Witaj Wędrowcze!
Asara, kraj tysiąca wież, otwiera przed tobą swoje wrota. Wkraczaj śmiało do cudownego świata, pełnego pałaców z białego alabastru i wież o złotych kopułach. Już z daleka ujrzysz wznoszące się ku niebu rusztowania i zmyślne machiny, dźwigające w górę ciężkie elementy budowli. Wieść o tym, że kalif zaprosił najbieglejszych w swej sztuce budowniczych do upiększenia miast swego kraju szeroko rozniosła się po świecie. Skoro pokonałeś taki szmat drogi, by tu trafić, ty też stań do rywalizacji o to, kto wybuduje najwspanialszą wieżę.
Rzut oka na okładkę najnowszego numeru Świata Gier Planszowych skłonił mnie do przypuszczenia, że może kogoś zainteresuje, co też za grę trzyma pokazana na okładce niewiasta. Ta gra to Asara, jedno z najnowszych dzieł znanego i uhonorowanego wieloma nagrodami duetu Wolfgang Kramer – Michael Kiesling.
Najpierw trochę o tym, o co chodzi w grze.
Gracze wcielają się w role mistrzów budowlanych, noszących imiona Timanis, Mirar, Leiard oraz Faraiel i starają się zdobyć jak największy prestiż na dworze kalifa. Mają cztery lata czyli cztery rundy gry na wybudowanie jak najwięcej, jak najwyższych i jak najwspanialszych wież. Aby tego dokonać, wysyłają swoich pracowników na rynki, gdzie można zakupić różne elementy budowli. Na każdym z czterech rynków można kupić inne elementy – podstawy, środki, okna i szpice.
Elementy mogą być wykonane z pięciu różnych materiałów, co symbolizują różne kolory – brązowy, zielony, czerwony, czarny i biały. Niektóre elementy mają złote zdobienia. Ceny materiałów są różne ale różny jest też prestiż, który przynoszą na zakończenie gry. Kto na zakończenie gry będzie miał najwięcej punktów prestiżu, zostanie zwycięzcą.
Ruch każdego gracza składa się z dwóch czynności:
- Wysłanie pracownika
- Wykonanie akcji
Wysyłanie pracownika to położenie karty na planszy. Obowiązują przy tym następujące zasady:
- · Jeżeli na danym obszarze nie ma jeszcze żadnej karty, można położyć kartę dowolnego koloru.
- · Jeżeli na danym obszarze jest już jedna lub więcej kart, gracz musi położyć kartę takiego samego koloru, jak został położony wcześniej.
- · Jeżeli gracz chce położyć kartę na jakimś obszarze, a nie ma (lub nie chce zagrać) karty w kolorze, który został wcześniej na tym obszarze umieszczony, może położyć dwie dowolne karty obrazkami do dołu na jednym polu tego obszaru.
W zależności od tego, jaki obszar gracz wybrał, gracz może wykonać jedną z pięciu akcji:
- · Zakup elementu wieży
- · Budowa wieży
- · Wzięcie z banku dodatkowych pieniędzy
- · Skorzystanie z Domu Szpiega czyli zakup elementu z zakrytego stosu
- · Uzyskanie Łaski Kalifa czyli prawa rozpoczynania następnej rundy i dodatkowy punkt na zakończenie roku
Każda wieża musi mieć jedną podstawę i jeden szpic. Może też mieć (ale nie musi) dowolną liczbę elementów środkowych i okien. Wszystkie elementy wieży muszą być z tego samego koloru. Za wybudowanie lub rozbudowanie wieży gracz płaci tyle Asari (to waluta gry) i dostaje tyle punktów prestiżu, ile nowych elementów wykorzystał.
Każda z czterech rund gry zaczyna się od przydzielenia graczom kart (czyli pracowników) i pieniędzy, a kończy się przyznaniem punktów – za każdą posiadaną wieżę, za każdy element ze złotym zdobieniem i za Łaskę Kalifa gracz otrzymuje po jednym punkcie.
Na zakończenie gry jest jeszcze końcowa punktacja, w której punkty przyznawane są za największą i drugą liczbę wież, za najwyższą i drugą z wszystkich wież oraz za dwie najwyższe wieże w każdym z pięciu kolorów.
Jak widać z tego opisu Asara jest grą typu worker placement. Ponoć na targach w Essen niektórzy byli zawiedzeni Asarą, bo nie ma w niej żadnych innowacyjnych pomysłów. Ale jak napisał na swojej stronie Bruno Faidutti, wszystkie elementy tej gry są bardzo dobrze poskładane i zbalansowane. Zresztą zdania innych recenzentów są podobne – Asara nie niesie z sobą żadnych przełomowych idei, ale jest to bardzo dobra eurogra na wieczór w rodzinnym gronie. Co wpływa na tę „familijność” Asary? Przepisy są stosunkowo proste i łatwe do zapamiętania. Czas rozgrywki to 45-60 minut. Rodzinnej rozgrywce sprzyja też to, że wszyscy gracze zyskują punkty – jeden mniej, drugi więcej, ale każdemu punktów przybywa. No i oczywiście jakość wykonania – elementy gry są nie tylko ładne, ale też funkcjonalne, np. parawany, za którymi gracze ukrywają pieniądze i zakupione elementy, są wykonane ze sztywnej tektury
Jak powiedział Kapustka w „poessenowym” wydaniu Planszostacji, Asara wygląda tak, jakby jej twórcą był Knizia a nie Kramer. Chodziło mu przede wszystkim o wieloparametrową punktację na koniec gry. Mnie z kolei Asara w pierwszej chwili skojarzyła się z Knizią z całkiem innego powodu. Tematyka gry przypomina grę Knizii Palazzo – w obu kupuje się elementy, z których powstają punktowane na końcu budowle. Ale to jedyne podobieństwo, bo karty pełnią w obu grach całkiem inne role, inaczej kupuje się elementy, według innych zasad buduje itd.
Plusy:
+ proste reguły
+ krótki czas rozgrywki
+ efektowne wykonanie
+ niska cena (w stosunku do zawartości pudełka)
Minusy:
– brak innowacyjnych pomysłów
– zbyt lekka dla wymagających graczy
Grałem raz w Essen i gra jest bardzo średnia. Nic ciekawego, przeciętna gra rodzinna, z bardzo ładnymi grafikami. 5+/10
W ogóle to fajnie, że są jakieś opisy nowości z Essen, bo oprócz yosza to nikt nic nie pisze…
@Wookie: oj nie tylko ;) Z lewej strony dodałem małą listę zaplanowanych recenzji (mniej więcej w planowanej kolejności)
Oczywiście to nie znaczy, że nie będzie więcej niezapowiedzianych recenzji, rzutów okiem czy na radarze.
A mi gra bardzo przypadła do gustu. Leciutka, z banalnymi zasadami i jednoczesną możliwością główkowania, ślicznie wykonana, do zagrania w 40 minut. W sam raz dla rodziny lub na rozpoczęcie planszówkowego spotkania. Ode mnie mocne 7/10.
Nie wiem z jakim nastawieniem Wookie siadał do tej gry, ale jeżeli spodziewał się mózgożera na poziomie powiedzmy Caylusa czy Brassa, to faktycznie mógł być zawiedziony. Przeczytałem jednak 6 czy 7 recenzji (głównie niemieckich) i ogólna ocena jest zgodna – to jedna z najlepszych gier rodzinnych roku 2010. Nie zdziwię się, jeżeli dostanie nominację do przyszłorocznej Spiel des Jahres.
Byłem nastawiony na grę rodzinną z czymś ciekawym/nowym. Wymuszanie koloru na danym polu jest ciekawe, ale to, jakie karty dostaniemy często mocno ogranicza nasze możliwości lub zmusza do wykładania dwóch kart na raz, czyli zostawania w tyle. No i do tego wszystkiego przegrałem ;)
@yosz: cieszę się, że będzie recenzji/rzutów okiem więcej, co nie zmienia tego, co napisałem – dotychczas był pewien niedosyt.
Tylko dodam, że za drugim razem może będzie lepiej, zdarzało mi się już do gry przekonać po pierwszym zawodzie. Tak było na przykład z der Name der Rose, które nota bene kupiłem sobie na tegorocznym Essen za śmieszne pieniądze.
Problem z wymuszonym kolorem karty (o którym napisał Wookie w komentarzu #5) w ciekawy sposób skomentował Faidutti:
Frustration and restrictions are at the heart of many Kramer’s designs. In Tikal, one always needs one more action point. In El Grande, one always needs one more courtier cube. The restrictions in Asara come both from the limited number of spaces where workers cards can be played and from the following suit rule – probably the most innovative and interesting feature of the game.
Ja podobnie jak Rysław dałbym ocenę 7/10 (po jednej partii). Asara to bardzo miła, sprytna gra, świetny tytuł rodzinny… no i bardzo ładna ;-)