Zapraszam do kolejnych mini-rzutów okiem pisanych na podstawie BGG TV.
Infarkt promowane przez Czech Board Games pozwala nam zabawić się… w życie. LOL :| Otóż jesteśmy sobie ludźmi w średnim wieku, którzy prowadzą bardzo intensywny tryb życia: imprezy, kariera, życie osobiste. To wszystko podnosi nasz poziom depresji, cholesterolu itp. Trzeba zatem dbać o odpoczynek, właściwe odżywianie, zażywać leki.
Wygrywa ten, kto… przeżyje. Pozostali gracze (w Infarkt można bawić się w składzie od 2 do 5 osób) schodza na zawały serca, wylewy, uzależnienie narkotykowe (z tego co zrozumiałem). Jak miło :| Minusem jest to, że w trakcie rozgrywki poszczególni gracze po kolei są eliminowani. Twórcy zapewniają jednak, iż śmierć postaci gracza następuje zwykle zaledwie kilka tur przed końcem gry, więc Ci, którzy odpadli, nie czekają zbyt długo i nie nudzą się. Hm. No nie wiem. Niby trochę jak we Fiese Freunde, fette Feten, ale bardziej… zabójczo. Losowość spora (np. idąc do apteki losujemy kartę leku, który niekoniecznie może nam być potrzebny – potem wymieniamy go na pchlim targu), tematyka niezbyt porywająca. Czy granie w grę, która udaje życie jest w ogóle fajne? Nie jestem przekonany. Próbował ktoś takich gierek? Nigdy nie wciągnęły mnie żadne Simsy itp. Szukam jednak w grach jakiejś odskoczni, innego świata, niecodziennej sytuacji, w której mogę się sprawdzić. Walka z cholesterolem na planszy? Kaman…
Revolver: The Wild West Gunfighting Game to propozycja White Goblin Games – dwuosobowa asymetryczna karcianka poświęcona kowbojskim strzelaninom. YAHOOOO! :) Każdy z graczy ma osobną, 62-kartową talię: gangu, który własnie napadł na bank w miasteczku lub obrońców prawa – ścigających bandytów. Bandyci wygrywają, gdy obronią się aż do momentu ucieczki pociągiem lub odwrotu do Meksyku. Przegrywają, jeśli zostana zabici. Stróże prawa starają się zatem jak najszybciej zastrzelić członków gangu, ścigając się z upływającym czasem. Strzelaniny prowadzone są wokół pięciu miejsc (np. bar, kanion), z których każde posiada określoną wartość obrony. Do nich dokładane są karty strzelaniny – jeśli wartość kart dołożonych przez stróża prawa będzie większa niż wartość kart bandyty, wtedy jeden z bandytów ginie. Co ciekawe – to bandyta wybiera którego ze swoich ludzi zabije, przy czym obowiązuje zasada, że najpierw giną ci o najmniejszej wartości. Lider gangu, Jack 'The Crow’ Colty, zginie na samym końcu (wiadomo, jak w filmie). Postacie mają swoje specjalne zdolności aktywowane w momencie śmierci. Całą grę trudno ocenić, ze względu na dużą interakcję pomiędzy asymetrycznymi taliami, specjalnymi zdolnościami itp. Tym niemniej Revolver wygląda całkiem obiecująco. Osobiście lubię dwuosbowe, asymetryczne karcianki, i na każdą zawsze spoglądam z zainteresowaniem. Gdyby ktoś miał ochotę poczytać instrukcję, znajdzie ją tutaj.
Terra Evolution jest przedstawicielem szerokiej na Essen grupy planszówek, próbujących zdyskontować sukces Dominant Species, przynajmniej tematycznie. Tym razem mamy ewolucję osadzoną w mechanice… deck-buildingu. Każdy z graczy ma zatem swoją własną planetę, na kontynentach której rozwija łancuch ewolucyjny, od pierwotniaków, przez płazy, owady, ptaki, aż do ssaków. Nasze zwierzątka musza przeżyć katastrofy i klęski, zagrywane na nasza planetę przez innych graczy (wybuchy wulkanów, epoki lodowcowe itp). W swojej turze przede wszystkim wykładamy karty kontynentów i zagrywamy na nie karty zwierząt, co warunkowane jest zachowaniem łańcucha ewolucyjnego. Kartę płaza zagrać możemy tylko wtedy, jeśli na jednym z naszych kontynentów jest już karta ryby. Kartę gada tylko wtedy, kiedy mamy już jakiegoś płaza. I tak dalej… Zwierzę zagrać można na nowy (niezasiedlony) kontynent, albo na stary (zasiedlony), usuwając z niego karte stojącą niżej w łancuchu. Taka karta idzie do tzw. 'talii skamielin’, która na koniec gry przynosi punkty (tylko ona). Przy czym warunkiem zwycięstwa jest posiadanie na swoich kontynentach przynajmniej jednej karty ptaka i jednej karty ssaka, więc nie można natrzaskać punktów tylko na najsłabszych rybkach i pierwotniaczkach. No i do tego te katastrofy, które potrafią wykosić sporo gatunków… Choć podczas oglądania potwornie się męczyłem, ze względu na słabiutki angielski autora, to jednak myślę, że gra może zainteresować miłośników deckbuildingu. Dla chętnych – instrukcja.
Revolver… był grą opartą na filmie Obcy: Decydujące Starcie (Aliens) Camerona, tyle, że w postaci print-and-play. Kiedy nie można zdobyć praw do horrendalnie drogiej franszyzy, zostaje Dziki Zachód ;)
Heh… deckbuilding i temat ewolucji wydają się w tak oczywisty i naturalny sposób do siebie pasować, że w zasadzie chciałoby się skomentować „Terra” słowem: dopiero?