocą Awanturniczki można zdobyć Skrzynię skarbów. To świetny artefakt, który na początku fazy zakupów pozwala dodać złocisza. Przydałby się na początku rozgrywki, prawda? Ale nie tak łatwo go zdobyć. Trzeba zainwestować w odpowiednie karty i fundusze, a to trwa.
Wieśniacy i Fundusze
To nowe słowa kluczowe na kartach dające dodatkowe akcje (wieśniacy) oraz dodatkowe monety (fundusze), które można zachować na przyszłe tury. Bardzo mi się to spodobało. Zwłaszcza znaczniki :) Taka prosta rzecz, a cieszy…
Cymes
Jak już pisałam na początku – zasady praktycznie nie stały się bardziej skomplikowane – wszystkie te nowości są bardzo intuicyjne.
Grałam przede wszystkim partie dwuosobowe. Większość na czystym Renesansie. Przetestowałyśmy kilkukrotnie oba polecane zestawy a następnie losowałyśmy karty królestwa i wybierałyśmy projekty w/g własnego widzimisię. Co zaowocowało dość ciekawymi rozgrywkami (co widać na kolejnych zdjęciach, bez Katedry i Bramy Miejskiej nigdy by mi się nie udało zrobić takiej ręki na koniec gry).
Jednego wieczora połączyłyśmy też Renesans z W głąb lądu. Grałyśmy w polecane zestawy i wszystko pięknie trybiło. Jednak muszę przyznać, że w Renesans tak dobrze nam się grało, że najczęściej cieszyłyśmy się nim w czystej postaci.
Jednym zdaniem
Bardzo fajny dodatek, w klasyfikacji ogólnej wszystkich Dominionów umieszczam go bardzo wysoko. To jeden z lepszych dodatków.
Grę Dominion: Renesans kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie IUVI Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(10/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra praktycznie bez wad, genialna i to nie tylko w swojej kategorii. Ma ogromną szansę spodobać się nawet ludziom, którzy dotąd omijali ten typ gier szerokim łukiem.