Otwieram małe pudełeczko i zastanawiam się czy to maślan 2-fenyloetylu, maślan geranylu, czy mrówczan cytronelilu? Następne pudełeczko i przypominam sobie cis-3-heksenal, potem 1-mentol i walerian etylu. Dobrze, że dzieci postrzegają świat inaczej i nie zaprzątają sobie głów tak skomplikowanymi nazwami. Dla nich ważniejsze jest czy coś pachnie ładnie, czy brzydko. Zmysłem węchu poznają świat.
Po 2 świetnych tytułach dla dzieci w wieku przedszkolnym, tj. Tęczy i Bim-Bom, długo czekałam na kolejny tytuł z serii Zmysły. Miał on dotyczyć zmysłu węchu. Zaprojektowanie takiej gry wydawało mi się misją niemożliwą do spełnienia. Okazało się, że wszystko jest możliwe.
Gra naprawdę pachnie i to nie jednym zapachem a sześcioma. Te zapachy są sednem gry. Umieszczone są w małych, zamykanych pojemniczkach, po których otwarciu docierają intensywne zapachy: mydła, róży, jabłka, mięty, dymu (palonego drewna) i trawy. Uwielbiam zapach palonego drewna, ten mogłabym wąchać i wąchać. Mam bardzo dobre z nim skojarzenia. Najbrzydszy zapach, co zgodnie przyznają mi wszyscy, to zapach trawy. Marzyłaby mi się zamiast niego kumaryna – zapach siana. Intensywność zapachu maleje z długością jego wąchania, zamknięcie pudełeczka na dłuższy czas ponownie gromadzi większe liczby cząsteczek, a tym samym bardziej wyrazisty zapach. Najmniejszą intensywność wykazuje mydło, największą róża. Z pudełeczkami zapoznało się już wiele nosków i nosów, zapachy są ciągle te same, trudno mi jest jednak orzec jakie będą za rok. Czas pokaże. W każdym bądź razie, pomysł zamknięcia zapachów w pudełeczkach jest świetny i wykonanie bardzo dobre. Zresztą jakość widać we wszystkich elementach. Grube i duże kartoniki z grafikami nawiązującymi do zapachów, po 4 na każdy rodzaj. Są tu więc szarlotka, ognisko, spieniona gąbka, perfumy, herbata miętowa, trawa i wiele innych. Do tego można rozłożyć instrukcję, a na jej odwrocie znaleźć wielki plakat pokazujący elementy z kartoników w tętniącej życiem scenerii. To wszystko bardzo przyciąga dzieci w wieku przedszkolnym.
Gra jest przeznaczona dla dzieci w wieku 4-8 lat. Według mnie, nadaje się dla znacznie młodszych dzieci, jako narzędzie pokazujące świat, dla starszych, powyżej wieku przedszkolnego już nie jest ciekawa. Mechanika opiera się na prostym memory, w które wplecione są zapachy. W memory zagrają nawet 8-latkowie, nie znający oczywiście innych gier i mający młodsze rodzeństwo. Z rozpoznawaniem zapachów raczej nie będzie już w tym wieku problemów. Zaś dla przedszkolaków zapachy są wyzwaniem, bo zmysł węchu jest chyba najmniej kształtowany poprzez zabawę. 3-4 letnie dzieci nie potrafią jeszcze nazywać zapachów, sukcesem jest gdy skojarzą je np. z wędzoną szynką, zapachem liści czy kremem z maminej toaletki. 5-6 latki radzą sobie dobrze, choć pierwsze spotkanie z grą jest dla nich zaskoczeniem – w końcu w zabawie pamięciowej muszą połączyć zapach z obrazkiem. Nos w nos to kilka zabaw: pierwsza opiera się na łączeniu zapachu z obrazkiem na kartoniku zgodnie z zasadami gier memory; druga polega na najzwyklejszym łączeniu kartoników w pary, bez użycia pojemniczków z zapachami; trzecia to loteryjka, w której wszyscy gracze wąchają ten sam zapach i próbują szybciej od innych zdobyć odpowiedni kartonik.
Ze względu na wykorzystanie zmysłu węchu, gra jest bardzo ciekawa. Pojawia się jednak problem, że przy intensywnej grze zapachy zaczynają się w naszych nosach mieszać i spada poziom rozpoznawania. Po jednej rozgrywce dzieci i towarzyszący im dorośli mają dość. Prosta mechanika memory też zbyt długo dzieci nie bawi. Dla starszych dzieci gra jest nudna. Dla młodszych bardzo atrakcyjna. Jeśli miałabym ją polecać to przede wszystkim rodzicom dzieci 3-5 lat.
Autor: Łukasz M. Pogoda
Liczba graczy: 1-4
Wiek graczy: 4-8
Ogólna ocena
(4/5):
Złożoność gry
(1/5):
Oprawa wizualna
(5/5):
Dlaczego nazwisko autora gry występuje tylko w tagu?
Jedyną rzeczą godną pochwały w przypadku tej gry jest znakomite wydanie. Mechanika jest niestety maksymalnie prymitywna. Gra jest za prosta dla mojej trzyletniej córki, więc nie do końca rozumiem przedziału wiekowego 4-8 lat. Nie polecam
Gra jest dla małych dzieci, więc nazwisko autora Basilici niewiele im powie ;-). Na froncie pudełka też nie ma nazwiska ;-). Dopisałam na końcu tekstu.
@kdsz – w moich grupach testowych (3-6 lat) gra sprawdziła się
@scheherazade. Jasne, nie kwestionuję że się dzieciom podobało. Oceniam z własnej perspektywy, a może być przecież tak, że gry typu memo mamy już za sobą. Poza tym jest memo i memo. „W ogrodzie” wciąż od czasu do czasu gramy, natomiast „Nos w nos” nie oferuje niczego ciekawego. Szkoda, bo akurat Basilica tego samego autora jest rewelacyjna :)
Różnice pomiędzy dziećmi w wieku przedszkolnym są ogromne, dlatego trudno jest jednoznacznie stwierdzić co jest odpowiednie dla całej tej grupy. Moja 4latka ma problemy z zapachami, ale wykazuje duże zdolności w innych dziedzinach, inne dzieci odwrotnie.
Grę kupiliśmy po to, by córka miała okazję do nauki rozpoznawania zapachów poprzez zabawę. Tematyka jest jak najbardziej OK. Jestem jednak rozczarowany maksymalnie prymitywnym pomysłem na mechanikę. Przy grze męczy się moja mała, męczy się żona i ja się strasznie męczę. Chyba nie o to chodzi w zabawkach edukacyjnych
Odnoszę wrażenie, że polscy autorzy (albo wydawcy) uważają, że gra dla dzieci musi być maksymalnie uproszczona. Kredyt zaufania na trudniejsze gry daje się tylko zagranicznym produkcjom (łamigłówki, duże tytuły w wersji rodzinnej itp.).
Tu autor gry. Pozwolę sobie na mały komentarz:
Spędziłem kilkanaście (-dziesiąt?) godzin w przedszkolu, próbując stworzyć grę ciekawą i zarazem działającą w różnych przedziałach wiekowych.
Niestety, niewiele dzieci wykazuje się talentem do rozpoznawania zapachów — małe noski są po prostu jeszcze zbyt niedojrzałe. W przypadku zapachów bardzo trudno było osiągnąć jakiś wspólny mianownik w różnych grupach wiekowych.
Bazylikę tworzyłem „pod siebie”, Nos w nos został zaprojektowany na konkretne zamówienie. To oznacza kompromisy, zwłaszcza gdy autor ma zadaną grupę odbiorców, pułap cenowy gry i wie, ile maks. komponentów gra będzie mogło być w pudełku.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że dla niektórych graczy, którzy znają już wiele gier Nos w nos nie jest żadnym wyzwaniem. Dla takich projektuje zupełnie inne gry :)
Pozdrawiam serdecznie!
PS. Wydawca nie posiadał zapachu siana ;)
Zwracam uwagę, że pozostałe gry z serii Zmysły są również bardzo proste. Ich siłą jest właśnie tytuł serii – wykorzystanie zmysłów. Mechanika jest banalna. Na tym tle Nos w nos nie odstaje w żadną ze stron.
A ja się poskarżę że zapach trawy bardziej mi przypomina zapach zielonego groszku! o!
Zapachy pochodzą od pewnego producenta z Europy Zachodniej. Na skutek tego, nie wszystkie pasują do woni, jakie nas otaczają w Europie Środkowowschodniej. Świetnym przykładem tego był zapach miodu, który mogliby rozpoznać tylko bywalcy wakacji w Grecji czy Prowansji.
Myślę, że podstawowym problemem przy ocenie gier dla dzieci jest patrzenie przez pryzmat gier dla dorosłych. Jako rodzice-gracze chcielibyśmy też miło spędzić czas przy grze nawet na poziomie przedszkolaków.
Myślę, że gdyby na pudełku było oznaczenie 3-5 lat to nie czułbym zawodu. Niestety jest 4-8, a gra o takim przedziale wiekowym powinna być bliższa Pędzącym żółwiom czy Regacie a nie Grzybobraniu.
@ja_n. Mamy wszystkie gry z serii Zmysły. Uważam, że Nos w nos odstaje. Bim bom jest OK, a Tęcza to już w ogóle bez porównania. Gra bardzo prosta, ale stanowi świetny przykład fajnego zastosowania mechaniki memory. Widać, że autor starał się zaproponować coś ciekawego. Nos w nos niestety strasznie męczy i nie daje żadnej satysfakcji nie tylko dorosłym, ale też mojej córce! Jedyne pocieszenie to znakomity stosunek jakość/cena i świetny dobór rekwizytów na żetonach. Można trochę dziecku poopowiadać (oczywiście nie ośmiolatkom!) i pokazać na pięknym plakacie z instrukcji. Za to duży plus