Początków wirusologii można się doszukać w starożytności, czego dowodem jest pisany dokument sprzed około 1400 r. p.n.e. znaleziony w Memfis (stolica starożytnego Egiptu), a pokazujący człowieka z objawami poliomyelitis. W Chinach już przed rokiem 1000 p.n.e. rozpoczęto pierwsze próby szczepień ochronnych przeciwko ospie. Punktem zwrotnym w badaniach wirusów było wprowadzenie w 1925 r. metody hodowli komórkowych i namnażania w nich wirusów, oraz skonstruowanie w 1939 r. pierwszego mikroskopu elektronowego. Współcześnie naukowcy wiedzą bardzo dużo na temat wirusów, metod ich namnażania, mechanizmów obronnych organizmów. Wszystko to jest bardzo skomplikowane, a zagłębianie się w podręczniki dotyczące wirusologii molekularnej wolę zastąpić rozwiązywaniem bio-logicznej łamigłówki. Stawiam hipotezę, że Antywirus z serii SmartGames, nie może być tak skomplikowany, jak przeciwwirusowe mechanizmy obronne gospodarza. Chociaż… Czas więc na jej weryfikację.
Łamigłówka Antywirus została wydana w 2009 r., a dzięki wydawnictwu Granna doczekała się również polskiej edycji. Na świecie zdobyła kilka nagród m.in. belgijską „Fun Award” w 2010 r., oraz amerykańską „Best New Puzzle of 2011” przyznaną przez Games Magazin w grudniu 2010 r. Antywirus został zaprojektowany przez znanego holenderskiego projektanta łamigłówek przestrzennych Oskar’a van Deventer, a inspiracją były puzzle z przesuwanymi elementami oraz łamigłówka Rush Hour. Tak też w kwietniu 2003 r. powstał pierwszy szkic koncepcyjny, zaś w sierpniu prototyp. Współpraca z James Stephens’em przyniosła pierwsze zadania, które w późniejszym czasie zostały rozwinięte. Selekcją i testowaniem zajął się sam Raf Peeters.
Budowa wirusa.
Seria SmartGames przyzwyczaiła mnie do wysokiej jakości swoich produktów. Właściwie nigdy nie miałam zastrzeżeń związanych z wykonaniem łamigłówek, czasem tylko ponarzekałam na zbyt cienkie kartki w książeczkach z zadaniami, szczególnie w tych, które przeznaczone były dla dzieci. Antywirus nie odbiega od standardów jakości. Elementy są wykonane bardzo prezycyjnie i estetycznie. Książeczka z zadaniami jest wydrukowana na grubszym papierze, co czyni ją trwalszą. Chwała wydawcy za to! W skład łamigłówki wchodzą: plansza, wirus w kolorze czerwonym i 11 molekuł, instrukcja i mała torba przydatna w podróży. Uwagę przykuwają wszystkie elementy, ale zacznę od planszy. Podzielona jest ona na 25 pól przy wykorzystaniu falistej powierzchni – wygląda to jak ośnieżona kraina wypełniona wzgórzami i dolinami. Taka forma ma bardzo duże znaczenie w trakcie rozwiązywania zadań, ponieważ umożliwia płynne przesuwanie ruchomych elementów (wirusa i 9 molekuł), bez konieczności ich wyciągania z planszy. Jednocześnie uniemożliwia wykonywanie nielegalnych ruchów np. obracanie w płaszczyźnie, przesuwanie w pionie i poziomie. Można więc wykonać ruch tylko ukośny w 4 kierunkach. Plansza posiada również jedno otwarte naroże, przez które można wysunąć wirusa lub fragment molekuły. Powierzchnię planszy można zmniejszyć dwoma molekułami (pojedyncze, białe, okrągłe elementy), które nie można przesuwać.
Patrząc na wygląd ruchomych elementów przypominają mi się lekcje biologii dotyczące wirusów. Wirion, czyli aktywna jednostka wirusa, jest zbudowany zasadniczo z dwóch elementów: płaszcza białkowego (kapsydu), okrywającego najważniejszą część – kwas nukleinowy. Spójrzcie jak wygląda nasz wirus: biał(kowa)a otoczka wokół czerwonego wnętrza. Kolor czerwony to energia, rozbudzenie, w negatywnym znaczeniu to agresja. Świetnie pasuje do tematu. Pozostałe molekuły mają inne, przyjazne dla oczu barwy. Wszystkie wykonane są w taki sposób, aby idealnie wpasować się do pofalowanej planszy. Dodatkowo każda molekuła podzielona jest na kilka części – o kształcie kolistym i w formie zagłębienia. Kolejny świetny patent. Wystarczy dobrze umieścić palce w tych zagłębieniach by płynnie przesuwać elementy po planszy. Molekuły mają różne kształty, są też różnej długości, więc efekt przesuwania też jest różny. Wszystkie wspomniane przeze mnie elementy są na tyle duże, że nie męczą wzroku, tak jak było to w przypadku łamigłówki IQ-Twist. Zadania standardowo podzielone są na stopnie trudności – w Antywirusie dostajemy 60 zadań podzielonych na 5 stopni: starter, junior, expert, master, wizard. Rozwiązania są zebrane na końcu instrukcji w formie opisu: numer molekuły, kierunek i ilość ruchów.
Mechanizmy obronne.
W opisie elementów używam słowo „molekuła”, która nie pojawia się w polskim wydaniu. Tylna część pudełka sugeruje, że wszystkie ruchome elementy to wirusy! Mając na uwadze cel gry, czyli usunięcie czerwonego wirusa przez otwarte naroże planszy oraz pobieżną znajomość biologii, nie mogę zgodzić się z tym stwierdzeniem. Mechanizmy obronne organizmów przed wirusami są bardzo skomplikowane i na pewno nie odbywają się przy udziale innych wirusów. Owszem, są znane przypadki bodajże 3 wirusów, które do namnażania się potrzebują obecności innych wirusów, hamując w ten sposób ich replikację, jednak same się nie niszczą. W związku z tym w naszej grze jest jeden wirus, a pozostałe ruchome elementy to molekuły, będące odpowiednikami substancji obronnych organizmu. Wróćmy do samej mechaniki usuwania czerwonego wirusa. W zadaniach jest używana zmienna ilość molekuł – wraz z wirusem jest ich od 3 do 7, różne kształty, ruchome i nieruchome bądź tylko ruchome molekuły. Maksymalna ilość zakrytych pól wynosi 16 – w tym przypadku pozostaje tylko 9 pól umożliwiających ruch. Im więcej wolnej przestrzeni, tym rozwiązanie jest łatwiejsze. Zadanie polega na takim manewrowaniu molekułami, aby stworzyć wirusowi wolną drogę do otwartego naroża planszy-komórki. Wcześniej wspomniałam, że ruchy wykonuje się bardzo płynnie. Gdy przesuniemy elementy w nieodpowiednim kierunku, ale zgodnie z zasadami, nasze ruchy możemy cofnąć bez żadnych konsekwencji. Okazało się, że w porównaniu z komputerowo wyliczonymi ruchami, dla danego zadania, liczba moich ruchów była za każdym razem nieporównywalnie wielka. Jako ciekawostkę podam, że ilość ruchów waha się od 11 do około 130.
Zadania z poziomu starter rozwiązywałam w czasie poniżej 40 sekund, przy kolejnych poziomach czas się wydłużał. Zadania z poziomu ekspert rozwiązywałam średnio w ciągu około 2 minut. Jednak już na tym poziomie pojawiły się zadania, które były trudne. O kolejnych poziomach wolę nie mówić, bo czas rozwiązywania jakoś się moooocno wydłużył. Szczególnie na poziomie wizard. Rozwiązywanie zadań jest sprawą subiektywną. Każdy robi to inaczej i z inną szybkością. Czas mierzyłam tylko z ciekawości, choć na ostatniej stronie instrukcji jest miejsce na jego notowanie. Warto przed rozwiązaniem każdego zadania poświęcić chwilę na analizę: gdzie przesunąć molekuły, co jako pierwsze ruszyć, czy można przesunąć całą grupę molekuł (ruch dozwolony). Jeśli są obecne na planszy nieruchome elementy, trzeba pomyśleć którędy da się wyprowadzić wirusa, jak ograniczają one ruchy pozostałych elementów, szczególnie tych dużych.
Czy warto zostać wirusologiem?
Ze wszystkich łamigłówek z serii SmartGames, które rozwiązywałam, najbardziej podoba mi się właśnie Antywirus. Nie tylko mnie. Tematyka pasuje do mechaniki, elementy są świetnie wykonane, techniczne rozwiązanie sposobu przesuwania elementów jest rewelacyjne. Zadania rozwiązuje się z ogromną przyjemnością, nie męczą, wciągają. Gdy rozwiązanie danego zadania jest trudne, człowiek nie zniechęca się. Nie zdarzały mi się nawet momenty frustracji. Lekko – przyjemnie, ciężko i też przyjemnie. Ta łamigłówka jest bardzo dynamiczna, nie ma w niej czasu na nudę, jest tylko ciężka praca głowy i rąk. Dzięki niej poprawia się myślenie logiczne, spostrzegawczość, wyobraźnia. Dlatego jest dobrym narzędziem wspomagającym dla starszych dzieci (według zaleceń od 7 roku życia), oczywiście też dla dorosłych. Z pełną świadomością twierdzę, że jest to rewelacyjny pomysł na spędzanie wolnego czasu. I jakże twórczy!
Z ciekawości zaglądnęłam do „Podstaw wirusologii molekularnej”. Próbowałam przeczytać rozdział o mechanizmach obronnych organizmów przed wirusami i uznałam, że jest to tak skomplikowane, że wolę szukać rozwiązań do zadań z poziomu wizard. Przy którymś zadaniu z tego poziomu wróciłam do… czytania. Jak mam więc potwierdzić moją hipotezę?
Ogólna ocena
(5/5):
Złożoność gry
(5/5):
Oprawa wizualna
(5/5):
Świetna recenzja (mimo, że boli mnie jakoś używanie słowa molekuła – wobec czegoś innego niż cząsteczki chemicznej, ale to już wina osłuchania się).
A jak wypada w porównaniu do Titanica?
W wersji anglojęzycznej używają właśnie słowa molekuła i jest ono bardziej trafne od określenia wirusy. Na wyobraźnię przeciętnego człowieka też lepiej działa ten wyraz (coś małego i związanego z chemią) niż np. interferon, kinaza białkowa, cząsteczki dsRNA i inne tajemnicze nazwy z mechanizmów obronnych.
A co do Titanica – za 2 tygodnie będzie recenzja, więc proszę o cierpliwość.
Mnie tam jedynie zaskoczyło określenie, że 'Tematyka pasuje do mechaniki’. Bo dla mnie to przykład łamigłówki, gdzie to powiązanie jest właśnie zerowe. Temat wydaje się doklejony na siłę i to mi jedynie w tej łamigłówce przeszkadza (bo lubię gdy mechanika wiąże się z tematem), – pewnie komuś po prostu wygląd elementów skojarzył się z molekułami. A że elementy, to standardowe w grach logicznych i łamigłówkach kolorowe połączone kółka, to równie dobrze temat mógł powstać po wyprodukowaniu samej łamigłówki, np. „Drukujemy pudełka, to jaką nazwą dorobimy do tych kolorowych kółek?”. Do tego moim zdaniem wybrano wyjątkowo nietrafnie, bo wychodzi na to, że łamigłówka polega na przesuwaniu molekuł systemu obronnego w ten sposób, by schodzić z drogi wirusowi, by mógł się on wydostać z planszy i infekować dalej, czyli mechanika jest wręcz jest odwrotnością tego dorobionego na siłę tematu.
Łamigłówki to zwykle duży poziom abstrakcji i nie wymyślają ich biolodzy molekularni, fizycy, chemicy i całe zacne grono naukowców. Żeby się sprzedać muszą mieć jakąś nazwę, jakiś temat i miło gdy choć trochę nawiązują do rzeczywistości. Tak jak w muzyce – utwory znane są bardziej po konkretnych nazwach a nie po numeracji np. opus 93. W Antywirusie planszę można w wielkim uproszczeniu potraktować jak organizm/komórkę, z którego mechanizmy obronne usuwają wirusy. W tej grze molekuły nie schodzą z drogi wirusowi, a raczej tworzą „kanał” by go usunąć. Takie jest moje skojarzenie.
Ja tam doskonale rozumiem, że łamigłówki są z natury abstrakcyjne. Podoba mi się też to, że mają jakiś temat – np. wolę, że to „Antywirus”, a nie „Kolorowe Kółka”. Ale są po prostu łamigłówki bardziej abstrakcyjne i mniej. Np. River Crossing, Tipover, Rush Hour, Titanic – odzwierciedlają wręcz rzeczywiste akcje, które moglibyśmy wykonywać w życiu. Z kolei inne łamigłówki są oparte wybitnie na jakimś abstrakcyjnym problemie, do którego temat jest jedynie uprzyjemniającym dodatkiem – np. Hoopers, Chocolate Fix, Hide’n’Seek. W tej drugiej kategorii można podpiąć praktycznie dowolny temat i będzie pasował. I taką moim zdaniem łamigłówką jest Antywirus – można by ją nazwać Safari, Piraci, czy tam Sałatka Owocowa – trzeba by tylko ponaklejać odpowiednie obrazki. To raz – a dwa, że nawet samo wykonanie jest mocno abstrakcyjne – po prostu kolorowe kółka – to już prototyp bardziej przypomina mi krwinki. Dla mnie pod tym względem Antiwirus wręcz wyróżniał się spośród innych łamigłówek Smart Games, wydawał mi się zawsze wręcz z innej bajki – a przed IQ Twist uważałem go za najbardziej abstrakcyjny z ich oferty dostępnej w Polsce. No i w tym kontekście – bardzo mnie zaskoczyło, gdy przeczytałem, że ktoś podaje ją jako powiązaną mechanicznie z tematem.
Niemniej teraz będzie dla mnie jeszcze przyjemniejsza, gdy będę sobie wyobrażał, że krwinki specjalnie formują korytarz, by pozbyć się wirusa :)
Kto wie, może dzięki tej łamigłówce zostanie odkryty nowy mechanizm w mikrobiologii. W dodatku krwinkowo-kanałowy ;-)
Przez Ciebie – schecherezade – właśnie kupiłem Antywirusa.
Jak nie będzie fajny to biorę kilof i jadę palić opony i protestować pod Sejmem.
Bez obaw. JEST bardzo fajny! :)