Jestem typem gracza, którego do nabycia gry potrafi zachęcić sama okładka. No i musicie przyznać, że gdy spogląda na was taka urocza zwierzyna, to gra budzi większe zainteresowanie. Nie mogłem zatem przejść obojętnie obok gry Alpaki.
Gdzie Alpak sześć…
Alpaki to prosta gra deckubilidnogwa, w której naszym celem będzie zdobycie jak największej ilości punktów poprzez paszenie naszych alpak na łąkach. W uniwersum gry Alpaki tytułowe zwierzaki posiadają różne odmiany, które wprowadzają dużo koloru do gry. Od Alpak zakupoholiczek, przez drwali i mimów, aż po, moje ulubione, Panikary i Jesieniary. Tutaj brawa należą się ekipie tłumaczącej, bo decyzja na takie tłumaczenie sprawia, że lekki charakter gry oddają nie tylko ilustracje, ale również „nazwy gatunków” alpaki. No dobrze, ale co właściwie będziemy robić z tą naszą hodowlą?
Znane schematy
Tak jak wspominałem Alpaki zaliczają się do deckbuilderów i to raczej tej odmiany „klasycznej”. Zaczynamy z początkową talią i udajemy się na shopping. Będziemy przebierać wśród futrzaków by wybrać te, które najlepiej usprawnią naszą talię. Pod względem dodawania kart do talii gra sięga po znany dominionowy schemat. Na początku gry wybieramy dziesięć typów alpak i tworzymy z nich osobne stosy, z których możemy kupować. Wszystkie pozostałe alpaki odkładamy do pudełka. Nie mamy tu zatem losowego „rynku”, a wszystkie ruchy zakupowe możemy zaplanować wcześniej. Poza dziesięcioma stosami wybieranymi wczesniej, zawsze na rynku znajdziemy również Pozera (wyrzucanie niepotrzebnych kart) oraz Alpaki Królewskie, które nie dają żadnych efektów, ale zapewniają nam tonę punktów. Zaraz, zaraz… Alpaki posiadają efekty?
Cóż to byłby za deckbuilder gdybyśmy nie mogli układać silniczka z naszych talii… W Alpakach każda zakupiona Pacyfistka, Książkara czy inna Al Paczka posiada jakiś efekt. Efekty te możemy wykorzystywać albo w momencie ich zagrywania lub w trakcie gdy będą już na naszych łąkach (o tym za chwilę). Poza samymi efektami zwracać uwagę będziemy też na liczbę pieniędzy jaką dostarczają nam nasze zwierzaki. Proste? Proste, więc omówmy sobie „zapychanie ręki”.
O tworzeniu układów
Nie jestem tak ograny w Dominiona jak Joanna, której recenzje wszystkich dodatków znajdziecie TUTAJ, ale znając podstawkę potrafię dostrzec wykorzystanie mechaniki zajmowania nam ręki kartami punktującymi. W klasyku Vaccarina musimy balansować pomiędzy zdobywaniem kart a punktującymi a budowaniem talii. Nie możemy zbyt szybko kupić kart dających punkty, bo te nie posiadają żadnych efektów, zatem de facto ograniczają naszą rękę. Z kolei długie czekanie sprawiało, że przeciwnicy mogli wykupić te karty zanim się na nie zdecydowaliśmy. Alpaki również zmuszają nas do zachowania pewnego zakupowego balansu, ale robią to inaczej. Wprowadzają bowiem mechanikę łąk.
W swojej talii startowej posiadamy sześć kart Maluchów, czyli takich podrostków, których chcemy jak najszybciej wyrzucić z talii (matematyka jest bezlitosna) oraz cztery karty Placu Budowy. Place Budowy umożliwiają nam położenie przed sobą ogrodzeń tworzących pola łąki. Chcemy je stawiać, gdyż tylko alpaki na łące zapewniają nam punkty na koniec gry. Cały trik polega jednak na tym, że nie możemy ot tak, dobrowolnie umieścić karty na łące. W momencie w którym nie posiadamy przed sobą żadnego wolnego pola na łące możemy zagrać kartę Placu Budowy by takie miejsce wybudować, ale musimy to zrobić z jedną kartą, która na łące się znajdzie. Innymi słowy ogrodzenie może być puste tylko do połowy. Wymusza to na nas konieczność zagrywania karty Placu Budowy w momencie, w którym „podejdzie” nam ona z punktującą kartą. Nie jest to łatwe jeśli rozwodnimy sobie talię duża ilością nisko punktujących alpak, a tym bardziej gdy uświadomimy sobie, że Alpaki posiadają znany z Dominiona charakter wyścigowy, ponieważ gra zakończy się gdy jeden z graczy dołoży na swoją łąkę ósmego futrzanego przyjaciela. Często może się zdarzyć sytuacja, że zdecydujemy się na nieoptymalny ruch ze względu na losowość, gdyż nie mamy pewności czy karty Placu Budowy podejdą nam na rękę tak jakbyśmy chcieli.
Trochę rozczarowanie…
Wszystko to brzmi jak schematy, które wytrawni gracze znają i faktycznie Alpaki nie odkrywają niczego nowego. Znany schemat ubrany w uroczą oprawę sprawia, że Alpaki świetnie sprawdzą się jako gra z serii „Mój pierwszy deckbuilder”. Niestety, ale skutkuje to dość sztampową rozgrywką. Pomimo faktu, że nie wykorzystujemy wszystkich kart alpak podczas jednej rozgrywki, trudno nie oprzeć się wrażeniu schematyczności rozgrywki. Często sytuacja sprowadza się do tego, że zakupujemy kolejne zwierzaki tylko dla ich lepszej wartosci monet, które zapewniają. Przestaje mieć znaczenie „co robią” na rzecz „ile dają”, ponieważ rotacja alpak w talii jest spora. Ciągle pozbywanie się dobrych kart sprawia, że musimy permanentnie kupować kolejne, bez układania jakichś dłuższych kombinacji. Sam system łąk, choć ciekawy, również wspiera podejście mocno materialistyczne, ponieważ chcemy posiadać wiele kart tak by zwiększyć prawdopodobieństwo wystąpienia Placu Budowy z silnymi kartami. Oczywiście wiem, że znajdą się osoby, które powiedzą, że efekty mają znaczenie i absolutnie się z nimi zgodzę – to nie jest tak, że są całkowicie bezużyteczne, jednakże porównując do innych gier z tego gatunku uważam, że część treści na kartach jest na tyle sytuacyjna, że w wielu przypadkach efekty te nie będą generować realnych zysków dla nas. Mam świadomość, że pewnie wynika to z dziecięcego charakteru gry, ale szkoda, że ta sfera gry nie funkcjonuje lepiej.
Podsumowanie
Alpaki są grą, która swoją estetyką na pewno przykuwają uwagę. Niestety, ale przy dłuższym zapoznaniu okazują się grą dość powtarzalną i nużącą. Możliwości gracza są mocno ograniczone, a losowość dociągu zamiast ekscytować, frustruje. Brak tu też jakiejkolwiek interakcji między graczami, co nie ułatwia przeżywaniu rozgrywki w jakimkolwiek sposób. Nie przekonam się nigdy do eurosucharyzmu w grach dziecięcych, więc i tu nie jest to dla mnie cecha pozytywna. Czy gra nie spodoba się dziecięcemu odbiorcy? Nie byłbym tego taki pewien, ponieważ widząc na Essen wypchane stoisko z Liskami, Ptaszkami i Wiewiórkami (ta sama seria gier), nie zaprzeczę grze pewnej popularności. Niewątpliwa łatwość w poznawaniu mechaniki jest sporą zaletą, a jeśli ktoś nigdy nie miał do czynienia z deckbuilderami gra ta doskonale „wprowadzi” w tę mechanikę. W tym wszystkim jednak nie spodziewam się, że Alpaki staną się przebojem. W kategorii „hitowych serii ze zwierzakami” wydawnictwo Nasza Księgarnia wciąż będzie więcej zarabiać na Ekosystemach.
Alpaki
+ deckbuilder dla dzieci
+ cudna oprawa graficzna
+ znacznik pierwszego gracza, którym można wbijać gwoździe
– schematyczna rozgrywka
– część kart, praktycznie niegrywalna, jeżeli chodzi o idealną optymalizację
– z każda kolejną partią bardziej nuży niż ekscytuje
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.