Zapewne wszyscy fani gier planszowych zainteresowali się informacją, że firma LEGO planuje wydawać planszówki. Pomysł jest zaiste znakomity. Klocki LEGO to doskonała zabawka, dająca ogromne możliwości kreowania rekwizytów do gry, modyfikowania ich w trakcie rozgrywki, mnożenia wariantów zasad i ustawień planszy. Znając jakość dotychczasowych produktów firmy, można było mieć nadzieję, że pojawi się przynajmniej kilka niezwykle ciekawych tytułów. Zwrócenie się takiego potentata w kierunku planszówek oznacza też, że uznał on naszą pasję za obiecujący i rozwijający się segment rynku oraz nabrał przekonania, że w tej branży można dobrze zarobić.
Muszę jednak przyznać, że gdy dotarły do mnie pierwsze informacje o konkretnych tytułach, byłem raczej rozczarowany. Wyglądało na to, że LEGO skierowało swoją ofertę do dzieci (to naturalne, chociaż nierzadko rodzice spędzają na zabawie klockami tyle samo czasu co ich pociechy) i tylko do dzieci. Na rynku jest sporo gier dla dzieci przy których rodzice bawią się równie dobrze, jednak na pierwszy rzut oka do tej grupy nie miały trafić planszówki z klocków. Teraz, gdy dostaliśmy je w nasze ręce, pora zweryfikować te wrażenia na konkretach.
Magikus to najprostsza z gier LEGO z jaką miałem styczność. Jest skierowana do najmłodszych graczy (limit wieku to 6 lat), z założenia więc mało skomplikowana i okraszona solidną porcją losowości. W pudełku znajdziemy zestaw klocków LEGO, instrukcję do gry, broszurkę wyjaśniającą jak należy zbudować planszę oraz materiały reklamowe. Złożenie planszy nie nastręcza absolutnie żadnych trudności i po chwili mamy kolorowe schody, na których każdy stopień zdobią cztery składniki magicznych receptur, a nad wszystkim czuwa biała sowa i czarny nietoperz. Do kompletu mamy kapitalnie pomyślaną kostkę o wymiennych ściankach i gumowanych krawędziach oraz cztery malutkie listewki, na których gracze będą zbierać zdobywane składniki.
Kostka zasługuje na osobny akapit, choć wspominał o niej już yosz w swojej recenzji. Dzięki gumowym brzegom kostka odbija się przy rzucaniu i nawet mocno rzucona o stół (tak jak małe dzieci lubią) nie leci w najdalszy kąt pokoju, tylko podskakuje zabawnie na stole. Świetny gadżet, dzięki wymiennym ściankom dający dodatkowe możliwości projektantom gier – w grze Magikus akurat niewykorzystane.
Zgodnie z filozofią gier LEGO, „Buduj, Graj, Zmieniaj”, zasady są sformułowane w sposób otwarty. Instrukcja proponuje prosty wariant rozgrywki, zachęcając graczy do uruchomienia wyobraźni i intelektu i eksperymentowania ze zmianami reguł. Na szczęście, ponieważ te opisane w instrukcji raczej szybko się znudzą – Magikus to tytuł balansujący na cienkiej linii między grą a skomplikowaną metodą wylosowania zwycięzcy.
Zadaniem graczy jest zebrać wszystkie składniki magicznej receptury. Każdy adept sztuk tajemnych otrzymuje małą listewkę z czterema kolorowymi klockami, które odpowiadają kolorom czterech różnych magicznych ingrediencji. Aby zdobyć składnik, trzeba najpierw umieścić białą sowę w kolumnie lub rzędzie z którego chcemy pobrać przedmiot, a następnie wylosować odpowiedni kolor przy pomocy rzutu kostką. Jeżeli wypadnie nam biała ścianka, możemy wybrać dowolny składnik z tej kolumny. Jeżeli wypadnie nam czarna ścianka, możemy ukraść składnik innemu graczowi. Gracz, który zgromadzi komplet składników, ogłasza swoje zwycięstwo, wrzuca składniki do małego czarnego kociołka i wypowiada zaklęcie.
Powyższe zasady sprowadzają grę do dość jałowego rzucania kością, rozgrywka nie proponuje niestety niczego ciekawego dla rodziców. Jednak dzieci bawią się przy Magikusie całkiem dobrze. Testowałem grę (upraszczając nieco zasady) ze swoją trzyletnią córką i muszę przyznać, że Klara uwielbia Magikusa. Początkowo graliśmy nie przejmując się sową, wybierając składniki z dowolnego miejsca na schodach, ale później udało się zagrać również z ustawianiem sowy. To chyba pierwsza gra, w którą Klara potrafiła zagrać od początku do końca zgodnie z ustalonymi regułami, wytrzymując do końca rozgrywki.
Jednak dla sześciolatka takie zasady są zbyt proste. Nie da się przy Magikusie utrzymać jego zainteresowania na dłużej, nie będzie to gra do której sześcioletnie dziecko będzie chciało wracać. I tu przychodzi z pomocą filozofia gier LEGO, czyli „Zmieniaj”. Gra się nie podoba? To ją sobie popraw! LEGO zachęca do modyfikacji zasad, eksperymentowania, dopasowywania gry do swoich upodobań. Na początek mamy kilka sugestii w samej instrukcji, niestety niespecjalnie szczęśliwych, nie dają one graczom ani trochę więcej wpływu na wynik niż wersja podstawowa, ale przecież nikt nie każe na nich poprzestawać.
Dzieciaki uwielbiają eksperymentować z grami, wymyślać własne zasady i nowe zabawy. Klocki LEGO jako budulec dla planszówek daje nieskończone niemal możliwości takich eksperymentów. I tu upatrywałbym sensu i siły Magikusa. Nie ukrywam, że kupując grę planszową wolałbym otrzymać produkt, który oferuje jakieś decyzje, w jakiś sposób wpływające na wynik rozgrywki, który zapewnia graczom większą kontrolę nad grą. Magikus z punktu widzenia rodzica to raczej zbiór ładnych, wysokiej jakości komponentów i nadzieja że da się z nich zrobić dobrą grę. Magikus z punktu widzenia dziecka, to fajna, prosta gra, którą można się dobrze bawić. Dla młodszych graczy (młodszych niż limit wieku przewidziany przez producenta) to może być brama do prawdziwego grania. Dla starszych (czyli sześcio- i więcej-latków) to poligon doświadczalny, który może w przyszłości zaowocować stworzeniem swojej pierwszej gry.
Poniższa ocena dotyczy gry w oczach docelowego odbiorcy – sześciolatka. Młodsze dzieci powiny sobie dorzucić punkcik do oceny. Rodzice w Magikusa pograją tylko po to żeby wspólnie bawić się z dzieckiem, sami nie znajdą w nim nic godnego uwagi.
Dziękujemy firmie LEGO Polska za przekazanie gry do recenzji.
Ogólna ocena
(3/5):
Złożoność gry
(1/5):
Oprawa wizualna
(5/5):
Witam !
Gdy ponad rok temu Lego wypuściło gry planszowo-klockowe ;-) bardzo się tym zainteresowałem. Chciałem nawet ściągnąć sobie egzemplarz Piramidy Ramzesa (bo Knizia, Lego, itd) z zagranicy. Jednak zanim to zrobiłem na stronie Lego obejrzałem sobie instrukcję do wspomnianej gry. No i mój zapał baardzo ostygł. Stwierdziłem: poczekam. Teraz po obejrzeniu kilku egzemplarzy gier z serii Lego stwierdzam, że nic nadzwyczajnego to to nie jest. Taki trochę przerost formy nad treścią. Sporo ludzi kupi, no bo Lego, ale żaden przełom to nie jest. Szkoda :-(
Pozdrawiam
Gdyby wiele innych gier miała taką dystrybucję jak gry Lego. Lego wydało gry i można je znaleźć nawet w jakimś podrzędnym markecie zabitym deskami. W większych marketach i Smykach to zawalone są całe półki. Zmarnowany potencjał. Tylko, żeby ludzie się nie zniechęcili do planszówek próbując ich „renesansu” na produktach Lego.
Buduj, graj, zmieniaj! Że też my wszyscy, niby tacy obeznani planszomaniacy, nie wpadliśmy na to wcześniej. Zaraz biorę Brassa i wymyślę do niego nowe reguły. Węgiel będą przewozić pociągi ze Steam Barons, w przędzalniach będzie się robiło dżinsy (fioletowe kostki z Caylusa), które następnie będzie się wysyłać portami do Europy. Bo to nie mapa Anglii a Chin będzie!
No co tak czytacie? Bierzcie gry w swoje łapki i zmieniajcie zasady! :-p
Poważnie mówiąc, slogan Lego nie jest jakiś absurdalny i bez sensu. Przecież same klocki to:
1 – schematy które pozwalają na budowę czegoś z tego co jest w pudle
2 – wymyślanie nowych budowli w oparciu o dostępne materiały
Gry kierują się tym samym tokiem rozumowania. Dla mnie osobiście Lego to przede wszystkim klocki, zabawa w budowę… a gra, to coś co wydłuża to pierwsze.
Folko, zgadzam się i dlatego nazywanie tego „planszówkami” to raczej nadużycie. Ktoś naprawdę może myśleć, że kupuje fajną, przemyślaną i przetestowaną grę, a nie zestaw klocków, jakąś banalną mechanikę i hasło „se wymyśl fajne reguły”.
Geko, a czy Dixit jest planszówką ? Ktoś kupujący tą grę też może pomyśleć, że to fajna przemyślana gra, a okazuje się, że dostaje talię kart, do których musi wymyślać skojarzenia. Gry Lego są skierowane głównie do młodszych dzieci i należy je oceniać po tym jak dzieci się przy nich bawią.
@loreciak, nie porównywałbym Dixita do klocków Lego. Dixit był rozwijany prze wiele lat i było wiele problemów przy jego projektowaniu. Choćby z odpowiednim doborem ilustracji na kartach. Zabawki Lego (bo chyba nie gry) były zapewne robione tak: dobra… mamy klocki… zróbmy kostkę i będziemy za ten sam plastik od nowa brać pieniądze. Panią Jadzie z marketingu, Władzia z magazynu i kogoś tam jeszcze weźcie niech szybko kilka gierek z kostkami wymyślą. Tylko niech się nad tym nie pocą i nie testują. Marketing podrzucił nam tekst, żeby gracze sobie sami reguły robili. My de facto będziemy młócić te same klocki w innych pudełkach ;).
Czepiacie się. Chyba już zapomnieliście jak sami byliście dziećmi. Patrzycie na wszystko oczami geeka i myślicie, że każdy szuka na półkach gry planszowej, która była testowana przez 5 lat. Dla większości ludzi coś takiego w ogóle nie mieści się w głowie, że grę planszową trzeba testować.
Oczywiście ja też nie chciałbym żeby na półkach pojawiały się buble a porządne gry, ale gier LEGO nie zaliczyłbym do tej pierwszej kategorii.
Nie wiem jak wy ale jak ja byłem mały to sam wymyślałem reguły, zabawy i gry. Właśnie w coś takiego celuje LEGO a nie w rynek dla planszomaniaków i ich dzieci. Oczywiście wśród gier LEGO są słabsze i lepsze tytuły ale nazywanie ich zbitkiem klocków plus wymyślone na prędce reguły to jest gruba przesada
W takim bądź razie Yosz czekam na dalsze recenzje, gdyż sam napisałeś, że Race 3000 to słaba gra. Ja_n entuzjazmem jakoś nie zionie i pisze: „Magikus z punktu widzenia rodzica to raczej zbiór ładnych, wysokiej jakości komponentów i nadzieja że da się z nich zrobić dobrą grę.”.
Jak na mój gust i wasze recenzje to jest właśnie zbitek klocków plus wymyślone na prędce reguły doprawione hasłem reklamowym „Buduj, Graj, Zmienia” :).
Póki co jak będę chciał dziecku kupić klocki to kupię klocki (może nawet Lego), a jak będę chciał kupić grę to kupię grę :).
Magikus jest słabiutki – ruchy są bardzo oczywiste i gra nadaje się tylko dla małych dzieci – rodzice/starsi gracze będą sfrustrowani rzucaniem kością, licząc na odpowiedni kolor.
Grałem dwa razy (drugi raz wymuszony) i odradzam.
– Dzień dobry. Poproszę klocki LEGO.
Niech to będzie coś w stylu EURO, z lekką
nutką dekaaaa…meritrashu.
– Panie! Ile razy mam powtarzać?
To jest sklep z klockami!
KLO-CKA-MI !!!
Yosz, ja nie mam na myśli gry dla graczy. Ale porządnie zrobioną grę dla dzieci, a nie reguły wymyślone przez 10 min (takie mam wrażenie) i hasło „sam se wymyśl fajniejsze reguły”.
czepiacie się – każdą grę dla dzieci można, jak się chce, podsumować stwierdzeniem 'reguły wymyślone w 10 minut’ (choćby i popularne Pędzące Żółwie) – a jaka jest prawda nie wiadomo
gry dla dzieci zawsze szybko znudzą dorosłych – te dla 4-6-latków, znacznie szybciej niż te dla 8-10 latków
niby każdy uwzględnia dziecięcą persektywę, ale widzę, że WCALE tak nie jest – na własne oczy widziałem wiele razy przy czym dzieciaki się znakomicie bawią. A taki 'poważny, wyrobiony’ gracz podszedłby do tych dzieci i powiedział: 'jak się możecie przy tym bawić? przecież to prymitywna mechanika wymyślona w 10 minut, gra losowa, prosta i ogólnie bez sensu, lepiej zagrajcie w….’. To nie ma w ogóle znaczenia – każda gra przy której dzieciaki się dobrze bawią jest dobra i 'porządnie zrobiona’.
Grałem np. w grę LEGO Ramses Pyramid i pewnie dla dorosłych to nuda po kilku rozgrywkach, ale jak się dzieciaki przy tym bawią – niech się bawią. Nic mnie nie obchodzi że ktoś udowodni naukowo, że w grze Y to jednak jest 15% więcej decyzji niż w Ramses Pyramid, że w grze X jest o 5% mniej losowości a gra Z ma 32% więcej reguł…
podsumowując – czepiacie się :)
nie ma znaczenia jak się bawi rodzic, ważne jak się bawi dziecko
rodzic ZAWSZE się znudzi grą dziecięcą – nie ma znaczenia czy będzie to już po 2 rozgrywce czy po 5 czy po 8
Aha, i proszę żeby nie wypowiadały zdecydowanych sądów osoby, które nie widziały np. jak 5-, 6-latki świetnie bawią się przy – zupełnie prymitywnym z punktu widzenia dorosłego, 'Sombrero czy melonik’, odrzucając propozycję gry w Carcassonne czy inne 'doskonale familijne, porządne i kształcące tytuły’.
Please..
Jax. Ależ ty masz rację. Masz w 100% rację. To są gry dziecięce i powinny być oceniane z perspektywy dziecka jeśli chodzi o frajdę i dobrą zabawę. Tylko, że dzieci dobrze się bawią przy najróżniejszych rzeczach, a to rodzic koniec końcem decyduje którą z tych wszystkich fajnych zabaw kupi, bo wszystkich nie da rady. Dziecku jest to obojętne.
[złośliwość ON] Na następną recenzję proponuję baloniki, albo misie pluszowe, albo patyczek i żywą dżdżownicę, gdyż dzieci też się tym świetnie bawią [złośliwość OFF].
Z dwóch istniejących recenzji wyłania się postać gier LEGO jako niekończącego się rzucania FAJNĄ kością. Do tego trzeba zbudować planszę przed grą (większe prawdopodobieństwo, że dziecko się znudzi) i jeszcze modyfikować zasady o czym z taką nadzieją pisze Ja_n. Tylko, że ja mam w domu dużo różnych klocków, kostek, misiów, domek dla lalek, kilka puzzli, znaczników i pierdułek. Jeżeli mam sobie coś wymyślić to po co mam do tego kupić LEGO? Chyba tylko dla samego LEGO, żeby dziecko co urodziny, czy gwiazdkę chciało więcej LEGO. Ja widzę w tym tylko taki sens. Recenzję póki co potwierdzają moje obawy.
konev,
mój komentarz odnosił się do wersji 'bazowych’ gier LEGO ;)
(tak więc Twój ostatni akapit to zupełnie inna para kaloszy)