Znacie tę mechanikę – rzucasz kostką i poruszasz pionkiem o tyle pól, jaki wypadł wynik. Taka właśnie jest Formula D i pewnie ta informacja wystarczy, żeby część z Was przerwała czytanie i wystawiła na bgg ocenę niższą od 5. Jednak jeśli nadal chcecie czytać, to zapraszam do krótkiej recenzji.
Nie interesują mnie wyścigi, nie oglądam Formuły 1, a kiedy na ekranie telewizora widzę widok z kokpitu bolidu od razu przełączam kanał. Zainteresował mnie jednak zwariowany trailer gry Formula D i jak tylko Bartek napisał na forum, że przyniesie ten tytuł na spotkanie Gramajdy, musiałem go przetestować. Już po rozłożeniu gry było pewne, że nieważne jakiej rozrywki nam dostarczy, to na imprezy, gdzie planszówki są jednym z dodatków się nie nadaje. Plansza zbudowana z dwóch części zajmuje ogromną przestrzeń na stole a pionki, oczywiście przedstawiające samochodziki, są miniaturowe i bardzo łatwo je zgubić. To były wady :)
Wspomniana wielka plansza robi wrażenie. Jest dwustronna i zawiera tor w Monako dla bolidów oraz nocną trasę miejską dla nie bolidów (wybaczcie, ale na samochodach nie znam się zupełnie) – fakt, ilość tras nie jest oszałamiająca. Po ułożeniu na niej wyścigówek, widać jak długą drogę muszą przebyć, żeby ukończyć okrążenie. Trasa składa się z trzech pasów, po których poruszają się samochodziki i na początek ważna zasada – podczas jednego rzutu kością nie można opuścić i wrócić na ten sam pas, czyli najprościej mówiąc nie można jechać slalomem, co jest oczywiste, bo to wyścig a nie wycieczka krajoznawcza. Wyjątkiem jest wyprzedzanie, co pozwoli czasem skutecznie zablokować przeciwnika.
Każdy z graczy dostaje kartę kokpitu ze skrzynią biegów, w której – uwaga – zmienia się biegi i to gałką! Jest ich 6 i każdy pokazuje jaką kością rzuca kierowca (gracz) podczas swojej tury – kolory ułatwiają szukanie odpowiedniej kości. Oczywiście im wyższy bieg, tym dalej pojedzie bolid. Ważne jest, że najniższa wartość na kości danego biegu jest o jeden większa od najwyższej wartości z kości biegu poprzedniego. Czyli na wyższym biegu na pewno samochód pojedzie szybciej. Proste? Ogarnięcie tego wszystkiego ułatwiają bardzo czytelne karty kokpitu. W podstawowej wersji (tylko w taką grałem póki co) auto zaczyna z 18 punktami wytrzymałości i musi dojechać do mety z przynajmniej jednym, w przeciwnym wypadku samochód zostaje zniszczony. Jak wygląda tura?
- zwiększasz/zmniejszasz/zostawiasz bieg
- rzucasz odpowiednią kością
- przemieszczasz swój samochód
Proste i nudne prawda? No i po co zmniejszać bieg? Właśnie. Pewnie Was zaskoczę, ale na trasie są zakręty a Formula D nie jest jakimś tam arcade’m tylko „poważnym” symulatorem. Nie można wejść sobie w zakręt z maksymalną prędkością, lekko obijając się o bandę czy też grupkę kibiców. Każdy zakręt ma minimalną liczbę przystanków, które musi zrobić nasz samochód, zanim pojedzie dalej. Oznacza to, że przy ostrych zakrętach trzeba redukować. Jeśli tego nie zrobimy, stracimy sporo punktów wytrzymałości albo nawet całkowicie rozbijemy nasz bolid. Należy też pamiętać, że zmniejszenie biegu o więcej niż jeden, kosztuje nas cenne punty wytrzymałości, więc nie można się maksymalnie rozpędzić a potem przy samym zakręcie zwolnić o kilka biegów. Wytrzymałość tracimy też kiedy zostaniemy przyblokowani i nie jesteśmy w stanie przejechać tylu pól, ile wypadło na kostce. Kiedy zatrzymamy się przy bolidzie przeciwnika, istnieje 20% szans, że się zderzymy i stracimy kolejny punkt wytrzymałości. Wierzcie mi, że nie jest łatwo dojechać do mety na czołowej pozycji.
Gra jest świetnie wykonana. Nie mówię nawet o ładnych grafikach, pięknych samochodzikach, ale o takich szczegółach jak informacje przy każdym zakręcie ile maksymalnie, a ile minimalnie pól można na nim przejchać. Ogromnie ułatwia to ustawianie odpowiednich biegów. Poza tym przy krawędziach toru nadrukowane są maleńkie liczby, dzięki którym nie musimy liczyć wszystkich pól, które przejedzie nasz samochód, co znacznie przyspiesza rozgrywkę. Jak dla mnie mistrzostwo. Gdyby w Chińczyku wykorzystano ten patent gra wiele by zyskała -trwałaby dużo krócej.
Nie chciałem opisywać dokładnie zasad, chociaż są jeszcze takie smaczki, jak różne przeszkody, policja, pitstop, w którym naprawiamy swoje uszkodzenia. Poza tym grałem tylko w podstawową wersję gry a w rozszerzonej mamy czynnik pogody, zużywają się różne elementy samochodu (nie pytajcie jakie, bo dopiero podczas rozgrywki w Formula D dowiedziałem się, że to płaskie z przodu bolidu to nie jest zderzak) i pewnie jeszcze sporo rzeczy o których nie wiem. Chciałem Was zachęcić do sprawdzenia, czy poruszanie swoim pionkiem o tyle pól, ile wskazuje kostka daje Wam taką samą frajdę jak mnie. Kupić czy nie kupić? Zagrajcie u kolegi. Ja zagrałem kilka razy i moja ocena może być tylko jedna:
Edrache, ja również zamówiłem grę po trailerze z Asmomanem….:]]]
W wariancie podstawowym gra jest faktycznie prosta. Cóż, jakieś zainteresowanie sportami motorowymi (albo chociaż grami komputerowymi w rodzaju Need for Speed) jednak jest wymagane – łapie się wtedy lepszy klimat. A już moi koledzy, którzy są zainteresowani F1, byli pod wrażeniem.
Jak dla mnie gra plasuje się gdzieś w kategorii gra rodzinna/gateway dla dorosłych zainteresowanych wyścigami. I chyba warto mieć ją w domu.
A co do wykonania: mi brakuje znaczników wskazujących na rodzaj opon i – PRZEDE WSZYSTKIM – pomocy dla graczy!
wow!
po tym rzucie okiem gra wychodzi an to ze…jest KOZACKA!
zastanawia mni tylko czy jest sens sie scigac w grupie mniejszej niz 4 osoby…
jakos tak pusto bedzie czy mi sie wydaje?
jeżeli jest mało graczy, to można zagrać drużynowo, czyli po 2 samochody na gracza
Może być ciekawie :)
„Wierzcie mi, że nie jest łatwo dojechać do mety na czołowej pozycji.” – właśnie, że z pierwszej pozycji dojechać tam najłatwiej, bo nie wikłamy się w różne takie maniejsze stłuczki i wyprzedzania.
Nie wiem tez ile w tej wersji gra się okrążeń, ale bardzo trudno jest zrobić 1 bez radykelnego obizenia wytrzymałosci. Przyanjmniej tyle wiem z gier po sieci.
Mimo wszytsko bardzo chcialbym sobie zagrać w realu…
@Neurocide: jeżeli jesteś pierwszy, to najczęściej jedziesz bardziej zachowawczo, ale wtedy przeciwnicy bardziej ryzykują i po kilku rundach już nie jesteś prowadzącym. Podczas jednej z rozgrywek startowałem jako ostatni, ale w połowie okrążenia przejąłem prowadzenie. Jeżeli z kolei lider ryzykuje to różne rzeczy mogą mu się stać :)
Za każdym razem jeździliśmy tylko jedno okrążenie (była kupa innych gier do zagrania ;)), ale wszyscy zgodzili się, że przy ich większej ilości gra staje się bardziej taktyczna. Trzeba uważać na wytrzymałość, którą zawsze można podreperować w pitstopie, ale tracąc czas.
Mnóstwo wyborów ;)
Świetna recenzja edrache! Ja tez zagralam jedno okrazenie – jakos mnie nie wciagnelo (choc trudno sie dziwic – moj bolid zginal na 4 zakrecie :( ), ale po przeczytaniu, chyba sprobuje jeszcze raz! Rozmiar samochodzikow moze jest wada, za to jakie one sa sliiiiiczne :)
ja też jakimś miłośnikiem F1 nie jestem, ale od kiedy jeździ Kubica – lubię sobie czasami pooglądać.
Jednak gra mnie nie porwała. Taki bardziej zaawansowany chińczyk – tylko „zbić pionka” przeciwnika nie można.
Może z zaawansowanymi zasadami przechodzi z turlanki w grę bardziej zaawansowaną taktycznie.
Zaznaczam, że grałem tylko jedno okrążenie w podstawową wersję.