Na początku muszę stwierdzić, że jestem chyba dużym dzieckiem. Lubię gry dla dzieci, gram w gry dla dzieci i sprawiają mi frajdę :). Może dlatego, że ja w dzieciństwie miałam tylko Eurobiznes i Skaczące czapeczki, więc nadrabiam stracony czas. Naprawdę, trafienie na dobrą grę dla maluchów bardzo mnie cieszy. Jestem zwolenniczką dawania dzieciom kreatywnych i rozwijających zabawek, a przeciwniczką zabawek głośnych, elektronicznych, kiczowatych i… brzydkich (jak cała masa współczesnych, plastikowych badziewi). Na szczęście dobrych gier dla dzieci powstaje coraz więcej. Rok 2015 obfitował w naprawdę świetne tytuły dla maluchów – dostosowane do wieku, o walorach edukacyjnych, pomysłowe, pięknie wydane. Czasem wśród gier dla najmłodszych znajdzie się perełka – gra, która nie dość, że jest genialna w swojej prostocie, to jeszcze sprawia niesamowitą frajdę zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Taką perełką w mojej opinii są właśnie Potworne Przepychanki od wydawnictwa Rebel!
W sporym pudle znajdziemy całą masę drewna – a konkretnie drewniane klocki, na które przed pierwszą rozgrywką trzeba ponaklejać obrazki z potworami. Poza tym mamy też kostkę, która na każdej stronie ma wizerunek jakiegoś potwora. Te same potworki znajdziemy na kartonowych żetonach, których jest od groma (81). Do tego mamy jeszcze arenę o dziwnym kształcie i dwie popychaczki – mniejszą i większą. Pod względem wizualnym i jakościowym jest bardzo dobrze. Solidne elementy – gruby karton, moje ukochane drewniane elementy, które nie dość, że są ładniejsze od plastiku, to stanowczo dużo trwalsze. Grafiki są ładne, zabawne i kolorowe.
A co do rozgrywki – może wziąć w niej udział od 2 do 4 osób w wieku od 5 lat wzwyż. Zasady są banalnie proste. Na początku na arenie umieszczamy 7 potworów. Następnie pierwszy gracz rzuca kostką. Teraz musi wziąć potwora, którego wskazała kość, umieścić go na większej popychaczce i przy pomocy mniejszej popychaczki wsunąć go na arenę. Oczywiście trzeba to zrobić tak, aby żadne inne potwory nie spadły z areny. Gracz może obracać areną lub chodzić wokół stołu tak, aby znaleźć jak najlepsze miejsce dla swojego potwora. Jeśli jednak jakiś potwór spadnie, wszyscy pozostali gracze otrzymują żeton przedstawiający tego potwora. Potworka, który spadł, odrzucamy do pudełka (nie bierze już udziału w grze). Gra kończy się w momencie, kiedy kostka wskaże potwora, którego nie ma już w puli.
Oczywiście każdy potwór ma inny kształt i wielkość – np. czerwony i zielony są małe, biały i pomarańczowy to naprawdę spore potwory, a żółty jest niewielki, ale ma tak dziwny kształt, że nieraz trudno go gdzieś upchnąć. Różną wielkość mają też żetony – im większy potwór, tym większy żeton. Żetony, które otrzymujemy, dokładamy do siebie, tworząc szereg. Na końcu gry porównujemy te szeregi – wygrywa najdłuższy.
Jak widać gra jest prosta, ale zabawa przednia! Najpierw o walorach edukacyjnych – w grze ćwiczymy zręczność i precyzję. Nawet kiedy na arenie jest już sporo potworów, to jeśli bardzo delikatnie i powoli będziemy umieszczać naszego, może nam się to udać. Poza tym, bardzo fajne jest to, że dzieciaki uczą się właściwego oceniania relacji przestrzennych. Trzeba trochę się zastanowić, żeby znaleźć dobre miejsce dla potwora. I tu nie chodzi o to, żeby zauważyć tylko, gdzie jest więcej miejsca. Potrzebne jest myślenie przyczynowo – skutkowe. Jeśli widzę, że potworów jest sporo, to muszę pomyśleć, w którym miejscu zacząć wpychać swojego, w którą stronę, pod jakim kątem, i wreszcie – które potwory znajdujące się na arenie zostaną przez to przesunięte. Bo jeśli już wiadomo, że coś na pewno musi spaść, to trzeba pokombinować, żeby spadło jak najmniej i to jak najmniejszych potworów. Potworne Przepychanki to nie jest bezmyślna układanka, ale wymaga użycia szarych komórek.
Podoba mi się też system wyłaniania zwycięzcy. Zbieramy żetony, z których układamy szereg, a na końcu porównujemy długość. Jest to fajna odskocznia od tradycyjnego liczenia punktów, a do tego znów w grę wchodzi ocena relacji przestrzennych. Może się okazać, że ktoś ma dużo żetonów, ale małych, więc jego szereg będzie krótszy od tego, kto ma żetony z dużymi potworami.
Potworne Przepychanki to gra, która zdobyła moje serce! Ja za nią po prostu przepadam i bardzo często ląduje na stole, nie tylko z dzieciakami. Równie często gram z dorosłymi i też ją uwielbiają. Wyciągamy ją zawsze, kiedy mamy ochotę na coś lekkiego i przyjemnego lub jako przerywnik między cięższymi tytułami. Grając z dorosłymi dochodzi nam tu jeszcze jeden motyw, który jest absolutnie genialny. Umieszczając swojego potwora, staram się to zrobić tak, aby gracz będący po mnie miał jak najtrudniej. A więc wpycham go w taki sposób, aby pozostałe wystawały poza arenę, wisiały niemalże na włosku :). Nie ma to jak wzbogacić grę dla dzieci negatywną interakcją.
Podsumowując, gra jest świetna! Podoba się dzieciakom, nadaje się już od 5–6 lat, ale podoba się też i starszym (9–10-latkom), więc wasze pociechy raczej tak szybko z niej nie wyrosną. Dla dorosłych to również jest frajda, więc zapewne nieraz będziecie tę grę podkradać swoim dzieciom. Dla mnie dycha. Chyba więcej dodawać nie muszę :).
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(10/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra praktycznie bez wad, genialna i to nie tylko w swojej kategorii. Ma ogromną szansę spodobać się nawet ludziom, którzy dotąd omijali ten typ gier szerokim łukiem.