Dzięki kamerze zainstalowanej przez ekipę boardgamegeek.com na targach w Essen miałem możliwość zerkania jednym okiem na prezentowane na targach nowości. Na początku wydawało mi się, że goście z bgg są w doskonałej sytuacji – siedzą sobie przy stoliku i wszyscy do nich przychodzą ze swoimi grami żeby mieć możliwość ich pokazania. Ale otrzeźwienie przyszło szybko – przy prezentacji gry Flaggo!. Jeśli przy stoliku rozsiądzie się wydawca/autor i zacznie opowiadać o swoim cudzie, w którym rzuca się kostką i rusza o tyle pól, ile wypadło, a potem albo odpowiada się na losowe quizowe pytanie, albo po prostu zdobywa się losową liczbę punktów, to co możesz zrobić? Musisz go do końca wysłuchać, z miłym uśmiechem na ustach i na końcu pochwalić jego grę zamiast po prostu wynieść się z nudnej prezentacji. Tym niemniej mam kilka refleksji na temat tych gier, których prezentacje udało mi się obejrzeć.
Toscana – to jedna z falangi gier winiarskich, które w tym roku wyjątkowo licznie atakują. Nie przyglądałem się jej wcześniej, prawdę mówiąc przegapiłem ją nieco. Uświadomił mi jej istnienie yosz podczas nagrania Planszostacji. Dlatego z zainteresowaniem wysłuchałem prezentacji. Według słów autora (obywatela Finlandii), mechanika Toscany to połączenie area control w części odpowiedzialnej za produkcję wina (jeśli zajmujesz pola czerwone, to produkujesz czerwone wino, jeśli białe – to białe, ale musisz też zajmować pola niebieskie, bo do wina potrzebujesz wody) i giełdowej regulacji kursów, dzięki którym możesz to wino dobrze sprzedać. Ceny wina determinuje przekupna komisja degustacyjna, która decyduje co jest dobre i drogie, a co nie. Nie sposób ocenić czy to dobra gra planszowa, ale jedno wiem z pewnością – miłośnik wina siedzący we mnie śmiertelnie się na nią obraził. Tak brutalnej trywializacji jednej z moich pasji nie przeczuwałem. Nawet ze strony gry z fińskim rodowodem.
Last Call – Prawdę mówiąc, całkiem mnie ta gra zaciekawiła. Przeznaczona raczej do luźnego grania, na imprezie. Wszyscy gracze dostają karty z recepturami drinków do przygotowania. Na stole leżą karty kilku barmanów i na każdej z nich stoi kilka identycznych butelek ze składnikami drinków. Jeden gracz wykłada powoli karty z potasowanej talii na barmanów, a pozostali obserwują. Karty są bardzo proste – jest na nich tylko nazwa i wizerunek barmana, każdą wylosowaną kartę rozdający kładzie na właściwym barmanie. Jednak w każdej chwili inni gracze mogą mu przerwać krzycząc „Order!”. Wtedy mogą przestawić jedną butelkę między dwoma dowolnymi barmanami, na których leży karta i usunąć wszystkie karty z tych barmanów. Gdy na którymś barmanie zbierze się zestaw butelek taki jak na jednej z receptur, gracz może powiedzieć, że zamawia ten drink u barmana. Każda nadmiarowa butelka jaką ma barman (niepotrzebna do drinka) owocuje karną kostką lodu dla gracza. Gracz który przerwał wykładanie kart teraz zostaje rozdającym i gra toczy się dalej. Gdy ktoś zrobi już wszystkie swoje drinki, następuje ostatnia kolejka, w której wszyscy robią drinki z tego co jest dostępne, jeśli czegoś brakuje do ich receptury, dostają kostki lodu (nie jestem tego zakończenia na 100% pewien, słuchałem tylko jednym uchem tej części). Na końcu wygrywa ten, kto ma najmniej kostek lodu. Warto podkreślić, że butelki i kostki lodu są fantastycznie wykonane, elementy gry są doskonałej jakości, a gra wygląda na bardzo ciekawą imprezówkę. Chętnie bym spróbował rozgrywki.
Obejrzałem prezentację Antics!, czyli nowej gry Fragor Games, autorów i wydawców słynnych Shear Panic czy Snow Tails, ale nie dowiedziałem się wiele. Gracze kierują swoimi mrowiskami i znoszą z planszy pożywienie, a grą sterują małe mrowiska, na których wybierają akcje jakie będą wykonywać. Mrowiska buduje się na małych podstawkach, które gracze dostają na początku gry. Na tych podstawkach jest sześć akcji uwidocznionych na sześciu heksach. Na nich gracze w trakcie gry układają kolejne warstwy kafelków zbudowanych z dwóch połączonych heksów (podobnie jak kafelki w grze Ingenious). Każdy kafelek przykrywa jakieś akcje pod nim (blokując je), ale udostępnia w to miejsce nowe. Im wyższy nasz stosik kafelków, tym więcej pionków dostajemy i tym więcej akcji możemy wykonać w jednej rundzie. Również im wyżej w naszym mrowisku jest umieszczona akcja, tym jest mocniejsza. Aby wynosić pożywienie z planszy trzeba budować na niej łańcuch mrówek, po których „podróżują” nasze zdobycze. Zdobycze można sobie wykradać, można też ich bronić przed kradzieżą, wygląda na to że w grze jest sporo interakcji. Z powyższego niewiele na razie wynika jeśli chodzi o prawdziwą wartość gry i jakość rozgrywki, a zeszłoroczna Savannah Tails mocno nadwyrężyła moje zaufanie. Trzeba będzie prawdopodobnie poczekać na rozgrywkę żeby przekonać się o właściwej wartości tej gry. Na razie można powiedzieć tyle, że z pewnością jest ładnie wydana.
C.d.n.
Dzięki za relacje, na to liczyłem. Czekam na kolejne :)
Hmm, Last call wygląda na dobre do grania z zastosowaniem prawdziwych kostek i alko (chyba że to z definicji jest prawdziwe a ja coś nie zrozumiałem..)
Ja dokładam się do podziękowań i również czekam na kolejne.
Co do kostek (też słuchałem jednym uchem) to wydawało mi się, że gdy zrobisz zamówienie z nadmiarowymi butelkami, to też dostajesz kostki. Nie pamiętam czy dostajesz gdy brakuje.
Mi podobał się też Totemo… lubię abstrakcyjne gierki, a ta wyglądała intrygująco i wyglądała że pozwala na ciekawe planowanie…
Ciężko się ogląda w pracy, a jeszcze ciężej pracuje ;-)
Tak, jeśli u barmana jest więcej flaszek niż potrzeba na zamówienie, to się dostaje kostkę za każdą nadmiarową butelkę. Jak brakuje to w ogóle nie można zrobić zamówienia. Jedynie w ostatniej rundzie musi być jakoś inaczej, tylko nie dosłyszałem jak dokładnie. Do końca rozgrywki wszyscy muszą zamówić swoje drinki, niezależnie od układu flaszek u barmanów. Stąd mój domysł, że wtedy dostaje się kostki też za brakujące butelki.
Na końcu rundy przesuwa się butelki „do skutku”, ale za każde przesunięcie dostaje się kostkę.